Fundacje,osoby ratujące zwierzaki -pytania,opinie

zycie latwo odebrac. a niewiele zmartwychwstan w historii jest znanych (wszak nie kazdy ma takie zdolnosci jak nasza noen)

moze jednak warto dac koniowi szanse? za rok moze prezentowac sie zupelnie inaczej
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
28 września 2010 10:44
No.. polepszy mu się szczególnie to wykręcone kopyto.

duunia, Jak to po co - im bardziej łzawa historia z makabrycznymi obrażeniami tym więcej kasy można wyciagnąć 😤
widziałam w TV tego Bartka,
w podanym linku jest napisane, że widziało go wielu weterynarzy, więc może oni zdecydowali, że można podjąć sie leczenia
jak dla mnie jak zwykle w przypadku Centaurusa ZA MAŁO KONKRETÓW
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
28 września 2010 10:59
hmmm....znacznie lepiej się będzie miała kasa fundacji niż ten koń 🤔

czasem lepiej odebrać życie niż przedłużać cierpienie
pamietacie Panne Migotke? tez na poczatku myslalam nad eutanazja. ale razem z wetem postanowilismy zobaczyc, czy zareaguje na leczenie. zareagowala. teraz jest szczesliwym koniczkiem. na leczenie Migotki wydalismy ok. 2,5tys zl - na konto Migotki wpadlo ok. 700zl. plus utrzymanie od listopada do lipca. w mojej opinii 'biedne konie' to sredni interes 😉
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
28 września 2010 11:11
met  😉 ale kiedy warto i trzeba walczyć.. to ok, ale nie w przypadku starego konia któremu ból sprawia każdy krok

ale ja się nie znam 🙁
ja tez przy kazdym 'dziwnym' przypadku nie wiem, co robic... czasem trzeba zdac sie na opinie madrzejszych (wetow, kowali), a czas na uspienie bedzie zawsze. sa to trudne decyzje. na pewno nie da sie tego zamknac w zdaniu czy dwoch. tym bardziej, ze kazdy przypadek jest inny - kazdy kon jest inny
ja sama mam konia ,który musi iśc na nastęną operację. A ostatnio byłą operowana równo rok temu, dr Samsel kazła byc optymistycznie nastawioną- i byłam. Po trzech miesiącach od operacji pozowlono mi konia odebrac ze szpitala, okostan miała sie wytworzyc w ciągu 6 do 8 miesięcy. Kopyto jednak zaczęło rosnąc dziwnie, miałam wrażenie ,że jest gorzej niż było. Wzywalam wetow na kontrole, usłyszłam ,że jest okey tylko kowal ma częsciej przyjeżdzac i częsciej strugać,że to ważne są milimetry i okey przyjeżdzal.
I tak przez rok, kiedy to do konia pensjonatowego przyjechał inny wet z SGGW i ten spojrzal na moja kobyłke i stwierdził,że konieczna jest druga operacja. Ja zdziwiona a wet zaczął tłumaczyc ,że kopyto nigdy nie odrosnie prawidłowo bo uszkodzona jest koronka. Kurcze i oglądał to dr Samsel i dr Swiderek i niby co? Niby nie widzieli?

Dlaczego o tym piszę? Bo ja sama w rozmowach z wetami już głupieje. Daja szansę, mamią. I co? Powinnam uspic kobyłkę ,czy powinnam dać jej szansę?
Ja swojej klaczy dam szanse, bo jest moją klaczą, bo dla niej zawsze będę miała pieniądze i czas. Jset moja i już, nie potrafiłabym wbrew czasem zdrowej logice jej uśpic.

