Fundacje,osoby ratujące zwierzaki -pytania,opinie

Niki313 nikt nie lubi powtarzać tych samych rzeczy kilka razy, ale niestety niektórzy czasami prowokują niemiłe sytuacje[ nie mówię teraz o tej rozmowie tylko ogółem ]
ja na przykład chętnie wszystkim daję linki lub odnośniki do tego co było[ lub powtarzam ] i liczę na to że jak mi tego będzie potrzeba to ktoś zrobi podobnie, jednak nie zawsze jest tak jak sobie tego życzymy.
Dzisiaj na gazeta.pl

"Kobyła jest stara i chora. Przystań Ocalenie z Ćwiklic pod Pszczyną w poniedziałek na targu w Skaryszewie wykupiła tego konia, mimo że nie ma pieniędzy na utrzymanie swoich stu koni i innych zwierząt uratowanych przez rzeźnią"

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,9277283,Kto_uratuje_dreczone_konie_przed_rzeznia___WIDEO_.html

Nic tylko pogratulować...
Nie wiem, może ta fundacja robi jakąś dobrą robotę, nie znam ich, ale takie teksty sprawiają, że opadają ręce.


nicka`   nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj
18 marca 2011 11:54
No to teraz TOZ Koszalin
dostałam dzisiaj list jako członek ( a że jestem od niedawna ) jego treść mnie przeraziła  😵




to jakiś TOTALNY CHAOS !

Link
I cytat:
" PETA (People for the Ethical Treatment of Animals), organizacja zajmująca się etycznym traktowaniem zwierząt, zabiła 95,9% psów i kotów, które trafiły pod jej opiekę w 2011 r. - szokujący raport opublikowała amerykańska agenda rządowa. Od 1998 r. uśpiono tam 27 tysięcy 751 zwierząt. Mimo społecznego oburzenia programem eutanazji, PETA nadal zabija zwierzęta w swojej siedzibie w w Norfolk w stanie Wirginia. Wyliczenia pokazują, że średnio pozbawia się życia 37 czworonogów tygodniowo. "
No proszę.
Taniu: bo tu nie chodzi o żadne tam zwierzaki (ich "obrońcy" mają je... tam gdzie słońce nie zagląda!). Tu chodzi o władzę.

Jak zresztą widać i po ewidentnych kłamstwach, manipulacjach i prowokacjach w związku z naszym rodzimym Skaryszewem, których ewidentnie "obrońcy" się dopusczają. Co mnie dziś rano nieźle wkurzyło: http://www.boskawola.blogspot.com/2012/02/coz-jest-prawda.html
Czy ktoś miał może do czynienia z Fundacją na rzecz Ochrony Zwierząt im. Tadeusza Mateckiego?
http://wiadomosci.wp.pl/kat,143608,title,Terror-obroncow-zwierzat-Kradzieze-i-falszywe-oskarzenia,wid,18683109,wiadomosc.html?ticaid=118810

Cytuję, tak jakby kiedyś artykuł miał się zagubić:
Terror obrońców zwierząt. Kradzieże i fałszywe oskarżenia
Psie nieszczęście trzeba umieć sprzedać, wiedzą o tym fundacje zajmujące się pomocą czworonogom. Psy, które mają potencjał, by zebrać w internecie dużo pieniędzy od hojnych darczyńców są pod byle pretekstem zabierane właścicielom lub wykradane innym organizacjom.

Starszy pan powoli idzie chodnikiem. W jednej ręce ma laskę i smycz z niecierpliwą suczką. Nie nadąża za zwierzęciem, próbuje je powstrzymać. W pewnym momencie podbiega do niego kobieta, wyrywa psa i znika. - Mój tata jest po wylewie - opowiada Anna Niesyn. - Strasznie się zdenerwował.

