Młode Konie

O sploszeniach piszesz juz po tym jak napisala o 3 miechach pod siodlem. A to tez ma zwiazek.
Spłochy też mogą wynikać z braku równowagi? Czy dojrzałości psychicznej?
Mysle ze  tym temacie moglaby sie wypowiedziec halo. Po naszej ostatniej rozmowie o jednym moim koniu, nie czuje sie az tak kompetentna w tym temacie.
Ale zwiazek ma i to ogromny, nie mniej jednak wolalabym zeby napisal o tym ktos z duzo wieksza wiedza i doswiadczeniem.
Narazie robimy tylko i wyłącznie 3 chody, przejścia i zgięcia w kłodzie, odchodzenie od łydki, bo się koszmarnie pchał czyli właśnie zmniejszania/zwiększania koła wokół jakiegoś obiektu.
Ja ze sobą robię wszystko. Leżałam cała w podstawach, aczkolwiek trener ostatnio pochwalił, że coraz lepiej mi idzie i sama łapie się na błędach oraz zdąże poprawić zanim on się odezwie  😅
Miałam długą przerwę, od razu super hiper nie będzie. Zaczęłam wyjeżdżać nim w teren, niestety sama. Nie mam kompana ale w terenie jest odważniejszy niż na placu czy u siebie na padoku.  😁
Secretary
Jak w terenie jest spoko, to jakis czas jezdzij tylko w teren. Wroc za jakis czas na ujezdzalnie. Krotka rozgrzewka , pare szybkich cwiczen i w teren na galop. Zobaczysz jak kon sie zmieni.
KaNie Tylko to taki teren na stępa niestety tylko 🙁 wąskie ścieżki takie miedzy drzewami, a no i kupa asfaltu zanim dojade... Nie odwazylabym sie galopowac nawet na zrobionym koniu... 🙁 Aczkolwiek są takie górki chyba po żwirowni i tam go pare razy biore żeby podreptał w dół i pod górę. Do takich super terenów mam z 1,5 h dojazdu w jedna stronę... ehh 🤔
Spłochy też mogą wynikać z braku równowagi? Czy dojrzałości psychicznej?


Maise te dwie rzeczy są u koni sprzężone. Koń lepiej zrównoważony fizycznie jest koniem lepiej zrównoważonym psychicznie. To dlatego tak ciągle wraca jak mantra stwierdzenie, że nic tak koniom dobrze na głowę nie robi jak "porządna robota". I tu bynajmniej nie chodzi o to, aby konia zmęczyć pracą, tylko wlaśnie o jego progres fizyczny (równowaga), który się przekłada na psychiczny.
Taki układ nerwowy koni specyficzny, mały mózg, a w zasadzie cały mózg jest w kręgosłupie, który to jest centrum równowagi. Stąd jazda dosiadem- wpływanie na kręgosłup i via kręgosłup na całego konia.