Uspic zwierzaka to wcale nie łatwa decyzja ,szczególnie gdy w rozmowach z wetami słyszysz ,że kon ma szansę.
Nie przepadam za Centaurusem ale... rozumiem ich decyzję, rozumiem ,że chcą pomóć zwierzakowi, każdy chce życ i każdy o to życie walczy.Rozumiem ,że weci mamią , dają szansę, bo gdyby powiedzieli uczciwie- nie ma szansy to i człowiek by się nie wahał i nie skazywal zwierzaka na cierpienia.
arabiansaneta   Konie mamy zapisane w gwiazdach
28 września 2010 11:47
No, nareszcie konkrety zamiast przepychanek osobistych!  😅 Moim zdaniem w każdym takim przypadku powinno decydowac, czy zwierzę odczuwa ból i czy przejawia chęć zycia, tzw. wolę walki. Na ogół to da się wyczuć  🙁
Arabiansaneta - zgadzam sie, zazwyczaj widac po koniu, czy on jeszcze zyje, czy 'juz umarl'
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
30 września 2010 14:31
a nieraz taka "półpuszka" bardzo chce żyć.
I - jeśli kogoś stać, żeby ją utrzymywać - to dlaczego nie?
Ludzie bardzo lubią decydować: to zwierzę cierpi, to się nie nadaje, to sie nadaje...
Jasne decydować czasem trzeba, ale nigdy pochopnie. Met napisała - łatwo odbierać życie... Właśnie. Niektórym to dziwnie łatwo przychodzi  😕
dea   primum non nocere
30 września 2010 15:16
No.. polepszy mu się szczególnie to wykręcone kopyto.


Odpad hodowlany. Chudy, zagrzybiony, zarobaczony wrak konia, i takie kopyto...




Nie mam jeszcze na serwerze najnowszych. Stoi teraz obciążając piętki.
A na początku września chodził tak.

Jest małe pogorszenie, bo odłamał mu się kąt wsporowy, ale daje radę. No, jeszcze nie chodzi tym przeszczepem od piętki, ale pracujemy nad tym. Perspektywy według weta: będzie się nadawał pod siodło. I ja wierzę, jak widzę w jakim tempie się zbiera. Jak ktoś patrzy na niego z daleka biegającego po miękkim, po padoku, to nie wierzy, że ten koń jest kulawy.

Łatwo skreślić, a czasem warto dać szansę.

EDIT: jeszcze rtg stanu początkowego 🙂
dempsey   fiat voluntas Tua
30 września 2010 16:21
A na początku września chodził tak.

Dea  🤔 👍 👍

własnie pamiętałam że ktoś na r-v ma na koncie wyprowadzenie takiego krzywulca, ale nie pamiętałam dokładnie.
super, brawo!!
a jeśli wet wspomniał coś o siodle to już w ogóle bajka 🙂
Konik w podobnej sytuacji - tez mial byc uspiony:
http://www.ochwat.pl/pacjenci/kuba.html
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
30 września 2010 20:33
O no proszę, a jednak są poprawy. A te wady są spowodowane urazami mechanicznymi czy po chorobie/ nieodpowiednich warunkach/ nieodpowiedniej opiece?
Witam, jestem tu nowa 🙂 Zastanawiam się jak wygląda sprawa adopcji konia z fundacji przez osobę niepełnoletnią? Czy jest w ogóle taka możliwość, kto wtedy odpowiada za konia?
                Pozdrawiam
za szkody wyrzadzone przez dzieci odpowiadaja rodzice lub prawni opiekunowie
osoba niepelnoletnia nie moze podpisac umowy, a adopcja to umowa, wiec w takim wypadku tylko opiekun moze zaadoptowac konia
dea   primum non nocere
01 października 2010 08:24
U nas sytuacja trochę inna - ten ogierek ma wrodzony przykurcz zginacza głębokiego palca. Może gdyby ktoś się nim zajął we wczesnym okresie życia, to wystarczyłoby masowanie, rozciąganie. Ale nikt nie miał na to czasu - pochodzi z dużej hodowli. Dlatego został sprzedany za śmieszne pieniądze. U niego leczenie polega na przecięciu więzadła mocującego ściegno zginacza głębokiego palca (głowa dodatkowa) do kości. To był początek (opatrunek). Reszta to "zabawa" z kopytem - napierw okucie z przedłużonym pazurkiem i spacery w ręku, już po 7 tygodniach można było rozkuć. Teraz na bieżaco koryguje mu łapę, chodzi na padok i czekamy aż odrośnie. Plus jest taki, że koń jest młody - 2 lata, dlatego ma bardzo duże perspektywy na całkowite wyleczenie. Ale lekkie zniekształcenie kości jest. Jak duże - zobaczymy jak puszka zrośnie.