Początkowo jeździli po osiedlu szukając psa lub tej kobiety. Potem pani Anna poszła na komisariat złożyć doniesienie o kradzieży. Tam dowiedziała się, że i ojciec, i ona znęcają się nad suczką Mają. - Myślałam, że za chwilę trafi na dołek - opowiada. - Albo zejdę na zawał od słuchania, jak to my Maję katujemy.
Tajemnicza kobieta okazała się aktywistką organizacji prozwierzęcej.

Michał Kowalski był kiedyś wolontariuszem w schronisku, wyprowadzał psy na spacery. Teraz prowadzi czarną listę organizacji prozwierzęcych i prywatną krucjatę przeciwko ludziom, którzy na ratowaniu piesków i kotków robią interes życia.


oskarżenia
Psie nieszczęście trzeba umieć sprzedać, wiedzą o tym fundacje zajmujące się pomocą czworonogom. Psy, które mają potencjał, by zebrać w internecie dużo pieniędzy od hojnych darczyńców są pod byle pretekstem zabierane właścicielom lub wykradane innym organizacjom.
/ Straż miejska
Starszy pan powoli idzie chodnikiem. W jednej ręce ma laskę i smycz z niecierpliwą suczką. Nie nadąża za zwierzęciem, próbuje je powstrzymać. W pewnym momencie podbiega do niego kobieta, wyrywa psa i znika. - Mój tata jest po wylewie - opowiada Anna Niesyn. - Strasznie się zdenerwował.

Początkowo jeździli po osiedlu szukając psa lub tej kobiety. Potem pani Anna poszła na komisariat złożyć doniesienie o kradzieży. Tam dowiedziała się, że i ojciec, i ona znęcają się nad suczką Mają. - Myślałam, że za chwilę trafi na dołek - opowiada. - Albo zejdę na zawał od słuchania, jak to my Maję katujemy.
Tajemnicza kobieta okazała się aktywistką organizacji prozwierzęcej.

Michał Kowalski był kiedyś wolontariuszem w schronisku, wyprowadzał psy na spacery. Teraz prowadzi czarną listę organizacji prozwierzęcych i prywatną krucjatę przeciwko ludziom, którzy na ratowaniu piesków i kotków robią interes życia.


Katalog psich nieszczęść

- Ustawa o ochronie praw zwierząt, która miała poprawić ich los, wyhodowała patologię – uważa Kowalski. – Dała każdemu, kto wydrukuje sobie legitymację „obrońcy zwierząt” prawo do decydowania o ich życiu, a przy okazji życiu ich właścicieli.

Michał swoją działalność zaczął w 2015 roku od sprawy bokserki Diany. Starej suki zabranej równie wiekowemu właścicielowi przez fundację SOS Bokserom. Bezprawnie. Ani pan Tadeusz ani Diana więcej się nie zobaczyli, oboje już nie żyją. Sprawa została umorzona, nikt nie poniósł konsekwencji. – Pisanie o nadużyciach organizacji prozwierzęcych to jak spisywanie historii Chin. Przez dwa lata zgromadziłem dwa tysiące stron dokumentacji, dopiero część opublikowałem – opowiada.


W każdym pliku inna psia – czasem kocia – historia: publiczne wypowiedzi, w których prawdy jest niewiele, groźby, zdjęcia a nawet nagrania rozmów telefonicznych. Większość dotyczy bezprawnego przejęcia zwierząt, mówiąc wprost, kradzieży. Pies Lucky zabrany kilka miesięcy temu w Poddębicach. Miał chore oko. I 16 lat. Jego zdjęcia na facebookowym wydarzeniu poruszyły wrażliwe serca, hojnie płynęły datki. Zwłaszcza, że wolontariuszki napisały, że ma trzy lata, a wygląd to skutek złego traktowania. I że został "wyrzucony jak stary but", choć miał właścicielkę, która go leczyła i zabiegała o jego zwrot. Bokserka Najka, której właścicielka poszukiwała rozpaczliwie, a Fundacja „Azylu pod Psim Aniołem” natychmiast wystawiła do adopcji. Skoro się zgubiła, to nie miała dobrej opieki.

