Wybór kierunku studiów

No właśnie ja też to słabo widzę 😀 Tzn pewnie na upartego dałoby się to zrobić, ale nie uśmiecha mi się kilka lat szarpać  z prowadzącymi, dziekanatem etc No nic, pomyślę o zaocznych, dzięki Wam za opinie
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 kwietnia 2018 13:36
vanille, mi by było żal życia. Teraz jest mi już naprawdę ciężko.
Strzyga, dokładnie. Gdyby to był rok, to bym się mogła 'poświęcić'. ale nie wyobrażam sobie tego jednak na dłuższą metę, tzn 3-5 lat.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 kwietnia 2018 18:06
vanille, gdyby nie fakt, że naprawdę lubię moje studia i że tyyyle już za nie zapłaciłam, to bym je pożegnała bez większego problemu :P
Dla kogoś, kto ma elastyczne godziny pracy, albo mało stresującą robotę, że wraca i nie jest zmęczony, ba, że może się pouczyć w robocie, to spoko. Jak idziesz do roboty i uczciwie przepracowywujesz te 8 godzin i nie masz luźnych dni, to jest obciążenie.
Nie wątpię. Zwłaszcza, że człowiek bardzo szybko wypada z wprawy jeśli chodzi o naukę. Fajnie jest pójść do pracy, wrócić z pracy i móc się totalnie od tego odciąć, robić tylko to, na co ma się ochotę. A na studiach jednak trzeba się mniej lub bardziej przygotowywać do zajęć, a przynajmniej w okresach zaliczeniowych mocniej przysiąść nad książkami. Mi to już teraz bardzo trudno przychodzi, tzn mogę sobie czytać coś dla przyjemności i robię to praktycznie codziennie, ale wiszenie nad książkami i wkuwanie każdego zdania (zwłaszcza jeśli nie widzę w tym sensu)  już nie dla mnie,wypaliłam się 😀
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 kwietnia 2018 18:25
vanille, u mnie jest najgorzej, bo jest maaaasa projektów, badań, analiz. I to jest jakiś koszmar.
[quote author=Sankaritarina link=topic=132.msg2776243#msg2776243 date=1524164814]

[quote="kokosnuss"]Jak czytam r-v to bardziej nie ogarniam, skad ludzie robiacy na pelny etat maja tyle czasu na pierdylion pasji, sportow i podrozy, ani doba ani ilosc dni urlopowych nijak mi sie tak rozciagnac nie chce

Mniemam, że nie studiują, nie mają dodatkowych zajęć i mają elastyczny czas pracy albo częściowo pracują z domu. 😁

[/quote]

Albo po prostu "ten typ tak ma"  😉 Wystarczy spojrzeć na tunride w wątku o odchudzaniu - ok, ona nie studiuje, ale ma więcej niż 1 miejsce pracy a ogarnia milion innych rzeczy.


Ja studiuję, pracuję, trenuję zawodniczo i w każdy wolny weekend jestem w górach. Nie mówiąc o wszelkich innych dodatkowych zajęciach i zobowiązaniach. Ale to jest zawsze coś kosztem czegoś - np nie prowadzę życia towarzyskiego. W ogóle. I dom sprzątam na raty, w jednym tygodniu łazienka, w następnym odkurzanie  😡 Nigdy nie ma się wszystkiego.
[/quote]
No tak, "ten typ tak ma", to już w ogóle podziw 😀

