Lonżowanie

ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
20 stycznia 2009 18:32
A propos właśnie przywoływania konia do środka to muszę przyznać, że jest to jedna z niewielu rzeczy, która doprowadza mnie do szału 🙁.
Do tego strasznie trudno oduczyć tego niemiłego nawyku.
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
20 stycznia 2009 18:35
to musiał jakiś wariat być w takim razie  😁 😁

[font=Verdana]to oczywiście czysty sarkazm w stosunku do pana który prowadzi kurs [/font]  😀iabeł:

Każdy koń którym miałam przyjemność się zajmować był nauczony, że przy zmianie przychodzi do środka.  Wystarczyło zastosować pewną część sugestii i koń był przy mnie. Zastanawiam się czym kieruje się ktoś, kto twierdzi, że nie wolno tak robić...


Ostatnio dowiedziałam się, że oblałabym egzamin z kursu na instruktora gdyby kazali mi wziąć konia na lonżę i przy zmianie kierunku zawołałabym go do mnie 😁  


Pamiętam kiedy pierwszy raz lonżowałam mojego czterolatka - był nauczony lonżowania, ale poza tym surowy.
Poszliśmy na lonżownik, lonża, bat i my...
Koń sam zaczął kłusować - pozwoliłam. Potem zagalopowł - pozwoliłam. W końcu nie mieliśmy pracować, a zapoznać się - a on chciał pobiegać.
Po chwili stwierdziłam, że wystarczy i powiedziałam prrr (bat leżał na zimi, nawet nie podniesiony)
Koń jak szalony wykonał coś ala sliding stop po czym nawet nie wiem kiedy znalazł się przy mnie, a jego mina mówiła: byłem taki grzeczny, pogłaskaj mnie... no proszę, pogłaskaj...

haha, ile mi potem zajęło oduczenie tego hamowania i przychodzenia na środek przy każdej próbie zwolnienia  🤣
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
20 stycznia 2009 18:56
Ale teraz już poruszamy inną kwestię, mianowicie przychodzenia na komendę i przychodzenia bez komendy. Nie wiem co jest złego w tym pierwszym  🤔wirek:
A jak oduczyć przychodzenia konia BEZ KOMENDY?
dempsey   fiat voluntas Tua
20 stycznia 2009 19:49
no własnie bardzo ciężko, przynajmniej u mnie.  wymagam po prostu zawsze stój na okręgu i ja przychodzę. nigdy natomiast nie stosuję komendy przyjdź do mnie bo widzę jakie skutki to ma w naszym przypadku.
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
20 stycznia 2009 23:01
No mi się udało oduczyć, bardzo długo to trwało i od czasu do czasu zdarzały się małe wpadki-koń już nie przychodził do środka ale za to się odwracał do mnie...
kupido, po prostu konsekwentnie odganiać jak się pcha do środka...
U mnie zauważyłam, że zależy od dnia. Czasami jest ok, czasami... Yhh.
Poza tym, zazwyczaj na jedną strone jest bezproblemowo, natomiast na druga... Jakby się do mnie przykleił i ani kroku dalej.
Zdaje sobie sprawę, że prawdopodobnie (a raczej na pewno) sama go tego nauczyłam... Po prostu co jakiś czas przywoływałam go do środka i dawałam smakołyki, wiem, że to przez głupotę mam problem.  🙄
Eh, teoretycznie przywoływanie do siebie tylko na rozkaz jest OK (a jakie fajne! - i w pracy z koniem "oszczędza" czasu...) Ja nie robię tego nigdy. Dlaczego? Bo jeśli mam na lonży jeźdźca, to jeszcze nie spotkałam konia, który uczony (przez kogoś) przychodzenia do środka - nie sprawiałby kłopotów z jeźdźcem na grzbiecie. Najgorzej z końmi lonżowanymi kiedyś do zaprzęgów,  gdzie (m.in.) uczy się szybkich i płynnych zmian kierunku.
halo ale w czym problem? przywoływanie do siebie i odsyłanie na koło to początek płynnych zmian kierunku , wspomniany phillipe karl zarówno przywoływał w każdym chodzie do siebie konie i bezbłędnie zatrzymywały się do równiutkiego stój przy nim, jak i płynnie zmieniały kierunki - zmieniając jednocześnie nogę, problemu z samowolką nie zauważyłam

to samo zresztą robisz  podczas pracy metodami naturalnymi - przywoływanie, odsyłanie na koło, zmiany kierunku.. wszystko zależy tylko na ile koń respektuje i chce wykonać twoją prośbę

ja w galopie z koniem tego co prawda nie próbowałam, ale w stępie czy kłusie bez problemu robimy płynne zmiany kierunku (chyba że lonża wypięta do wędzidła), bywa też że konia do siebie przywołuję w celu przepięcia czegokolwiek, bywa że zatrzymuję na obwodzie po czym podchodzę i robię swoje, nie ma zasady ale nie ma także problemów z samowolnym podchodzeniem do mnie
halo, możesz trochę rozwinąć temat "lonżowania do zaprzęgów"?

