Nieregularna praca z koniem

Tak sie zastanawiam, odwiedzam mojego kopytnego w weekendy mniej wiecej co dwa tygodnie (jak jest cieplo, to duzo czesciej, teraz nie chodzi o to ze zimno, tylko nie mam zbyt wielu opcji transportu a samochodu brak 🙁
Konik nie jest zamykany do stajni, sobie chodzi po padoku przez dzien caly i noc cala, a stajenke ma zawsze otwarta
Wogole, to moje jazdy nie nazwalabym "praca" z koniem, powiedzmy, ze sobie jezdze a on biega 🙂
Jak przyjezdzam, to zwykle zaczynam od przelonzowania go, zeby sobie pobiegal, zeby zbic z niego troche pary. Zwykle chodzi tylko o to, zeby sie spocil troszke i zdyszal (czasem jednak sam z siebie robi okrazenia z szybkoscia swiatla i jest taaaki mokry). Natychmiast wsiadam i jedziemy w teren. Jezdzimy godzinke dwie, glownie stepem, czasem sie jakis galopik trafi.
Problem w tym, ze on jak jest taki wystany, to zwykle chce jeszcze i jeszcze i potrafi gnac i gnac przed siebie i taki teren sie przedluza do 3-4 godzin...
I moje pytanie: czy taki duzy wysilek dla konia, ktory na codzien nie robi nic wiecej oprocz wloczenia sie po pastwisku moze byc niebezpieczny? (oczywiscie zawsze wraca porzadnie wystepowany do stajni)
I jak najlepiej rozlozyc ten wysilek, zeby nie szalal (jak sobie pobiega to czuje, ze jest szczesliwy), ale zeby sie tez nie przemeczyl....  nigdy go nie zmuszam to wiekszego wysilku, to on sie az prosi i wyrywa... ciezko mi wymyslec cos, jak mam taka ograniczona mozliwosc kontaktow z nim 🙁
Ja nigdy po takim dłuższym okresie kiedy Dyra stoi nie biorę jej od razu na jazdę ( ale to może wynika z mojego starsznego przewrażliwienia o nią), u mnie wygląda to tak:  biorę ją pierwszego dnia tylko na lonżę i to tak na pół godziny, najpierw dużo stępa trochę kłusa i zagalopowanie potem znowu dużo stępa, na drugi dzień podobnie i w sumie wsiadam dopiero gdzieś na trzeci dzień.
Uważam,że jeśli koń chodzi raz na dwa tygodnie to nie powinnien Ci się przedłużać teren do 3- 4 godzin, bo może być to niebezpieczne dla twojego konia, szybko można się jakiejś kontuzji nabawić.
No ale widzisz, z drugiej strony na trzeci dzien to ja musze wracac do domu, a Forest drze do przodu jak katapulta
Domyślam się dlatego trudno mi coś doradzić, bo nie masz wpływu na tarnsport a u mnie tak jak pisałam jest inna sytuacja bo ja do stajni mam 4.5 kilometra.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
14 stycznia 2009 09:48
Moim zdaniem nie powinno się tak intensywnie konia użytkować, jeśli przez tydzień nic nie robił.
Wydaje mi się, że  może łatwo nabawić się kontuzji.
A że 'drze do przodu", to się nie dziwie. po tygodniowym odpoczynku?

Rozumiem, że nie możesz być codziennie. Moje konie też niestety teraz mają okres dużego roztrenowania - przyjeżdżam 2-3 razy w tygodniu i na weekendy (z powodu pogody). Ale chodzą lekko, góra 30min. Dodam, że codziennie wychodzą na padok - nie na cały dzień ale na 30min do godziny.

uważam, że takie użytkowanie konia tylko mu szkodzi.
gracja03   "Kto dosiadł konia ten dosiadł wiatr"
14 stycznia 2009 09:52
no a ja sie tak zastanawiam, jeżeli koń ma stały dostęp do wybiegu to przecież jest cały czas w ruchu i chyba nie jest tak że zawsze chodzi stępem , chyba zdarza mu sie w ciągu dnia pobiegać po padoku. Więc wydaje mi sie że tak do końca nie jest to koń bez ruchu taki jak trzymany w boksie przez taki  okres czasu. Oczywiście i tak należy uważać aby nie przeforsować  go w czasie jazdy.
To są tylko takie moje rozważania.
majek   zwykle sobie żartuję
14 stycznia 2009 09:54
Jak dla mnie powinnaś trochę skrócić te tereny...  Chociaż dobrze, że tyle stępujesz..

