Doping - doświadczenia i opinie

Severus   Sink your teeth into my FLESH
02 grudnia 2009 13:12
Nie znalazłam takiego tematu, jeżeli jest, to sorry.

A więc: czy spotkaliście się kiedyś z dopingiem? Jak jest na mniejszych zawodach - czy ktoś to sprawdza? (wątpię) Co z dopingiem u jeźdźców?
Z punktu widzenia luzaka najczęściej przeze mnie widziany rodzaj dopingu to klin na zamaskowanie poprzedniego wieczoru 😁
wlasnie mialam napisac, ze najczesciej stosowany, przez zawodnikow doping to dobra seta  😉
Ja widziałam doping stosowany w Irlandii, tzn w nocy luzacy chodzili ze strzykawkami na miedzynarodowych, i cos dawali koniom, nie sądze by to były leki... bardzo dbano o to by nkt nic nie widział albo jak widzi, to żeby był cicho... w Irlandii panuje opinia, że konie Kurten sa stale na dopingu, nasze konie też np były smarowane przed mistrzostwami maścią, za której użycie Lynch został zdyskwalifikowany na ostatniej Olimpiadzie i widziałam że luzacy Ciana O'Connora tez tego używali. U nas w apteczce były takie rzeczy, że zdecydowanie tylko wet powinien miec do nich dostęp.. Dermott twierdził, że nie ma tam srodków dopingowych, ale ja podchodziłam to tego z rezerwą.
Doping jest, tyle że wiedza jak go maskować i wiedza o środkach, których jeszcze na czarnej liscie nie ma, jest duża. Podobno Jan Tops ma w stajni zatrudnionego chemika - czy to prawda to nie wiem, ale nie zdziwiłabym się jakby była....
Tak wygląda współczesny sport:/

Ps Liscalgot przed zdobyciem przez Dermotta złota w 2002 na MŚ dostała preparat dla astmatyków do nosa - wtedy to ponoć nie było zakazane, czy jest teraz  to nie wiem, ale jak dla mnie to jest forma dopingu. Bo koń przez moment lepiej oddycha i daje mu to więcej pewności siebie.
A mnie bardzo interesuje jak szybko ten wątek umrze, bo Ci co doping stosują (zawodnicy, luzacy) raczej się tu na ten temat nie wypowiedzą 😎

A Ci co nie stosują będą tylko tak naprawdę plotkować na zasadzie "a ja widziałam", "a x dawał na zawodach to", "a tego zawiesili za to" itd 😉

Tak więc pewnie się ograniczymy do wspomnianej sety 😎
Ps Liscalgot przed zdobyciem przez Dermotta złota w 2002 na MŚ dostała preparat dla astmatyków do nosa - wtedy to ponoć nie było zakazane, czy jest teraz  to nie wiem, ale jak dla mnie to jest forma dopingu. Bo koń przez moment lepiej oddycha i daje mu to więcej pewności siebie.


pewnosci siebie, jak pewnosci. przede wszystkim zwieksza sie pojemnosc oddechu i transport tlenu.

jesli chodzi o doping, zupelnie niedawna sprawa niemieckiej kadry...
A ja bylam swiadkiem, jak zawodnik dolal koniowi wódki do owsa przed potega skoku. Na odwage. 🤔wirek:
kujka   new better life mode: on
02 grudnia 2009 15:18
A mnie bardzo interesuje jak szybko ten wątek umrze, bo Ci co doping stosują (zawodnicy, luzacy) raczej się tu na ten temat nie wypowiedzą 😎


o tym samym pomyslalam jak tylko zobaczylam temat watku  😎
A wątek coraz szybciej rozwija się w przewidzianym przeze mnie kierunku.
A ja bylam swiadkiem, jak zawodnik dolal koniowi wódki do owsa przed potega skoku. Na odwage. 🤔wirek:


😉
Ja w mojej niedługiej karierze luzaka spotkałam się tylko z podawaniem Catosalu dożylnie i busterów Veredusa. Czy to się liczy jako doping 🙂?
klaus boostery nie są dopingiem 🙂 Bardzo często się je koniom podaje podczas kilkudniowych zawodów.
Catosal zawiera to, co m.in. znajduje się w boosterach, ale wszelkie injekcje, a już w szczególności i.v. powinien jednak robić wet..
Czy podawanie witamin można uznać za doping? Boostery niby nie zabronione, jednak podawane są w określonym celu z obliczeniem na określony efekt- jak doping.. A jednak to głównie witaminy.. Niby środków uspokajających też nie wolno, a "tuby" są w użyciu i nie są "nielegalne".. Granica jest płynna.
Castosal to tylko butafosfan i B12, tak, że to żaden doping.
kpik   kpik bo kpi?
02 grudnia 2009 18:06
[quote author=ewuś link=topic=12447.msg393881#msg393881 date=1259774516]
klaus boostery nie są dopingiem 🙂 Bardzo często się je koniom podaje podczas kilkudniowych zawodów.
[/quote]
są takie boostery dla jeźdżców 🙂 ?
Red Bull doda Ci skrzyyyyyydeł!  😁
ale wszelkie injekcje, a już w szczególności i.v. powinien jednak robić wet..