k_cian, myślę, że różnica polega na tym, że czy to NH, Philippe Karl, kliker czy jakiekolwiek inne "coś" - tam konia się świadomie uczy różnych sygnałów (podejdź, zatrzymaj na kole, zmień kierunek). Uczy się też, że podejście do człowieka (czy zmiana kierunku) jest "wtedy i tylko wtedy", kiedy padł do tego sygnał. A opisy problemów dotyczą raczej sytuacji, kiedy coś się "samo nauczyło", albo zabrakło człowiekowi konsekwencji i czasem pozwalał podejść, czasem nie, czasem nagradzał (jedzeniem czy chwilą odpoczynku).

Przy PNH (na przykład) - pierwsza zasada, obowiązująca konia to "sam z siebie nie zmieniaj chodu oraz pozostań na kole". Dopiero do niej dokłada się rozróżnienie zatrzymania na kole i przywołania, oraz to jakby niepełne przywołanie, które staje się zmianą kierunku. Ale pierwsza zasada nie przestaje obowiązywać.

Inna rzecz, że konie bystre są. I jak im się nie chce czegoś robić, będą szukać luk. Jak z opisu halo, z lonżą pod jeźdźcem. Konie mogą słusznie założyć, że jak niosą jeźdźca, to prowadzący lonżę będzie mniej kategoryczny (z troski o tego tam na górze). I można posprawdzać różne opcje, spróbować poodpoczywać w środku koła... Ale i to jest do przejścia.
teodora dokładnie - ale z drugiej strony, obcując z końmi powinniśmy mieć świadomość po co i co chcemy z koniem robić 😉 nazywanie tego jakąkolwiek nazwą nie ma znaczenia, bo suma sumarum wszystko sprowadza się do jednego

jeśli konia przywołuję do wewnątrz - to robię to świadomie i  sygnalizuję to dla konia równie świadomie
w połączeniu z konsekwencją i ustalonymi relacjami ja - koń nie ma najmniejszego problemu z samowolką

i w tym momencie twierdzenie odgórnie że przywoływanie konia do wewnątrz owocuje potem problemami to jedna gruba przesada i pomyłka, bo to nie w samym przywołaniu konia do siebie z okręgu podczas lonży tkwi problem
Jasne, masz rację. Chodziło mi raczej o zasady, niż o nurty, szkoły czy inne etykiety.
O to ustalanie z koniem: rób X wtedy i tylko wtedy, gdy ja robię Y.
dokładnie  🙂 przy braku świadomego działania i konsekwencji podczas stosowania schematu o którym mówisz, pojawią się problemy
my_karen   Connemara SeaHorse
22 stycznia 2009 16:32
halo, możesz trochę rozwinąć temat "lonżowania do zaprzęgów"?

Nie wiem, czy mam na myśli to samo co halo , ale mąż 'nałogowo' przyucza konie do zaprzęgow i u nas odbywa sie to na zasadzie lonzowania na 2 lonzach. Mielismy kiedys takiego miska, ktory w ogole nie kumal o co nam chodzi z siodlem, lonza, on kochal byc glaskany, łazic za czlowiekiem, wcale mu roznicy nie robilo czy z siodlem za tym czlowiekiem łaził czy bez. A bat? Bat wg niego służył do drapania koni po grzbiecie (właścielka nie robila z koniem nic poza rozpieszczaniem go). No i z nim bylo naprawde ciezko upilnowac przy zmianie kierunku zeby misio bedac blisko czlowieka nie zapragnal poglaskania nie podszedl i nie zaplatal sie w 2 lonze. Trzeba bylo dosc zdecydowanie przetlumaczyc konisiowi ze zycie to nie je bajka i zdecydowanie poganiac jedna z lonzy. Spory szok dla niego, mimo ze lania ani raz nie dostal, tylko zrozumienia nie zaznal. 😵 Przyznam sie, ze ja sie balam z tym koniem pracowac, wlasnie dlatego ze potrafil sie nagle odwrocic i isc do czlowieka, balam sie ze mi sie zaplata. Dobrze, ze mąż nie był wrażliwy na jego maślane oczka.