secretary mi akurat nie do końca chodziło żeby dawać mu lecieć. Raczej żeby nie dawać mu sie zawieszać na przodzie i blokować go ciałem, bo wiem po sobie że jak koń tak leci na złamanie karku to często mamy tendencję do tego żeby się kulić i usztywniać, a to jeszcze bardziej powoduje że spod nas ucieka. A tu trzeba być zrelaksowanym, rozluźnionym i robić swoje, a nie poddawać się tempu narzuconemu przez konia 😉
Na szukanie równowagi pomagało też oddawanie wodzy na trzy-cztery kroki i powrót do kontaktu. Tak żeby zdziwił sie troche że nagle czegoś nie ma i zaczął myśleć 😉 Czasem pomagało też odpuszczenie zupełnie jazd na 1-2 tygodnie i problem sam znikał. pomagała też praca z ziemi w stępie - np trochę łopatki, ustępowanie, albo przestawianie łopatek, przechodzenie wzdłuż drązka tak żeby koń przechodził na drugą stronę najpierw jedną nogą, potem drugą, trzecią i czwartą - tj różne ćwiczenia zwiększające jego świadomość ciała.
Może warto pokombinować z różnymi prostymi ćwiczeniami na równowagę i znaleźć to które aktualnie najbardziej Wam pomaga 🙂
Mój koń też w okresach problemów z równowagą stawał się dużo bardziej płochliwy i niepewny.
Kottex Tylko on się nie wiesza na wędzidle i nie ciągnie głowy w dół. Prędzej ucieknie nad wędzidło niż w drugą stronę. Mam wrażenie, że on nie akceptuje wędzidła jeśli chodzi o przytrzymanie do zatrzymania. Na boki ugina szyje bez problemu na dotknięcie paluszkiem, ale przy przejściach w dół w sensie np z kłusa do stępa to ciężko... Staram się zawsze zakończyć jazdę rozluźnionym koniem, żeby dobrze kojarzył ale czasami musiałabym go chyba tłuc z 2h. Mało tego on się nawet nie spoci.  😵
secretary,
a jak reaguje na komendy głosowe? Może to pomoże? Nauczyć konia komend przy przejściu w dół, albo i nawet do zatrzymania? Oczywiście to wymaga czasu, ale jest bardzo pomocne.
Ja to widzę tak, że ten koń porusza się i zachowuje po prostu jak młody koń krótko pod siodłem. Nic specjalnego nie potrzebuje tylko spokojną regularną pracę. Też uwielbiam komendy głosowe, o niebo w siodle ułatwiają pracę, specjalnie, jeżeli jeździec nie ma dosiad GP. U pędzących koni też dużo nagradzania za zwalnianie, jakiekolwiek. Też jestem zwolennikiem pierwszej pracy bez wędzidła, właśnie by koń nie nauczył się chować lub być nad wędzidłem lub cokolwiek - zanim zakuma swoją równowagę i będzie mięć szans być na kontakcie. Fajny kompromis jest też kawecan z 2 wodzami - kiedy reaguje miękko, mamy wędzidło, jak już się robi problem, do mocnego/awaryjnego zatrzymania itp. mamy kawecan, który nie powoduje problem w buzi i koń reaguje spokojniej. A tak, to dużo kółek, ósemek itp. i z każdego pędzenia konia zwalniamy - najlepiej też woltami itp. Przejścia w dół musi się koń nauczyć, najlepiej jak koń zwalnia i nie jeździec go zwalnia. To samo w zatrzymaniu. Jak koń zatrzyma sam siebie, raczej stoi równo, jeżeli zatrzyma go jeździec, wychodzą różne dziwne ułożenia nóg.
Pędzenie nie jest aktywnym ruchem do przodu. Ja tak byłam uczona, że lenie trzeba jeździć szybciej niż chcą i pędziwiatry wolniej niż chcą. I często spowolnienie takich koni dopiero zaczyna skutkować "aktywnym ruchem do przodu", bo tak to sobie tylko lecą i nijak nie pracują.
secretary, niestety wydaje mi się, coraz mocniej, że masz zielonego świeżaka, a już "popsutego".
Nadmiarem chcenia.
W młodych (świeżych) koniach naszym sprzymierzeńcem jest to, że są Nieskomplikowane.
I tę prostotę, chęć do ruchu, pewną ucieczkę do przodu od "strasznego masztu na grzbiecie"
zazwyczaj wykorzystujemy by koń "wszedł na wędzidło".
Tymczasem wiele osób chce, aby taki świeżak był "giętki", "miękki", "przepuszczalny".
Dalejże giąć w chińskie 8!
A na początku ważne jest dobrane, nie samowolne tempo (ociągającego się jeździmy ciut szybciej niż chce, tego "do przodu" ciut wolniej, ciut),
względna trasa - tak ok. 30 cm w lewo-prawo, nawet i po pół metra może być, rytm i Podstawowe, najłatwiejsze  przejścia.
To będzie tym łatwiej wychodzić, im mniej koń będzie "połamany". Bardzo ważna jest ta ciągłość wzdłuż kręgosłupa - od zadu do pyska.
Połamiesz szyję na boki - koń elegancko będzie spływał na zewnątrz. Zechcesz za szybko konika zwolnić - zacznie pływać na boki lub buntować się konkretnie.
A cały czas się uczy, że... propozycje jeźdźca można olać, że jeździec często bywa bezradny.
Młodziutkiego konia uczymy przyzwoitego zachowania z ziemi a pod siodłem dajemy się ruszać - Równo i Rytmicznie.
Nie prowokujemy żadnych trudnych sytuacji.
W tej chwili to najbardziej przydałby się wam doświadczony koń-przewodnik.
Żebyś mogła Normalnie użyć pomocy - a koń żeby Musiał poprawnie zareagować, np. z kłusa przejść do stępa.
Żeby Nie Mógł lecieć tak szybko jak chce. Żeby uczył się, jak ma się zachowywać zacny wierzchowiec.
Bo, chyba, się bujacie: przytrzymasz - przystanie ("za mocno"😉 - to wyślesz - więc pędzi - to przytrzymasz...
Nie magluj go, daj mu chwile być koniem. Załóż że wszystko będzie oki - wystarczy obniżyć wymagania.
Ot, ma się dać bardzo spokojnie dosiadać, bardzo spokojnie ruszać do stępa, ma iść w miarę do przodu ograniczony łydkami,
zakłusowujesz  - to ma być znośne zakłusowanie, gdy jest jakieś biegane, z wydarciem, uskokiem czy coś, czy bardzo opóźnione - to powtarzasz akcję do skutku.
I kłusujesz, najrówniej jak się da. Po obszernych kołach, serpentynach, elipsach. Anglezujesz oczywiście. Pojeździsz tak z 7 minut, z raz przejdziesz do stępa - i galop.
Znowu - zagalopowanie niech będzie znośne. Nie idealne, nie olane - znośne. Półsiad i sobie galopujecie, galopujecie, galopujecie, raz przechodzicie do kłusa, zmiana nogi, zagalopowanie -
i galopujecie, galopujecie. Potem do kłusa, chwile odkłusować na długiej wodzy, do stępa, wychwalić, sporo stępa na koniec.
I wsio. A koń ma być ustawiony we właściwą stronę, nie może się łamać: w żuchwie, potylicy, szyi, łopatce, lędźwiach... Nie może podróżować z zadem wwalonym do środka.
Przy przejściu w dół nie może niemal bokiem łazić (zad- śladem przodu). Nie może tragać ręką lewo-prawo (ani wyrywać wodzy).
To nie my "wjeżdząmy konia na wędziło" to robi masa konia.
O ile nie zbudujemy x dróg na ucieczkę tego wektora na boki.
Dopiero później można mówić o poprawianiu równowagi, o czynieniu konia "zrównoważonym".
Na początku to koń w ogóle musi ogarnąć co chodzi w te klocki, ogarnąć nogi, przestać się gubić.
Na tym etapie bardzo ważna jest rutyna, wręcz monotonia.
Gdy chcemy za dużo, koń będzie chciał z nami współpracować (zawsze chcą, inaczej nie byłby to gatunek udomowiony i noszący nas na grzbietach)
ale nie da rady: fizycznie, mechanicznie, mentalnie. Za to nauczy się masy złych rzeczy - jak to się robi, żeby opuścić korytarz pomocy, a na propozycje
jeźdźca odpowiadać: "Nope, bujaj się!".
Halo
To co napisalas, powinno sie wyswietlac kazdemu kto wchodzi do tego watku.  :kwiatek: 💘
vissenna   Turecki niewolnik
02 kwietnia 2020 10:06
Też się zgadzam.