Dokładnie z powodu mega absorbującej pracy połączonej z absorbującymi końmi, ciągle odwlekałam i odwlekałam. Odkąd zmieniłam pracę i powróciłam do świata żywych, studia też powróciły "na tapetę"...
W sumie czy to ważne:P i tak większość z nas pracuje w innym zawodzie niż wyuczonym;P A tak serio to warto wybierać kierunki inżynierskie albo informatykę. W tym jest przyszłość. Tylko wiadomo, że to są już trudne tematy, trzeba byc dobrym w tym.
Czy ktoś stąd studiował analitykę medyczną? Po tym, jak okropnie poszły mi matury, przestałam wierzyć w farmacje, tym bardziej w lekarskie. Chciałabym pójść na rok na analitykę, poprawić maturę i ewentualnie zmienić kierunek na te lekarskie/farmacje. Jestem ciekawa czy pierwszy rok pomógłby mi w nauce czy są zajęcia stricte biologia/chemia, czy jednak pierwszy rok to "zapchajdziura" i wrzucane są tam bzdetki, które trzeba zdać, ale nie są totalnie na kierunku potrzebne?
lazuryt00, jesteś pewna tej farmacji w razie czego? Moja przyjaciółka i kilkuletnia współlokatorka w jednym skończyła ten kierunek 3 lata temu i prawdę mówiąc biorąc pod uwagę, ile miała nauki, a jakie są obecnie perspektywy - jak dla mnie warto to 100 razy przemyśleć. Pracę co prawda znajdziesz, ale zarobki są raczej kiepskie a perspektywy awansu etc marne. Chyba, że uda Ci się załapać do jakiejś firmy farmaceutycznej
vanille farmacja to plan B. Analityka C. Docelowo jest lekarski i o niego będę walczyć. Ale nawet jeżeli by się nie udało i musiałabym się uczepić farmacji albo analityki, wolałabym właśnie farmację i spróbować się wmiksować w firmę. Chociaż z ludzi, których znam w tym zawodzie, żaden nie narzeka na brak kasy  🙄
O...całkiem niechcący tu wyszłam i widzę że o mnie piszecie. W pewnym sensie to prawda, że można wiele ogarniać mając więcej niż 1 etat, ale bez przesady. Nie daje rady sprzątać, gotować, bywać u znajomych, leżeć w ciągu dnia i nic nie robić, spacerowac z dzieckiem, prasowac, myć głowy co 2 dni, oglądać seriali, prac kołder, zadbać o balkon, długo gadać  przez telefon itdp. Więc ogarniam "milion" spraw, ale 2 miliony spraw, dla innych wazne leżą odłogiem ( sprzątanie, gotowanie)

