Kupno konia

No, ale co to za obserwacje na liczbie 20 sztuk? Czego to niby dowodzi? Tylko tego, że nie badaliście. Konie były niezdiagnozowane, a nie że zdrowe. Jak ktoś wyżej napisał, również nie wierzę w 100% zdrowe zwierzaki. Tylko niektóre sobie ze swoimi przypadłościami radzą, niektóre nie.

Ja te 9-10 lat temu badałam z 5 sztuk i żaden z tych koni nie był zdrowy i żaden nie rokował (ok, z jednym przestrzeliłam - nadałby się, ale w sumie mało jezdny był, więc co za różnica). Taka moja "statystyka". I czego to dowodzi. Ano też niczego.

Też wydałam krocie na młodego konia, który TUV miał niezły. Ale okazało się, że taka dość słaba jednostka. I ma 12 lat i jest na emeryturze.

Perlica, po czym wnosisz, ze były zdrowsze? Bardziej skłaniam się ku - mieliśmy wobec nich mniejsze oczekiwania. Albo przymykaliśmy na niektóre rzeczy oko. Badania nie były powszechne, nie było narzędzi do tych badań. Jak klinicznie zdrowy... no to zdrowy 😀
:Konie w sporcie chodzą wieki a super sprzęt diagnostyczny to niedawny wynalazek. Tyle że ktoś te wynalazki coraz to lepsze i droższe kupuje i musi na nich zarabiać. Najgorzej jak ze skrajności wpada się w skrajność  🤣
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
02 lipca 2019 15:09
W zeszłym roku tak nas tchnęło, żeby kupić ale coraz więcej trąbią o badaniach, to żeśmy zrobili. Ciesząc się bo pierwszy wybrany koń, czyste badania TUV (rtg, próby zginania, itd) no radość przeogromna. [...] Pewnego dnia znaczący, kulawizna dość dziwaczna (bez obrzęków, raz kulał raz nie, tak się bujaliśmy 1,5 mies, 2 razy robione usg ścięgien) bach i co - międzykostny.
Także teraz póki co ma skarbonkę za 30 tys. I co mi po badaniu tuv? Podejrzewaliśmy że koń mógł być ostrzykany...


I to jest to, o czym mówiła moja vet, że nie lubi badań kupno-sprzedaż, bo TUV czysty, koń po jakimś czasie u nowego właściciela zaczyna kuleć i co? I wina leży po stronie sprzedającego lub/i veta, bo przecież tego międzykostnego sobie na łące nie mógł uszkodzić.  😵
Kochani kontuzji tkanki miękkiej może się nabawić każdy koń zawsze, to ruletka. Krzywo stanie i po koniu na 6 miechów.

amnestria, wnoszę po moim doświdaczeniu po prostu , choćby z końmi wyścigowymi. RTG zawsze Niemcy robili jak brali XO po sezonie i coś takiego jak czip było czymś zjawiskowym jakieś 15-20 lat temu.

W koniach z topowymi skokowymi papierami czipy są i nadal będą.



[quote author=Lanka_Cathar link=topic=1647.msg2875934#msg2875934 date=1562076540]


I to jest to, o czym mówiła moja vet, że nie lubi badań kupno-sprzedaż, bo TUV czysty, koń po jakimś czasie u nowego właściciela zaczyna kuleć i co? I wina leży po stronie sprzedającego lub/i veta, bo przecież tego międzykostnego sobie na łące nie mógł uszkodzić.  😵
[/quote]

Ale właśnie to dość częsta "padokowa" kontuzja. Wystarczy nagły zwrot bo spłoszka a rozgrzeweczki nie było i trach. Jakieś galopady dzikie z hamowankiem klatą na barierce i trach.

I czesto właśnie zaraz jak koń np. zmieni właściela, bo pójdzie do mocniejszej pracy, a tkanki nie zdążyły się odżywić bo np. wcześniej nie był optymalnie karmiony, miał niedobory.
kotbury, ale Lanka_Cathar, napisała to z ironią przecież...
kotbury, ale Lanka_Cathar, napisała to z ironią przecież...