Z młodym koniem nie można sobie pozwolić na bycie ambitnym.
Zaczynasz  od zera. Uczenie się biegania zanim opanuje się chodzenie sprawi, że będziesz upadać wiele razy.

Przy młodziakach się nauczyłam, że ma być... nudno. I konsekwentnie. Wsiadając pierwszy miesiąc wymagam tylko stałego tempa i tyle kontaktu ile jest dla konia komfortowe. Kiedy poczuję, że koń bez stresu ogarnia te wymagania przechodzę do przejść. I znowu - do momentu kiedy koń ogarnie to komfortowo i zacznie się nudzić stawianymi zadaniami nie zaczynam szukać lepszego kontaktu.
Żeby utrzymać młodziaka w pozytywnym nastawieniu do pracy musimy dozować zadania, nie zaskakiwać go nadmiernymi wymaganiami i wprowadzać nowe zadania stopniowo. Wtedy taki koń będzie zainteresowany i myślący nad nowym wymaganiem. Jak już mam kontakt to mogę powoli pracować nad zgięciami, potem nad wyprostowaniem, później zmiany tempa... Oczywiście, musimy być elastyczni i taka "piramidka" w naszej głowie też może się zamienić stopniami, bo jeśli mam konia wyjątkowo krzywego to po kontakcie będę pracować nad prostowaniem a nie wygięciami...

Zauważyłam że wielu, szczególnie bardziej doświadczonych jeźdźców wcześniej nie jeżdżących surowych koni ma tendencję do zbytnich wymagań bo im jest za nudno w siodle. I wtedy mamy konia chodzącego miesiąc pod siodłem zestresowanego na raz sygnałami "wolniej", "zgięcie", "mocniejszy kontakt", "nie wypadaj zadem". Za dużo! Trzeba dać sobie czas i stopniowo dodawać kolejne wymagania.

EDIT: Dodatkowo nie należy rozgraniczać pracy pod siodłem z całościowym treningiem! Zanim wprowadzimy coś pod siodłem warto zapoznać z tym konia na lonży!
halo Dziękuję za wpis  :kwiatek: Cofamy się także 2 kroki w tył. Rozluźnienie, rytm i równe tempo. Proste przejścia bez zawisania na pysku będę gnębić do upadłego, choćby to trwało 5 lat....

Na lonży chodzi na głos. Przejścia kłus-galop. galop- kłus super. Do stępa czasami przechodzi 3 kółka ale no czekam cierpliwie i nagradzam.
W siodle staram się robić to samo, aczkolwiek fakt myślę że to ja bardziej panikuję jak on przyspieszy czy cokolwiek i się spinam.
Aczkolwiek zaczynam kodować aby w tych momentach oddawać rękę i tylko nie pochylić się do przodu, wtedy jakoś zaraz sam odpuszcza i zwalnia...

Ja na prawdę bardzo się staram, chcę i każda rada jest dla mnie cenna. To koń dla mnie, nie na handel. Zanim go kupiłam objeździłam sporo i szczerze nie znalazłabym takiego (te które wsiadałam pod siodłem) za którego byłabym w stanie dać przykładowo nawet 30 tys. Bo one jakieś wszystkie takie robione na siłe, na szybko i tam na pewno było by więcej do naprawiania niż u mojego.

Ten chodził u poprzedniego wł w zaprzęgu jednokonnym, i wiem że walczyli o to aby miał bardzo wydajny szybko kłus. Stąd też może mieć zakodowane, że do kłusa to szybko. Od początku tak było jak tylko poszedł na lonże. I tak jest dużo bardziej wyciszony niż wcześniej.
A dobra wiem wydziwiam zamiast się brać za porządną robotę u siebie najpierw  👀
secretary, widzisz - powinnaś starać się... mniej 🙂 Za to bardziej zdecydowanie.
Bez jaj - koniowi przejście z kłusa do stępa na lonży nie może zajmować 3 kółka!
I za co nagradzasz, że przez te 3 kółka cię olewał?
Tak, zapewne koń ma szkodliwe (w tej chwili) nawyki, ale to niczego nie zmienia - nie jest innym koniem, "ma co ma",
trzeba dać sobie radę dokładnie z tym co jest, najpierw do poziomu znośnego.