Mamy po koleżeńsku jednego konia `w pensjonacie` w przydomowej stajni.
Jak się z kolegą nie pojedzie w teren (a my też jeździmy teraz raz na tydzień, dwa - ale tylko na stępa i ew. kilkaset metrów kłusa-jak zaczynamy marznąć)
to jedzie na 4-5 godzin do lasu z galopami itp. Mówi, że chciał koniowi zrobić przyjemność i żeby sobie pobiegał... Może...
Ale... Ja potem muszę temu koniowi robić wcierki, bo mu puchną tylne nogi (oczywiście jak mu o tym powiedziałam, powiedział, że nie muszę tego robić, bo przecież nic mu nie jest)
Dodatkowo po takiej jeździe koń stoi godzinę - dwie nieruchomo w stajni... Chyba, że co gorsza wrócą wcześniej i koń - spocony - idzie na padok na którym za przeproszeniem pi*dzi jak 150....
Raz widziałam, jak dostał skórczu mieśni na szyi - wygiął się i naprawdę się przestraszyliśmy...

A jak zachowuje się Twój konik po takim spacerze?

Ja nie wiem, co lepsze, pozbyć się kolegi razem z koniem z mojej stajni, czy lepiej już mieć konika na oku u siebie... Wybieram zawsze to drugie, bo szkoda mi konia, ale złoszczę się na siebie, że się dałam wrobić...

Przepraszam, że przy okazji wątku trochę się musiałam wyżalić... Już nie będę obiecuję...
Freddie, a może udałoby Ci się z kimś tam dogadać aby Tobie tego konia w ciągu tyg brano chociaż na 20 min na lonżę, lub na spacer?

Albo dzierżawa bezpłatna jakiejś zaufanej osobie?
my_karen   Connemara SeaHorse
14 stycznia 2009 10:03
Freedie, mi sie wydaje, ze Ty dobrze wiesz, że najlepsze to dla konia nie jest, i troche bez sensu ten temat bo i tak przeciez nie jestes w stanie nic narazie zmienic.
Ale powiem tak, z tego co czytam 'wozisz' sie tylko w tereny, spacerki, nie jest to trening. Jeśli konio ma ruch codziennie tak jak mowisz (stoi sam czy ma sie z kim wybiegac?), to najlepsze wg mnie co mozesz zrobic, to jesli jedziesz do niego powiedzmy na 2-3 dni, to ten pierwszy dzien zrobic wszystko, żeby konia ruszyc delikatnie pol godzinki,gora godzine, nastepne dni juz w miare normalne tereny, no ale też najlepiej bez szaleństw...
No a najlepiej ta jak napisała Laguna, żeby ktos go ruszyl chociaz na lonze w ciagu tygodnia..
bałabym się przede wszystkim o grzbiet konia.. i na pewno nie dałabym pędzić, delikatne kłusiki..

swoją drogą, jeśli konia aż tak roznosi to czy przypadkiem nie dostaje za dobrze jeść na takie użytkowanie?
Podstawowe pytanie wg. mnie jest takie - czy Ty rzeczywiście potrafisz ocenić wysiłek jakiemu go poddajesz...
Bo jeśli koń cały dzień i noc spędza na padoku, to na bank sobie biega od czasu do czasu. Czy to kłusem czy to galopem.
Ja bym nie histeryzowała - może teren 3-4h to za dużo (no chyba, że z tych 3h 2h to stęp na luźnej wodzy), ale dwugodzinny teren z dużą ilością stępa, podczas gdy 'praca' wygląda tak, że koń sobie trochę pokłusuje i pogalopuje, to nie jest jakieś straszne zło...
Biorąc pod uwagę, że raczej nie ma tu typowej pracy ujeżdżeniowej, czyli większego obciążenia dla mięśni i stawów...

