KOTY

Ja dalej uważam, że jak koty to dwa i więcej, ale po swoich doświadczeniach z 6-letnim kocurem wziętym z hodowli do moich dwóch dorosłych kotek wiem, że może nie być łatwo. Kocur, mimo, że w hodowli był po kastracji na samym dnie hierarchii za wszystkimi kotkami i kociakami jeszcze - u nas postanowił sobie to odbić i dręczył obie kocice - choć jedną szczególnie. Po śmierci kocura i tej histeryzującej koteczki osamotniona kocica zaczęła wpadać w takie stany,  że czym prędzej zaczęliśmy szukać towarzystwa. Ale tym razem postanowiliśmy że to mają być kociaki, wychowane razem (najlepiej z jednego miotu) no i się udało. Z kocicą się dogadały, psa spacyfikowały i są genialnymi przyjaciółmi dla siebie. Niestety łączenie dwóch dorosłych kotów często prowadzi do problemów - szkoda, że mało się o tym mówi, że to nie zawsze jest takie super rozwiązanie. Ostatnio załamała mnie p. Sumińska, do której na antenę (prowadzi program w TOK FM) zadzwoniła pani mówiąc, że ma kotkę, próbowali dokocić ale nic z tego, a p. Sumińska na to, że nie ma co na to zwracać uwag, bo nawet jak się nie będą lubić to będzie dla nich rozrywka. Nosz kuuuurde...
No dokładnie, super rozrywka, siedzieć całą dobę na baczność i wylatywać do kuwety, kiedy już pęcherz nie wytrzymuje  😵
epk,
ja wierzę, że dwóm lubiącym się kotom jest lepiej niż gdyby były same. Chciałam tylko zwrócić uwagę, że w NIEKTÓRYCH przypadkach lepszym rozwiązaniem może okazać się jednak posiadanie 'jedynaka' 🙂
kasska, ja to też rozumiem 😉, dziwię się że uznana pani od radzenia w sprawach zwierzaków pierdoli takie głupoty 😉
Chess współczuję sytuacji . 😕 I współczuje że musisz rozważać taką opcję żeby kota oddać do schroniska, naprawdę żaden znajomy nie chciałby takiego spokojnego kociaka?  🙁  Jeśli chodzi o psychotropy - są jakimś wyjściem , pytanie tylko czy po ich odstawieniu sytuacja nie wróci do poprzedniego stanu. A psychotropów też w nieskończoność ciągnąć nie będziesz. No trudna sytuacja...

A pro po kotów- czy Wasze koty są domowe czy wychodzące ? Strasznie chciałabym kota,  ale mam jakąś wewnętrzną blokadę : mieszkam w domu , duże podwórko, stajnia , 4 psy w tym jeden jamnik ( wiadomo jak jamniki na koty... wiem że nie wszystkie ale ten mój wyjątkowo nie trawi ) i jeden o takim instynkcie myśliwskim że mi na ptaki i myszy poluje :p Nie mam czasu na przyzwyczajanie tej bandy oszołomów do kota a nie wyobrażam sobie żeby kot mieszkający na wsi nie mógł wyjść .  🤔 ( Nie ma opcji zrobienia mu osobnej furteczki ) Czy Wasze domowe koty nie tęsknią do dworu ? Są szczęśliwe zamknięte w mieszkaniu ?
Chess,  :przytul: chciałabym pomóc, ale mogę tylko powiedzieć że współczuję
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
22 lutego 2017 13:19
Klaudia777, jak po miesiącu w domu wzięliśmy Diabełka na smycz i na działkę, to zdążył dotknąć łapami ziemi i był już na rękach z miną "mamo, ja chcę do domu!".  🤣
Dla mnie ludzie stosujący psychotropy są debilami. A w takich sytuacjach to już całkowicie.
Nie wiem skąd to przekonanie że kot potrzebuje towarzystwa, przecież to są samotniki. Uprzedzając wywody na temat, jak to się czyjeś tam kochają, no oczywiście, jakieś tam się kochają. Ja też miałam 2 co się kochały.
Ale nie macie pojęcia ile potem tych kotów ląduje z SUKiem w gabinecie, bo się jednej pańci z drugą zamarzył drugi kotek. Najczęściej ten pierwszy. A nawraca się potem przy głośniejszym kichnięciu sąsiada z dołu.
Czy koty są meteopatami? Już któryś raz mam wrażenie, że Buras jest mniej energetyczna kiedy na dworze "ciężka" aura.