Z tym oddawaniem ręki przy przejściu w dół to też możesz błądzić.
Wielu jeźdźcom, także doświadczonym, brakuje timingu gdy są w siodle. Z ziemi to widzą, w siodle jest jakby inaczej.
Do poprawy timingu przydaje się ktoś z ziemi.
Pomyśl sobie: oddanie wodzy ma być raczej zachęta, nagrodą, wzmocnieniem pozytywnym (aktywnym).
Co nagradzasz/wzmacniasz oddaniem wodzy? Że ładnie przeszedł w dół, czy że tego przejścia w dół odmówił?
To zależy od momentu, w jakim to zrobisz.

Ja bym zrobiła tak: nadal szkoliła na lonży (ale szkoliła, w pożądanym kierunku, stopniowo, ale nie bardzo stopniowo
ograniczając czas "toczenia się"😉 a pod siodłem najpierw dawałabym się ruszać, przejściami nie gnębiąc, tylko to co niezbędne i... aby były (ale nie po kwadransie 🙂😉.
Warto pomagać sobie głosem, ale nie tak, że ty pr pr prrr - a koń jeeedzie i ma gdzieś.
Właściwej komendy warto się doszukać, ale ma być Respektowana. Np. moje fajnie reagowały na sz sz sz.
Potem, gdy już poczujesz, że jest "ogarem" i, jak vissenna napisała, zaczyna się nudzić (on, nie ty) można zacząć uczyć przejść.
Przy czym, jak łatwo zauważyć 😉, na jedno przejście w dół przypada jedno przejście w górę  - i oba rodzaje wymagają takiej samej uwagi.
A generalnie chodzi o to, żeby oba rodzaje przejść odbywały się miękko, płynnie. Natychmiastowo - to później. Ale nie przez kwadrans 🙂
Nie mając do dyspozycji zadu konia przed sobą można tak: jedziesz równym spokojnym kłusem z daleka na... ogrodzenie/ścianę.
I raz, drugi,  trzeci - przytrzymanie (lepiej = równoważenie, ale tego ktoś musiałby cię nauczyć) i sz sz sz (przykładowo).
Nie przejdzie do stępa? To urwij łeb - a przejdź. Nawet niech ci ktoś wyjdzie przed konia - efekt Musi być. Do stępa, nie do stój.
Jak tylko przejdzie, czy łatwo czy wymuszone - pochwal (głos też się przydaje) daj nagrodę (np. lekkim oddaniem wodzy,
ale wtedy, gdy koń już jest stabilny, żeby nie poleciał na pysk - to kłania się timing).
Ogarnie przed ogrodzeniem? Przenosisz na ćwiczenia wzdłuż ściany, w pewnej odległości od ściany.
Dopiero potem tuż przy ścianie, dopiero potem bez w ogóle bez oparcia o ścianę, gdziekolwiek. Dopiero potem poprawiasz galop-kłus-galop, na podobnej zasadzie, no i stęp - stój - stęp.
Dopiero gdy już będziesz miała "ogara" i dogadacie się co do wspólnego języka - możesz coś więcej.
Dość istotne: przy nauce przejść w dół nigdy nie trzymamy konia w spokojniejszym chodzi zbyt długo, ma skojarzyć, że to oczekiwanie - że zmieni chód jest na chwilę,
że za moment znowu będzie mógł kłusować/galopować/ruszyć stępem. Że przejście w dół to nie jest ani kara, ani zagrożenie (im niższe tempo tym słabsze warunki do równowagi, fizycznej),
ani bóg wie jak długi czas na ogarnięcie się jeźdźca.

Bo często widuję coś takiego (to już niekoniecznie do ciebie, tłumaczę zjawisko):
Jeździec na jeszcze dość surowym koniu. Zatrzymuje konia, poprawia strzemiona, dociąga popręg,
zdejmuje derkę, zdejmuje kurtkę, zapina rękawiczki... Albo... odbiera telefon. Wyciągając z kieszeni.
Dany koń zwyczajnie nie jest w stanie ustać tyle w równowadze i przy zdrowych zmysłach. Więc się wierci, rusza, rzuca głową (swoisty odważnik) etc.
Zatem jeździec: Prr, prr, no gdzie leziesz cholero! I zazwyczaj jakieś chaotyczne pociągnięcie rzuconych/długich wodzy, prewencyjny kop etc.
Czego uczy się taki koń? Ano tego, że żądania jeźdźca nie mają Żadnego znaczenia, że Trzeba jeźdźca olewać, bo szłoby zwariować.
Że jeździec gada jakoś po chińsku i trzeba to olać, bo przejmować się nie sposób.
Halo Wodze odpuszczam jak przyjedzie np z kłusa do stępa i zrobi tym stępem 2 kroki dajmy na to. Jako nagrodę.
Czyli nauczyłam konia robić sobie ze mnie jaja w takim razie. No dobra będę bardziej stanowcza. Trener niestety też mnie wyzwał, że obchodzę się gorzej jak z jajkiem i mogą wyniknąć z tego pewne problemy. Na sz sz sz to mam galop z miejsca  😵. Stosuje prrrr bo to jakoś działa i czasami pomaga.
A sposób na lonży aby szybciej respektował do przejścia? Lonże zapinam przez potylice do obu kółek ale jest taki, że przy mocniejszym działaniu wędzidła zacznie się szarpać i przyspieszy. A sposób delikatny jak opisałam wcześniej zajmuje mu 3 kółka.  👍


