KOTY

Gillian   four letter word
22 stycznia 2017 07:46
U mnie szkoda gadać. Byłam wczoraj oglądać koty u znajomej ale żaden się nie nadaje do adopcji 🙁 Tuśkowe już oddane. Szukam tego jedynego 🙂
Gilian a Olsztyn też wchodziłby w grę? Są dwa śliczne czarno białe chłopaki do wzięcia. Jeśli jesteś 'fejsbukowa' to mogę podesłać namiary.  🙂
Macie pomysł co zrobić z wybredną Cholerą...?
Naczytałam się o tym, że sucha karma jest be więc staram się ją ograniczać. Chcę dawać głównie puszki i surowiznę.
Florka jak jest głodna to wciąga wszystko co ma w zasięgu wzroku.
Desna wcześniej też jakoś jadła ale od jakiegoś czasu grymasi. Suche wciąga bardzo chętnie ale z mokrym jest problem.
Słabej jakości saszetka, którą jadła wcześniej - be, animonda carny - be, surowa świnia - be, surowy kurczak - be. Chcę wypróbować jeszcze indyka i ryby, może jakieś inne mięska w normalnej cenie.
Cacy są smaczki typu krokiety, smaczki kabanosy i suszony (?) kurzy cycek. Z tym, że na nie też się nie rzuca. Jedyne na co się rzuca to mocno pachnąca ludzka szynka. Aaa... i jeszcze wołowinka jest akceptowalna ale nie bardzo mnie stać na takie rarytasy. My sami wołowinę jemy ze 3 razy do roku (inna sprawa, że ja fanem nie jestem 😉 ).
Próbowałam już mieszać suche z mokrym, dodawać sosiki miamor. Wszystko się zmarnowało.
Żeby ją skłaniać do picia większej ilości wody mieszam mokrą karmę z wodą i ona ten powstały sos spija.

Mam prosbe o porade...mam dosc trudna sytyacje, w domu sie cos zmieniło i koty to czują przeżywają stres... chcjałam je na tydzień zabrać do rodziców gdzie jest kot rezydent... ktory jest jednym slowem wredny... i nie wiem czy je bedzie tolerował, myślałam żeby zamknąć się z nimi w pokoju.. kupiłam feliweya, jeden kot jest z tych stresujących.. strasznie sie tego boje...przezywam dodatkowy stres jeszcze martwiąc się o nie... jak zminimalizować im ten stres? Co byście proadzili?? Pomocy
Chcesz jechać do rodziców (z kotami), żeby pomóc sobie czy kotom? Podróże i nowe miejsca dostarczają kotom dużo stresu. Zwłaszcza jak na miejscu będą miały ograniczoną swobodę i będą czuły, że jest w okolicy obce zwierzę. Ciężka sytuacja, zwłaszcza jeśli jeden kot tak przeżywa :/
No wiesz nie chce roztrzasac moich prywatnyh spraw na forum.. poprostu mam powod
To już musisz zadecydować sama, co jest dla was najlepsze.
Z perspektywy kota to takie przerzucanie nie jest komfortowe, ale jak trzeba to trzeba - nic nie zrobisz.

Jak to się mówi: "mniejsze zło".
Nie chodzi mi o roztrząsanie tylko jasną informację czy robisz to dla dobra siebie czy dobra kotów. Jeśli musisz jechać a kotów nie masz jak zostawić (np z kimś albo, żeby ktoś przychodził nakarmić) to trudno.
Myślę, że takie rozwiązanie jak piszesz będzie najrozsądniejsze. Odpalić feliway, pilnować drzwi, żeby nie doszło do konfrontacji, zajmować się kotami, żeby za dużo "nie myślały" i jakoś dacie sobie radę.

