Podróże

Dzionka, ja z Gruzji (ale z gór tylko, z miast to nie) to mam traumatyczne wspomnienia z psami. Ale nas zaatkowały sforą, otoczyły i serio myślałam, że to koniec. Potem były ze 3 podobne akcje, brrrr! Tylko, że te kaukazy to się niczego nie bały 😡 😲

Te rumuńskie w porównaniu z gruzińskimi czy tam czeczeńskimi (bo w sumie byliśmy na granicy) to były słodkie papiki, ale faktycznie ta akcja, gdy próbowały wejść nam do namiotu była dość mrożąca krew w żyłach (nie mieliśmy jedzenia w namiocie, ale i tak szukały). Jak macie coś takiego, bierzcie, najwyżej nie użyjecie :kwiatek: W Rumunii co roku jest kilka niestety incydentów poważnych pogryzień, więc przezorny zawsze ubezpieczony :kwiatek: Zapamiętałam, że te rumuńskie to się kija boją bardzo (mieliśmy trekkingowe), podejrzewam, że pasterze je ostro nim wychowują...

Rumunia piękna, warto zdecydowanie. My co prawda widzieliśmy tylko Transylwanię, ale to były jedne z lepszych wakacji 😍
Dzionka, może głupie pytanie ale jak działa taki dog deterrent na konie? Bo fajnie by było czasem pogonić psy, które się rzucają pod końskie nogi w terenie, ale obawiam się, że koń mógłby zostać bardziej pogoniony niż pies? 😁
Dzionka, w Gruzji tez spotkalismy tylko niezaczepiajace bezdomniaki, niektore dzikawe ale generalnie mile. Tyle ze to na jakichs zadupnych wioskach, bez asfaltu i moze niezbyt turytycznych, ale do prawdziwej dziczy to im bylo daleko 😉 i domyslam sie, ze te z prawdziwej kaukaskiej gluszy juz takie fajne i przytulaste bynajmniej nie sa.

amnestria jak bardzo wszedzie paletaja sie te psy? Po takich zwyklych szlakach gorskich tez? W kontekscie podrozy z wlasnym psem brzmi to dosc slabo...

W ogole jak bardzo turytyczna jest Rumunia? Wiem, ze to coraz popularniejszy kierunek, ale mozna np. noclegow szukac na spontanie czy w sezonie takie wioski sa juz na tyle pelne turystow, ze wypada cos rezerwowac? Nie ukrywam, ze po zeszlorocznym Wolga tripie teraz chcielismy pojechac na wakacje na luzie, z minimum zawracania dupy zawczasu 😉 

W najgorszym razie mozemy pojechac na psie wczasy w stare dobre Ardeny - btw Ardeny szczerze polecam 🙂 bo to chyba taki malo znany kierunek, a warto -  albo od biedy do Polski, dla nas w sumie zagranica :P

Dzionka, było świetnie, chillowo. Byliśmy kilka dni na Elbie, wcześniej objazdówka po mniejszych i większych miastach. Plus zrobiliśmy kawałek Słowenii i muszę tam wrócic, zresztą o Słowenii chyba też Ty pisałaś kiedyś.
Dalej oznacza, że chcemy wziąć rodziców do Tajlandii 🙂
vanille, a nie mam pojęcia jak z końmi, my podle wypróbowalismy na upierdliwym szczeniaku, który zjadał nam namiot i koni w pobliżu nie było. Ale na psy działa dobrze.

amnestria, a widzisz, to my własnie górskie psy, ze szlaku na Kazbek, wspominamy bardzo miło. Nie mieliśmy z nimi kiepskich sytuacji, wręcz były wychowane i udawały, że po prostu się tu przechadzają/śpią, a jak tylko kończyliśmy jeść i zostawialiśmy im resztki, to rzucały się jak...yyy no właśnie dzikie 😉 A kiedy Ty byłaś w Rumunii? Masz jakieś foty?