Moj ogr lonzy nienawidzi. Z calego serca. I najwiekszym problemem jest ruszenie na koło, na obcego potrafi 'pojsc przodem', do nas jak ma zły dzien 'tylko' sie szczurzy. Świadomie ucze go podchodzenia do mnie. Ale tylko na komende. Sprawdził sie smakołyk w kieszeni i ostre 'nie' kiedy probuje ruszyc do mnie bez komendy. Choc wczesniej musialam pomagac sobie batem, bo ruszał "i juz". Nie zacinanie batem, tylko lekkie "stukanie" w klate pomogly w 2 dni. Konie sa bystre i wiedza na ile moga sobie pozwolic. Trzeba konsekwentnie odganiac i załapia o co biega.
Powtórzę tylko swoją praktyczną obserwację: konie, które były w przeszłości uczone podchodzenia do lonżującego, trudno jest nauczyć nieruchomego stania na obwodzie, gdy mają na grzbiecie "lonżowicza".  Bardzo trudno.
Konie do zaprzęgów sportowych na lonży bardzo uczula się na głos i inne sygnały powożącego, pracuje się nad szybkością reakcji na sygnał i nad zwinnością (na dwóch lonżach także). Konie te wyczekują sygnałów lonżującego w sporym napięciu - i do szkolenia początkujących jeźdźców nadają się średnio. Co innego porządny koń woltyżerski 😍
Teodora oczywiście ma rację, konie są bystre. Ale nie można od nich oczekiwać ciągłego przestawiania rodzaju reakcji na dany sygnał. Większość z nas myśli o stałej relacji ja-koń. Ja napisałam o użytkowaniu starszych, szkolonych przez n osób,  koni jako szkoleniowych.
No coz ja ostatnio przezylam szok.Bylam chora wiec konie poszly na lonze.Oczywiscie Maly bez zarzutu,natomiast Duzy pierwszy raz odkad u mnie jest mial byc na lonzy.Hah okazalo sie ze kon nigdy w zyciu nie byl lonzowany, a przynajmniej nie na pasie i wypinaczach. Zszokowany kon stawal w miejsu i nie chcial isc. Ja oczywiscie nie uwierzylam,stwierdzialam dobitnie ze oni poprostu niemaja doswiadczenia itd itp. Pojechalam zobaczylam i doznalam szoku ze 11 letni kon faktycznie nigdy na lonzy nie chodzil  😉 Potwierdzilo to tylko,ze faktycznie do 8-9 roku zycia byl na pastwiskach 🙂 A prosze jaki sportowiec sie z niego zrobil.
Ja mam nieco inne pytanie na temat lonżowania...
czy obergurt nadałby się do lonżowania na czambonie? Bo nie chce za każdym razem zakładać siodło, a i nie lonżuje tez na tyle często żeby inwestować w pas do lonżowania  😉
ssandraa - a obergurt to nie jest właśnie pas do lonżowania?  Nadałby się na pewno 🙂
Gosic -> http://amigo-konie.pl/sklep/product_info.php?products_id=53&topSsid=8e5eca80e201fcde562ad0251c2fb454
to jest obergurt.
Generalnie to pas do przytrzymywania derek, no ale kupimy, spróbujemy, zobaczymy  😉
dempsey   fiat voluntas Tua
24 stycznia 2009 13:21
ssandraa coś czuję że chodzi Ci o obergurt w znaczeniu: prosta taśma gumowa do mocowania derki, np. taka:
http://amigo-konie.pl/sklep/product_info.php?products_id=53
chociaz sama tez uważam ze obergurt oznacza dosłownie "pas przezkonny" i pasy do lonżowania są obergurtami 🙂
w każdym razie na takim gumowym pasku-obergurcie nie zapinałabym chambonu. pewnie się da, bo chambon nie wymaga zadnych kółek na boku pasa, tylko wystarczyłoby przewlec gumowy pas przez szlufkę chambonu.
ale moim zdaniem to za kiepsko trzyma, rozciąga się, może nagle strzelić konia po uszach i w ogóle nie jest przeznaczone do lonżowania.
chyba lepiej juz uszyc sobie najprostszy pas: znaleźć szeroką taśmę, niech rymarz przyszyje kilka kółek i sprzączki, podkleić futrem/gąbką.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
24 stycznia 2009 18:29
ssandraa

pas do lonżowania i gumowy pas do derek - to obergurty.