- Większość wyżłów jest chuda, bo to psy ruchliwe. Więc gdy przyjechał do mnie "inspektor" w asyście policji bez wahania wyprowadziłam moją sukę przed posesję. Wtedy mi ją zabrano. Tak po prostu, bo komuś się spodobało - mówi Anna Piórko. Wyżlica „Kawa” – to akurat historia z happy-endem, jej pani nie czekała na prawne rozstrzygnięcia, zabrała psa z powrotem siłą. I trudno jest się jej dziwić. Fundacje bardzo często nie wydają psów nawet, gdy właściciel ma prawomocny wyrok sądu.

- Organizacje prozwierzęce potrzebują zwierząt, którym mogłyby pomagać, bo od tego zależy ich byt– tłumaczy Michał Kowalski. – Teoretycznie psów nie brakuje, w schroniska jest ich ok. 100 tys., ale co innego wsiowy burek, a co innego wyrzucony z auta west. Bo o ile pomoc z publicznych środków liczona jest „od ogonka”, to najwięcej pieniędzy ze zbiórek mają ci, którzy potrafią poruszyć ludzkie serca.

Kat, ślad i ofiara

Udana zbiórka, jak mówi Michał Kowalski, to taka w której występują trzy elementy. Kat, ślad i ofiara. Zwierzę musi być pokrzywdzone przez człowieka - i tak się pisze w ogłoszeniach nawet, jeśli obrażenia powstały w szamotaninie z innym psem. Ale właściciela można równie dobrze oskarżyć o nowotwór, zbyt długie pazury czy kamień na zębach. Obrażenia lub dolegliwości muszą dać się ładnie pokazać na zdjęciu. Mile widziane jest skrajne wygłodzenie czy amputowana kończyna. I po trzecie – pies musi mieć w sobie coś z ofiary, dobrze gdy jest rasowy, ma słodka mordkę lub, w najgorszym wypadku jest tak brzydki, że aż piękny.


Idealnym kandydatem był uroczy bokser Piorun. Bezdomny pies trafił do kliniki weterynaryjnej w Łodzi. Trzeba mu było amputować nogę i prącie – leczenie odbyło się na koszt gminy. Gdy doszedł do siebie i zaczął biegać na trzech łapach, bardzo szybko znalazła się pani chętna go adoptować. Kilka dni później weterynarz, który go operował, zobaczył ogłoszenie, że Fundacja SOS Bokserom zbiera na leczenie Pioruna. - Podejrzewamy, że pani, której go wydaliśmy była podstawiona – mówią w łódzkim hoteliku, gdzie pies przebywał. Pies miał mieć dom. Zamiast tego brał udział w publicznych zbiórkach, w pełnym upale, pod opieką obcej osoby. Ale jego widok musiał łapać za serce.

Chemioterapia i przycięcie pazurów

Weterynarze niechętnie krytykują swoich kolegów po fachu. Ale, owszem, w środowisku dużo się mówi o uporczywej terapii, niepotrzebnych operacjach, drogich i bolesnych pakietach badań, które fundują terminalnie chorym zwierzętom fundacje.

Maltańczyk Killer, którego fundacja przejęła pod nieobecność przebywającej na porodówce właścicielki, został natychmiast zakwalifikowany do operacji stawów kolanowych. A w dalszej kolejności miała być mu niezbędna operacja śledziony i niewykluczona chemioterapia. - Spotkałam się z przypadkiem fundacji, która szczeniakowi ze skomplikowaną wadą serca przez wiele tygodni fundowała transfuzje krwi, oczywiście za zbierane od internautów pieniądze. Moim zdaniem to wyczerpuje znamiona paragrafu o znęcaniu – mówi warszawska weterynarz. Nie chce ujawnić nazwiska. Boi się.

