dorosły ale surowy koń - jak pracować?

opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 listopada 2008 19:56
Mam pod opieką 9-cio letniego, ale praktycznie surowego konia.

Generalnie rzecz biorąc, reaguje na komendy, zakłusowuje, zagalopowuje, przechodzi do niższych chodów bez większych problemów. Na lonży. Największy problem jest z zagalopowaniem, bo nie widac po nim ogromnej chęci do pracy, zagalopowuje (na poprawną nogę), 3 kroki i do kłusa. Musze sie zdrowo nalatać, żeby galopował kilka kółek. Zazwyczaj przechodzi do niższego chodu lub zwalnia, gdy jest na wysokości stajni, jakby chciał się odwrócić i pójść do boksu (nie wiem czy to jasno przedstawiłam).

Siedziałam na nim raz. Zakręty to koszmar. Szczególnie, gdy trzeba minąc wyjazd z placu i podążać w stronę przeciwną do stajni.

Zagalopowanie też nie jest łatwe, a na dobrą nogę...

Co robić z takim koniem? Jak z nim pracować, aby się czegoś nauczył? HELP
za dużo nie powiem, bo doświadczenia z surowymi końmi nie mam, ale myślę, że tak jak z młodym surowym jeśli pracowałaś to wiesz jak, jeśli nie to myślę, że dobrego trenera do pomocy sobie wziąć

więcej nie powiem, bo jak już mówiłam doświadczenia nie mam 🙂
busch   Mad god's blessing.
25 listopada 2008 20:14
Też jeżdżę na półfolblutce, za niedługo jej stuknie 8 roczek, a gorzej się na niej jeździ niż na 3 letnim koniu 😉.
Oprócz tego, że jest słabo ujeżdżona, ma słabiusieńkie mięśnie grzbietu, to jeszcze straszny z niej nerwus.
Pod siodłem jeżdżę tylko na skokowych strzemionach, w galopie półsiadem (w pełnym siadzie nie ma nawet mowy o rozluźnieniu)- czyli cały czas dosiad odciążający. Dużo ćwiczeń na skupienie uwagi i rozluźnienie: zmiany tempa z zaakcentowaniem zwalniania i pilnowania, żeby wydłużała/skracała krok, a nie np. coraz szybciej/wolniej przebierała nogami. Oprócz tego sporo przejść, wolty, a raczej spore koła- ważniejsze od obwodu jest to, żeby się rozluźniła i wygięła.
Ma też problemy z napieraniem na wędzidło, a jak już odpuści, to znowu próbuje się schować. Toteż ma pozwolenie, wręcz nakaz pracowania z nosem przed pionem, za to porządnie na wędzidle. Sporo robimy gięć szyi i żucia z ręki (a że mięśnie słabe, to żeby je porządnie rozciągnąć przy żuciu jest jak pies tropiący ). Też ma problem z zagalopowaniem na dobrą nogę ale wynika to po prostu z tego, że nie rozróżnia sygnałów- dużo pracy mnie kosztowało żeby przestała robić zagalopowania jedynie z rozpędu.

Jak można się domyślić- pracuję z nią jak z totalnym młodziakiem dopiero zaczynającym swoją przygodę z siodłem i jeźdźcem, myślę że wiek nie ma tutaj specjalnego znaczenia.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 listopada 2008 20:32
Dzięki za rady. Trenera mam pod bokiem, ale że czesto wyjeżdża, więc chciałabym coś sama.

"Mój" koń jest spokojny, bardzo grzeczny, raczej luźny i niezbyt do przodu. Nie wiem, jaką ma przeszłośc, ale trochę boi się tego, co dzieje się "na górze".