U nas mały sukcesik. Animonda z samą wołowiną zmiksowana na mus z wodą i drobiną miamora (miałam otwarty więc dałam). Szlachcianka łaskawie wyciumkała małą ilość, tyle ile dałam jej na próbę. Jutro dostanie na śniadanie i zobaczę czy to przypadek, że zjadła. Okupiłam to krwią bo mam nowy blender i chyba ktoś mało myślący go projektował. W jednej końcówce ostrza nie są osłonięte w żaden sposób :/
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
22 stycznia 2017 20:32
Wszystko zależy od kota. Kociaki mojej mamy przyjeżdżają do nas i wchodzą, jak do siebie. Od samego początku, luz totalny. Z naszej trójki największy wypłosz, na wyjeździe nad morze... "zwiedzał" świat za oknem klatki w samochodzie, a na miejscu kompletnie bez emocji zadomowił się w pokoju. Feliway u nas nie działa. :/ Z moich obserwacji wynika, że nie tyle miejsce, co swój człowiek ma dla kota znaczenie.
Nie wiem byc moze uda sie tego uniknąć, będę wszystko robić żeby ich nie brać ale a nie wszystko zależy ode mnie.... poprostu boje się że mi je ktoś zabierze... trzynajcie kciuki żeby się wszystko ułożyło
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
22 stycznia 2017 20:44
Jak masz takie obawy, to się nie zastanawiaj, tylko bierz ze sobą i jedź. Przyzwyczają się.
Gdzie kupujecie stacjonarnie sosy typu Miamor lub inne równie lub bardziej smaczne? U nas bardzo zle 🙁 Objawy neurologiczne bardzo sie nasiliły.
Zauważyłyście, że już kilka osób pisze, że koty mają mniejszy apetyt... U mnie też. Zauważam taką zależność kiedy robi się cieplej. Były mrozy to żarły jak wściekłe a teraz powyżej zera i już tyle nie potrzebują. Moje co prawda wychodzące więc bardziej "naturalne", ale może to ma wpływ na te domowe też?
espana, ja kupiłam w sklepie zoo gdzie zaopatrywałam się w większość rzeczy jak mieszkałam z rodzicami. Sklep jest na zwykłym bazarku. Pani ma całkiem niezły towar (hue hue :lol🙂 i jest przesympatyczna więc spędziłam u niej duuużo czasu jak miałam poprzedniego psa. Weszłam z sentymentu, kupiłam sporo smaczków i właśnie sosy.
Musze jutro kupic, bo tylko to wchodzi 🙁
espana przykro mi bardzo 🙁 jest szansa na poprawę ?
efeemeryda   no fate but what we make.
23 stycznia 2017 07:42
kaalarepa
nie przejmuj się tylko bierz!
mój kot jeździ ze mną co 2-3tyg na weekendy do rodziców gdzie są dwa psy i fretka i tylko za pierwszym razem dwa dni się chował, a teraz wyskakuje z transportera jak oparzony i czuję się jak u siebie  🤣 nawet czasem mam wrażenie, że mu tam lepiej bo więcej rozrywek  😀
Espana, wrzuć w Google sosy dla kota miamor, wyskakuje kilka sklepów internetowych, nawet są teraz na nie zniżki. Próbowałam wkleić link ale za długi. Trzymam kciuki za kotucha!
Edit są w zooplus. pl, animalii, szukaj też na allegro bo też tam sa
Dzięki, poszukam, podzwonię.
Nikita w zeszłą sobotę miała pierwszy atak padaczki (choruje na nerki od 3 lat, w tym roku będzie kończyć 17 lat). Była u weterynarza, dostała kroplówkę, temperatura ok. Przez cały tydzień dostawała kroplówki, dodatkowo wpadłam na ludzki poliprobiotyk o składzie podobnym do Azodylu - Vivomixx, zaczęła go dostawać, apetyt się poprawił, wręcz wymiatała z misek, zrobiła się żywsza, weselsza - na chwilę. Pod koniec tygodnia zaczęły się dziwne objawy: kotka wychodziła na korytarz (mieszkam na 4-tym piętrze, Nikita wychodzi 1 - 2 piętra w dół, ucieka od razu do domu jak ktoś otworzy drzwi), nie chciała wracać, słyszałam otwierane drzwi wejściowe, kicia na parterze. Dwa razy musiałam ją przynosić do domu na rękach, ani myślała wracać.
W tą sobotę rano było nasikane na podłodze, okazało się, że ataki się powtórzyły, kotka dostawała lekkich drgawek, wtedy toczyła ślinę i nie trzymała moczu. Nie dawała się brać na ręce, prychała i warczała. Zabrałam ją do weterynarza, to przy kroplówce walczyła jak tygrys, biła, drapała, warczała, wyrywała się. Trzeba było ją pacyfikować przez cały czas podawania kroplówki (wcześniej nawet nie trzeba było jej trzymać, grzecznie leżała w klatce podpięta do kroplówki). W sobotę, niedzielę było po kilka ataków ze śliną i moczeniem, zrobiła kupę do wanny  🤔 Przestała jeść, wylizuje sosy, pije bardzo dużo mleka. Wczoraj nie dawała rady pić wody, podałam jej strzykawką, ale mleka dużo wypiła. Dzisiaj już nawet mleko nie wchodzi - podchodzi, mlaska pyskiem, odchodzi. Zdecydowałam, że pojadę dzisiaj do dra Jonkisza i zrobię badania krwi (mam nadzieję, że nie umrze ze stresu) - ostatnie badania ma z maja. Mam nadzieję, że uda się ją jeszcze postawić na nogi, ale mam też świadomość, że długo udawało mi się utrzymać ją w jakotakiej kondycji, i że trzeba będzie się pożegnać  😕
Gillian   four letter word
23 stycznia 2017 09:57
espana, 🙁