Michał Kowalski tłumaczy, że obrońcy zwierząt mają dobrych prawników. On sam dostaje mnóstwo gróźb. Miłosław Nowicki i jego żona, właściciele Gaby, suki owczarka środkowoazjatyckiego, której nie chce oddać fundacja „Duch Leona”, już mają sprawę w prokuraturze. - A niech mnie pozywają - mówi Miłosław Nowicki. I tłumaczy, że oczywiście najważniejsza sprawa to odzyskanie Gaby. Ale też, nie może się pogodzić z bezczelnością fundacji, która psa mu "zwinęła", gdy pojechał po dokumenty potwierdzające, że jest właścicielem i wywiozła na drugi koniec Polski. - Proszę sobie wyobrazić, że ci ludzie zaczęli zbiórkę pieniędzy zanim jeszcze psa mieli. Wrzucili do internetu zdjęcie zrobione przez znalazcę Gaby z apelem o pilną pomoc - denerwuje się. Więc czemu nie, on się chętnie spotka w sądzie.


Szefostwo "Ducha Leona" wystąpiło do prokuratury, by za naruszenia dobrego imienia i wizerunku fundacji ścigała Nowickiego, jego rodzinę i znajomych z urzędu.

Zwyczajowo fundacje zgłaszają na policję przypadek znęcania się nad zwierzęciem i jednocześnie wniosek do gminy o odebranie go właścicielowi. W pierwszym przypadku grozi wyrok karny (do 3 lat) i grzywna, a w drugim, na podstawie decyzji administracyjnej możemy być obciążeni kosztami utrzymania i leczenia psa. Wiele osób, zwłaszcza starszych i uboższych, nie podejmuje nierównej walki z fundacjami.

Obrońcy zwierząt chcą więcej

W grudniu na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt przedstawiciele organizacji prozwierzęcych przedstawili swoje propozycje zmian w ustawie. Po pierwsze za znęcanie ich zdaniem powinien być uznany każdy przypadek przemocy wobec psa (w tej chwili ustawowy zapis mówi tylko o biciu z wykorzystaniem ostrych narzędzi, powodującym duży ból). Oznacza to, że jeśli pacniemy gazetą psa wyjadającego kotlety będzie nam… groziło więzienie. Zagrożone karą ma być też używane kolczatki. Działacze chcą też by karane było ” świadome zaniechanie podjęcia lub kontynuowania leczenia zwierzęcia w przypadku stanu lub choroby, które powodują ból lub cierpienie lub prowadzą albo mogą prowadzić do jego śmierci”. Jeśli taka zmiana zostanie wprowadzona właściciele chorych psów będą zobligowani do uporczywej terapii. – To będzie woda na młyn nieuczciwych fundacji – ocenia Kowalski.

Co roku na poprawę losu bezdomnych zwierząt w Polsce przeznaczamy ok. 200 mln zł. Składają się na to pieniądze samorządów zobligowanych do opieki nad czworonogami, darowizny osób prywatnych i instytucji oraz odpisy 1 proc. podatków. Tylko z tych ostatnich niektóre z nich dostają po kilka, kilkadziesiąt milionów rocznie. Co się dzieje z tymi pieniędzmi, nie do końca wiadomo. Co prawda organizacje prowadzące publiczne zbiórki muszą publikować swoje sprawozdania finansowe, ale nie ma w nich informacji ile zwierząt skorzystało na ich pomocy, ile zwierząt znajduje się pod ich opieką, gdzie się znajdują, jaka jest śmiertelność wśród podopiecznych.