Też bym zwróciła uwagę na jedzenie, aczkolwiek takie roznoszenie może też być wynikiem podniecenia 'pracą' pod siodłem, terenem, 'wyprawą w nieznane' - zależy od charakteru konia...

Jakiś czas temu mój koń po kilku miesiącach przerwy w pracy wrócił pod siodło i nie miałam żadnych problemów, żeby go stępować.  Inny, z gorętszą głową po dwóch dniach 'odpala'...
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
14 stycznia 2009 11:53
Freddie ja mam w tej chwili podobną sytuację, tylko, że do konia przyjeżdżam w każdy weekend i teoretycznie konisko chodzi jedynie 2 razy w tygodniu w tereny.

oczywiście Max jest pełen energii i go roznosi.. najchetniej gnał by jedynie galopem. ostatnio na lonży dał mi taki popis, że myślałam że rekę mi urwie - zamienił się w galopującego araba z podniesionym ogonem  👀. no ale niesttey nie mam możliowści zajmowania się nim w tygodniu - mam daleko i kiepski dojazd. więc w tej chwili czekam z utęsknieniem na wiosne - dłuższy dzień no i skuterkiem będę dojeżdżać.

Freddie będzie dobrze, jak dużo stępujesz i w między czasie wprowadzasz trochę kłusa to nic mu nie będzie - wiem z doświadczenia  🙄
my_karen   Connemara SeaHorse
14 stycznia 2009 12:00
Freedie gdzieś pisała, że koń jest na sianku i marchewkach, okazyjnie owies. Chyba w menu waszych koni.

Pewnie, że idealnie by było ruszać zwierza kilka razy w tygodniu, ale nie zawsze jest możliwość. Sama wiem po sobie, zawsze jest cos do zrobienia, i mimo ze stajnia przydomowa, porzadnie zajać sie ogrem mam czas jedynie w weekendy, wtedy jedziemy sobie na pol godzinki do lasu i na padoku cos wiecej z ziemi sie zrobi. Generalnie koń idzie na ok, godzinke dziennie na padok, moze sie wyszalec, nienawidzi lonzy ale trafia na linke ze 2-3razy w tygodniu na 20 min.

Freedie jeśli nie macie ambicji na skoki czy jakies sportowe wyczyny a tylko spacerki w terenie, to przy codziennym ruchu i duzej ilosci stępa w terenie dużej krzywdy Forestwi nie zrobisz 🏇
Doskonale znam ojca Foresta, z resztą moja Młoda tez jest po tym samym ogierze, a w stajni stoi kolejna jego córka. Nowator jako stuprocentowy czysty arabeczek ma "duże" oko i zawsze bardzo lubił iść do przodu, często poniecając się byle motylkiem.
Stawiam więc, że Forest ma po tatusiu chętkę do szybkiego tempa.
Zgadzam się z my_karen, - dużej krzywdy mu raczej nie robisz, ale jeśli masz możliwość to spróbuj pierwszego dnia ruszyć go delikatniej i bez pozwalania na wielkie gonitwy.
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
14 stycznia 2009 13:43
a ja sobie mysle, ze nawet jak konio pobiega po pastwisku 10min dziennie to i tak nie za wiele mu to da.
takie tereny jakie sobie wyobrazam po przeczytaniu Twojej wypowiedzi (Fredie) moga narazic nie tylko konskie nogi, grzbiet itp. ale w najlepszym wypadku wywolaja zwyczajne zakwasy, co dla konia tez nie jest zbyt przyjemne przez nastepne kilka dni.
  Biega bo to lubi, bo chce mu sie i fajnie - to znaczy ze jest zdrowy i wesoly, ale Twoją rolą jest rozumne podejscie do sprawy i takie rozlozenie wysilku, zeby konio sobie przy okazji nie zaszkodzil.