Jedak odradzam lonżowanie konia na obergurcie gumowym, bo się po prostu do tego nie nadaje. Nie do tego jest stworzony.
Obergurt to pas trzymajacy poza popregiem m.in. australijskie siodlo trekkingowe tzw. Stocksattel, a zdarza sie go czasem znalezc przy siodlach hiszpanskich i siodlach wyscigowych:



Pas do lonzowania to Longiergurt. Pas gumowy do derek to Deckengurt. 😉

Surcingle to ogolne okreslenie pasa. Gumowy pas do derek, pas do lonzowania i ten obergurt maja wlasciwie to samo okreslenie w angielskim, np:

Elastic Blanket Surcingle

Training Surcingle

opolanka   psychologiem przez przeszkody
24 stycznia 2009 18:44
ale potocznie mówi się obergurt  😁

Dzięki za wyjaśnienie 🙂
gracja03   "Kto dosiadł konia ten dosiadł wiatr"
27 stycznia 2009 08:31
Po dłuższej przerwie wczoraj odbyłyśmy pierwsza lonżę na czambonie gumowym(dzisiaj kupiłam skórzany więc jutro spróbuje na tym). W związku z tym mam pytania.
Kobyłka cały czas ścina mi koło, ale tylko ze strony najbardziej oddalonej od wejścia do okulnika, jak sobie z tym radzić?
Drugie pytanie
W stępie kobyłka ładnie chodzi (ale ścina) natomiast jak proszę ją o kłus to po połowie okręgu startuje do dzikiego galopu i bryka przy tym, fakt że jest wypoczęta i ma sporo energii ale co z tym robić? Pozwolić jej  sie wybrykać i pogalopować aż zwolni do kłusa czy próbować ją sprowadzić na ziemie do kłusa? ( kobyłka jest wcześniej wypuszczana aby sie wybiegała)
jeśli bryka i galopuje, to daj jej się wybiegać
z tym wchodzeniem do środka trener mi mówił że jak się lonżuje bat powinien być na wysokości popręgu, żeby działał jak wewnętrzna łydka. Kontakt z pyskiem też powinien być delikatnie utrzymywany, nie tak żeby konia szarpać ani nie taż żeby lonża się majtała i plątała. Batem musisz ją "wypychać" na zewnątrz
gracja03   "Kto dosiadł konia ten dosiadł wiatr"
27 stycznia 2009 14:15
lonżuję ją na kantarku, szkoda mi pyska przy tych jej zrywach poczekam aż sie troche sytuacja unormuje i może wtedy przepnę na mostek ale wydaje mi sie że mniej szkodliwe dla końskiego w szczególności młodego pyska jest lonżowanie na kantarku.
Miałam jeszcze kłopot z chodzeniem w jedną stronę bo po połowie koła nawracała na pęcinie i długa w przeciwnym kierunku ale chyba zapanowałam nad tym, bat zaraz za zadem i przy nawrocie przed nosem troche ja zaskakiwał i zrezygnowała z tego numeru.
Jestem obecnie na etapie poszukiwań skórzanego kawecanu
kupic nie problem ale dopiero w praniu wychodzą te istotne róznice pomiedzy pszczególnymmi produktami
biore pod uwage :
1 http://www.centaur.sklep.pl/index.php?main_page=product_info&products_id=168  Busse
2 http://animalia.pl/produkt,11827,520,Tattini_Kawecan_skórzany__.html  Tattini
3 http://www.equiversum.pl/product_info.php?products_id=548  Zaldi
4 http://www.okser.pl/sklep/129101-solibel-kawecan-skorzany-p-1951.html  Busse

Nie ukrywam ze ten pierwszy buse wyglada najlepiej ale i jest najdroższy
czy możecie cos doradzic
do tej pory nie używałam kawecanu

Gracja, ja też uważam, że lonżowanie z lonżą na wędzidle jest dla młodego konia niezbyt dobre, najlepiej byłoby mieć roundpen, czyli okrągły wybieg, na którym koń porusza się  dookoła, bez potrzeby przypinania lonży. Lonżowanie na lonży (szczególnie na kawecanie) powoduje skrzywienia u konia i co jest bardzo charakterystyczne u koni tak lonżowanych - wpadanie łopatką i odchylenie głowy w przeciwnym kierunku, gdy wypuści się konia bez wypięć na okrąglak.

Chambon gumowy może powodować "wieszanie się" na wędzidle, dobrze, że zaopatrzyłaś się w skórzany 🙂
można wiedzieć gdzie kupowałaś? 👀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się