Z ironią czy bez , TUV to pogląd na stan zdrowia z którego niewiele wynika .  Np : Wiemy że koń ma osteofity w tylnych stawach ale chodzi normalnie , nic mu nie jest . Ale co to oznacza ???? Że koń się rozypie za rok , za dwa , za pięć czy nigdy ??? Ma małego czipa poza stawem . No i przeszkadza mu to czy nie . Padnie za chwile czy zdechnie ze starości jako chodzący okaz zdrowia ???? Masz konia z TUV - em 1 , Ideał . , tyle że jakiś taki nieregularny . No TUV super tylko koń kulawy  😁 I co . Konia z rzędem temu co znajdzie weta który na jakiekolwiek z tych pytań da konkretną odpowiedź .  😁 😁 😁 😁 😁

Decyzje musisz podjąć sam , bo jak zdasz się tylko na weta , to zawsze w jego interesie jest - konia odradzić . Pieniądze te same a ryzyko zerowe i jeszcze perspektywa na następny  a może jeszcze następny TUV ( bardziej opłaca się szukać niż znaleźć  ). No kalkulacja prosta .  😁 😁 😁 😁
Smok10, tak jak opisujesz postępują weci bez doświadczenia praktycznego.... To tzw. Pan Szczepionka lub Pan Ksiażka  😜
.
Badanie kliniczne jest badaniem przesiewowym - jeśli na tym etapie koń budzi jakiekolwiek wątpliwości, nie ma sensu kontynuować.
A RTG jak dla mnie jest po to, by wiedzieć, jak o tego konia dbać. A jak pojawią się jakiekolwiek "anomalie" - że coś zaczęło się dziać, koń inaczej się rusza, coś kompensuje, ma jedną nóżkę "bardziej" - to ten TUV daje przynajmniej jakąś bazę porównawczą i znacznie skraca diagnostykę. I dlatego warto robić - żeby wiedzieć, co się ma.
Zgadza się tylko , niesety większość szuka ideału za grosze. To nie jest tak że ja mam coś przeciwko wetom czy badaniom , bo nie mam . Tyle że do wszystkiego trzeba podchodzić zdroworozsądkowo i na koniec decyzje podejmować samemu. Niestety na koniach jak na wszystkim w życiu czym się zajmujemy  musimy choć trochę się znać a nie ślepo ufać . Weci są reprezentantami całego społeczeństwa i są różni do tego mają różne motywacje. Wśród nich też jest wielka konkurencja . Np. Odradzą ci konia na którym bardzo ci zależało , ty cieszysz się że nie wbiłaś się na minę , wszyscy zadowoleni , a potem dowiadujesz się że za rok , dwa , trzy , ten koń chodzi wysokie konkursy na zachodzie . Co , cudownie ozdrowiał ????  😲 😲 😲 Widziałem już wiele takich przypadków  🤣 Jestem zwolennikiem TUV - u i od początku tego wątku wszystkich namawiałem żeby robić ( można sprawdzić ) tyle że jak do wszystkiego , trzeba podchodzić z umiarem i rezerwą  😉 😉 😉

P.S Tak jak rozwinęła się diagnostyka tak samo rozwijają się metody leczenia . Tylko pytanie czy wszyscy za nimi nadążają   😉

Smok10, tak jak opisujesz postępują weci bez doświadczenia praktycznego.... To tzw. Pan Szczepionka lub Pan Ksiażka  😜
.



Ale zbierają doświadczenie od starszych kolegów którzy włóczą się po sądach za wydane TUV- y. ( coraz więcej takich spraw ) I co z tego że koń w trakcie badania był OK , jak potem się rozsypał ??? Ktoś musi być winny , a przecież nie ten co kupił konia . Najłatwiej pozwać weta .  😉 Fama idzie w świat.  😉

I co teraz . Masz zrobić TUV na konia za dziesiątki tyś Euro ( coraz więcej takich transakcji ) . Tak czy siak ci zapłacą , z ryzykiem czy bez  😉
Amnestria, 20 sztuk na stanie ale nie tych samych, część handlowa, część się rodziła i były w "obrocie". Ale fakt nie ma sensu porównywać tamtych czasów do teraźniejszych. Tak samo jak zmienia się częstotliwość badań, tak samo zmienia się i rozwija diagnostyka, ale tak samo nie brakuje nie uczciwych sprzedawców którzy próbują zataić sprytnie to i owo. Teraz to mogę sobie pogdybać.
Szczerze? Trzeba patrzec komu się sprzedaje. Kupilam konia, TUV czysty, po paru miesiacach byla kontuzja. Na szczescie drobna. Nawet mi przez mysl nie przeszło robic o to brudu sorzedajecemu. Co on winny temu? Kupowalam konia czystego i byl czysty kilka miesiecy potem, zdarzylo sie.