secretary, witaj w klubie dziubdziających nad swoim jedynym konisiem  😁


My zaliczyliśmy wczoraj trening i mimo moich obaw oderwaliśmy się od ziemi duużo razy. Wychodziło, prawie wszystko wychodziło  😍 Trener był skupiony tylko na mnie, bo jeździłam sama, korygował mnie za każdy razem jak moja reakcja była za późna i okazało się, że koń może zostać na kontakcie i może też robić na nim przejścia. Nie ukrywam, spociłam się jak mysz, pilnowałam zamknięcia w łydkach, pilnowałam aby wodza nie była bierna i było super. Ani jednego wyłamania czy stopy, raz ja zrezygnowałam z najazdu, bo był kiepski, a tak to same udane skoki oddawaliśmy.
Nawet na prawą stronę, na którą miałam spore obawy. Na szczęście młody jak już się wygalopował, to zaczął być w miarę pod kontrolą na prawo.

Niesamowite, że mogą być takie dysproporcje w jeździe na obie strony. Na lewo mi wchodzi chętnie na kontakt, zaokrągla się, ma równowagę i jest sterowny.
Na prawo leci, ale stara się, ja próbuję go wziąć na siebie i powoli było lepiej. Dodatkowo jak już całkiem straci równowagę to zaczyna mi krzyżować, ale i tak dużo rzadziej niż chociażby 2 tyg. temu. Także pod koniec skakaliśmy stacjonatę z prawego najazdu mimo moich obaw i wszystko pasowało  😅

Jakie ćwiczenia w galopie polecacie na poprawę tej równowagi? Czy po prostu jeździć, jeździć, kręcić wolty i nie kombinować?
vissenna   Turecki niewolnik
03 kwietnia 2020 11:54
A sposób na lonży aby szybciej respektował do przejścia? Lonże zapinam przez potylice do obu kółek ale jest taki, że przy mocniejszym działaniu wędzidła zacznie się szarpać i przyspieszy. A sposób delikatny jak opisałam wcześniej zajmuje mu 3 kółka.  👍


Po pierwsze komendy głosowe.
Jeśli uczysz konia zwalniać na "prr", to zawsze używasz TYLKO tego i TYM SAMYM TONEM. Zawsze wypowiadanym na wydechu (aby dźwięk zanikał "w dół"😉.

Ja wiedząc, że będzie problem z zatrzymaniem przekładam lonżę i bat (jeśli lonżyjesz na lewo) do prawej ręki. Wydaję komendę, daję krok w lewą stronę. Jeśli koń nie posłucha, biorę bat w lewą rękę i ZA PLECAMI przekładam tak, aby nagle "pojawił się" o celując kilka cm przed końską głową. Możesz nim delikatnie pomachać i wydać komendę do zatrzymania. Jeśli koń nadal nie słucha - celując bat PRZED konia zaczynam podchodzić w jego stronę, tak, jakbym chciała batem zagrodzić mu drogę.
Twoje działania muszą być konsekwentne. Podchodzisz tak długo, aż koń zwolni i przejdzie do niższego chodu. Nawet jeśli musisz fizycznie drogę mu zagrodzić batem i dotknąć jego piersi żeby osiągnąć efekt. Podczas tych działań co raz powtarzasz komendę "prr", żeby koń skojarzył działanie z sygnałem dźwiękowym.
Ważne jest, aby pamiętać , że na lonży koń porusza się do przodu, więc nasze ciało też nie może się zatrzymywać, bat musi być zawsze PRZED koniem. Wyobraź sobie, że jego przedłużenie jest granicą, której koń nie może przekroczyć.
Najważniejsza jest konsekwencja. Jesli decydujesz się na komendę do zwolnienia, nie przestajesz dopóki nie osiągniesz celu.


Halo Wodze odpuszczam jak przyjedzie np z kłusa do stępa i zrobi tym stępem 2 kroki dajmy na to. Jako nagrodę.

To chyba nawet ciężko o krokach mówić. Musisz poczuć moment kiedy kończy się branie ciężaru na przód. Bo "docelowo w przyszłości" dążysz do przejść "na zadzie". Wiadomo, że młody koń nie ma równowagi i potrzebuje użyć szyi do zrównoważenia się, ale jak tylko wyegzekwujesz podstawowe posłuszeństwo nie możesz pozwolić aby koń hamował jak samochód po naciśnięciu hamulców- czyli przednimi nogami. Twoje ręce będą musiały znaleźć stałą pozycję. Ani ciagnącą ani oddającą- niby taki truizm- ręka w miejscu a jak trudny do wyegzekwowania.
Metoda "konkretnie dwóch kroków" nie sprawdzi się też z tego względu, że konie szybko się uczą i po kilku powtórzeniach będziesz mieć konia, który wyrywa wodze w stępie idealnie po dwóch krokach. (Ja miała okres z moim poprzednim koniem gdzie takie zachowanie doprowadziłam do perfekcji, że po każdym udanym ćwiczeniu koń wyrywał wodze i przechodził do stępa hihi hihi hihi takim dobrym nauczycielem nagradzaczem byłam, a co!)
Timing jest nierozerwalnie połączony z wyczuciem jeździeckim. Via net ciężko opisać "kiedy te wodze oddać"- bo sytuacja zmienia się dynamicznie, nawet nie z dnia na dzień ale z przejścia na przejście.
Warto równocześnie z nagrodą "oddawania wodzy" skojarzyć klepanie i nagrody głosowe, aby właśnie móc za jakiś czas nagradzać konia głosem bez oddawania wodzy, aby sobie tego nawyku samodzielnego ich zabierania nie wyrobił.

