Podróże

efeemeryda   no fate but what we make.
13 lutego 2019 12:01
Meise
ja Cię w 100% rozumiem i uważam, że na to nie ma rady, lepiej nie kusić losu i tyle. Może się ktoś ze mnie śmiać, ale po nocy się nie szwendam, sama nie podróżuje i tyle.
No właśnie, czyli nie da rady, albo człowiek to w sobie przezwycięży, albo będzie takim przestraszonym zającem do końca życia?  😉

Obserwuje na fb profil: Podróże dziewczyny spłukanej (Teraz "Podróże Karoliny Ponzo"😉. Laska zjeździła pół świata samotnie, a teraz jeszcze z malutkim dzieckiem. JAK?
Jakim cudem nic jej się nie stało. W środku tak strasznie jej zazdroszczę, że aż mi się przelewa.
Może trzeba po prostu zaliczyć kilka podróży samotnie i potem ten lęk nie przygniata już?

Może moje złe doświadczenia powodują ten strach?

W temacie szczęki z krzywym zgryzem, to przypomniały mi się te kudłate leginsy. Może sobie kupię takie na bieganie (-:
Ja podróżuję tylko i wyłącznie sama, po prostu nie wybieram miejsc potencjalnie bardziej niebezpiecznych od innych - np. krajów arabskich.
A jestem osobą walczącą od lat z atakami paniki i fobią społeczną.  Na co dzień boję się wieczorem przejść z zaparkowanego samochodu pod blokiem do klatki. W ogóle przebywanie po zmroku (nawet o 17😲0) poza domem jest dla mnie równoznaczne z szalenie bijącym sercem, skokami ciśnienia, paniką i trzęsącymi się rękoma. A każdy mężczyzna idący po chodniku to osoba, która chce mi zrobić krzywdę.
Zupełnie nie widzę różnicy między byciem napadniętą w Warszawie a w jakimkolwiek innym mieście. Co więcej, zazwyczaj zagranicą czuję się znacznie bezpieczniej. 
Mam pytanie do tych podróżujących samotnie (i nie tylko).
Nie boicie się?


Nie boimy sie. Albo udajemy, ze sie nie boimy. Chyba ze miast RPA, tych boimy sie jak cholera jasna i jeszcze troche 😁 tam to glupi spacer jest dobry na podniesienie adrenaliny.

Tak realnie Tel Aviv jest bezpieczny. Zreszta inne miasta Izraela tez, o ile nie idzie sie machac cycem w Mea Szearim czy cos :P I spokojnie mozna leciec w pojedynke 🙂

Podejrzewam, ze w kwestii zaczepek etc. szeroko rozumiane warunki fizyczne maja w tym swoj udzial. Ze ofiarami czesciej padaja dziewczyny, ktore z jakiegos powodu wydaja sie bezbronne. Tyle ze nie ladne, seksowne i wyzywajace, ale bezbronne. I krzywa szczeka i wlochate nogi nie maja nic do rzeczy.

Nie kojarze opisanych sytuacji, personalnie staram sie takie horror stories omijac, bo w sumie jaka jest ich wartosc dodana?

I jak juz ide sama ciemna noca przez podla dzielnice podlego miasta, jakis Kirowski rejon Saratowa noca, skonczyly sie latarnie i asfalt, wokol hula pato i nawalona dresiarnia, i wedlug lokalsow lepiej tam sie nie zapuszczac ani w nocy, ani za dnia (kryminalna mapa Saratowa for the win :P) - co mi po tej swiadomosci, ze statystycznie jest spora szansa, ze ktos mi zrobi krzywde? Staram sie wierzyc, ze ludzie maja lepsze rzeczy do roboty niz robienie mi krzywdy. Moze to moja naiwnosc 😉

Nie wiem, jak chodze sama poznym wieczorem po moim rotterdamskm getcie to tez nie rozkimniam, ze o, tu tydzien temu byl gwalt zbiorowy, a tam znalezli zwloki. Zreszta jak na ironie poki co 100% zaczepek, w tym tych mocno nieprzyjemnych, mialam ze strony polskich dresow 🙄
efeemeryda   no fate but what we make.
13 lutego 2019 12:14
Meise
ja nie uważam żebym była zastraszona, uważam, że jestem rozsądna, a podróżowanie samemu bóg wie gdzie zakrawa o proszenie się o problemy i nie widzę tu niczego do pozazdroszczenia.
Megane, gdyby wygląd był determinujący, to nie byłyby gwałcone zakonnice, osoby niepełnosprawne i starsze. W molestowaniu nie ma nic śmiesznego.