Ps- żeby zarabiać w firmie farmaceutycznej trzeba mieć do tego odpowiedni charakter. I być twardym. Jak ktoś jest miękki, wrażliwy, uczuciowy, to słabo to widzę.
lazuryt00, dużo zależy od miejsca pracy. Paradoksalnie najgorzej jest w dużych miastach. Różnice potrafią iść w tysiące - np. tyle wynosi różnica na etacie między Krakowem a Częstochową (info od przyjaciółki i jej koleżanki ze studiów, które w tych miastach pracują). Dorabiać sobie można pracując ponad jeden etat, biorąc dyżury nocne etc. Być może okazałoby się, że to dla Ciebie super praca, bo każdy ma inne oczekiwania i inne predyspozycje. W każdym razie z rocznika mojej przyjaciółki wiele osób nie pracuje w branży, a ona sama stara się właśnie przebranżowić, pracując jeszcze w aptece na pół etatu. Niestety w obecnych czasach w wielu aptekach, zwłaszcza sieciówkach, praca sprowadza się do bycia ekspedientem, do odpierania frustracji ludzi, wciskania produktów z 'koszyka' i opychania mydełek Tso Moriri w kształcie gwiazdek. Na zapleczu wiszą tabele, kto ile opchnął leków z tego 'koszyka' i jak jesteś słaba we wciskaniu ludziom czegoś, co nie jest im potrzebne, a czego apteka musi się pozbyć, to lądujesz na dywaniku. Leków robionych jak... na lekarstwo 😉 A to jeszcze ostatni bastion takiej farmacji w czystej postaci. Przyjaciółka pracuje w aptece przy przychodni, nie sieciówce (trauma po stażu), i tam ta praca jeszcze ma jako taki sens.
Nie chcę nikogo zniechęcać, ale na pewno warto 10 razy przemyśleć, czy chce się studiować ciężki kierunek 5 lat, mając przed sobą taką perspektywę. Moja przyjaciółka jak wybierała te studia to sugerowała się wtedy jeszcze dobrymi perspektywami pracy po nim. Już w trakcie studiów rynek zaczynał się zmieniać, bo weszli technicy farmacji. Obecnie żałuje zmarnowanego czasu.
Wiem, że to nie Twój priorytet, ale z perspektywy osoby po studiach powiem, że warto pomyśleć raczej o tym, co PO studiach, a nie o samych studiach. Bo ludzie często wybierają kierunki bo fajnie brzmią, albo są interesujące, albo cieszą się dobrą renomą i fajnie komuś powiedzieć, że się studiuje prawo czy farmację, ale naprawdę 100 razy trzeba się zastanowić nad tym, co PO studiach. Bo studia szybko się kończą i czasem się zostaje z ręką w nocniku.
vanille, jak najbardziej kieruję się możliwością pracy, a nie samymi studiami. Tylko jesteś pierwszą osobą, która mówi o tym w tak negatywny sposób. W sensie, oczywiście, że każdy zawód ma wady i nie ma nic idealnego. Jestem młoda, zdążę tysiąc razy pozmieniać sobie życie, jak mówiłam, priorytetem dla mnie jest lekarz, a że w tym roku się nie dostanę, to trzeba się chwytać brzytwy, aby nie wyjść z toku nauki i zapału do robienia czegoś, bo u mnie to bardzo łatwo.
lazuryt00, jak najbardziej rozumiem. Ja też potrzebuję bata żeby się nie 'porozłazić' za bardzo i utrzymać motywację. Dzielę się tylko tym, co wiem - kilka lat temu jak wybierałam kierunek to też złożyłam papiery m.in. na farmację. Teraz się cieszę, że jednak na nią nie poszłam.
Życzę Ci, żebyś dostała się na to, o czym marzysz. Mimo to nawet plan 'B' powinien być przemyślany, bo może się okazać, że zostanie w pewnym momencie Twoim planem 'A'. Warto też pomyśleć o tym, jak dużo czasu potrzebujesz do nauki do matury i z jakim kierunkiem będziesz w stanie to rozsądnie pogodzić.
lazuryt00 rozważałam farmację, ale z mojego riserczu i opowieści znajomych wynikło, że co prawda można w miarę spokojnie znaleźć pracę w aptece i zarobki dość szybko (parę lat) osiągają poziom całkiem ok, typu koło 4-5 tysięcy (trzeba uwzględnić oczywiście różnice, o których wspomniała vanille), ale dużo powyżej tego się za bardzo nie podskoczy i nie awansuje, bo nie ma jak. Jesteś pracownikiem apteki i nim będziesz, z mniej więcej takimi samymi obowiązkami i zarobkami do końca kariery. To jest domyślna ścieżka po tym kierunku. Jeśli jest się właścicielem apteki, to całkiem inna rozmowa i inny hajs, ale początkowa inwestycja jest tak duża, że trzeba bardzo dobrze przemyśleć zakładanie czegoś od zera. Jak można przejąć działający biznes np. po kimś w rodzinie, to już prędzej. No a do firm farmaceutycznych trafia dosłownie garstka absolwentów, może z parę procent, między innymi dlatego, że ludzie po innych kierunkach okołomedycznych też często mogą wypełniać podobny zakres obowiązków.

Podsumowując, jeśli wiesz, że na pewno nie chcesz być panią za ladą sprzedającą Gripex i taka praca byłaby dla Ciebie nie do przeżycia, to lepiej się mocno zastanowić, bo to jest podstawowa możliwość, jaką ten kierunek oferuje. Reszta to wyjątki, które trzeba ciężko wyszarpać. A jeśli nie przeszkadza Ci to albo jesteś gotowa się przekwalifikować, jeśli jednak nie uda Ci się wbić w tą niszę, która Cię interesuje, to oczywiście też trzeba się zastanowić, ale kto wie, może to i byłaby praca dla Ciebie.  😉
Coriolania, to chyba brutto. Z mojej wiedzy wynika,że na etacie w Krakowie dostaniesz koło 2400 na rękę, w Częstochowie 3600. Zależy oczywiście od konkretnej apteki, miejscowości etc... No i można sobie jakoś dorabiać na dyżurach, ale patrząc realnie istnieje mnóstwo innych kierunków, po których praca jest dużo ciekawsza i gdzie można całe życie awansować, zarabiac więcej, zmieniać firmy, poszerzać zakres obowiązków. Generalnie biorąc pod uwagę trudność studiów dla mnie to trochę zajęcie dla pasjonatów.
Patrzę z perspektywy zachodniej części kraju, a u nas niby zarabia się trochę więcej, ale tak, dalej jest to bardziej brutto niestety  😉. "Poziom ok" bardziej w porównaniu do kierunków, po których można się bujać przez lata w okolicach najniższej krajowej - po farmacji generalnie się z tego podobno dość szybko wychodzi, ale właśnie za wysoko się nie podskoczy. Ogólnie oczywiście zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, pod względem możliwości rozwoju i zwrotu włożonego wysiłku są dużo lepsze studia, dlatego też nie zdecydowałam się na ten kierunek, bo aż taką miłością do tematu nie pałam ani nie mam cioci z apteką w komplecie ani nic podobnego  😉
Coriolania, tak niestety jest w naszym pięknym kraju. A studia są naprawdę bardzo czasochłonne. Jak dla mnie ilość włożonej pracy nie ma potem przełożenia na możliwości. Ja się w sumie do ostatniej chwili wahałam, ale ostatecznie jednak wybrałam inny kierunek. I z perspektywy czasu się cieszę. Ale na pewno są osoby, które się w takiej pracy dobrze odnajdą - po prostu zanim się na to człowiek zdecyduje warto mieć pełen obraz sytuacji
Też coś mi się wydaje, że kwota 5000 zł dla farmaceuty w aptece to jednak kwota brutto 😉