A moim zdaniem umiejętność robienia zastrzyków nie powinna być zarezerwowana tylko dla wetów.

Ja domięśniowo i podskórnie sama robię zastrzyki swoim koniom, psom i kotom. Nie tykam się jedynie podawania leków dożylnie.
Severus   Sink your teeth into my FLESH
03 grudnia 2009 09:40
Oczywiście na mniejszych zawodach badania antydopingowe się nie opłacają (finansowo), ale jak myślicie - jak dużo byłoby wyników pozytywnych, gdyby takie badania wprowadzono np. na regionalnych?

A jak jest np. z przyjmowaniem leków uspokajających lub przeciwbólowych przez jeźdźców przed zawodami? (Pomijając klina, oczywiście  😉 )
absorbina to tez doping i nie mozna jej stosowac na zawodach  😂
ushia   It's a kind o'magic
03 grudnia 2009 09:59
Laguna - niepotrzbnie, dozylne tez dla ludzi 😉 A konie maja fajna wyrazna zyle

Severus - na regionalkach to chyba sie nie oplaca stosowac dopingu.
Mozesz rozwinac o co Ci chodzi z tymi przeciwbolowymi? Po co jezdziec mialby brac leki? No chyba ze jest kobieta i ma akurat francowaty okres 😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
03 grudnia 2009 10:24
ushia, Chociażby po złamaniu nogi. Większość nie idzie na rehabilitację, tylko na własne życzenie wystawa osłabioną nogę na ból i ewentualne powiększenie kontuzji. Znam przypadek kiedy to zawodnik skakał na przeciwbólowych, 5 tygodni po złamaniu piszczeli :/
Umiejętność umiejętnością- wiadomo, są sytuacje awaryjne, że trzeba coś podać, nim przyjedzie wet, jednak ja zasadniczo jestem zdania, że leki dla lekarzy- trudno, tak już mam 😉
(niedawno odszedł znajomy koń najprawdopodobniej na skutek wstrząsu po nieprawidłowo podanym zastrzyku DOMIĘŚNIOWYM ❗ , więc niby banał, podanym przez osobę opiekującą się koniem)
No i na pewno nie jest dla mnie do stolerowania robienie zastrzyków przez np.luzaka na zawodach- kwestia przyzwoitości..
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
03 grudnia 2009 11:10

Severus - na regionalkach to chyba sie nie oplaca stosowac dopingu.


moze i się nie opłaca,ale i tak to robią...bo na regionalkach jest bardziej bezkarnie przecież  😂
ushia   It's a kind o'magic
03 grudnia 2009 12:35
Chyba sie nie nadaje do sportu - w zyciu by mi nie przyszlo do glowy w regionalkach szprycowac konia albo siebie.
Po co? Nawet na logike, jezeli nie dajemy rady w takich konkursach, to jezeli je przelecimy na dopingu, to pozniej tym bardziej bedzie trzeba. A pozniej juz sprawdzaja.  🤔wirek:
Severus   Sink your teeth into my FLESH
03 grudnia 2009 12:45
ushia - chodziło mi o sytuację, kiedy zawodnika coś mocno boli, a to u niektórych osób bardzo się odbija na "jakości" jazdy  😉

Ktoś - o to właśnie chodziło, że na regionalkach nikt tego nie sprawdza

Niektórym nie zależy na koniu ani natym, żeby dużo umieć - liczy się dla nich tylko WYGRANA. Żeby móc się potem chwalić, jacy to oni nie są wspaniali. A poza tym robić kasę. Widywałam takie osoby - smutny obrazek. Wiadomo, że w zawodach startuje się między innymi po to, by zająć jakieś miejsce, ale dla mnie ważne jest też, w jaki sposób zawodnik doszedł do swojego sukcesu - pracą czy oszustwem.
Ushia; Po co?Logicznie... ale przecież nie od dziś wiadomo, że znaczna część "koniarzy" nie mysli logicznie  😉. Znam przykład; koń zakulał zaraz przed zawodami regionalnymi o marchewkę, no i co zrobić? No jak to co: przeciwzapalny, przeciwbólowy i hajda na zawody  😤Jak tego słuchałam od osoby, która była dumna ze swojego pomysłu to mi ręce opadły. Dodam,że finał był taki; koń po jakimś czasie wylądował w klinice na operacji ścięgna.  😤
Bischa   TAFC Polska :)
03 grudnia 2009 14:49
Notarialna widzę , że moje gadanie Ci się udzieliło  😁