Jakbyś zauważyła, to był żart. Po drugie nigdzie się nie nabijam z molestowania, wyciągasz zbyt pochopne wnioski.
Po trzecie, jak już wspomniałaś o nabijaniu się z molestowania... koleżanka, podróżniczka, jak to sama się określa "szpetnej urody" zapytana kiedyś przeze mnie, czy nie boi się szlajać po podejrzanych miejscach, odpowiedziała, że z jej urodą i posturą czuje się bezpiecznie. Skomentowała to jeszcze humorystycznie, ale nie mogę tu napisać, bo to już byłoby potraktowane jako nabijanie się z problemu 😉
Troszkę dystansu do żartów.
Meise, a nie masz jakiejś grupy znajomych, którzy też chcieliby podróżować samotnie, tzn z Tobą a nie ze swoją drugą połówką?
Ja w swoim gronie mam ze 4 osoby, które zawsze mogę namówić na jakiś wypad. Gorzej z moim wolnym czasem. Kilka razy już wyjeżdżałam z koleżanką/koleżankami/kolegami. Jeśli obydwoje nie możemy (psy, koty, konie do opieki ) to przynajmniej pojedynczo trzeba się wyrwać. Sama jeździć nie lubię nie dlatego, że się boję ale dlatego, że mi nudno. Jeśli codziennie przemieszczam się w nowe miejsce, to ciężko się z kimś zaprzyjaźniać na miejscu.

Edit: kudłate leginsy też mogą być rozwiązaniem, tyle, że to może być ciepłe 😉
Mam inną koleżankę, która pojechała z 5 letnim synkiem, będąc w 5 miesiącu ciąży autem na Bałkany. Niby nic strasznego i dzikiego, ale ponad dwa tygodnie spędziła za kółkiem jadąc przez Chorwację, BiH, Czarnogore, Albanię i Macedonię. Twierdziła, że to jedyny moment, bo później jak urodzi, to będzie czekała znów do czasu, aż kolejne dziecko będzie miało z 5 lat, a nie wykluczała trzeciego dziecka do kompletu 🙂
Myślę, że tego typu cechy jak wygląd MAJĄ znaczenie. Delikatna, blondynka będzie bardziej narażona niż gruboskórna, z krótkimi ciemnymi włosami, brzydka i pryszczata itd. Aczkolwiek inne cechy, to nasz sposób zachowania,sposób poruszania się, wyraz twarzy, ubranie. wszystko ma znaczenie!
A czasami NIC nie ma znaczenia, bo ktoś/świr z jakichś tam względów postanowił coś sobie i tyle.
Ale na pewno cechy wymienione na początku mają znaczenie! I logiczne myślenie. Trzeba umieć wyczuć klimat, sytuację. Czasami warto się uśmiechnąć do nieznajomego,a  czasami lepiej udawać, że się go nie widzi i spieprzać nawet biegiem, choćby to głupio wyglądało.
A czasami jest tak jak pisze...że możesz teoretycznie wszystko robić super, a i tak zostajesz napadnięta.
Na pewno myśle że strach nie pomaga. Pewność siebie, pewność swojej siły, uważam, że zwiększa nasze szanse.
Tzn Tel Aviv akurat mi się jawi bardzo bezpiecznie i tam bym mogła nawet sama polecieć, tym bardziej po tym, co napisała infantil. Jedyne niebezpieczeństwo to wegański raj jedzeniowy i groźba utycia  😍

kokosnuss, byłaś w RPA?

efemeeryda, ja wiem, trochę już przesadzam z tym zastrachanym zającem. Odnoszę to bardziej do siebie, bo z wiekiem moje lęki zaczynaja mnie przerastać. Mam podobnie jak infantil, po zmroku dostaje szajby i np. zamykam auto od środka jak jeżdżę po nocy po mieście.