Cricetidae, tak, Słowenia przecudowna, też chcę wrócić! Mam bardzo miłe wspomnienia, a byliśmy tylko przejazdem z postojem w stolicy. No ale to natura tam chyba najpiękniejsza. A do Tajlandii mój brat zabrał nas i rodziców na swój ślub, wiedziałaś o tym?? Zaplanował całego tripa, włącznie z Kambodżą, mogę Ci podesłać miejscówki jak by co 🙂

Dorzucam naszego gruzińkiego pieseczka, aż się łezka w oku zakręciła jak wsiadaliśmy do marszrutki w Kazbegi 🙁
Dzionka, my byliśmy w Bledzie i okolicach. Fascynuje nas do tej pory czystość tych jezior okolicznych, no kryształ. Tyle co ja w tej wodzie czasu spędziłam to o matko, w słodkiej wodzie można pływać bez przerwy.
A o Taj pamiętałam, że Twój brat robił tam ślub. Trip był objazdowy jak rozumiem? Podrzuć miejscówki, coś musimy ogarnąć dla nich, bo wiadomo że samemu to inaczej. Ja w Kambodży byłam tylko w Angkor, ale rodziców nie będę tam ciągnąć pewnie. Chociaż jeszcze nie mam planu 😉
Dzionka bo Swanetia jest dość cywilizowana, pieski niedaleko Kazbegi faktycznie były spoko. Ale w tych dzikich częściach to ja naprawdę mega się ich bałam. Zresztą tubylcy z Tuszetii mówili, że one gryzą  🙁

W Rumunii byłam ze 3 czy 4 lata temu? Fotki mam na pewno, jutro coś podrzucę. W galerii swojej w albumie rumunia parę mam :kwiatek:

Tu poza szlakiem, nad tym bajorem spaliśmy i tam nam te psy wlazły 😁


Kokosnuss w góry fogaraskie nie brałabym psa :kwiatek: nie znam innuch gór Rumunii, może jest inaczej. W Fogaraszach one są wszędzie tam gdzie owce, czyli... wszędzie. Najgorsze były zdecydowanie poza szlakiem. Ale na szlaku też parę zaskoczyło nas agresją (jednak w okolicy był pasterz, który je "odwołał" w mało przyjemny sposób). Okolice samej trasy transfogaraskiej są mega turystyczne więc na okolicznym szlaku powinno być spoko, ale jeśli mam być szczera to ja bym nie ryzykowała
W Apuseni raczej krowy niż owce. Psy owszem, są. Byliśmy bez psa, więc ciężko mi oceniać, ale żadne psy się na nas nie rzucały, nie atakowały. Jeden nam towarzyszył na spacerze na szlaku, inne głodne karmilam we wsi kiełbasą. Ale fakt, że w Rumunii psów latających luzem jest sporo. To prawda. Nigdy też jednak nie widziałam by się między sobą gryzly.
Z tym że góry Apuseni i szlaki na nich, to nie są takie dzikie, rozległe i puste góry jak Fogaraskie
amnestria, Kazbegi to akurat nie Swanetia, ale w Swanetii też byliśmy w górach i piesełki też miłe. Z własnym psem bym się jednak bała tam jechać, bo są ta psiska wszędzie i niewiele pewnie trzeba do jakiejś awantury z "nowym na dzielni". Zobaczę album zaraz 🙂!!

Cricetidae, tak, trip był objazdowy, brat sam wszystko zaplanował i ogarnął, więc total rispekt 😉 Potem byliśmy kilka dni tam, gdzie był ślub i "wesele" 😉 czyli na jednej z wysp w okolicy Phuket. Co do wakacji z rodzicami, to my naszym w zeszłym roku zafundowaliśmy 2 tygodnie we Francji z nami plus rodzina brata (czyli 4 dzieci w wieku 0-4 lata) - nie polecam 😁 Dobrze, że teraz jedziecie  a nie później 😉
Dzionka, dlatego jedziemy teraz, bez dzieci 😉 Chcemy ich po prostu zabrać w jakieś dalekie miejsce, bo po Europie sobie jeżdżą, a do Azji pewnie sami by nie pojechali.
Dzią o jeny, oczywiście masz rację :kwiatek: ale pokręciłam. Kojarzyłam, że Wy byliście w Swanetii właśnie, a ja w stronę Kazbeka szłam od innej strony i Stepancminda to była jedyna cywilizowana miejscowość na trasie (i na zakończenie przy okazji).