Jedynego konia gdzie do dzis mysle ze byl przekręt kupilam 20 lat temu wlasnie.
ale tak samo nie brakuje nie uczciwych sprzedawców którzy próbują zataić sprytnie to i owo. Teraz to mogę sobie pogdybać.


Do tego dochodzą  nieuczciwi kupujący , oszołomy i oszuści próbujący wyrwać kasę , od wetów od sprzedawców etc Bo co prawda kupili dobrego i zdrowego konia ale zajechali go na treningach i kogoś muszą za to skasować  i mamy komplet.  🙄


[quote author=karolina_ link=topic=1647.msg2875982#msg2875982 date=1562095043]
Szczerze? Trzeba patrzec komu się sprzedaje.
[/quote]

Jak masz jednego konisia to możesz sobie przebierać ale jak ktoś się trudni handlem , to nigdy nie wie na kogo trafi.  🙄
Smok10, serio? Nawet majac hodowle i kilka koni na sprzedaż mozesz podziękować oszolomom i marketingowo tak jest lepiej na dlusza mete. Moze u typowych handlarzy nie, nie wiem.
Nigdy nie wiesz do końca komu sprzedajesz.
Wszytsko może być cud malina w gadce, jeźdzciec może jeździc sport, trenować z osbą xy... a i tak się potem mogą farmazony okazać.

Lanka_Cathar   Farewell to the King...
03 lipca 2019 07:08
Badanie kupno-sprzedaż jest ważeniem ryzyka. U mojego podopiecznego wyszedł w tym badaniu mikro chip w stawie pęcinowym. Na tyle mikro, że nasza vet musiała go poszukać, żeby nam go pokazać. I powiedziała, że jest tak mikroskopijny, że jej zdaniem nie powinien nigdy się ujawnić w postaci problemów, ale właśnie ze względu na ważenie ryzyka musi nas poinformować, że on tam jest.
karolina_, ma rację. Ja co prawda nie mam hodowli , ale wielu znajomych ma i to całkiem pokaźne.
Wolą nie sprzedać, niż sprzedać komuś kto będzie robił złą opinię hodowli, jeśli mają jakieś wątpliwości.

Dlatego często te fajne konie rozchodzą się między znajomymi. Ten "upatrzony" też nie z ogłoszeń, a ja zostałam rekomendowana przez moją Trenerkę jako dobry kupiec i dobre ręce. Wiadomo, że ostatecznie kupuje ten kto wykłada kasę na stół (bo biznes to biznes), ale takie rzeczy jak pisze Perlica też są ważne. Ale nie każdy myślę może sobie też na to pozwolić, bo wielka stajnia handlowa to chyba by się musiała zamknąć, gdyby "wybrzydzała"

Czy byłby ktoś tak dobry i pomógłby mi na pw orientacyjnie wycenić konia? :kwiatek:
.
katakata, ma rację, tyle że kiedyś obracaliśmy się w PL w koniach jednak typowo polskich. Te konie nie miały takich możliwości na pewno jak obecne "skaczące" rodowody, ale na pewno były zdrowsze i miały większy dolew krwi pełnej.
Druga sprawa, że nie były poddawane takim obciążeniom jak obecnie.
20 lat temu na regionie przejechać 130 na czysto to było się mistrzem, wygrywało się z 2 czy 3 zrzutkami. Dziś jest inaczej, bo i konie skaczą topowo, są łatwiejsze do jazdy itp nie koniecznie zdrowsze, bo skoro do rozrodu są brane ogiery który miały np. 4 czipy, wyjęte za 2 latka to nie ma się co dziwić, że konie są zaczipowane.
Z kolei kiedyś też tak nie robiło się rtg powszechnie jak teraz, więc pewnie prawda jest po środku :-)



Perlica, w sumie pewnie masz rację a prawda pośrodku.