Tamte dwa przypadki to ochwat - choroba zdecydowanie nabyta. Przyczyn trzeba szukać w warunkach utrzymania konia (pasza złej jakości albo złego rodzaju - zbyt kaloryczna, za mało minerałów, błędne lub zbyt rzadkie werkowanie, praca na twardym terenie z przerośniętymi kopytami). Można ją wyleczyć, ale im szybciej sie zareaguje, tym lepiej. Trzeba zając się wszystkimi aspektami - koń musi miec czyste, zgodne ze swoją biologią pożywienie, ruch i odpowiednio strugane kopyta.

Wszystkie te przypadki mają wspólną cechę - im dłużej trwa stan patologiczny, tym większe deformacje kosci (szczególnie tej "na samym końcu" - kości kopytowej) i tym trudniej może być wrócić do pełnej sprawności (bo kopyto buduje sie na tej kości i nasladuje jej kształt - a ten kształt w jakims celu jest taki a nie inny). Wkleiłam przypadek tego ogierka po to, żebyście tak łatwo nie skreslali takich kalek... Jak go zobaczylam pierwszy raz, to też pomyslałam "eutanazja". Ale potem się bliżej przyjrzałam, skonsultowałam z wetem, poczytałam... i stwierdziłam, że spróbujemy.
W przypadku ochwatu często jest tak, że puszka kopytowa zdeformowana jest BARDZO, ale już kość jest zniekształcona tylko w nieznacznym stopniu. Dlatego jest możliwe odhodowanie kopyta dużo zdrowszego i (warunek konieczny) wygodnego dla konia.
Ja kupiłam Hultaja jak był malutki, miał pół roku. Mial spory przykurcz nózki. Byl mały wiec leczenie przebiegło bardzo sprawnie. Nosił podkuwki ortopedyczne. Dzis Hultaj ma 3 lata i ani sladu po przykurczu.
Z Sonia jest duuuzo gorzej, lata zaniedbań , do tego intenywna praca chorego konia pogłębiły chorobe. Ma miękka pęcinę (bardzo wyrazno już tzw niedzwiedzią) i do tego przkurcz nogi a do tego musiała miec ropien lub ochwa (cholera wie przez co wczesniej przeszła) bo kpoytko było bardzo zdeformowane.
Próbowalismy z podkuwakami ortopedycznymi ale.... i za pozno i,,,nie miały czego się trzymac ,klacz miala i ma baaardzo miekkie kopyta.
Finał- w zeszłym roku pierwsza operacja kopyta, niestety zdaniem jednego z lekarzy nie udana , powinna isc na drugą operację , bo dopoki ma uszkodzoną koronkę kopyto nie będzie rosło odpowiednio. Czekam na konsultację z lekarzem który ją wczesniej operował. Czekam nie tyle ze względów finansowych ale... ta operacja i pozniejsza rehabilitacja to ogrom cierpienia dla zwierzaka (przeszliśmy przez to) do tego conajmniej 3 miesieczny pobyt klaczy w szpitalu. Nie chcę skazywac ją na to jesli okaże się ,że można inaczej lub ,że operacja nie jest niezbędna. Jesli jednak potwierdzi się diagnoza , klacz pojedzie na następną operację. Mam ja już jakis czas, bardzo ja lubię i chciałabym ją wyleczyc ale nie chcę skazywac ją na dłuugie cierpienia.
Dziękuję za odpowiedź. Pytam, gdyż koleżanka chwali się że adoptuje konia a nie jest osobą pełnoletnią. Zastanawiam się czy wtedy umowę podpisują rodzice a dziecko opiekuje się koniem, gdyż zazwyczaj rodzice nie znają się na koniach i nie ingerują w to co dziecko robi z koniem.
no i to niestety zapowiada niechybne klopoty....konia.
Dlaczego, więc jest to praktykowane? Bo sama Met pisała, że nie może a koń ma być z jej fundacji? Wklejam link do photobloga tej dziewczyny, gdzie pisze że czeka już na przyjazd konia http://www.photoblog.pl/asiarzysko/76225407/nineteen.html . Rozumiem, że trzeba konie oddawać do adopcji ale osoby te chyba powinny być sprawdzane w jakiś sposób. Bardzo często słyszy się, że konie wracają z adopcji w opłakanym stanie a powierzenie konia osobie niepełnoletniej jest proszeniem się o kłopoty a potem kolejne prośby o leczenie konia... Nie mówiąc o tym ile koń się nacierpi, i poco to? Dlaczego tak jest?