Osobiście znam fajne dobre fundacje, ale też znami takie, którym nie dała bym złamanego grosza. Jak wszędzie są dobrzy i źli. Dlatego ja celowo nie mówię i zachowuję dla siebie fundacje, która lubie i te których nienawidzę. A artykuł jest po to, żeby zaczerpnąć waszych opinii. Zgadzacie się z nim? Co o tym myślicie?
Zgadzam się z bezsownoscia przedluzania cierpienia zwierzetom, które nie rokują powrotu do zdrowia.
Dawno temu pamiętam sprawę pewnego konia, to byl czas, gdy pojawily się fundacje. Koń, nie pamiętam na co chorował, w kazdym razie nie chodził, nie wstawal nawet i fundacja sie szczycila tym, ze codziennie go podnoszą i w jakis tam sposób transportuja na łąkę, gdzie przy pomocy (pewnie jakiegos urządzenia, nie pamiętam dokładnie) on stoi i rzekomo cieszy sie życiem. Co to za zycie dla konia, gdy nie moze spelniac swojej podstawowej potrzeby -ruchu? To samo z psami, kotami ciezko chorymi - jakie jest prawdopodobieństwo, ze to zwierze znajdzie kiedykolwiek wlasciciela? Co sie dzieje z tymi zwierzetami pozniej? Kto to sprawdza?
desire   Druhu nieoceniony...
06 kwietnia 2017 13:43
Odświeżam i mam nurtujące pytania, mam nadzieje, że osoby, które się orientują udzielą mi odpowiedzi. :kwiatek:
Jak wiadomo fundacja pro equo prawdopodobnie już nie funkcjonuje, odebrano im zwierzęta dwa lata temu.
Co z końmi w adopcji, których sytuacja jest niejasna?
Chodzi mi dokładnie o jednego, bo tylko jego historie znam - po krótce: fundacja stwierdziła, że pensjonat w którym koń stoi jest nieodpowiedni i oddali tego konia w dzierżawe innej osobie (wszystko po rozmowach telefonicznych, do fundacji nie wpłynęły żadne dowody na to jakoby koń miał źle! było to wyłączne widzimisie pani K.), która w tym pensjonacie dalej go trzymała i fundacja na to przystała (dokładne szczegóły i dlaczego tak się stało mogę podać na pw)! W późniejszym okresie, nawet tu na forum, w pewnym temacie ktoś wspomniał, a raczej wypomniał adoptującej, że dzierżawca konia zlał, a ten jest na sprzedaż.... Czy to jest w ogóle możliwe?! Skąd można dowiedzieć się co dzieje się z tym koniem?
Uprzedzając pytania - adoptująca nie miała pieniędzy ani siły walczyć z idiotami z fundacji w sądzie (co osobiście radziłam).  🙁
Dodam, że koń wyjeżdżał z pro equo w stanie odbiegającym od dobrego (o ile można tak powiedzieć) a u adoptującej rozkwitł. - mogę wysłać linka do zdjęć.
E. Myślę, że ten pomysł fundacji o tym, że bezwzględnie leczyć, to totalna głupota. Nie zawsze ingerowanie w zwierzaka da efekt. Przykład, chociaż przestarzały (około 20 lat wstecz) - moja Mama miała rottweilerkę. Rottweilerce pojawiły się guzy na listwie mlecznej. Mama, jako dobry właściciel psa, objeździła okolicznych wetów z psem, były badania, konsultacje, wszystko. Z 10 lekarzy wet. 8 mówiło od razu o uśpieniu, bo nie ma szans wyleczyć i zaraz zdechnie i tak. 1 stwierdził, że można spróbować jakieś-tam-ekspetymentalnej-terapii, ale rokowania i tak są słabe. A ostatni, stwierdził, że z tymi guzami nic nie robić. Bo jak będzie ingerencja chirurgiczna, to to może wrócić ze zdwojoną siłą w tym samym lub innym miejscu i momentalnie rozprzestrzenić się. Kazał zostawić w spokoju, dopóki pies nie cierpi, kontrolować, czy się nie powiększa i tyle. Suka przeżyła jeszcze 8 (!!!) szczęśliwych lat (gdzie po drodze urodziłam się ja - i robiła mi za "nianio-bodyguarda", była pełna sił i miała olbrzymią cierpliwość - a pies chory raczej cierpliwości nie ma, skoro go np. coś boli ). Dopiero po 8 latach, suka zaczęła ewidentnie cierpieć, po tym jak guzy zaczęły się powiększać i rozrastać. Drapała i gryzła się po listwie i okolicach, ewidentnie cierpiała - została zawieziona do weta, tego ostatniego, który ją uśpił. Gdyby była leczona wcześniej, rak by prawdopodobnie odpowiedział rozprzestrzenieniem się momentalnie i zostałaby uśpiona w wieku 7 lat. I tu już fundacje i inne by stwierdziły, że moja Mama to wyrodna właścicielka psa i w ogóle zło jedyne, a wet to konował, bo za wszelką cenę nie wycinał guzów. I w ogóle oboje do paki najlepiej.  🙄
desire - wszystko zależy czy była jakaś umowa przekazania konia do fundacji? 
desire   Druhu nieoceniony...
10 kwietnia 2017 07:54
konikmorski, fundacja kupiła tego konia jeszcze nie będąc fundacją z tego, co kojarze. 😉 Aaaaa i kazała sobie za adopcje konia uiścić opłate.  🙄
dempsey   fiat voluntas Tua
10 sierpnia 2018 21:12
Odkopię.

