Sprawy sercowe...

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 maja 2017 12:54
kolebka, mój 32 na karku a na moje spojrzenie w stronę jubilera reaguje paniką  😁 wybieraj Karaiby
Yy, ale czemu w sumie warunkiem ogarnięcia się przez faceta jest chęć wzięcia ślubu?

Ok, facet kolebki ewidentnie leci w kulki, bo oświadczyny to już deklaracja i albo się trzymamy obietnic i faktycznie coś obiecujemy bo mamy taki plan na życie albo nie warto udawać, że nam zależy, zwykła ludzka uczciwość 🙂 Tj. nie ogarniam oświadczyn "bo ona nalegała/bo on nalegał". Niemniej wyczuwam pewne podwójne standardy, jak kobieta koło 30tki nie chce brać ślubu/kupować domu/zakładać rodziny to ma mieć do tego święte prawo, marzenia, samorealizacja i co tam jeszcze i wara patriarchalnym bucom ciągnącym do ołtarza 😉 a facet koło 30tki któremu ślub/dom/dzieci/ta cała szumna "stabilizacja" się jakoś nie widzą to jakiś niedojrzały i nieogarnięty musi być?

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 maja 2017 13:27
kokosnuss, bo facet, który nie chce wspólnego mieszkania/ ślubu/ dzieci powinien sobie szukać kobiety, która też tego nie chce. A takie "zaklepywanie" (czyli chce, ale jeszcze nie teraz itp.) na kilka lat jest po prostu nieuczciwe.
To ja chyba też rozważe sobie urlop na Karaibach  👀
kokosnuss każdy żyje wedle własnego widzimisię, nieważne czy kobieta czy mężczyzna 🙂 ale wtedy też dobieramy partnerów wg życiowych priorytetów.
Ja zawsze mówiłam, że chcę założyć rodzinę i przed 30stką urodzić pierwsze dziecko (mogłabym w sumie już za rok mieć), G też stawiał na rodzinę, stąd te oświadczyny... tak myślę. Chyba że to było bardziej pro forma, nieeeech się dziewczyna cieszy... 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 maja 2017 16:24
kolebka, moze i dalej jest... ale nie z Tobą?
Czasem to niestety nie ta osoba, a nie ustatkowanie sie. 
Kolebka, strasznie współczuję sytuacji.. Chyba czeka Cię konkretna rozmowa bo po 7 wspólnych latach ciężko tak po prostu rozstać się. Ale jeśli chop się nie ogarnie to chyba szkoda inwestować kolejne lata w mocno niepewna relację. Trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie!
Strzyga też to jest jakaś opcja... 😉 Pewnie gdybym to ja się do niego przeniosła, to dawno bylibyśmy po ślubie. Co prawda cudem byłoby znaleźć u niego w mieście pracę za 2tys, ale co tam  😁  Po co mi w ogóle te ambicje, plan zawodowy, chęci rozwoju... 😉

sanna dzięki. Jedna rozmowa już była, trudna i pełna emocji. Postawiłam go wtedy pod ścianą, albo A albo B - no to od 2 tyg się namyśla... A ja serio już nie chcę czekać na zbawienie, mega mnie irytuje ta sytuacja, bo nie cierpię takiego nie wiadomo czego... Lubię konkrety, kawa na ławę - nawet jeśli oznaczałoby to rozstanie. Nie lubię tkwić w zawieszeniu, nie w takiej poważnej sprawie jakie jest wspólne życie...
Kolebka, po 7 latach związku ciężko o dalszą cierpliwość i wyrozumiałość dla nie potrafiącego określić się partnera. Stawiaj swoje dobro na pierwszym miejscu, jakkolwiek to zabrzmi. Jak zadbasz o siebie to "świat" zadba o Ciebie i wszystko Ci się, wcześniej niż później, pouklada. A póki co,  trzymaj się.
Edit literówka


busch   Mad god's blessing.
27 maja 2017 23:56
kokosnuss, ja troszeczkę rozumiem, do czego pijesz. No ale jednak w sytuacji, gdy para jest 7 lat ze sobą i nie tylko ze sobą nie mieszkają, ale jeszcze do tego nie ma żadnego parcia jednej strony na mieszkanie ze sobą, to... dla mnie to już jest mega krzywa akcja. Plus zauważ że to on się oświadczył. Ja absolutnie nie mam parcia na ślub i dzieci, a i tak bym potraktowała oświadczyny jako znak, że jednak wyjdę za mąż, i to niedługo. Bo po co się zaręczać w innym wypadku? Kolebka nigdzie nie pisze, że jakoś naciskała na 'pierdzionek', więc zakładam że jej chłopak sam wyszedł z inicjatywą.