Mam za sobą kilka traumatycznych doświadczeń, 95% wydarzyła się tu, w Polsce. Nie wiem, czy potrafię o tym zapomnieć.
Jak trenowałam Muay Thai to nabrałam trochę pewności siebie. Jestem rosła baba (170cm). Nie wyglądam słabowito. Myślę, że w momencie ataku broniłabym się jak wściekła. Mam mnóstwo scenariuszy w głowie na wypadek napaści. Wiem, ze wcale nie jest tu na miejsce bezpieczniej niż gdziekolwiek indziej. Ale jednak przeraża mnie to, co nieznane.

Megane, nie mam żadnych podróżujących znajomych, a już w pojedynkę to w ogóle  🙁 U nas wszyscy się jarali jak pojechaliśmy do Wietnamu na pałę..

Ta sytuacja z Tunisu... tragedia jakaś. Moja rodzina ZOSTAWIŁA mnie na moment, bo poszli robić sobie zdjęcia na dachu budynku na Medinie. Ten moment wystarczył, żeby obleśny bydlak się do mnie dobrał....  🤔

Ooo, tunrida  🙂 heh, do rozpoczęcia tego tematu natchnęła mnie Twoja podróż. Od rana czytam o Malawi, Etiopii i miejscach, które odwiedzisz... podziwiam i zazdroszczę  🙂
efeemeryda   no fate but what we make.
13 lutego 2019 12:44
Meise
wiesz, ja mam zawsze auto zamknięte od środka, niezależnie od pory dnia, także tego  😁 Kiedyś też byłam bardziej odważna, choć teraz myślę, że głupsza, a nie odważna - bo po co wracać nocnym autobusem jak można wziąc ubera?
No nie wiem, dla mnie taksówki i ubery to dopiero niezłe zagrożenie. Sam na sam z obcym człowiekiem w obcym samochodzie.
Boję się. Ale nie na tyle żeby nie jechać. I bardziej niż ludzi, boję się...lotu samolotem i chorób na miejscu. Bo w razie zachorowania, to tam...czarna mogiła.
Z mężem jeździmy sporo motocyklami. Mamy różnego rodzaju obawy, ale staramy się nie prowokować niebezpiecznych sytuacji.

meise Ja osobiście lubię jakieś tam ryzyko, nie boję się niebezpiecznych miejsc. Potrafię biegać sama po ciemku. Tylko, że hm...ty biegniesz i się boisz, " co będzie jak", a ja biegnę z nastawieniem w głowie "hej...ty tam...co tam idziesz i się gapisz...chcesz się ku*** bić?" Bo ja biegnę z nastawieniem, że jakby co, to będę napierd***
Ale za granicą moja bojowość maleje i staram się unikać jakichkolwiek niebezpieczeństw. Może dlatego, że słabo znam angielski i brakuje mi komfortu.
efeemeryda   no fate but what we make.
13 lutego 2019 12:50
infantil
aplikacja ubera śledzi gdzie co i jak i dużo lepiej czuje się sam na sam z człowiekiem w samochodzie, niż sam na sam w nocnym busie z bandą pijanych studentów czy innych. Moja koleżanka została w ten sposób zaatakowana.
Tez się boję latać, ale nie tak jak ludzi.

Ja jak jestem sama na ulicy w nocy to też mam bojowe nastawienie. I myślę, że jak jestem już na zewnątrz, to też myślę o tym, że jak tylko ktoś do mnie zafurka to będę atakować jak wściekły kocur. Najgorzej jest zanim wyjdę. Boję się, jest ciemno, czasem usłyszę za dużo.

efeemeryda, piątka, myślałam, że tylko ja tak mam z tym autem ^^

Taksówką nieraz wracałam w stanie niezdatnym do czegokolwiek i w sumie nigdy nie pomyślałam, że coś mi się może stać. Uberem nigdy, bo u nas nie ma.

A jakie Waszym zdaniem są najbezpieczniejsze destynacje oprócz Azji?
efeemeryda Co kto lubi. Mnie przeraża brak decyzyjności o własnej przestrzeni - kierowca może mnie zamknąć w aucie w każdej sekundzie. I nic mi po tym, że Uber śledzi trasę. Zresztą ile już było przypadków dziewczyn zaatakowanych w uberze. Plus teraz zostanie kierowcą to żaden problem i często robią to na nieprawdziwych dokumentach  😉

No ale ja po ciemku nie ruszam się bez swojego samochodu, więc mnie ten problem nie dotyczy.
Megane, IMO takie radosne dowcipaski robia swietna robote w powielaniu stereotypu, ze molestowanie czy gwalt to wylacznie kwestia urody ofiary. Tylko ze w rzeczywistosci tak nie jest. W sporej czesci przestepstw seksualnych znaczaca role odgrywa nie pociag seksualny do atrakcyjnej osoby drugiej plci, tylko dominacja nad bezbronna ofiara. I czasem gruba, brzydka dziewczyna w dresie moze byc rownie bezbronna i przez to rownie atrakcyjna jako potencjalna ofiara, jak laska o aparycji insta modelki.