Jeźdźców i tak nikt nie sprawdza . A powinni , szczególnie na alkohol . Kontuzja - nie ważne , że miesiąc wcześniej nie mógł na tej nodze stanąć . 1,5 miesiąca po tym jak zaczyna jeździć startuje w zawodach . Tak po prostu , jakby nic się nie stało . Złamanie w miejscu newralgiczym dla skoczka - staw skokowy . Noga spuchnięta , w domu kuleje na zawodach nie . Gubi strzemiona , skacze obciążając złamaną nogę bez grymasu bólu . I jak to można rozumieć ? Widziałam co się krótko przed zawodami działo , sama kiedyś kostkę złamałam i ojca ortopedę mam i w życiu się różnych rzeczy naoglądałam . I sam się do błędów przyznaje i robi dokładnie na odwrót . I gadaj z takim .

A doping u koni to dla mnie jedno z największych sk... Koń chory - nie startuje , potem może być gorzej . Ale dla wielu kasa ważniejsza .
In.   tęczowy kucyk <3
03 grudnia 2009 22:47
Liczba zawodników, którzy przed przejazdem rozluźniają się blantem i/lub większą ilością marihuany jest dla mnie powalająca.
Czy ktoś się orientuje czy substancja gamma-oryzanol jest niedozwolona na zawodach? Słyszałam że chyba tak, ale nie mogę nigdzie znaleźć potwierdzenia.
Słyszałam także że substancja ta jest niedozwolona od pewnej ilości. Ponieważ chciałabym podawać koniowatemu NUTRACEA Max E Glo i nie wiem czy będzie to bezpieczne na zawodach.

darolga   L'amore è cieco
04 marca 2010 12:40
Widzieć widziałam i to nie raz. Zarówno szprycowanie jak i klina. I to u czołówki. Heh. Ale na regionalnych też, sporo.
Sama nigdy nie startowałam na szprycowanym koniu, bo mam zasady. Swojego konia dopingować nigdy nie zamierzam.
Ale jako luzak - owszem, podawałam. Zarówno jako dopalacz, jak i przy problemie zdrowotnym (m.in. butapirazol - zakazany, o ile mi się wydaje). Tylko mnie nie ukamieniujcie. Takie życie.

co do zastrzyków - nie zgadzam się, że tylko dla wetów - ja sama robię, głównie domięśniowe, bo jakoś tak wtedy bez stresu, ale dożylne też robiłam.
niedawno odszedł znajomy koń najprawdopodobniej na skutek wstrząsu po nieprawidłowo podanym zastrzyku DOMIĘŚNIOWYM ❗ , więc niby banał, podanym przez osobę opiekującą się koniem

Bez przesady; szanse na wstrząs są podobne jak nie takie same jak przy podaniu przez lek wet

sama robilam zastrzyki domiesniowe koniom; byle nie wlasnym bo mi sie reka trzesla  😁 nie jest to nic strasznego.

a sport... mam kolejny dowod, ze sie nie nadaje.
Dla mnie zawody, nie zawody, trening, spacer, cokolwiek - jesli kon zle sie czuje, kuleje, cos go boli - cokolwiek, to przyslowiowo "zostaje w boksie". Nie ma jazdy, a juz na pewno nie ma startu. Niezaleznie czy bylyby to regionalki czy final pucharu swiata albo olimpiada. Kon jest chory = kon ma wolne. Bez wzglednie i bez zadnego ale.
Ze mna to co innego - jechalam raz zawody z peknieta koscia w rece i obbitym kregoslupem i zebrami. Jak galopowalam to mi lzy ciekly ciurem ale zeby zacisnelam i pojechalam. Badania aktualne mialam sprzed zlamania reki i obbicia calych plecow, wiec nikt sie nie mogl do niczego przyczepic a ja powtarzalam ze mnie nie boli.

Powiedzmy sobie szczerze - ja jestem juz tak kontuzjowana na wszystkie strony ze juz i tak nic ze mnie nie bedzie. Jedna kontuzja w ta czy w ta naprawde nie robi takiej ogromnej roznicy. Zreszta na treningach czesto boli mnie gorzej (a zeby to na treningach - jak sobie o tak po prostu zyje) niz na zawodach, bo adrenalina, stres, itp.
Chyba juz sie przyzwyczailam do mysli, ze prawa reka po prostu pewnego dnia albo mi odpadnie, albo nie bedzie do uzytku 🤔 Ale nawet odstawiajac sobie wszystkie przyjemnosci, obowiazkow mam tyle, ze po prostu nie mam czasu jej wyleczyc.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się