Aha - dodam, że mięsnie to ma takie sobie ale za to niezły brzuchol.
CeraŁ   dużo dużo zmian..
25 listopada 2008 20:32
A ja przez rok /teraz juz 2/ ale rok 'intensywnej' - pracowałam z 12 !! latką. Niby ujeżdzona tu i tego bo nawet mi sie wlasciciel chwalil jak to sie lubil scigac z innymi i jak to jego klacz osiąga 80 km/ h ;/;/.. ale koń był masakra. ;O. Strasznie agresywny, beton w pysku, jego jedynym i podstawowym chodem byl galop zero reakcji na lydki, dosiad cokolwiek. Na lonzy musialam ją uczyć od zera. Intensywna praca step - kłus, m . in na lonzy a wlasciwie to w wiekszosci z ziemi i koń teraz nie do poznania 🙂. Mielismy duze problemy z zagalopowaniem na lonzy ale z czasem samo przyszło🙂. Teraz już na komende hop galopuje normalnie . Tylko czasem zazwyczaj na lewą stronę na wysokosci stajni zdarza się jej nagle zatrzymywac i buntowac ;/. No ale i tak jestem zadowolona i dumna z tej zmiany 🙂. Wiem, że nie zmienie jej do końca bo na psychice też jej duzo siadlo ale i tak jest dobrze 🙂. jak na 12 lat 😀 i zaczęcie pracy w wieku 11 😀.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 listopada 2008 20:34
no w moim przypadku też się trochę "buntuje" na wysokości stajni. Wiem, że praca wymaga cierpliwości i czasu. Nie wymagam od niego cudów. Tylko dobrze wiedzieć, jak z nim pracować 🙂
busch   Mad god's blessing.
25 listopada 2008 20:51


Oprócz tego sporo przejść,


Jeszcze dodam, że ze względów że koń jest nerwuskiem, to ma specjalne względy. Jego droga hamowania przy przejściu może być dłuuuga, ważne żeby po drodze się nie usztywnił i żeby nie zaczął dreptać. Możesz też z nim jechać w teren i wymagać tego samego, co na ujeżdżalni- ale koń będzie bardziej pobudzony bo nowe miejsce.

opolanka- jeśli koń jest do obudzenia, to go budzisz , tzn. np. przy zmianach tempa akcentujesz przyspieszenie, więcej przejść do wyższego chodu niż do niższego (w przypadku "mojego" nerwuska jest odwrotnie), te przejścia mogą być też trochę <agresywniejsze>, a nie takie rozwleczone jak w przypadku tego kobyła, co z nim pracuję. Jeżeli tak sam z siebie jest rozluźniony, to możesz od niego wymagać już porządnych, małych wolt czy ustawienia (chociaż to krótko, skoro nie pracował). Itp. itd. - dopasowujesz pracę do konia, jeśli nie robi postępów, to coś widocznie z pracą jest nie tak i zaczynasz szukać innych rozwiązań. Taka trochę łamigłówka.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
27 listopada 2008 12:21
Dzięki za pomoc. Nie wiem ile dam rade z nim pracować, po nie mamy hali a po pracy to juz ciemno i zimniej, bo bez słońca, ale nie chce go lonżować w nieskonczonośc... Wole wsiąść chociaż na 15 min.
opolanka napisał:
Aha - dodam, że mięsnie to ma takie sobie ale za to niezły brzuchol.
Pracowałam kiedyś z kobyłką - surową 8 lat, wcześniej była matką i miałam identyczny problem z galopem. Wydaje mi sie, że to właśnie przez taką budowę, cieżko było jej się zrównoważyć. Jak ją obserwowałam na padoku to miałam wrażenie jakby galop nie był dla niej naturalnym chodem 😉 Sporo pracy na lonży i zagalopowanie na głos i na drążku, potem pod siodłem i na drążku. Bardzo pomogły nam galopy w terenie. Ale nie powiem, to co młody koń łapie instynktownie i od razu, trwało w jej przypadku bardzo długo. Tak więc cierpliwie wszystko przyjdzie z czasem. Wydaje mi się, że takiego konia trzeba traktować inaczej niż młodziaka, dać mu większą taryfę ulgową.
ja mam do czynienia z 6 letnia pogrubiana kobyłką, która w życiu nie miała na sobie siodła (generalnie mało miała wspólnego z człowiekiem, a jeśli już to raczej nie było to dla niej miłe), jedyne co umiała perfekcyjnie to "prr"🙂
zachęcenie jej do jakiegokolwiek wyższego chodu na początku wymagało duużo cierpliwości i kondycji😉 później podobnie było z galopami - szczególnie irytujący był okres kiedy sie buntowała przy zagalopowaniach na północy wolty - gdziekolwiek jej nie robiłam - zawsze przechodziła do kłusa i najczęściej zaczynała biec w drugą strone... :/
dzisiaj już pracujemy pod siodłem - jeśli chodzi o galop to chętnie przechodzi po kilku krokach kłusa i już tylko skupiamy sie nad zrównoważeniem go🙂