Meise bylam, ale nie sama. I sama bym tylka nie ruszyla na radosny spacer po Johannesburgu, moge byc glupia, ale nie samobojcza 😉

Szczerze mowiac tutejszy pierdolnik i moje czarne getto juz mnie uczciwie wyleczyly z wielu schiz.  Z reguly w drugim i trzecim swiecie jest milej i przyjemniej niz w naszych gettach :P Moja ulubiona sytuacja to jak mi maloletnie marokanskie dresy chcialy spuscic wpie*dol gdzies pod nocnym na Molenbeeku (tak, tym niby no-go gdzie ino terrorysci siedza) za bycie Vlaams czyli tym niderlandzkojezycznym Belgiem, no troche miszmasz kulturowy nam wyszedl 😂 i wtedy faktycznie byla opcja awaryjna, czyli wino pod pache i szybki odwrot 😉

Jak sobie rozkminiam takie Malawi to najbardziej bym sie bala, ze nic ciekawego nie zobacze i jakos tak przewegetuje na miejscu. I ze nie ogarne lokalnego transportu.
No..w Malawii zbyt dużo atrakcji uznawanych jako atrakcje dla turystów, to nie ma chyba. Parki narodowe, safari, i co jeszcze?  🙂
Tyle, że to taka prawdziwa najprawdziwsza Afryka bez tłumu turystów. Tak, że leżysz na czerwonej ziemi, jarasz szlugi, nie masz ani zasięgu ani prądu ani jedzenia, obok murzyńska rodzina i ...koniec.  😀 Bo tam gdzie jadę turystów nie ma. I wygód nie ma. Jeśli już to są wolontariusze lub podróżnicy. Bo jadę spotkać się z ludem Tonga.  😅
I tego mi właśnie trzeba. Niczego. Gdzieś w prawdziwej Afryce. Chcę poczuć klimat. I chcę zatęsknić za pracą ( mało realne, ale moooże...)
Ja tylko jeszcze napiszę, że może nie mam wielu podróży za sobą, bo to głównie kilkanaście państw europejskich i raz wypad do Egiptu. W Egipcie fakt, ciężko było poruszać się samotnie po ulicach, bo miałam wrażenie, że tam to nawet na wielbłądzice patrzą z porządaniem. W innych krajach, jak się zwiedzało w spodenkach, trampkach i koszulce, to ew chcieli mnie okraść, ale jak już szliśmy na jakąś potańcówę, kolację gdzie dbało się o kobiecość, to zaczepek i niemiłych sytuacji było sporo. I nie na dyskotece, ale w drodze do niej. Tak więc zawsze wolałam wyglądać jak chłopaczek  😁 moim zdaniem jednak wygląd robi różnicę.
No i jestem wysoka/duża, nie mam postawy ofiary, więc to mnie jakoś też chyba chroni.

Nie wiem, odnoszę jednak wrażenie, że jak jakiś zwyrol zobaczy tłum lasek i w nim jakiegoś szaraka, to zainteresują go jednak te atrakcyjniejsze i moje szanse na bezpieczeństwo wzrastają. Więcej nieprzyjemnych sytuacji spotkało mnie w Polsce, w miejscu zamieszkania niż na wakacjach za granicą.
kokosnuss, no czytałam gdzieś, że Johannesburg to światowa stolica gwałtu. Ale dlaczego tak tam jest? Nie ma jakichś bezpiecznych ulic/dzielnic? Gdzie turyści mogą czuć się niezagrożeni?
Sytuacja z dzieciakami - nie do pozazdroszczenia  🤔 Przyjaciele mieszkali jakiś czas w Belgii (nie pamiętam nazwy miasta), mówili, że ich dzielnica to był koszmar i tragedia. Nigdy nie czuli się tam bezpiecznie.