Ktos wczesniej pisal  o bezplatnej dzierzawie - mysle ze to dobry pomysl. Skoro piszesz, ze ty jezdzisz a kon biega i ze to wlasciwie nie jest praca, to pewnie znajdziesz osobe, ktora chetnie sie zaopiekuje koniskiem. Tyle jest dzieci (i nie tylko) ktore maja podstawowe umiejetnosci w stylu step, klus, galop i chcialyby miec mozliwosc jazdy. Moze sie jakos uda dogadac?
no a ja sie tak zastanawiam, jeżeli koń ma stały dostęp do wybiegu to przecież jest cały czas w ruchu i chyba nie jest tak że zawsze chodzi stępem , chyba zdarza mu sie w ciągu dnia pobiegać po padoku.
Zdaza mu sie, zdaza, az ziemia dudni, jak robi sruuu, sruuu tam i z powrotem 🙂

to jedzie na 4-5 godzin do lasu z galopami itp. Mówi, że chciał koniowi zrobić przyjemność i żeby sobie pobiegał... Może...
Ale... Ja potem muszę temu koniowi robić wcierki, bo mu puchną tylne nogi (oczywiście jak mu o tym powiedziałam, powiedział, że nie muszę tego robić, bo przecież nic mu nie jest)
Dodatkowo po takiej jeździe koń stoi godzinę - dwie nieruchomo w stajni... Chyba, że co gorsza wrócą wcześniej i koń - spocony - idzie na padok na którym za przeproszeniem pi*dzi jak 150....
no nie, ja wlasnie bardzo nie chce, zebyscie mysleli, ze sobie raz na czas zajezdzam z miasta, biore konia i jazda, byle szybciej bo sie fajnie galopuje. Nigdy nie zmuszam go do biegania, jak czuje, ze nie chce. I takie jego katapulty nie zdarzaja sie za kazdym razem, ale czasem po prostu musi sie chlopak wybiegac... no to biegniemy, biegniemy az sie sam zatrzyma
Freddie, a może udałoby Ci się z kimś tam dogadać aby Tobie tego konia w ciągu tyg brano chociaż na 20 min na lonżę, lub na spacer? No nie daloby sie, niestety... kon nie jest formalnie moj, wlasciciel zupelnie nie ma na to czasu, a w okolicy nie ma nikogo, kto by sie choc troche konmi interesowal (Forest stoi w srodku lasu, na zupelnym odludziu!)
[quote author=my_karen link=topic=1495.msg146445#msg146445 date=1231927439]
to najlepsze wg mnie co mozesz zrobic, to jesli jedziesz do niego powiedzmy na 2-3 dni, to ten pierwszy dzien zrobic wszystko, żeby konia ruszyc delikatnie pol godzinki,gora godzine, nastepne dni juz w miare normalne tereny, no ale też najlepiej bez szaleństw...[/quote] No tak sie wlasnie staram robic... piatek lonza, a potem teren z samym stepem i tylko w celu wyschniecia i rozstepowania... w sobote jedziemy na dluzej, w niedziele gora na 2-3 godziny. Ale zdarza sie, ze w sobote lub niedziele ma tyle energii, ze jak wyzej pisalam, biegnie az sie nie zatrzyma.
Ja bym nie histeryzowała - może teren 3-4h to za dużo (no chyba, że z tych 3h 2h to stęp na luźnej wodzy), ale dwugodzinny teren z dużą ilością stępa, podczas gdy 'praca' wygląda tak, że koń sobie trochę pokłusuje i pogalopuje, to nie jest jakieś straszne zło...
Biorąc pod uwagę, że raczej nie ma tu typowej pracy ujeżdżeniowej, czyli większego obciążenia dla mięśni i stawów...
Nie, nie, Forest w zaden sposob nie jest trenowany, raz w zyciu (no dobrze, dwa 🙂 przeskoczylismy przeszkode ustawiona z dwoch krzesel i dlugiej deski. Wiec nie skacze, nie "pracuje" po prostu lazimy w tereny i tak, jakies 2 z tych 3 godzin to step na zupelnie luznej wodzy. Ale jak juz zacznie galopowac, to naprawde porzadnie sie meczy i tylko to mnie martwi.