Maise - jak któraś strona konia jest sztywniejsza (za sztywna), to zazwyczaj ta druga strona jest "za giętka" i warto o tym pamiętać jeżdżąc. Bo będzie to znaczyło, że musisz jedną stronę rozciągać, a drugą wzmacniać. A, że ćwiczeń ujeżdżeniowych realnie jest bardzo policzalna ilość to raczej ich "jakość", timing wykonania i kolejność i ilość powtórzeń ma znaczenie.
Ciężko przez net poradzić konkretne ćwiczenia właśnie z tego powodu. każdy może ci napisać- jeździj delikatne łopatki, ustępowania i zmiany tempa i to może znaczyć wszystko i nic.
Jeśli koń ci krzyżuje to można zakładać (choć też można się pomylić), że daną zadnią kończynę należy wzmocnić - czyli adresować do niej ćwiczenia gdzie bierze ona więcej ciężaru i ugina się pod masa konia. W kłusie gdy jest wewnętrzna... ale w galopie robi się "problem" bo teoretycznie więcej pracy wykonuje kończyna zewnętrzna. więc musisz sobie wyczuć jaką przyczynę ma ten problem- której zadniej koń nie che obciążyć.
Gdy koń wypada łopatką na zewnątrz to właśnie często wydaje nam się, że jedziemy na tą bardziej miękką (lepszą) stronę. I niestety więcej zewnętrznej wodzy nie rozwiąże (trwale) problemu, jedynie spowoduje, że wewnętrzny zad zacznie ze śladu na zewnątrz spływać.... i za chwilę nasza lepsza strona stanie się gorszą. diabeł
Krzywizny są podstępne jeśli się je rozpatruje w kategorii "gorszy na lewo/prawo" a nie w kategorii co w danej chwili robi zad, lub czego nie robi.

Gdy jedziesz łopatkę, bardziej pracuje (powinna przejąć więcej ciężaru przez wkroczenie mocniejsze pod środek ciężkości konia) zadnia wewnętrzna, ale już gdy robisz zad do środka to samo powinno dziać się z zewnętrzną. Ustępowanie od łydki z kolei może zarówno ci pomóc obciążyć wewnętrzny zad (szczególnie jeśli robione na kole), ale może też ustabilizować zewnętrzną łopatkę (szczególnie np. robione wzdłuż ściany).
Więc zanim będziesz ćwiczyć w galopie jest masa sposobów aby konia (wyprostować) wygimnastykować w stępie i kłusie- co przełoży się na jakość pracy w galopie. Nawet "głupie ruszanie do kłusa" może być doskonałym ćwiczeniem gimnastycznym na wyprostowanie jeśli tylko adresujesz odpowiednią zadnia nogę. I celem takich ćwiczeń wtedy nie jest pojechać książkowa łopatkę pod super książkowym katem, że sędziowie by klaskali na stojąco, tylko przenieść ciężar na daną girę w takim zgięciu (i tyle ciężaru) ile koń na danym etapie może bez stresu udźwignąć.

Przepraszam, że się tak wymądrzam ale ja to właśnie odkrywam i muszę niestety dokonać samobiczowania, że przez całe życie "jeździeckie" to ja realnie walczyłam o to, żeby chyba tylko na tym koniu wyglądać i żeby lazł gdzie chciałam. I dopiero gdy pewne rzeczy teraz odkryłam/zrozumiałam/doświadczyłam to mogę powiedzieć, że "zaczynam przygodę z jeździectwem". Do tej pory było to ładniejsze bądź mniej podróżowanie na koniu.
Cóż lepiej późno niż wcale, choć pewnie niejeden doświadczony jeździec teraz by mi mógł tu napisać; "dziecko - to miło, że ci dzwoni, nadal niedokładnie w tym kościele, ale keep on going". To chyba jest piękno tej pasji- że zawsze jest coś do nauczenia się.