Byłam z Grażyną w weta na szczepieniu, w końcu. Przy okazji pobraliśmy jej krew na morfologię i testy felv i fiv. Oba są ujemne, morfologia idealna. Podczas pobierania krwi tylko lekko miauknęła ale nawet nie drgnęła, pacjentka idealna. Chwilę porozmawialiśmy i okazało się, że wet na własną rękę zbadał jeszcze krew Janusza i okazało się, że oprócz wady miał jeszcze dodatni FIV. Więc jak czy siak sprawa beznadziejna 🙁
efeemeryda   no fate but what we make.
23 stycznia 2017 10:14
a Janusz i Grażynka nie byli rodzeństwem ?
Na Twoim miejscu za kilka miesięcy powtórzyłabym testy, u młodych kociąt mogą być fałszywie ujemne jeśli organizm nie zdążył jeszcze wytworzyć przeciwciał.
Oczywiscie nie mam na celu Cię straszyć, ale jednak jest podwyższone ryzyko skoro Januszek miał
:kwiatek:
Gillian   four letter word
23 stycznia 2017 10:23
Tak, byli rodzeństwem. Wet mówił mi o fałszywie dodatnich i ujemnych testach. Na pewno będę powtarzać, bo ja ogólnie wystrachana jestem i każde kichnięcie Grażyny jest powodem do paniki 🙂

aa i sprostowanie. Nie FIV. Jeszcze plus FIP. Zakażne zapalenie otrzewnej, postać wysiękowa.
efeemeryda   no fate but what we make.
23 stycznia 2017 10:33
a to absolutnie co innego jak FIP
nie miał biedny szans  😕
Gillian   four letter word
23 stycznia 2017 10:39
No nie miał 🙁 pozostaje pytanie dlaczego akurat on 🙁 czy mogłam temu zapobiec... gdzie to złapał 🙁 wiem, że to bez sensu i niepotrzebnie się zadręczam ale tak mnie to strasznie boli 🙁 oszaleć można 🙁 szukam drugiego kota ale szczerze mówiąc nie wiem czy go zaakceptuję tak jak bym chciała. Będzie dla Grażynki a ja dalej będę tęsknić 🙁
efeemeryda   no fate but what we make.
23 stycznia 2017 11:59
Nie mogłaś temu zapobiec, nie miałaś na to żadnego wpływu.
Jeśli masz ochotę to mogę wytłumaczyć szczegółowo na pw
:kwiatek:
Na FIP nie ma rady. FIP to mutacja wirusa o nazwie koronawirus, ktory normalnie bytuje w 90% populacji kotow. To, czy i kiedy zmutuje, do tej pory jest w fazie badan. Nie ma na FIP testow ani szczepionek (mowie o testach przed objawami). Niestety najczesciej lapie kocieta 🙁
Gillian   four letter word
23 stycznia 2017 13:59
Jestem na siebie zła, że nie przegapiłam objawy. Strasznie zła, że nie poszłam z nimi do jedynego słusznego weta szybciej. Jeszcze bardziej zła, że nie doczytałam, nie powiązałam tych biegunek i braku apetytu z FIP, niby człowiek cały dzień z nosem w kompie a przydatne informacje przeciekają. Mogłam się szybciej zorientować, że jego stan jest beznadziejny i nie pozwolić mu się męczyć całe dwa dni. Mogłam po prostu nie pójść do tej cholernej pracy  ii spędzić z nim jego ostatni dzień. Jest mi tak okropnie, że normalnie oszaleję 🙁 mam koty od 10 lat i nie słyszałam o takiej chorobie, jak to możliwe 🙁

efeemeryda, możesz nawet tutaj. Może z tej bezsensownej śmierci uda się wyciągnąć coś dobrego i ktoś z czytających wyciągnie wnioski z moich błędów? co mogę teraz zrobić, żeby chronić Grażynę? cokolwiek?
Gillan nie ma sensu zadręczać się teraz. Wtedy, kiedy potrzebował pomocy to mu ją zapewniłaś i chwała, niejeden by oddał bądź zignorował. Czasu nie cofniesz, ale robiłaś to co mogłaś.

Gillian, nie zadreczaj się FIP to choroba, którą nawet wetom bardzo trudno zdiagnozować. Zwłaszcza postać bezwysiekową.
Kastorkowa   Szałas na hałas
23 stycznia 2017 15:40
Jedziemy w czwartek do schronu po kociaka. I mam pytanie czym karmić malucha? Celujemy w kociaka tak do 6 miesięcy. Początkowo oczywiście tym co dostawał tam, ale późnej? Co polecacie fajnego i takiego co mimo wszystko nie zabije kieszeni? Wszystko dla malucha już gotowe tylko właśnie kwestia jedzonka  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się