Wiecie, no ja nie mam zupelnie ambicji sprotowych, radosc mi straszna sprawia siedzenie na koniu, ogladanie ptaszkow i sarenek i zawsze chce, zeby Forest tez czerpal z tego przyjemnosc (a naprawde zadko sie zdarza, zeby nie mial ochoty obczaic jakis nowych miejsc 😉 no i tak sie tylko martwie, czy jego spontaniczny wysilek moze mu w jakis sposob zaszkodzic, bo nie robi tego regularnie niestety (a wierzcie mi, ze niczego bym bardziej nie pragnela niz kon pod nosem a nie 130 km ode mnie).

Acha, i jeszcze jedno pytanie: teraz Fori zarosl dosyc mocno i jak sie spoci, to schnie, schnie i schnie. Nieraz stepowanie nawet godzine i wiecej nie wystarcza, zeby obsechl. Czy jesli wprowadze go wystepowanego, ale jeszcze nie w pelni suchego do stajni i nakryje derka to jest to zdrowe i moze sobie doschnac w ten sposob?
to w tej stajni on jest sam jedyny i nie ma innych koni? tak rozumiem to ze nie ma tam ludzi...  🤔

giegnie aż sie sam zatrzyma? hm wiesz nie wiem czy koń jest w stanie ocenić czy jak polata tyle i tyle to bedzie dobrze a jak wiecej to bedzie mial zakwasy... niektóre mogły by biegać aż do zawału serca, bo lubią...
majek   zwykle sobie żartuję
14 stycznia 2009 14:43
Freddie, nie chciałam Cię urazić.
Niemniej jednak nie powinnaś koniowi dawać biec ile chce i dawać mu się zatrzymać, kiedy on uzna, że sie już wybiegał... Rzeczywiście może biec do momentu, aż dostanie zawału serca...
Następne: jeżeli dajesz mu robić to co chce, to uważaj, żeby Ci nie zrobił krzywdy... Ostatnio mój mąż (początkujący) był bardzo zdziwiony jak sobie razem zagalopowaliśmy przez nóżkę i nagle stwierdził, że chciałby do kłusa, ale nie może.... Konio może po prostu zrobić Ci krzywdę. Może się w końcu nie dać zatrzymać przed np. przejazdem przez asfalt... jeżeli czujesz, że musisz pogalopować i on bardzo tego chce - ok, ale przechodź czasem do kłusa z własnej woli, żeby wiedział, kto jest tu szefem...
Wozisz się konno czy jeździsz konno?

Sam może sobie zrobić krzywdę, skoro piszesz, że `biegniemy i biegniemy`... Pamiętaj, że na padoku on sobie biega bez Ciebie na plecach i nie ma takiego obciążenia...
dempsey   fiat voluntas Tua
14 stycznia 2009 14:50
Freddie to Twój koń i Ty go dobrze znasz, jego kondycję, jakość tkanki i temperament
pamiętam z poprzedniego forum Twoje opowieści o kłopotach z tempem Foresta, to chyba wciaż niełatwy koń do regulacji (?)

ja powiem tylko że gdybym nie miała kontroli nad tempem w jakims chodzie, to po prostu nie jeżdziłabym tym chodem do czasu opanowania tempa
a na pewno nie robiłabym takich mocnych galopów po więcej niż dwóch-trzech dniach przerwy od pracy. nawet biorąc pod uwagę długie rozstępowanie. niezależnie od tego jak bardzo koń  lubi szybko galopować.
szkoda nóg, nawet pozornie żelaznych. nikt nie jest niezniszczalny.

ogranicz się do stępokłusa i tyle. zagalopowania, krótkie galopy w tempie galopu roboczego -  jeśli czujesz przemożną potrzebę -  rób na łączce na kole.
albo przestaw konia do stajni blizej żeby miał możliwosć pracy co dwa, trzy dni. wtedy pracuj nad galopem.
pozdrawiam
my_karen   Connemara SeaHorse
14 stycznia 2009 14:59
Acha, i jeszcze jedno pytanie: teraz Fori zarosl dosyc mocno i jak sie spoci, to schnie, schnie i schnie. Nieraz stepowanie nawet godzine i wiecej nie wystarcza, zeby obsechl. Czy jesli wprowadze go wystepowanego, ale jeszcze nie w pelni suchego do stajni i nakryje derka to jest to zdrowe i moze sobie doschnac w ten sposob?