I jeszcze się chciałam podzielić bardzo "brzydkim" filmikiem:

Założę się, że wiele młodych jeźdźców dziś patrząc na taki filmik powie "O matko, co za patola, ten facet siedzi jak wór kartofli, a ten koń to w ogóle nie idzie do przodu, zero impulsu, no ale co się dziwić, w końcu "Iberyjczyk"-ble, fuj, i po co tak konia męczyć i takie młynki na nim kręcić".
Na filmie jest Nuno Oliviera i on robi kwintesencję takiego właśnie przenoszenia ciężaru konia na poszczególne zadnie kończyny. Odpowiedź konia jest natychmiastowa dlatego możliwe są ciągle zmiany.
Mam wrażenie, że wraz z nastaniem jeździectwa socialmediowego, profili insta czapraczkowych itd. oglądamy i podziwiamy głównie "zrobione" na maxa konie. Przez to zapominamy, że cały proces nie zawsze tak pięknie wygląda, że pewne "figury/ruchy" nie są właśnie figurami tylko ćwiczeniami, i że do czegoś służa i moga mieć więcej oblicz niż czworobokowa perfekcja w białych owijeczkach, a pomimo to pozostają poprawne.



O kurde! Przepraszam! Chciałam odpisać z telefonu na Twój post i nie wiem dlaczego edytowało Twój!
Głupia ja!  😵 🤬
Viss


vissenna   Turecki niewolnik
03 kwietnia 2020 15:01

I jeszcze się chciałam podzielić bardzo "brzydkim" filmikiem:

Założę się, że wiele młodych jeźdźców dziś patrząc na taki filmik powie "O matko, co za patola, ten facet siedzi jak wór kartofli, a ten koń to w ogóle nie idzie do przodu, zero impulsu, no ale co się dziwić, w końcu "Iberyjczyk"-ble, fuj, i po co tak konia męczyć i takie młynki na nim kręcić".
Na filmie jest Nuno Oliviera i on robi kwintesencję takiego właśnie przenoszenia ciężaru konia na poszczególne zadnie kończyny. Odpowiedź konia jest natychmiastowa dlatego możliwe są ciągle zmiany.
Mam wrażenie, że wraz z nastaniem jeździectwa socialmediowego, profili insta czapraczkowych itd. oglądamy i podziwiamy głównie "zrobione" na maxa konie. Przez to zapominamy, że cały proces nie zawsze tak pięknie wygląda, że pewne "figury/ruchy" nie są właśnie figurami tylko ćwiczeniami, i że do czegoś służa i moga mieć więcej oblicz niż czworobokowa perfekcja w białych owijeczkach, a pomimo to pozostają poprawne.



Jak to jest brzydkie, to ja jestem fretka!  😎
Świetny film pokazujący pracę nad uświadomieniem koniowi, że ma tylne nogi i tam jest napęd. Podkładka pod udane piaffy i piruety  😍

Zgodzę się z Tobą. Z jednej strony możemy na YT obejrzeć najlepszych, mamy dostęp do materiałów szkoleniowych - i to jest super! Z drugiej zapominamy, że te materiały czasem średnio się mają do naszych przeciętnych zjadaczy trawy czy chociażby poziomu naszych umiejętności.
Ludzie nie do końca są świadomi jak wygląda praca u podstaw. Ani to widowiskowe, ani szybkie. To właśnie takie "dłubanie w rzeczach" i świadomy tego, co chce osiągnąć jeździec są kluczem do późniejszego show.
To mi zawsze powtarzano na zachodzie - naucz się chodzić zanim zaczniesz biegać. Ojca Czasu nie oszukasz 🙂 Do tego w parze musi iść Matka Wiedza.
kotbury, dzięki za odpowiedź. Ja bardzo chętnie popracuję nad tym w kłusie i stępie, zresztą zdaję sobie sprawę, że czasem pracą w niższych chodach pracuje się realnie nad jakością tych wyższych  😉
Nuno Oliveira -  przykład brzydkiego filmu? 😲. Tego jeszcze nie słyszałam  🙂. Swoją drogą jego wychowanką jest Anja Beran i jak kogoś interesuje taka "nie konkursowa" klasyka, to w sieci można sporo innych "brzydkich" filmików znaleźć, z czego dużo dotyczy też pracy z młodymi końmi 🙂.
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
03 kwietnia 2020 18:04
secretary jak czytałam Twój wpis o młodym to aż się uśmiechnęłam bo rozumiem twój ból 🙂 Z moim młodym tez to przechodziłam jesienią. Tylko mój do tego jest chamem a wysoki poziom testosteronu nie pomaga 😉 Jak wspominała halo przechodziliśmy etap z hamowaniem na ścianach hali, wspomniane przez Ciebie płoszenie się z tyłka (bo od dzisiaj nie będę chodził koło drzwi) po testowanie co jakiś czas czymś nowym (np dzisiaj nie będę robił kół, bo nie i co mi zrobisz). Podróżujemy tak sobie od września i jest zdecydowanie lepiej.  Teraz mamy etap nie płoszenia się, przejścia jak na tym etapie wykonuje od razu i bez oporu. Spodobało mu się rozciąganie w dół, co czasem skutkuje uwaleniem na ręku kiedy hrabia by się własnie porozciągał a ja akurat w tej chwili mam inne zadanie 😉 Już nie zmienia rytmu przy zmianach kierunku co pozwala nam względnie zmieniać wygięcie z jednej strony na drugą. Galop póki co głównie na kołach, bo proste ogarniamy najlepiej zaraz po zagalopowaniu, wyjścia na prostą po kole jeszcze nie ogarniamy 😉 Ale z pozytywów nie mamy problemu z przejściem z galopu do stępa i czasem to wykorzystuję. Małe rzeczy a cieszą.  Jak widać wszystkie młodziaki mają wiele wspólnego ze sobą 🙂
Meise, ćwiczenie na zrównoważenie i wyrównanie stron w galopie jest jedno (w sensie - najskuteczniejsze): kontrgalopy.
Tylko problem w tym, że chyba jeszcze do kontrgalopów nie dojrzeliście. Bo kontrgalop a kontrgalop w równowadze to jakby znacząco inne ruchy.
Najpierw popraw stronność konia w niższych chodach. Kontrgalopami (później) dopracujesz.
Oj, kontrgalopy to zdecydowanie jeszcze nie nasz level  😁