szczescie znajomych tak bardzo Cie boli? biedny czlowieczku...
Dlaczego od razu mnie atakujesz a nie wytłumaczysz? To jest fundacja ratująca zwierzęta czy dająca szczęście ludziom? Żal mi tylko tych koni i może w końcu trzeba powiedzieć to głośno, znaleźć inne rozwiązanie niż oddawanie koni w adopcje osobom niedojrzałym do tego. Wcześniej mówisz, że nie może osoba niepełnoletnia konia zaadoptować a teraz zamiast wytłumaczyć spokojnie to się denerwujesz? Ja tylko pytam o coś co się dzieje naprawdę a nie jest zmyślone. I zastanawiam się dlaczego tak jest?
Drogi/a Niki313!
Jeżeli masz jakieś wątpliwości co do mojej osoby i sposobu w jakim zaopiekuję się koniem, możesz porozmawiać ze mną o tym osobiście przy ciepłym kakao. Skoro jesteśmy koleżankami to znaczy, że na pewno masz możliwość by przeprowadzić ze mną taką rozmowę - zapraszam serdecznie.
Swoją drogą musi bardzo nudzić Ci się w weekend, skoro miałaś czas i ochotę, by rejestrować nowe konto dla takiego celu  😉
Pozdrawiam
Dzięki Tobie zaczęłam się zastanawiać jak wyglądają adopcje przez osoby niepełnoletnie. Nie mówię, że źle się zaopiekujesz koniem, Ty akurat zostałaś przykładem, że jednak osoby niepełnoletnie mogą zaadoptować konia. Co dla mnie jest niezgodne z tym co pisała Met. Ciekawa jestem jak to jest naprawdę? Ile niepełnoletnich osób adoptuje konie? Niestety oprócz ataku na moją osobę nie dostałam odpowiedzi.
I konto nie zostało założone w ciągu weekendu...
Chwila chwila, dlaczego bierze się wszystkich małolatów do jednego wora? osoba pełnoletnia nie zawsze równa się że jest odpowiedzialna, nawet gorzej bo co robi z koniem to w jej mniemaniu, jej sprawa i wtrącanie sie nie zawsze wychodzi najlepiej. Nie każda osoba niepełnoletnia jest nieodpowiedzialna. W pensjonacie gdzie trzymam kobyłę jest dziewczyna która ma 15 lat a konia ma od 2 lat, rodzice za bardzo sie nie wtrącają, koń jest zadbany, dziewczyna w porządku, jak czegoś nie wie to sie pyta. Ja rok temu  uczyłam 12 latkę instrukcji obsługi konia 🙂 i naprawdę bez żadnych oporów mogłam powierzyć jej kobyłę żeby ją wylonżowała,wyczyściła, itp. jak mnie nie było w stajni albo wyjechałam (oczywiście wszystko za zgodą jej rodziców) I tak poważnie to nie zawiodło mnie dziecko,  a zdarzyło sie że zawiodła osoba dorosła.  Zdaję sobie spraw że powierzenie konia osobie niepełnoletniej , jest bardziej trudne, ale są opiekunowie którzy powinni też interesować się co robi ich dziecko z koniem, nie znam się na tej umowie ale fundacja powinna to sobie zastrzec.
Niki, przykro mi, ze zawisc odebrala Ci umiejetnosc czytania:

"osoba niepelnoletnia nie moze podpisac umowy, a adopcja to umowa, wiec w takim wypadku tylko opiekun moze zaadoptowac konia"
Teraz zrozumiałam, że opiekun osoby niepełnoletniej może wziąć konia. Przedtem zrozumiałam inaczej, mój błąd ale dzięki za wytłumaczenie choć nie rozumiem Twojej wrogości Met. Zawsze jeśli ktoś podważa coś co robisz stajesz się nie miła zamiast spokojnie wytłumaczyć. Nadal zazdroszczę Ci wiary w ludzi, po tych wszystkich oddanych z adopcji koniach.
asiarzysko życzę powodzenia i radości z konia!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się