Fundacja Czarna Owca Pana Kota opublikowała raport nt zwierząt pracujących w służbach mundurowych.
https://czarnaowca.org/wp-content/uploads/Jak-Pracuja-Zwierzeta.pdf


Nowy poziom uczłowieczania zwierząt.
Zwierzęta umierają (powiedzieć o zwierzęciu że padło, to przecież niegodne, może jakiś człowiek niedobry mógłby zdechnąć, ale psy i konie umierają).
"W Zakładzie Karnym w Goleniowie 9-letni pies umarł na skutek skrętu żołądka podczas wypoczynku po służbie"

Zwierzęta nie powinny pracować, a to dlatego, że nikt ich nie pyta czy w ogóle chcą, oraz dlatego że się mogą zestresować i zmęczyć. Jest to bezprawie.
"Najlepszym rozwiązaniem, ze względu na same zwierzęta oraz stres, jaki mogą odczuwać podczas pracy dla ludzi, byłoby opracowanie takiej organizacji pracy służb mundurowych i wykorzystania środków technicznych, które eliminowałyby stopniowo pracę zwierząt, aż do całkowitego jej zaniechania."
" Powszechnie uważa się, że zwierzęta można wykorzystywać, rzadko zastanawiamy się, czy w ogóle mamy prawo wykorzystywać i eksploatować zwierzęta dla naszych celów"

Kolczatka w szkoleniu psa pracującego to przemoc i należy ją wycofać. Kiedy wędzidła?
"— Wycofanie przemocowych rozwiązań stosowanych podczas szkoleń psów
(obroże kolczaste)."


W internecie na jednym z mainstreamowych portali pojawił artykuł promujący tę akcję. Pada w nim pytanie, czy godzi się wypchać po śmierci psa policyjnego, bo przecież " Czy możemy sobie wyobrazić sytuację, że wypychamy na przykład Janusza Gajosa?"


No..... już chyba łatwiej niż psa! (gorzka ironia)
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
17 sierpnia 2018 13:34
dempsey- Najlepiej zwierzęta tylko karmić i po nich sprzątać, bo głaskanie i nauka podstawowych rzeczy też jest zmuszaniem zwierząt do czegokolowiek.
Niedługo zwierzęta będą miały więcej praw niż ludzie.
CIACH!

Dublowanie wątków. Proszę przeczytać regulamin.  🤬

Viss Mod.
Agussska, serio musiałaś to napisać w 3 wątkach?  😵
Tak, musiałam napisać to w 3 wątkach bo chce jak najszybciej poznać odpowiedz i wiedzieć co robić. Nie wiem dlaczego od razu skaczesz
Bo znam regulamin tego forum.
Miłego dnia
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się