opolanka
Powracając do twojego problemu - pamiętaj żeby przechodził z galopu do kłusa na twój sygnał, a nie kiedy jemu sie chce - skup sie na początku na samych przejściach do galopu i nawet po tych trzech krokach każ mu przejść do kłusa, a z czasem wydłużaj czas galopu.
Co do buntu gdy widzi stajnie - jeśli możesz to w miejscu gdzie ci przechodzi do kłusa - oprzyj wolte o ściane, "przyciśnij" go i przypomnij że ma sie tu skupić.
Życze powodzenia🙂
opolanka   psychologiem przez przeszkody
28 listopada 2008 09:18
Dzięki 🙂 Staram się, ale łatwo nie jest. Dziś wsiąde i zobacze, co on powie 😉

Widze juz postępy, ale w jego zachowaniu. Nie boi sie juz tak wszystkiego, machnięcie mręką nie jest już straszne. Zaczyna ufać. Na początku nie chciał nawet wziąć mi z ręki jabłka...
No ja miałam bardzo podobny problem jesli chodzi o zaufanie i chęć obcowania z człowiekiem - podchodziła tylko i wyłącznie kiedy miała pewność że mam jakiś smakołyk, po skonsumowaniu marchewki czym prędzej sie oddalała, a jak sie nagle rękę podniosło to wpadała w panike, co chyba świadczy o tym że była bita...

teraz na szczęście na słowo "noga" sama podnosi, ale kiedyś czyszczenie jej kopyt to było spore narażenie zycia

jeśli chodzi o prace to przez dłuższy czas na ląży chodziła - w między czasie tylko wsiadałam i zsiadałam, później wsiadałam na "końcowego" stępa i dużo skręcałam (na początku czułam się jakbym jechała jakimś autobusem )
podbijam!

jak tam wasze `starsze młodziaki` ?

ja tak jak się chwaliłam w poprzednim poście - dużo chętniej mi gruba przechodzi do galopu, z tym że mamy teraz problem z turbodoładowaniem jakie się jej włącza i zarazem wyłączeniu sterowności...  🤔  😵

problem ten jest o tyle nieprzyjemny że mam do czynienia z nierównym podłożem i kilka razy byśmy źle skończyły...  😲
tak więc ubolewam z powodu braku jakiejś pomocniczej duszyczki która mi nas na lonży przytrzymała czy cuś...  🤔

macie jakieś pomysły jak sobie z tym poradzić ❓
opolanka   psychologiem przez przeszkody
11 stycznia 2009 16:02
Ja zbydowałam sobie lonżownik i koń się poprawił. Uspokoił się bardziej, widać już , że się "zrównoważa". Na razie nie wsiadam, z powodu pogody. Ale jak tylko będzie jaśniej i śniego stopnieje , zacznę porządną pracę z siodła.
no ja tez teraz mam przerwę - ze względu na podłoże i moją chorobę..  🤔

liczyłam trochę że mnie natchniesz  😉 ale póki co pozostaje mi zsiadanie na galop i lonżowanie..
opolanka   psychologiem przez przeszkody
11 stycznia 2009 16:25
na razie samej barkuje mi natchnienia 😉 Ale niedługo mam nadzieje się rozkręcac.
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
11 stycznia 2009 19:42
obecnie mam 6latka ktory nauczył sie chodzic na uwiązie w sierpniu, w tej chwili juz porusza się w 3 chodach pod siodłem.

pracuję jak z młodym koniem, traktuję dokladnie jak 3 latka bo i tak sie zachowuje, tez mial problemy z równowagą w galopie na lonzy szczegolnie w lewą stronę.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
11 stycznia 2009 21:02
Brzask czyli jak pracujesz?

Ja pracowałam z młodymi końmi, ale nigdy od początku do końca. podstawy znam, ale niestety nikt nade mną nie czuwa 24h/dobę, trener jest dojezdny, nie ma go na miejscu.

Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
12 stycznia 2009 20:28
koń jest dodatkowo w jakis 80%-90% slepy na oboje oczu więc praca jest dodatkowo utrudniona

lonza najpierw na kantarze pozniej na kantarze z oglowiem ponzniej na oglowiu w ramach ćwiczenia równowagi lonża na nierownym terenie, tak ze galopował po kole zaraz w góre raz w dól na łące. Na czambonie w zasadzie nie bylo sensu pracować. Samą lonzą i praca pod siodłem nabudował mieśnie grzbietu, od poczatku tereny, jazda po górkach. nadal na prawo ma lepszą równowagę, dzisiaj po raz drugi przyjechała do nas trenerka pierwszy raz ( jakoś w listopadzie) sama go lonzowała i pojechała ze mna w teren, byla tez dzisiaj stwierdzila ze równowaga bardzo mu sie poprawiła. I wykonałam kawał dobrej roboty.

drugiego dnia po przyjezdzie:



pierwsze lonze:


juz z ogłowiem:


pierwsze wsiadanie:


jazdy chronologicznie:

łapiemy równowagę w galopie:




teraz juz tego nie robi za to niestety ze nie jestem jeszcze doświadczonym jezdzcem jeśli chodzi robienie młodych koni, młody nauczył się strzelać z wędzidła a ja nie wiedzialam czym to jest spowodowane i jak zapobiegać, teraz juz wiem ale bede musiala to odrobić.

jazda z dzisiaj:





opolanka, tak jak piszę, nie jestem doświadczona jeśli chodzi o młode konie, od zera robiłam dosłownie 3.
jak masz jakies pytania to pisz, moze mialam akurat podobny problem.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
12 stycznia 2009 22:11
w sumie siedziałam na nim kilka razy, potem pogoda sie spaprała, zaczęłam pracę więc zostało mi lonżowanie, az o 18😲0 nie zrobi się jasne, żebym mogła wypłosza jeździć.

Ogólnie on nie wie prawie nic. Miałam problem z zagalopowaniem, wpada do środka, idzie gdzie chce. Zafalopowanie jest problemem, o dobrej nodze nie wspomne. Zeby wygalopować zakręt musze sie nieźle napocić...

Na lonży nie sprawia problemów, zagalopowuje na poprawna nogę, czasem jak zagalopuje źle, to sam szybko zmienia.

Jego dużym problemem jest zmierzanie w stronę stajni, zawsze w okolicy wyjścia zwalnia, zmienia chód, Jest to powiem szczerze upierdliwe.
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
13 stycznia 2009 16:10
opolanka, dziwi mnie ze tego nie wiesz, ale tak jak w przypadku młodych koni i każdych stawiamy na rytm na równość we wszystkim, równe tempo równy kontakt, z młodymi konmi nie robimy dodań/skróceń najpierw wymagamy jak najrówniejszego tempa w każdym chodzie, kazdy krok ma byc taki sam.

oczywiscie zeby móc tego pilnowac i wymagać kon musi poprawnie reagować na pomoce. ale aż głupio mi pisać rzeczy tak oczywiste, konie młode czy stare ale surowe łatwo się uczą, i tu nie ma znaczenia czy kon ma 3 6 czy 10lat jeżeli nikt z nim wczesniej nie pracował bedzie łatwo się uczył i tych złych i dobrych rzeczy.

jesli chodzi o zagalopowanie, najpierw upewnij się ze zaklusowanie jest takie jak powinno być przy wspolpracującym dosiadzie z łydkami i nie hamującą ręką,spróbuj robić zagalopowania najpierw w terenie na prostych, jak nauczy sie reakcji na dany sygnał bedzie ci łatwiej na placu.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
14 stycznia 2009 13:03
a skąd wniosek, że nie wiem, że najpierw wymaga się równego tempa?  😲 nigdzie nie pisałam czegoś takiego! Przecież nie zaczynam z nim pracy od zbierania i innych cudów, jak dodawanie, skracanie czy inne.

pisałam, że na scianie blisko stajni on sam zwolnić, więc żeby utrzymać tempo "muszę się nieźle napocić".