Powiem Wam co wczoraj sobie robiłam podczas flat work. Ogólnie ja sama coraz bardziej się rozjeżdżam, coraz lepiej kontroluję swoje łydki, moje mięśnie po raz kolejny w życiu zaczynają przestawiać się na tryb "jazda konna". Wreszcie!

Co się z tym wiąże zaczynam coraz lepiej wprowadzać w życie to mistyczne zamknięcie w łydkach, które tak jest potrzebne młodemu koniowi. Mało tego, pod koniec wczorajszej jazdy udało mi się "objąć łydkami brzuch konia i go podnieść". Mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli. I stał się cud, przejścia stęp -> kłus -> stęp zaczęły wyglądać tak jak nigdy dotąd. Koń wreszcie stał się lekki na przodzie. Wreszcie włożył zady pod kłodę. Uczucie nieporównywalne z przejściami bez równowagi, tzw. rzucaniem się w przód.
Fajnie mi się jeździło, na luzie, w galopie bardzo pilnowałam wycofania własnego ciała, nagle koń też się podniósł i miałam kontrolę nad wszystkim. Najeżdżałam sobie zwykły drążek na ziemi z każdej możliwej pozycji, kręciłam wolty, zmieniałam kierunki. Okazało się, że w prawo też można galopować pod kontrolą, spokojnie (raz się tylko nie dogadaliśmy).
Dzisiaj jedziemy w teren, a jutro... będzie futro  😉

Tak sobie zażartuję: trening "pełnoprawny" to nie będzie, bo wszak wszelkie treningi są zabronione 🙂
Zatem trening będzie, ale żeby prawny to już nie 🙂
Zmieniłam  😡 😉

A w ogóle to wczoraj mi serduszko urosło, bo trener puścił swojego młodego holsztyna na padok obok mojego i jejuśku, jak się koniki bawiły to aż miło było popatrzeć  😍 Jednak mój koń na maxa potrzebuje kolegi w swoim głupiutkim wieku, nawet jeżeli za płotem. Dostał takiej iskry i takiego szwungu, że aż ja miałam ochotę tam z nimi pobrykać  😁
Meise Ja akurat mam 4 konie w stajni pod domem. Ale ten jako jedyny działa w siodle, po tamtych musiałabym wymienić plecy na nowe (strasznie niewygodne)

Z zatrzymywaniem się na ścianie nie zaryzykuje, bo ogrodzenie padoku mam z pastucha a on wszystko skacze i nie będę kusić losu jakby jednak czasami przejście nie wyszło. Nie mam takiej ściany ściany typu mur która jest najbezpieczniejsza.

Ja wiem, że jak ogarnę siebie to koń też znajdzie lepszą równowagę. Z trenerem wywnioskowaliśmy, żeby póki co więcej jeździć go na luźniejszej wodzy bo broni się przed kontaktem i ucieka czasami nad wędzidło, jak zejdzie sam z głową w dół i się rozluźni to super, pozwalam nawet oddaje więcej ręki. Staram się. Dzisiaj byłam konsekwentna i nie odpuszczałam przy przejściach i jako tako wychodziły po 3-4 krokach i impulsach przechodził (a nie po 3 kółkach)  😵. Przed wsiadaniem chwile polonżowałam bo miał wolne wczoraj, a po wolnym to w ogóle jest jakiś za bardzo do przodu.

Swoją drogą ile jeździcie takie podjezdki? Czas spędzony w siodle. Bo mi ze stępem na początku i końcu wychodzi godzina, ale dawałam też sporo stępa pomiędzy ćwiczeniami i trener wyzywa, że zdążyłabym konia występować zanim zagalopuje.  😵 Więc próbuję jakoś to poskracać, żeby były krótsze te jazdy...

I czy ktoś stosuje np galop zamiast kłusa po rozstępowaniu? On bardzo lubi galopować. Tak myślę czy może nie spróbować z tym galopem najpeirw, później popracować w kłusie tak jak pisaliście kilka wolt, ósemek i na tym skończyć.
secretary ja ze swoim po zajazdce pracowałam 30 - 40 min max całość. Z czego conajmniej to 20 stęp i 10-15 min jakiejś pracy. Pomiędzy ćwiczeniami nie robiłam zbyt długich przerw, bo koń się szybko rozkojarzał, a zależało mi żeby przez te 30 min był skoncentrowany na pracy. Główna zasada którą się kierowałam i kieruję cały czas, to skończyć w najlepszym momencie treningu - zanim koń się zmęczy / rozkojarzy / nakręci...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się