Zdrowe jak zdrowe, ale jeśli oprowadzasz go (stępujesz) kilkanaście minut , oddech mu sie uspokaja calkowicie, nie paruje z niego, itd, to spokojnie mozesz go w derke władować. W sumie po to stworzono pewne typy derek żeby kon mogl sobie w nich doschnac i sie nie przeziebic 😉

Jeśli nie forsujesz zwierza od razu w pierwszy dzień, stosujesz sie do rad, widać leży Ci na sercu dobro konia. Wszystko z rozsadkiem, a bedzie ok. Tylko nie pozwalaj Forestowi biegac ile chce, raz ze on wyczucia nie ma, dwa ze kwestia posluszenstwa, nie pozwalaj zeby on rzadzil jazda, rob przejscia wg siebie, ale to przeciez wiesz.
Gdyby każdy tylko tak "krzywdził" konie jak Ty, świat bylby lepszy (patrz watep o upiornym stevenie np...  🍴 (to oczywiscie lekko przegiete porowanie ale tak mi sie nasunelo a propos krzywd konskich.. 😤 )
no nie, on biegnie, bo chce, ale to nie znaczy, ze biegnie, bo ja go nie moge zatrzymac. Zdarza sie, ze ponosi, ale to jest inna para kaloszy, raz na pol roku srednio zacina mu sie hamulec. Z tego, co wiem, to w Zabajce wycinal ludziom takie numery i ponosil najlepszych jezdzcow.
Ale tak na codzien jak najbardziej to ja jestem szefem i to, ze pozwalam mu biec nie znaczy, ze sie natychmiast nie zatrzyma jak to ja bede chciala a nie on. Raczej nie mamy problemow z ustaleniem kto rzadzi w tym zwiazku 😉 przynajmniej taka mam nadzieje, ech....

Dempsey, Forest to kon na codzien cud miod i orzeszki, jak mercedes klasy A. Ja jezdze naprawde tak sobie i nie mam zadnych problemow z opanowaniem go. Ale czasem wyrastaja mu takie male rozki i koniecznie chce do przodu, wtedy trzeba go mocno trzymac, ale bez problemu go zatrzymam. Czasem jednak wyrastaja mu mega duze rogi i ma mnie centralnie gdzies, po prostu leeeeciii. Taka sytuacja przydarzyla mi sie tylko raz, ale zwizualizowalam sobie mnie rozpackana na drzewie i nie ukrywam, boje sie okropnie, ze kiedys znow wstapi w niego szatan.
A caly ten temat poswiecony jest malym rozkom, czyli mnostwo energii, ale do zatrzymania 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 stycznia 2009 15:06
Więc dlaczego pozwalasz mu lecieć ile chce? Niektóre konie mogłabym galopować cały dzień, to znaczy, że tak powinny chodzić?
Uważam, że nie powinnaś pozwalać mu biegać tyle ile on chce bo naprawdę jest to niebezpieczne dla jego zdrowia.
A jeśli ma tyle energii to może np: polonżuj go sobie przed terenem jeszcze chwilę.
Dyra
Jak przyjezdzam, to zwykle zaczynam od przelonzowania go, zeby sobie pobiegal, zeby zbic z niego troche pary. Zwykle chodzi tylko o to, zeby sie spocil troszke i zdyszal (czasem jednak sam z siebie robi okrazenia z szybkoscia swiatla i jest taaaki mokry). Natychmiast wsiadam i jedziemy w teren. Jezdzimy godzinke dwie, glownie stepem, czasem sie jakis galopik trafi.

😉
Jak koń stoi 2-3 dni już nawet, to na pierwszą jazdę zawsze biorę go na lonże ok. 30min.

Koń, który stał nie może mieć nagle wielkiego wysiłku na pierwszej jeździe po przerwie... Tak samo jak człowiek, kiedy długo nie uprawiał sportu, nagle intensywnie poćwiczy, ma później zakwasy, jest narażony na kontuzję...