Z Rumunii to coś mam na gugiel drive to Ci podeślę, bo tu to raptem parę. Spodoba się Wam tam, totalnie Wasze klimaty :kwiatek:
Ja w Gruzji miałam szczęście z psami - nic nas nie atakowało, ale jak sie szło na szlaki to niektóre fakt, wyglądały na mocno zdziczałe, szczególnie w okolicy Kazbegi i Mestii. Ale nie atakowały nas. Gruzje ogólnie wspominam suuper, przepiękny kraj!!! Bardzo zielony 🙂

Nie mogę sie zdecydować gdzie jechać na urlop w te wakacje. Chcemy jechać grupą kilku osób, kupić loty i apartament przez internet i no na miejscu ogarniać żarcie i wycieczki. Zależy nam żeby było w miare tanio, chcielibysmy się zamknąć w 2500zł na osobę za 6-8 dni. Rozważamy Grecję, Teneryfę i Maderę, ale to ostatnie to chyba nie ma szans tak tanio polecieć 🙁
Zależy nam na dobrej lokalizacji, tzn takiej żeby była szansa na wypoczynek (nad morzem) ale żeby można się też było ruszyć na wycieczkę, najlepiej jakąś komunikacją miejską, ew pożyczając auto, pochodzić też trochę na nóżkach 😉
co byście polecili? Nie byłam ani w Grecji ani na Teneryfie, sama nie wiem co fajniejsze. Grecja więcej zabytków, Teneryfa z kolei mnie cignie bo nigdy nie byłąm w tamtych stronach, przyroda, widoki itp... fajnie to wygląda na zdjęciach. Nie wiem natomiast zupełnie jaką część w razie czego wybierać, Grecja to tyle i wysp i w ogóle, próbuje czytać gdzie jest fajnie i ciekawie, ale duużo tego. Teneryfa to wiem, że różne strefy klimatyczne, raczej byśm sie wybierali w te ciepłą,  może okolice Puerto di Santiago, tylko boje sie cz to nie jest jakiś kiczowaty kurort ala Batumi w gruzji? :P w sensie czy da sie tam wypocząć, miło spędzić czas, jakąś przyrodę w okolicy obejrzeć?
Ja byłam i na Teneryfie i na Zakyntos i zdecydowanie polecam bardziej to drugie.Na Zakyntosie w Laganas można za bodajże 20 e pojechać nad morze konno.
Teneryfa jak i Majorka to były jedne z najmniej ciekawych miejsc gdzie byłam,oraz obydwie te wycieczki w gorszym standardzie były droższe niż w Grecji.Spałam w 3 gwiazdkowym hotelu w Tsivili 10 km od miasta Zakyntos,więc do stolicy sobie biegłam na poranny trening i ogólnie mega dla biegaczy bo główne drogi prowadzą cały czas wzdłuż wybrzeża.
Bo Teneryfa JEST droga. I tam w ogóle dość mało jest młodzieży, głośnych imprez całonocnych na plaży nie ma, w nocy raczej cisza. Ale przez to jest dość bezpiecznie. Więcej tu starszych ludzi, spokojnych ( i majętnych) Staraliśmy się tam żyć w miarę oszczędnie, a kasy poszło od cholery.
Ale, że Teneryfa jest nudna, to ja się NIE zgadzam! Zależy CO się robi na tej Teneryfie. No my się nie nudziliśmy ani przez chwilę i spędzaliśmy dnie bardzo aktywnie. Tylko do tego niezbędne jest wypożyczenie samochodu! I nie nalezy na to żałować kasy! Im mniejsze tym lepsze, bo drogi w góry wąskie okrutnie. Chwilami 2 auta się nie miną! Wzięliśmy malutką Pandę. A warto, bo cała wyspa jest malutka i szybko się można przemieścić, tam gdzie się potrzebuje. Więc spokojnei zaliczy się atrakcje i na północy i na południu. Leżenie na plaży, to nie dla nas. na plażę ruszaliśmy na drugą, wieczorną zmianę, głównie po to, żeby się napić w blasku zniczy na plaży leżąc na leżaczku i paląc fajki ( ech...ja chce ponownie!)
My też się nie nudziliśmy,ale moim zdaniem są fajniejsze opcje,chociażby Cypr(byle spać z daleka od meczetów).
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
05 stycznia 2019 10:12
Majorka taka nieciekawa 😉