tunrida, czuję totalnie Twój urlop  😍

Ja właśnie tak mam, że ciągnie mnie do jak najmniej turystycznych miejscówek, a z drugiej strony się ich boję. Ech, te ambiwalentne uczucia 😉

Megane, na pewno ubiór robi różnicę.
Wkurza mnie to, bo ogranicza to totalnie moją wolność. Ja tez ubieram się mało atrakcyjnie. W zeszłe lato kupiłam sobie bluzkę lekko odkrywającą brzuch i bałam się w niej wyjść  🙄

tunrida, nie no, mi nie chodzi o atrakcje w stylu muzeum i aquapark 😉 tylko jakos tak... ze pojade, zabule za bilety i nie ogarne znalezienia tej chaty u murzynskiej rodziny, zeby se na luzie jarac szlugi. I nie ogarne zadnego czlowieka z rozklekotanym zlomem, co mnie do tej murzynskiej rodziny zawiezie.

Ale taki mega feeling mialam na tym radzieckim stepie w zeszlym roku. Ze nie ma nic, zadnych ludzi, cywilizacji, gdzies tam hen na horyzoncie jest Kazachstan... i cisza. Jak w takich miejscach jest pieknie cicho! Tylko swierszcze slychac. Najchetniej bym zostala na tydzien, zeby siedziec i podziwiac, jak jest pieknie i pusto. O tak:



Edit.

Meise w Johannesburgu "bezpiecznie" to jest na dalekich przedmiesciach za drutem pod napieciem, a i to niekoniecznie. Zreszta tam drut pod napieciem ma byle lepszy slams, byle chata z blachy falistej to twierdza za murem z kolcami i tluczonym szklem. Gwalt zbiorowy to ich chleb powszedni... To dluzsza rozkmina, dlaczego tak wlasciwie jest.

Brukselski Molenbeek jest wlasnie najpaskudniejszy, ale z perspektywy czasu sytuacja raczej mnie bawi (wino tak dziala :P). Zreszta jak nie raz pisalam, mieszkam w najpaskudniejszym getcie Rotterdamu, mamy tu wszystko od ulicznych strzelanin po ciezki handel narkotykami i notoryczne wlamania. Jakbym dostawala dolara za kazdym razem, jak wracam wieczorem ze stacji metra i idzie za mna podejrzany typ, ktostam zaczepia (z reguly ktostam o aparycji czarnego lub marokanskiego gangstera, bo z bialych to tu mamy Polakow 😁 ) to bym byla bogata. Albo jak na mojej stacji dojdzie to pobicia czy gwaltu. A zycie toczy sie dalej 😉

W kazdym razie te niby przestepcze miasta w ciemnej Rosji wspominam sporo milej, podobnie sporo miast czarnej Afryki.
A...no to rozumiem. Ja jadę w taki klimat. Do ludzi którzy teoretycznie mnie lofciają. Za pomoc w postaci paczek z darami. Więc chatę z klimatem mam zapewnioną.  😉







Tyle, że nocować będziemy chyba w bardziej europejskim standarcie.  😉 Jak przeżyję, to dam znać jak było.  😉
Tunrida, nie potrzebujesz kogoś do noszenia tych darów?  😁 Chętnie pomogę 🙂
Super klimaty 😉 też mi się marzy taki wypad 😉
tunrida, ja ci tak zazdroszcze tej chaty w Malawi, ze zaraz pekne!

Europejski standard to woda w kranie czy jakies bonusowe luksusy? 😉
Nie mam pojęcia. 😉 Dostałam namiar na takie miejsce, niedaleko od wioski ludzi Tonga. Podobno 15 minut piechotą. Mąż początkowo był na nie. Bo on jednak musi mieć ten kibel i jakieś łózko. O wodę nie pytałam. Więc jak dostaliśmy linka, że jest coś do nocowania co można wykupić, zapłacić i dostać łózko z kiblem, to mąż się zgodził jechać.
Ja nie mam wielkich oczekiwań. Ja po prostu MUSZĘ ODPOCZĄĆ

http://www.mayokavillagebeachlodge.com/gallery/

Nie wiem skąd wzięli tam tych białych na miejscu na zdjęciach, bo podobno na co dzień ich tam nie ma. Jeśli tam będzie masa białych turystów, to poczuje się oszukana.  😉