Chess, przykre, że jesteś w takiej sytuacji.
Ja bym pewnie powalczyła jeszcze o zatrzymanie obu kotek. Tylko... mniej "behawiorytyki", a więcej łopatologii. 
A pro po kotów- czy Wasze koty są domowe czy wychodzące ? Strasznie chciałabym kota,  ale mam jakąś wewnętrzną blokadę : mieszkam w domu , duże podwórko, stajnia , 4 psy w tym jeden jamnik ( wiadomo jak jamniki na koty... wiem że nie wszystkie ale ten mój wyjątkowo nie trawi ) i jeden o takim instynkcie myśliwskim że mi na ptaki i myszy poluje :p Nie mam czasu na przyzwyczajanie tej bandy oszołomów do kota a nie wyobrażam sobie żeby kot mieszkający na wsi nie mógł wyjść .  🤔 ( Nie ma opcji zrobienia mu osobnej furteczki ) Czy Wasze domowe koty nie tęsknią do dworu ? Są szczęśliwe zamknięte w mieszkaniu ?

Ja mam koty wychodzące, wszechstronne: kanapowo-leśno-stajenne 😉 Na szczęście dla kotów, nie mam psa...
I nie wyobrażam sobie kota niewychodzącego w takim "domu i zagrodzie" - prędzej czy później nawieje i dopiero będzie stres, psy go jeszcze pogonią i gotowy fatalny koniec.
A jak nie masz czasu przyzwyczajać wszystkich zwierząt do siebie, pilnować... - to z kotem wychodzącym też słabo to wygląda.
Szczerze mówiąc wydaje mi się, że w Twojej sytuacji jedyna rozsądna opcja to poczekać, aż jakaś okoliczna bida sama postanowi zameldować się w stajni/domu. Jeśli psy na taką sytuację w ogóle nie pozwolą, to chyba znaczy, że nie ma miejsca w stadzie na kota...

Chess, która chcesz, oddać? Wróci do schronu?
Taka ironia losu, obie kotki trafiły do raju i każda na niego zasługuje, na swój dom, swoich ludzi, ich opiekę, pieszczoty. I jedna z kotek tak chce mieć to tak mocno dla siebie, że torpeduje dobra, bezpieczna przyszłość - swoją lub rywalki. Gdyby ona mogła to zrozumieć.. Ale jest tylko małym kotem który chce zgarnąć cały raj dla siebie....
laski ale czytajcie ze zrozumieniem....Chess wyraznie napisała:

Jest dla nas jasne, że nie ma opcji, żeby wróciła do schroniska.

Ja też bym oddała, szczególnie jeśli jeden z kotów powinien być jedynym w domu, a drugi spokojnie dogadałby się z kotem o innym charakterze.