1. Mam konia emeryta kupionego ponad 20 lat temu bez jakichkolwiek badań. Zresztą sama go zajeżdżałam. Kissing spines wyszedł mu dopiero jak w wieku 20 lat poszedł na emeryturę i stracił mięśnie. Znaczy całe lata chodził z tym kissingiem i nikt o nim nie wiedział.

2. Mam kilkunastolatka. Kiedyś przy okazji zrobiłam mu RTG. Okazało się że ma KILKA czipów. Biega dalej jak biegał. Z tymi KILKOMA czipami. Tylko teraz ja o nich wiem.

3. Resztę koni badałam, a i tak kontuzje im się przytrafiły po kupnie i to kompletnie z du.y.  😵
Dance Girl, pkt.3 nigdy nie da się wykluczyć  🙂
Nie zmienia to faktu, że uważam iż trzeba konie badać. Tym bardziej, ze teraz jest o wiele więcej możliwości.
No i kiedyś wiek emerytalny to było 14-15 a nie 19-20 jak teraz, tez ważna rzecz.
Czy ja wiem... Znam przynajmniej 6 koni, które mają w tej chwili 25-30 lat, są na zasłużonej emeryturze - ale niektóre w wieku 20-24 lat jeszcze codziennie pracowały (albo prawie codziennie - normalnie w 3 chodach). To właśnie "dzisiejsze" konie podejrzewałabym o emeryturę w wieku 15 lat... ale m.in. z wydelikacenia przez człowieka. Ale to tylko moje prywatne przemyślenia.
Mój emeryt ostatni parkur szedł w wieku 19 lat (110/120). Dobry polski papier (Arianin, Aspirant, mocno czerwono w rodowodzie). Badanie kupno sprzedaż byloy, ale polegało tylko na próbach zginania i kontroli na lonzy). Do dziś pewnie by tuptał, gdyby nie odezwała a się stara kontuzja (jednak metody leczenia i możliwości się mocno zmieniły w ostatnich latach). Poza tym przypadek zdrowy.
anai, to co pisałam wyżej, słowo klucz: czerwono w rodowodzie  😉
Czerwono w rodowodzie + warunki chowu.
Hodowla się "rozpierzchła" - mamy tysiące małych prywatnych hodowców z ledwie paroma klaczami. Ilu z nich ma odpowiednie warunki?
Jakim cudem na mikro pastwiskach i bez grupy rówieśniczej mają rosnąć zdrowe konie?
Mam osiemnastolatka własnej chowu. Malutkie pastwisko, mały wybieg. Chodził do C w ujeżdżeniu, od 10 lat używam go w szkółce. Nigdy nie kulał i nie chorował. Jego o 2 lata młodszy półbrat urodzony i wychowany w takich samych warunkach, chodzący C, potem szkółka i małe zawody pod uczniami miał w życiu 2 małe kontuzje. Rok temu prześwietliłam mu trzeszczki  i były na 1. W tym roku ostrzykałam mu kręgosłup. Jeszcze kilka koni wychowało się u mnie i są zdrowe. Małe pastwiska nie zawsze są niewystarczające.
Ciekawy motyw się tu pojawił: dolew pełnej krwi daje zdrowsze, odporniejsze konie - gdy mówimy o koniach, które nie będą wyczynowe, tylko do przyjemnego, wszechstronnego użytkowania.  Dodałabym jeszcze, że pomaga: dolew krwi orientalnej lub szerzej, wschodniej (arab, budionn, małopolak, kłusak orłowski, kłusak rosyjski) Wszystkie egzemplarze z tych ras, jakie znałam, były długowieczne, bez problemów zdrowotnych. Przy okazji: Niemcy jeszcze 30 lat temu głosili tezę, że najlepszy familie pferd wychodzi z pomieszania krwi prymitywnej (lokalnej, jak nasze koniki polskie, hucuły, koniki bośniackie, fiordy, jakiś duży kuc, np. islandzki), pomieszanej z orientem. Drugi czynnik tu wymieniany, z którym się zgadzam: staranniejsza selekcja hodowlana te 20 - 30 lat temu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się