Według mnie nie 😉 Mnóstwo głośnych i bezczelnych Niemców,krzyki po nocach i burdy.Góry fajne,fakt.Może poza sezonem,ale w szczycie na plażę,żeby znaleźć miejsce to trzeba by chyba o 8  rano chodzić.Knajpy co fajniejsze to oblężone przez młodzież niemiecką bo dla nich jest tam śmiesznie tanio i nie da się w spokojunawrt piwa napić.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
05 stycznia 2019 10:39
Jå nie jeżdżę "komercyjnie", więc ominęły mnie te wątpliwe przyjemności 😉
No właśnie ja też ani plaża, ani knajpy. A wycieczek organizowanych przez biura to unikam jak ognia, bo to co kręci innych ( budynki, kościoły, bulwary) mnie ni cholery. Najfajniej się łyka klimat miejsca, kiedy się idzie w drugą stronę niż wszyscy turyści. Zapomniane, wąskie uliczki. Widać jak ludzie żyją naprawdę, co robią, jak mieszkają. Klimaty takich miejsc zostają w pamięci na długo. Takie urywki, moment, jak z kadrów filmu. Pamiętam kiedy byłam na typowym plażnigu w Turcji z koleżanką. Ona szła na plażę, a ja w druga stronę.  😉
efeemeryda   no fate but what we make.
05 stycznia 2019 10:57
kurcze tak Was czytam i czytam i dochodzę do wniosku, że ja to jednak nudna jestem  😂 😂
dla mnie wakacje to plażing i smażing, obowiązkowo all inclusive, żeby tylko było ciepło i ładnie.