Wiem też, że uczy się szybko, zauwazyłam to. Niestety, nie wiem, kto jeździł na nim wczesniej, jak, czego go uczył, co się z nim działo. Nie dowiem się tego. Robię wszystko po omacku. Z młodym koniem, którego masz od poczatku, przyznasz chyba, że sprawa wygląda nieco inaczej. Szczególnie, że to, co wiem, nie napawa optymizmem - wiem, że osoba, która się nim zajmowała bezpośrednio przede mną - lonzowała go na wypinaczach i próbowała na lonży skakać nim przez jakies przeszkody (tzn sam koń bez jeźdźca, na kole, na lonży). Raczej się to konikowi nie podobało. Bo prawdopodobnie robił to na wypinaczach :/

Natomiast sprawa wyjazdu w teren jest dość ciekawa, musiałabym spróbować, choć on jest trochę płochliwy, żeby nie wrócił beze mnie 😉
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
14 stycznia 2009 14:55
wybacz zrozumiałam trochę inaczej, to też zdziwilam się i mysłałam ze koń jest surowy rzeczywiscie surowy i nikt z nim wczesniej nie pracował.

niestety nie znam innej metody na równe tempo jak caly czas pilnowanie (pchanie i skracanie caly czas to ustalonego tempa) ile by w to pracy nie mialo sie włozyc.

w terenie jest łatwiej bo konie zazwyczaj chetniej idą do przodu, nie są znudzone bieganiem w kólko po czworoboku, i nie zakretów 90stopni jak na placu w lesie drogi są głownie proste z lekkimi łukami i tu mimo braku łuków ktore wymuszają jakies tam wygiecie i teoretycznie przynajmniej ułatwiaja w zagalopowaniu na dobra nogę też moż a nawet napisała bym trzeba kontrolowac na ktora kon nogę zagalopuje.

Na akrobacie pierwsze zaglopowanie zrobilam wlasnie w terenie i to jako prowadząca, mało tego zagalopował od pierwszej łydki a byłą to jego 3-cia jazda pod siodłem.

czesto jezdze z nim w tereny, w zasadzie jak tylko jest okazja, nabiera rownowagi, nie nudzi sie wiec nie zniechęca się pracą i przy każdym zagalopowaniu w ternie wybieram noge na ktora ma zaglopowac, jezeli pomyli to do klusa i jeszcze raz.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
14 stycznia 2009 19:03
Dzięki, będę probować, jak tylko się będzie dało. Na razie musze poczekać, myślę ze 2 tyg i zacznę wsiadac.

a pomimo tego, że kotś z nim wcześniej coś robił (bo pracował to chyba za wiel powiedziane niestety...), to jest z nim trudniej, niż z młodziakiem, bo ma swoje lęki i złe nawyki, spowodowanme wcześniejszą "pracą".
żeby utrzymać tempo "muszę się nieźle napocić".

oj mam podobnie bo mi sie kobyła dosłownie toczy  🙄 (w cale nie pije tu do jej tuszy :cool🙂 poza tym trochę wyginania na woltach

hmm galop na drągach pomoże mi opanować ten szaleńczy galop?
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
15 stycznia 2009 11:42
ja natomiast zmienilam wedzidlo (z podwojnie łamanego z ktorego strzelał na prostą gumę) i konik przestał strzelac i uciekac od kontaktu malo tego nawet stepie i momentami klusa zaczal wchodzic na kontakt ustawiac się i był w ręku nawet ciut przepuszczalny.

wer jezeli galop jest sdzlenczy to drągi chyba nie są najlepszym pomyslem, proponowała bym jednak galop po voltach/nieduzych kołach.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
15 stycznia 2009 15:50
Ja też odradzam drągi - może się przewrócić lub połamać nogi... Ja proponuje krótsze odcinki galopu, dużo przejść, wolt, żeby koń stał się b. karny i usłuszny. Na to trzeba czasu i nie wychodzi od razu, ale jest skuteczne.
no właśnie z wolty mi ucieka a że mamy nierówny teren i pogodę niesprzyjającą to dopiero jest niebezpieczne - już kilka razy miałam śmierć w oczach 😲
zobaczymy właśnie może z tymi krótkimi zagalopowaniami (radziłam to na lonży kilka postów wcześniej ale jakoś mam problem z przeniesieniem to na siodło  :icon_rolleyes🙂
Brzask, co rozumiesz przez strzelanie z wędzidła? Odbijanie się?
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
16 stycznia 2009 09:57
zagryzanie, podrzucanie sobie językiem przerzucanie z jednej strony na drugą, ogolnie nadmierana zabawa wędzidłem umiemozliwiająca jakakolwiek prace bo nie ma mozliwosci na staly kontakt a strzela tak ze mi lace lapy chodzą w przod i w tył.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się