Ja bym nie marnowała czasu na studia, tym bardziej trudne - takie jak farmacja. Ja bym posiedziała i się uczyła do poprawy matury, bo jednak trzeba na medycynę mieć tych punkcików sporo. Nie wiem jak jest na innych studiach, ale ma moich bnauka do poprawy matury byłaby niewykonalna tak na 100%, chociaż mam kolegę, który dał radę. Po prostu tryb nauki na studiach jest inny, trzeba się wdrożyć, poświęcić CZAS i siły. Tego czasu może brakowac na nauke do matury, nie mówiąc o sile... Z drugiej strony jak ktoś ma problem z mobilizowaniem się do nauki to może być ciężko tak samemu. Może wtedy jakieś kursy weekendowe i potem powtarzanie materiału przez tydzień w domu plus jakaś robota na pół etatu.

W firmach farmaceutycznych pracuje kilkoro moich znajomych i wykształcenie medyczne to sprawa drugorzędna. Raczej marketing. Jedna koleżanka jest teraz w firmie wet i tytuł przydał jej się po to, żeby się tam dostać jako lek wet (czyli papier potrzebny był jednal), ale umówmy się, wiedza specjalistyczna jaką musi posiadać jest niewielkim procentem studiów i teraz dorabia sobie studia marketingowe - jest bardzo zadowolona i ma do tego po prostu odpowiedni charakter. Druga znajoma skończyła kosmetologię. Ma mega smykałkę do sprzedaży i sprzedaje - kiedyś leki teraz i sprzęt - czyli studia medyczne mało potrzebne.
tunrida, ma rację, tak naprawdę praca w firmie farmaceutycznej to moim zdaniem 80% charakter.
lazuryt00, jesteś pewna tej farmacji w razie czego? Moja przyjaciółka i kilkuletnia współlokatorka w jednym skończyła ten kierunek 3 lata temu i prawdę mówiąc biorąc pod uwagę, ile miała nauki, a jakie są obecnie perspektywy - jak dla mnie warto to 100 razy przemyśleć. Pracę co prawda znajdziesz, ale zarobki są raczej kiepskie a perspektywy awansu etc marne. Chyba, że uda Ci się załapać do jakiejś firmy farmaceutycznej


Farmacja + praktyki w Polsce i za granica (najlepiej w firmach.farmaceutycznych.a.nie w aptece) + biegle dwa jezyki (koniecznie angielski i jakis uzyteczny typu rosyjski, niemiecki itp) i prace w branzy farmaceutycznej dostaniesz tyle ze za granica, bo w Polsce jest bida i zarobki kiepskie. Z tym, ze ja nie mam na mysli sprzedazy, bardziej dzial medyczny w pharmie badz consulting, czyli firmy dzialajace na zlecenie pharmy. W consulting zahaczysz sie i w Polsce, ale tu najszybciej cos w temacie market access (a konkretnie HTA), bo refundacja jest indywidualna w kazdym kraju wiec biora lokalne firmy do pisania podan. Obczaj sobie np Instytut Arcana (Krakow).
I myślisz, że ktoś kto dopiero się zastanawia nad kierunkiem studiów Cię zrozumiał?  😁
I myślisz, że ktoś kto dopiero się zastanawia nad kierunkiem studiów Cię zrozumiał?  😁