Przeciez Chess nie odda kota byle gdzie, tylko do dobrego domu. Brzmicie trochę sekciarsko...
Sienka , nie chce brzmiec sekciarsko, sam tego pomysł brzmi strasznie. Po prostu przeoczyłem wpis o nie schronie. W każdym razie dzięki za wyjaśnienie.
Chess ja bym oddała jedną z kotek. Zamiast toczyć tą nierówna walkę, zajmijcie się szukaniem dobrego domu dla kotki. Zrobiłaś co mogłaś. Nie zadręczajcie siebie i kocic.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 lutego 2017 20:08
pokemon, u mnie jest po raz drugi kotka oddana, bo się nie dogadywała ze stadem. Obie nie miały żadnych problemów w przyzwyczajeniu się do samotności. mel jeszcze obserwuje czy ktoś jej nie podbierze z miski, jak zaczyna jeść, poza tym, jest cały dom dla kota, wszyscy niewolnicy tylko dla kota, zabawki dla kota... nie było nigdy i nie ma teraz problemów, ze kota sam.
Jak ludzie wychodzą, to koty głównie śpią. I nie cierpią.
Kurczę, kurczę, tyle odpowiedzi a ja w robocie od rana do nocy... Na szczęście tylko ten tydzień więc jeszcze nie mam wyrzutów sumienia, że baby zostawiam 😉
Więc tak - dziękuję wszystkim za ogólne wsparcie. Naprawdę miło czytać Wasze wpisy, mimo sytuacji 🙂
Dalej:
maluda, fakt nie były tam same. Z tego co wiem to był tam jeszcze jeden młodziutki kocurek, półroczny i starszy kocur, który siedział cały czas skitrany. Myślę, że powiedzieliby nam gdyby widzieli, że dochodzi do spięć.
I wiecie o czym wczoraj myślałam? Odnośnie Florki pani w schronie powiedziała, że "wróciła z adopcji bo biły ją inne koty". Zastanawiam się czy a) nie usłyszałam odwrotnie, b) pani przez pomyłkę nie powiedziała odwrotnie. Jak będę mieć chwilę oddechy to zadzwonię i zapytam. W każdym razie gdyby wróciła bo tłucze inne koty to trochę by tłumaczyło całokształt sytuacji.
kasska Oliwka, którą się opiekowaliśmy jakiś czas wyszła z pierwszego domu (hodowli gdzie była matką) właśnie dlatego, że była popychadłem. To przeurocza, spokojna i kochana kocia pani w średnim wieku (10 lat). Sami chcieliśmy ją wziąć ale wtedy jeszcze nie mieliśmy własnego mieszkania 😉 Nie poszła daleko bo do siostry mojego Jakuba gdzie jest maskotką trójki dzieci. Śpi z nimi i ogólnie jest zadowolona. Mam na nią oko cały czas.
Klaudia777 znajomych zaczynam pytać ale na razie powoli. Mam też spore wymagania co do przyszłego domu. Nie może mieć w nim gorzej niż u nas 😉
Schronisko odpada całkowicie.
Co do wychodzących kotów to ja się tyle naczytałam i naoglądałam w internecie kotów skatowanych, po wypadkach, bez kończyn, połamanych itp że jestem na nie jeśli chodzi o swobodne wychodzenie kotów. Chyba przemówiły do mnie glosy twierdzące, że jak już człowiek tego kota bierze do siebie (zwłaszcza w bloku, w mieście) to powinien dbać o jego bezpieczeństwo). W rodzinnym domu Chłopa są 3 koty wychodzące. Wszystkie nastoletnie, sprawne i żywe... ale jednak nieeee, u mnie to nie przejdzie. Koty się nie kochają ale żyją w zgodzie. Relacje miedzy nimi są różne ale bez mordobicia.
Ascaia o jakich metodach mówisz? Konkretnie. Myślę, że zastosowaliśmy większość metod, które wypada stosować nie będąc brutalem... Nie zamierzam tłuc zwierząt po ryjach za to, że mają instynkt, którego się słuchają.
sanna wspólnie podjęliśmy decyzję, że jeśli którąś oddamy to będzie to Flora.
jagoda1966 powoli już się rozglądamy.

Ogólnie to już nie zmuszamy ich do przebywania razem. Dla dobra Desny. Wróciliśmy do momentu gdzie laski są oddzielone i wymieniane, żeby żadna długo sama nie siedziała. Jeśli będzie potrzeba to będziemy z tych otwartych drzwi korzystać ale bez spiny i wielkich oczekiwań na cud.