Sama nawet za dobrze rozumiem że może być trudno z przeprowadzkami, w końcu też długo byłam w związku na odległość właśnie z tego powodu, że żadna ze stron nie chciała ryzykować w temacie szukania pracy, a nie jest łatwe tak z dnia na dzień znaleźć pracę na tyle dla nas dobrą, że nie boli puszczenie starej gałęzi. No ale przez 7 lat to już można się nawet przebranżowić, zrobić studia, nauczyć się języka i w ogóle, więc ewidentnie musi chodzić o brak woli, żeby jednak zacząć wspólne życie. Już nawet nie mówię że koniecznie facet powinien się przeprowadzać, ja np. się przeprowadziłam ze stolicy do dość małego miasta i bynajmniej moja kariera zawodowa na tym nie ucierpiała 🤣. No ale miałam wsparcie ze strony swojego lubego w całym procesie i wiedziałam, że chęć zamieszkania razem jest obopólna.

kolebka, a jak tak czekasz na niego, to zaczynasz może coraz bardziej grawitować w stronę uczucia, że może lepiej by było gdyby on jednak nie chciał kontynuować? Bo wiesz, może być tak że on jednak się namyśli i Ci powie że teraz to już na pewno zacznie szukać pracy w Krakowie. Pytanie czy Ci to nadal będzie pasować, po tym jak potrzebował 2 tygodni żeby rozkminić czy w ogóle chce Cię codziennie widywać (mega słabe wg mnie). Może warto wziąć sprawy we własne ręce i zakończyć temat, skoro Ci już nawet nie jest jakoś specjalnie smutno z tego powodu.
Mnie się wydaje, że jeżeli komuś bardzo zależy na drugiej osobie, znajdzie się kompromis. Kwestia zastanowienia i przemyślenia, komu z dwojga będzie łatwiej znaleźć sensowną robotę w nowym miejscu. Mój TŻ w ciągu niecałych 3 miesięcy od podjęcia decyzji znalazł robotę i przeprowadził się z innego miasta. Większy sens miało, żebyśmy oboje pracowali w większym ośrodku. Gdyby sytuacja była odwrotna, zrobiłabym to samo. Teraz nie ma w tym nic bardzo dziwnego, ludzie są mobilni, przeprowadzają się po kilka razy w życiu, zmieniają pracę - oczywiście jeśli chcą. Przeniesienie do innego miasta nie jest decyzją nieodwracalną, więc ciężko robić z tego argument przeciw związkowi. Co innego, jeśli są inne poważne przyczyny.
kolebka

trzymam kciuki, żeby Wam się ułożyło
busch trafiłaś w samo sedno  :kwiatek: ja nie mam nic przeciwko przeprowadzkom, sama pojechałabym za fajną pracą. No właśnie, fajną 😉 kiedy zmieniałam pracę, to nawet wysyłałam CV do firm w mieście TŻ ale bez żadnego odzewu... Kraków po prostu daje i mnie i jemu dużo większe możliwości...
A co do wsparcia - jak zmieniłam pracę to najbardziej mnie przyjaciółka wspierała 😀 G cały czas uważa i uważał, że powinnam pracować w zawodzie a nie w jakimś handlu... kiedy ja kocham handel  😍 także wsparcia i zainteresowania zero, to po kiego grzyba ja mam go wspierać w tej jakże trudnej chwili, jaką jest możliwość przeprowadzki do miasta oddalonego o 70km!