Sorry, faktycznie odplynelam  🤣 w duzym skrocie perspektywy sa, ale lepsze za granica niz w Polsce ;-)
Potrzebuję pomocy! Mam dylemat odnośnie kierunków studiów. Dostałam się na UTP w Bydgoszczy na zoofizjoterapię oraz inspekcję weterynaryjną. Jutro się dowiem odnośnie tego, czy dostałam się na stosunki międzynarodowe. Zastanawiam się, który kierunek wybrać. Studiuje może ktoś z was któryś z tych kierunków i podzieliłby się opinią?  🤔
safiraa, a co byś chciała robić po tych studiach?
@Cricetidae, no właśnie nie wiem, jest mi ciężko określić 🙁 i dostałam się na stosunki międzynarodowe, teraz zastanawiam się pomiędzy stosunkami a inspekcja weterynaryjna
Evson,
ja 🙂 zrobiłam licencjat z technik dentystycznych, przepracowałam kilka lat i w wieku 26/7 lat poszłam na weterynarię 🙂 Jestem na trzecim roku, więc do końca jeszcze trochę.. 😉

Czyli nie jestem sama  😅 mówią,  że na znalezienie swojej drogi nigdy nie jest za późno  😉
Jasne że nie 😉  Ostatnio słuchałam fajnego podcastu w którym postawiono tezę że w obecnych czasach mamy dużo dłuższą przewidywalną długość życia co wpływa na nasze perspektywy zawodowe. Kiedyś kiedy przewidywana długość życia to było np 45 lat to człowiek powiedzmy 35-cio letni osiągał jakiś tam poziom wysokiej specjalizacji zawodowej, wykonywał tę pracę jeszcze kilka lat i umierał. Teraz ten poziom osiągamy w tym samym czasie i dochodzimy do tego mistrzostwa w podobnym wieku tylko, że przewidywana długość życia to powiedzmy 70 lat - co robić z resztą tego czasu jak w swojej branży osiągnęliśmy już wszystko? Wielu ludzi chce jednak dalszego rozwoju, robić nadal ciekawe rzeczy i się rozwijać a ich branża już im tego nie oferuje. Jednocześnie jest się jeszcze na obecne czasy młodym człowiekiem - dla tego ludzie się przebranżawiają, szukają  nowych wyzwań, czują się wypaleni starym zawodem i poszukują nowych bodźców.
safiraa I co wybrałaś? Inspekcja wet. to dość nowy kierunek więć chyba absolwentów jeszcze nie ma, do tej pory osoby po wecie pracowały (i pracują) na tym stanowisku. Zastanawiałaś sie nad dość rozbieżnymi dziedzinami, więc ciekawa jestme co w końcu wygrało🙂
[quote author=Aga_Leming link=topic=132.msg2814269#msg2814269 date=1538730377]
Jasne że nie 😉  Ostatnio słuchałam fajnego podcastu w którym postawiono tezę że w obecnych czasach mamy dużo dłuższą przewidywalną długość życia co wpływa na nasze perspektywy zawodowe. Kiedyś kiedy przewidywana długość życia to było np 45 lat to człowiek powiedzmy 35-cio letni osiągał jakiś tam poziom wysokiej specjalizacji zawodowej, wykonywał tę pracę jeszcze kilka lat i umierał. Teraz ten poziom osiągamy w tym samym czasie i dochodzimy do tego mistrzostwa w podobnym wieku tylko, że przewidywana długość życia to powiedzmy 70 lat - co robić z resztą tego czasu jak w swojej branży osiągnęliśmy już wszystko? Wielu ludzi chce jednak dalszego rozwoju, robić nadal ciekawe rzeczy i się rozwijać a ich branża już im tego nie oferuje. Jednocześnie jest się jeszcze na obecne czasy młodym człowiekiem - dla tego ludzie się przebranżawiają, szukają  nowych wyzwań, czują się wypaleni starym zawodem i poszukują nowych bodźców.
[/quote]
Dzięki za tą wiadomość  :kwiatek: Nigdy nie patrzyłam na sprawę pod tym kątem,  ale to co piszesz jest bardzo logiczne.
Coraz bardziej przekonuje mnie to, że moje postępowanie ma jakiś sens.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się