Ponownie wrzucam śmiesznego kota na rozluźnienie
Chess, ujęła mnie Twoja odpowiedzialność, troska o dobro obu kotek, taka fajna mądrość.  :kwiatek:
Moje serduszko się raduje 🙂 A tak serio to bardzo się cieszę, że moje podejście wywołało taką reakcję.
Sytuacja ciężka ale zrobię to co będzie dla nich dobre. Nikt nas nie goni. Desia gdy jest sama zachowuje się dobrze. Biega, lata, skacze, bawi się, apetyt ma, kuwetkuje mega poprawnie. Zamykanie drzwi wkurza ale jest do wytrzymania jeszcze przez jakiś czas skoro decydujemy się na wydanie Florki. Na pewno byle gdzie jej nie poślę.
W każdym razie chyba już oficjalnie mogę zapytać... Może ktoś z Was chce przygarnąć kota? 😉
Na terenie Warszawy i okolic jesteśmy w stanie ją dowieźć.
Napisałam wczoraj taki opis:
"Biało bura kotka, około 3 letnia, wykastrowana.Piękna, słodka i urocza. Mało czy raczej cichutko mruczy jednak namiętnie ugniata łapkami właściciela. Mocno kolankowa. Ze schroniska wzięta jako zdrowa jednak jestem gotowa zrobić badania przed oddaniem jej. W stosunku do ludzi jest cudownym kochanym słodziakiem, chwilami nachalnym jednak w granicach rozsądku. Zabawowa, aktywna jednak nie jest szajbusem demolującym dom, od kiedy jest u nas NIC nie zniszczyła, jedynie trochę drapie wersalkę ale narzuta sobie z tym radzi. Sporadycznie wlącza "kocią szajbę". Nie przejawia agresji chociaż oczywiście w zabawie czy intensywnie zaczepiana. może drapnąć Nie jest wybredna, je zarówno suchą jak i mokrą karmę. Jeśli chodzi o moje wymagania co do przyszłego domu to musi zostać kotem niewychodzącym (jeśli ktoś ma wątpliwości albo sądzi, że to przesada to powinien pooglądać w internecie fotki z kotami zagryzionymi, rozjechanymi lub z urwanymi kończynami... przykre widoki). Najlepiej, żeby mieszkanie miało osiatkowany balkon albo, żeby kot nie miał na niego wstępu... gdyż koty połamane lub martwe przed skoki to niestety norma. Jeśli chodzi o karmę to odpadają wszelkie whiskasy i inne paskudztwa mające 4% produktów pochodzenia zwierzęcego (pióra, dzioby, wymiona, kopyta, smacznego...). Nie jestem fanatyczką, to po prostu dbanie o zdrowie zwierzaka. Karma, której aktualnie używam nie jest droga a oszczędność na weterynarzu może być duża... Baba dostaje karmę mokrą firmy Animonda Carny oraz wieczorem karmę suchą Iams (lub zbliżoną). Oczywiście jestem w stanie wszystko pokazać, wytłumaczyć i tym podobne

Uwaga: kotka dla dobra swojego i ewentualnych innych kotów musi zostać jedynaczką. JEDYNY powód oddania jej to fakt, że bardzo bije drugą kotkę. Ma taki charakter, do tego popełniliśmy błędy przy socjalizacji więc istnieje szansa, że niestety już nie przestanie. "

Będę wdzięczna za podawania dalej.
Podaję dalej... Dzisiaj, dosłownie kilka godzin temu dzwoniła przyjaciółka z W-wy czy o kociaku nie słyszałam, bo znajomi chcą przygarnąć... Przekażę, może jednak nie musi być mały kociak?
Dzięki wielkie. Jeśli by się udało znaleźć kogoś pewnego to byłabym prze szczęśliwa.
Florka jest młodą kotką. 3 lata to w końcu dopiero początek szczęśliwego życia zwierza 🙂
Brat mojego J chce wziąć kota ale jednak szukają kociaka. Mają pecha do kotów... w ciągu dwóch lat dwa pochowali, wcześniej jeszcze jednego.
Chess, porozmawiaj z moimi kotami a propos 4% mięsa :P Serio, próbowałam wszystkiego, gnoje wolą śmieciowe jedzenie. Tylko suchą karmę jedzą porządną :P

Mam nadzieję że się ktoś znajdzie, szkoda żeby Desia żyła w wiecznym stresie. Bardzo się cieszę że u mnie dokocenia przechodziły w miarę bezboleśnie. Miłości wielkiej nie ma, ale widać że się do siebie przyzwyczaiły, w chwilach grozy (pies w domu lub obcy kot na posesji) widać pracę zbiorową i nawet nie raz razem się pobawią.
Chess,  skoro  już sobie sama dopowiedziałaś... w bardzo "sympatycznym" tonie to nie bėdę wyjaśniać. Decyzję podjełaś i słusznie. Oby całej czwórce żyło się jak najlepiej. 🙂
Ale to ogłoszenie jest straszne. 😉 no i nie wspominasz w nim o tym, co jest problemem. A chyba powinnaś...
Ascaia, to napisz jak być powalczyła, tez mnie to interesuje, bo takie ogólniki to łatwo pisać 😉
Ascaia, jeśli poczulaś się urażona to przepraszam ale nie będę domagać się i prosić o odpowiedź 🙂
Dopiero teraz zauważyłam że ucięło mi ostatnią część. Tam był opis dlaczego chcę ją oddać. Jak będę przy kompie do wrzucę ciąg dalszy. Ogólnie co do ogloszenia wydaje mi się że dla osoby siedzącej w kocim temacie moje wymagania nie są wysokie. No i nie chcę nieporozumień w tym temacie więc wolę konkretnie napisać
xxagaxx, ja się cieszę że one obie całkiem ładnie przestawiły się na trochę wyższą półkę.