W tym roku znowu bardzo budżetowo, więc stawiamy na Bułgarie.
E... jeśli ktoś tak lubi, to CZEMU NIE? Tylko wtedy, moim zdaniem,  nie ma sensu przepłacać na jakiejś drogiej Teneryfie. Bo równie miło na plaży może być i w Chorwacji czy Bułgarii. A dużo taniej.
( tylko niech mi nikt w takich momentach nie mówi, że Teneryfa jest nudna. Czy Majorka. Bo o to poszło.   😉 )
Jest jeszcze pytanie, jak ktoś lubi wypoczywać, czy w ciszy czy tłumie. Byłam na Zakynthos i wszystkim polecam, bo jest pięknie 😉 ale byłam przed sezonem, tj przed wakacjami. Przełom maj/czerwiec. All inc, hotel 4*, pysznie smacznie za 1400. Wszędzie  przyjemne pustki, plaża nasza. 5 h byłyśmy sobie np na pobliskiej wysepce prawie bez ludzi. Cud miód, pogaduszki, książka, plażing, pluskanie w rajskiej wodzie. Teraz ostatnio czytałam jakąś recenzję z wakacji w Kalamaki (to taka imprezownia na Zakynthos, ale z najdłuższą plażą i rezerwatem żółwi) a właśnie tam mieszkałam, że syf, brud, tłum a zatoka Navagio tak zapełniona turystami, że w ogóle nie widać jej uroku. Ja z Navagio mam zdjęcia, gdzie na plaży nie ma nawet jednego turysty 🙂
Po przeczytaniu tego wpisu sięgnęłam pamięcią na moje wakacje w 2006 w Łebie. Były takie tłumy, że od tamtej pory w sezonie nigdy na urlop nie wyjeżdżałam.
Zapytam tak. Jeśli ktoś wybiera, bo lubi leżenie na plaży, na basenie w hotelu, stołowanie się w knajpach, to KIEDY będzie nudno, a kiedy nie będzie nudno? Bo ja rozumiem, że miejsca mogą się między sobą różnić standardem hotelu, cenami, knajpy ilością tłoku, czystością. To jest dla mnie jasne. Ale nei jest jasne, kiedy jest nudno, a kiedy nie jest nudno na tego typu wakacjach?  🙂
Ja też nie jeżdżę "komercyjnie" już od dawna bo po pierwsze mnie się opalać nie wolno a po drugie mój mąż nie usiedzi w jednym miejscu ani sekundę.Wyraziłam swoją subiektywną opinię na temat miejsc w których byłam.Na każdej z wysp zajrzałam prawie w każdą dziurę i uważam,że nie warto.A może zwyczajnie na mnie nie robią już wrażenia.
Jak się podobało to spoko,ale przeważnie większość planuje wakacje w sezonie,więc w niektóre miejsca zwyczajnie od czerwca do sierpnia się wybierać nie warto.
Jak by to powiedzieć...u mnie za domem też jest ładnie,ale jak by tam wpuścić na pole z 500 osób to już by tak fajnie nie było.
Tunrida, mi nigdy nie jest nudno 😉 hotel traktuję jako sypialnię i śniadanie i kawę. Z all inc. zazwyczaj w pełni nie korzystam, bo po śniadaniu wybywam z hotelu, stołuję się tam, gdzie tambulcy i wracam późnym wieczorem. Wtedy drinki wliczone w cenę są przydatne 😉
Te 5 h spędzone na bezludnej niemalże wyspie, to był jedyny przypadek, że tyle czasu zmarnowałam na piasek 😉
Ja to powsinoga, więc niezależnie od pogody zawsze gdzieś się szlajam. W okresach, w których wyjeżdżam to i deszcz ciepły 😉 (zazwyczaj trafiam  na jeden gorszy dzień, reszta to słońce i lampa)
No i tak jak Dekster napisała, tłum potrafi zepsuć każdą atrakcję 😉
Pod tym względem np nie podobała mi się w kwietniu Wenecja, boję się sprawdzić jak tam jest w sezonie 😉
Byłam w Wenecji w lipcu - oh-my-God, nie róbcie tego 😀

Ja zawsze sama organizuje sobie wakacje - dla mnie to połowa przyjemności 🙂 czytanie, szukanie nietuzinkowych noclegów, zamienianie sie na domy (polecam!) i takie tam. Chociaz jak pomyśle o planowaniu miesiąca w Chinach i co potem z tego wynikło... to az mi slabo 😀
Dzionka, a jak się skończyło? 🙂
Męka, pani, męka!! Dogadać sie z Chińczykami to jakas osobna dziedzina nauki, wiec kupowanie na miejscu biletów na pociągi, bookowanie czegoś przez telefon czy pytanie o cokolwiek urastało do rangi wielkiego wyczynu. A jeszcze przygód mieliśmy co niemiara, w łącznie z tym ze wysiadł nam wypożyczony skuter w środku pola, robiło sie ciemno, my daleko od miasta a dookoła tylko owce i... jeden staruszek, ktory domyślasz sie jak bardzo był nam pomocny 😉
super, czad, zazdroszczę! Wiem, że w trakcie jest masakra, ale co wasze, to wasze.  😍
Dzionka, haha 🙂 To macie wspomnienia.
Dlatego jak my jechalismy do Wietnamu to jednak bilety i dojazdy i cześć atrakcji rezerwowało nam tamtejsze biuro podróży złożone z Polaków mieszkających tam. Mieliśmy mocno napięty grafik i bałam się, że się nie styknie, jeszcze bilety na samoloty wewnętrzne kupione i nie chciałam wpadki, chociaż ofc była, bo zapomniał o nas kierowca 😀 Ale dzięki temu, że sami tego nie ogarnialiśmy to nas zgarnęła taksówka (nikt nic po ang nie mówił tylko nas przekładali z samochodu do samochodu) a potem zwrócili nam za te taksówki, a tak to byśmy nie dojechali na Ha Long 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się