Jak przetrę szlaki, to dam znać, jak tam się dostac i w ogóle. Podobno ze stolicy wsiadasz w autobus i jedziesz całą noc te 400 km. Potem pewno drugi autobus i jesteś na miejscu. dam znac. Myślę, że będą itwarci na turystów. wszak turyści to pieniądze, pomoc, może potem jakieś paczki, itd itp. Powinno im na tym w sumie zależeć.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
13 lutego 2019 13:44
Meise, pisałam już w tym wątku, że mój mąż był w delegacji w Johannesburgu i nawet do knajpy 5 minut od hotelu musieli jechać taksówką. Chcieli się przejść, ale był kategoryczny sprzeciw ze strony obsługi hotelu. Na jednej z wycieczek powiedziano im, że nie ma opcji wysiadania z autokaru.
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=163.msg2845417#msg2845417 date=1550065489]
Meise, pisałam już w tym wątku, że mój mąż był w delegacji w Johannesburgu i nawet do knajpy 5 minut od hotelu musieli jechać taksówką. Chcieli się przejść, ale był kategoryczny sprzeciw ze strony obsługi hotelu. Na jednej z wycieczek powiedziano im, że nie ma opcji wysiadania z autokaru.
[/quote]

Jezu, brzmi to wszystko przerażająco  😲 Pamiętam, że mieliśmy tu kiedyś na r-v, albo jeszcze starej volcie użytkowniczkę z RPA.
Ciekawe co u niej.

Chata w Malawi boska! Ja sama spałam w dużo bardziej dziurawej z kaczkami i kurami, a za deskami były świnie. Środek dżungli w Wietnamie 😀
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
13 lutego 2019 15:19
Ja dosyć sporo podróżuje. Jadę ze znajomymi, ale bardzo często bywa, że pół nocy przechodzę sama po mieście. Misje prowadzą mnie przeróżnymi miejscami, dzielnicami. Nigdy mi nic nie groziło, chociaż sama nie wszędzie się czułam komfortowo (np w Sztokholmie gdzieś pod mostami o północy 😁 ). No, ale po dzikich krajach to też nie jeżdżę 😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
13 lutego 2019 15:23
Dodajmy, że to nie były kobiety, tylko wyłącznie męski skład.
Ale Johannesburg to serio inna planeta 😉 wiec przywolywanie  go w kontekscie bezpieczenstwa i poczucia zagrozenia w  miastach europejskich to w ogole sie mija z celem.

Pomijajac chorobliwe fobie utrudniajace codzienne funkcjonowane (te schizy z przejsciem z samochodu do domu etc) to rozni ludzie zwyczajnie maja rozne strefy komfortu i to nie jest jakis powod do wstydu 🙂 I mi by sie nie chcialo masochistycznie jezdzic w dzicz taka, ze byloby mi zle i stresujaco. Czy w ogole w kraj z taka kultura, ktora mnie stresuje i mi nie lezy i gdzie czuje sie zagrozona. Podrozowanie ma byc przeciez przyjemnoscia 🙂 a nie konkursem na bycie najbardziej hardkorowym podroznikiem.

Od siebie niezmienne polecam Zwiazek Radziecki 😉 😁
Ja też nie łapie fenomenu podróży w dzicz, komary i inne takie. Ogólnie to taka Afryka totalnie mnie nie pociąga i chyba musieliby mi sporo dopłacić do takiej podróży 🤣 Co człowiek, to gust.
Dla mnie na wakacjach ma być czyste łóżko, łazienka i dobre jedzenie (nie musi być w hotelu, mogę się poszwędać). Ma mi być mi komfortowo i chcę się wychillować. Mogą być objazdowki, mogę spać w namiocie, ale muszę się mieć jak umyć jak człowiek. Nie moge się bać wyjść, robali i nie chce wysokiego ryzyka kilku dni romansu z porcelaną 😉
Mnie zaś nikt by nie zaciągnął do takich miast jak Paryż, Wiedeń itd po których się łazi i ogląda budynki i uliczki. Ludzie jeżdżą, zachwycają się, polecają sobie nawzajem. A ja tak paczę paczę i nic nie rozumiem.
Tak jak honorowo bym zniosła jakoś, ze 3 dni, ale bym zniosła- przemieszczanie się z pokoju hotelowego i basenu hotelowego na plażę i z powrotem, tak tych Paryży ...no ni cholery bym nie zniosła.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się