Żeby nie popadać w skrajności w skrajność, lonża lekka przez dwa dni i jazda na trzeci, to przesada... Oczywiście w zależności ile koń stał...
Manta   Tyłkoklep leśny =)
14 stycznia 2009 19:18
Temat w pewnym stopniu chyba dla mnie... ja wciąż się zastanawiam, na ile mogę "męczyć" konia, do którego jeżdżę 2-4 razy w tygodniu. Niestety zdarza się, że jest to tylko poniedziałek i czwartek/piątek (jeden z tych dni) a czasem udaje się przyjechać też w weekend lub inny dzień tygodnia. Zazwyczaj jadę w teren 1-2 godzinny, ale za każdym razem mam (i koleżanki jeżdżące do "swoich" koni też) dylemat, ile można je przegalopować, żeby było bezpiecznie... teraz, w zimie, konie prawie się nie pocą, i zastanawiam się, czy jak widzę po "swojej" Basi zmęczenie, to znaczy, że to było za dużo, czy powiedzmy odpowiednie "nasilenie terenu"?

Ja podobnie jak Freddie raczej "klepie się po lesie" bez jakiejś szczególnej pracy.
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
14 stycznia 2009 19:50
jak dla mnie taka praca 2 razy w tygodniu bylaby spoko, pod warunkiem ze w terenie dominuje stęp i klus, a galop jest lekki i na krotkich odcinkach.
  Jesli chce sie wymagac/obciążać czyms wiecej konia, powinno sie jednak postawic na systematycznosc.
natomiast dwugodzinny LEKKI teren - raczej traktowany jako spacer po lesie niz jakas wyprawa - jak najbardziej ok.

aczkolwiek trzeba by bylo zadac jeszcze pytanie, czy kon ma na codzien ruch chociaz w postaci padoku... bo to tez istotne
Manta   Tyłkoklep leśny =)
14 stycznia 2009 19:58
jak ostatnio na padok nie chodzila, to tereny byly naprawde barrrrdzo spacerkowe,

teraz na padok wychodzi,
standardowy teren to barrdzo duzo stepa, troche klusa i zazwyczaj 3 galopy na krotkich odcinkach, "ostrzejszy teren" w naszym wydaniu to 6-7 galopow, jednak wszystkie na krotkich odcinkach, wiec dla innych pewnie teren i tak wydawalby sie lekki, ale ostatnio po takim wlasnie z lekka ostrzejszym widac bylo, ze Basia byla zmeczona, ale nie przemeczona czy cos takiego, poporstu bylo troche widac oznaki zmeczenia... i nie wiem wlasnie, czy to bylo za duzo?

Dodam, ze ten mocniejszy teren byl po tym jak w:
niedziele bylam w srednim terenie ok 2h
czwartek w spokojniutkim stepo-klusowym spacerku max 1,5h
sobota w zwyklym terenie, tj ze srednim natezeniem, ale okolo godziny (moze 1,5)
niedziela - wlasnie ten niby ostrzejszy teren, kiedy bylo widac troche zmeczenia
Mam koleżankę, która podobnie jak Freddie, jeździ w teren, podobnie jak Freddie ok. 3 razy w tygodniu. Od 10 lat 🙂 Na początku namawiałam ją na "pracę", żeby nie pozwalała "Tosi pobiegać" itd. itp. Nie godziło to się z moim "sportowym" podejściem. Później się wyprowadziłam, miałam wypadek, kontuzję, nie jeździłam, nie miałam koni itd. itp. Po 10 latach odwiedziłam Tosię, już 27-letnią 🙂 Tosia jak pączek, w dalszym ciągu chodzi tylko w tereny, w dalszym ciągu "biega ile chce".  Ma 27 lat. 🙂 Myślę więc, że jeżeli rozsądne "bieganie" w terenie pozwoliło 17 letniemu koniowi, wykupionemu z rekreacji, zestarzeć się w zdrowiu do 27 lat, i dalej "biega w terenie", to chyba i Freddie nie może Forestowi zaszkodzić. Chyba żeby "biegała" w terenie tempem 800 😉
let's go, tak naprawde szybko to tylko czasami i na krotkich odcinkach 🙂 szczegolnie pod gorke, Forest nie moze sobie odmowic dodania gazu 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się