Edit.
Dorzuciłam urwany fragment 🙂
Chess,  mnie by to ogłoszenie również odstraszyło...

ale ja już uciekam, nie odnajduję się 🙂
A mnie to ogłoszenie się podoba bo jasno określa jakiego domu Chess  szuka dla Florici. Ale ja mam za sobą doświadczenie że oddawalam do adopcji 2 wychuchane kociaki, ludzie kiwali głowami że tak, będą dbać, będą karmić, wykastruja. Po jakis  7 miesiącach miałam moje Czorty z powrotem, przeraźliwie chude, zabiedzone, zdystansowane do ludzi, pelnojajeczne, na 100% nie szczepione. I obiecalam im, że już nikomu ich nie wydam na poniewierke.
Chess, ja bym mimo wszystko usunęła te dopiski

(jeśli ktoś ma wątpliwości albo sądzi, że to przesada to powinien pooglądać w internecie fotki z kotami zagryzionymi, rozjechanymi lub z urwanymi kończynami... przykre widoki).
Jak ktoś rozumie sens niewypuszczania kota to rozumie, a jak nie to i tak to nic nie da.
gdyż koty połamane lub martwe przed skoki to niestety norma. Jeśli chodzi o karmę to odpadają wszelkie whiskasy i inne paskudztwa mające 4% produktów pochodzenia zwierzęcego (pióra, dzioby, wymiona, kopyta, smacznego...). Nie jestem fanatyczką, to po prostu dbanie o zdrowie zwierzaka. Karma, której aktualnie używam nie jest droga a oszczędność na weterynarzu może być duża...

Z czego ostatnie zdanie bym zmieniła po prostu na coś w stylu - 'kotka dostaje karmę bezzbożową i chciałabym, aby na takiej pozostała.'

Ludzie są, jacy są i niestety nie ma żadnej gwarancji, że ktoś kto wygląda i mówi dobrze, będzie się dobrze opiekować.
Trzymam kciuki za znalezienie dobrego domku, gdzie Florka będzie mieć swój raj. Z opisu cud kocię 🙂

Zmieniając temat 😉 Kiziołek jutro idzie na kontrolę. Trzymajcie kciuki, by to była ostatnia wizyta i koniec zakraplania uszu. Mała już ma dość i niestety w 2 osoby musimy walczyć o zakroplenie. Na szczęście chwilę później przychodzi, kładzie się i burczy na kolanach  😍
Tylko właśnie, nie ma nigdy gwarancji że koty dobrze trafią. Tak jak napisała sanna, jedno mówią, drugie robią.

Mnie trochę odrzuciłby fragment o domu nie wychodzacym, bo rozumiem że ktoś może mieć obawy, kot do tej pory niewychodzący itp i szukać domu bez możliwości wypuszczenia. Ale ten dalszy opis o rozjechanych kotach, sprawia, że jest to trochę wrzuta do osób, które swoje koty wypuszczają. Tak jakby nie dbali, mieli gdzieś co się z nimi stanie. Nie każdy dom jest przy ruchliwej ulicy. Ja mam moje 4 potwory u rodziców, do głównej drogi mają ponad pół kilometra. Nawet im przez myśl nie przeszło zapuszczać się tak daleko. W sumie większość czasu spędzają na terenie, albo odwiedzają sąsiadów. I naprawdę o koty dbam, jeżdżą do weta, sypiają w łożkach i nawet nie chcę myśleć że coś im by się mogło stać.
Chess, wpadniesz na wystawe na wiertnicza w weekend? Powinnam byc 🙂
Czy koty są meteopatami? Już któryś raz mam wrażenie, że Buras jest mniej energetyczna kiedy na dworze "ciężka" aura.

Chess, przykre, że jesteś w takiej sytuacji.
Ja bym pewnie powalczyła jeszcze o zatrzymanie obu kotek. Tylko... mniej "behawiorytyki", a więcej łopatologii.  

Ascaia specjalistko, ty masz problem ze swoim psem, a to się przecież łatwiej układa niż kot  🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się