Lena dokładnie, ludzie zmieniają pracę, domy, pracę... nic nowego 🙂 G siedzi w swojej pracy od 11lat, zarabia grosze i chyba problem jest też taki, że jest mu chu*owo ale stabilnie...
Gillian   four letter word
29 maja 2017 09:01
Opowiem Wam przypowiastkę.
Otóż wg mojego ex jako jeden z powodów dlaczego jestem zrypana życiowo jest to, że jeżdżę na zawody, nie ma mnie w weekend i kto mu w tym czasie ugotuje obiad.
Wróciłam wczoraj późno praktycznie w nocy z dwudniowych zawodów, brudna, śmierdzaca, zapomina, z włosami przyklejonymi do głowy. A w domu - obiadek gotowy, zimne piwerko i nieskończone przytulasy.
Można? Można.
😍
A teraz się pośmiej z tego jak płakałaś przez tego złamasa przed tym startem w N w Sopocie. 😉
On nie jest wart jednej łzy... 😉
Cieszę się, że Ci dobrze kochana. 😀
maleństwo   I'll love you till the end of time...
29 maja 2017 09:15
Gillian, jejku, jak się cieszę! Należy Ci się.
Gillian, super wieści! Oby tak dalej 🙂
efeemeryda   no fate but what we make.
29 maja 2017 09:17
Glillian gratki !  :kwiatek:
Dajesz nadzieję...
Gillian no i tak powinno być! Ja przez mojego męża rozpuszczona jestem, dlatego tym bardziej uważam, że poziom musi być wysoki. Nie ma co w życiu rozmieniać się na drobne, żyjemy tylko raz i szkoda czasu na niewłaściwych ludzi w naszym życiu.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
29 maja 2017 09:29
Gillian, i o to chodzi!  😀
Cień na śniegu dzięki🙂 No fakt, ponoć różne miasta mają różnie🙁 Trzy miechy to jeszcze ujdzie...
Gilian- bo na świecie są normalni faceci, którzy czają że szczęśliwe życie to nie tylko czysty dom, obiad i siedzenie przed tv. Twój poprzedni był typem standardowego faceta, jakich wielu. Ja bym w życiu nie chciała dzielić życia z kimś takim. Choć są pewno laski, którym taki typ będzie pasował. Trzymam kciuki za obecny związek !
dea   primum non nocere
29 maja 2017 20:48
Bardzo Ci życzę, żeby za 4 lata też tak było  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: fajnie się czyta 🙂
jagoda1966 święte słowa! Mnie wykopanie z życia niewłaściwego faceta kosztowało bardzo, bardzo wiele ALE idzie ku dobremu. Wyrok się wczoraj uprawomocnił, rozwiedziona  💃

Gillian super się Ciebie czyta 🙂
Gillian   four letter word
30 maja 2017 19:13
Ech ludki, jest tak cudownie, że aż strach.
Okazało się nagle, że umiem i lubię gotować - przy odrobinie zachęty i wsparcia a nie wiecznych pretensji, że nie umiem. Nawet ciasto machnęłam i jest pyszne 😉 jest tak normalnie, bez spiny, bez wciągania brzucha. Cudowny chłop 🙂
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
30 maja 2017 21:16
I oby tak dalej.
A u mnie w sumie też cud, miód i orzeszki. Mam faceta co wspiera moją pasje i dzięki niemu zdecydowałam się na prace w stajni, bo gdyby nie on pewnie bym nawet o tym nie pomyślała. Nie myśli tylko o sobie i kolegach no i najważniejsze szanuje mnie i moje zdanie 🙂
AtlantykowaPanna, cieszę się że Ci się poukladalo, btw wydajesz się być zupełnie inna osoba niż te 2-3 lata temu, brzmisz bardzo dojrzale w swoich postach, super przemiana  😎
A ja tylko się zamelduję, że mój "sympatiowy" związek nadal trwa i minęło nam już 3 lata razem 😍  Wprawdzie nadal jest to związek na odległość i narazie nie mamy pomysłu jak to zmienić to wciąż jest cudownie  💘
solusiek, myślałam ostatnio o Tobie, bo ciekawa byłam, jak tam "sympatiowy" związek. Super, że wciąż Wam cudownie. 🙂 A co z pomysłem szukania pracy w mieście Twojego faceta? Wciąż pracujesz tam gdzie wcześniej?
mundialowa Niestety raczej nie mam możliwości na pracę tam gdzie mój M mieszka. Byłam na dwóch rozmowach, ale nie byłam zadowolona ( i chyba z drugiej strony też nie było optymistycznej reakcji) i narazie wyczerpały mi się możliwości. Niestety to jest okolica w której nie ma wielu klinik ( przychodni, gdzie mogłabym pracować.  I teraz trochę odpuściłam bo mnie to bardzo dużo nerwów kosztowało. Nie mam pomysłu jak rozwiązać tą sytuację i ciągle mam nadzieję, że może mój M coś zaproponuje. Jaki by nasz związek nie był cudowny to to jest nasz jedyny problem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się