Młode Konie

Wojenka, coś ty znowu wynalazła? 😀 Piękności!

Wojenka   on the desert you can't remember your name
16 października 2019 10:01
KaNie, jak wydorośleje będzie ładny koń 🙂
Fokusowa, dzięki. Świeci się bez pucowania. Prosto z padoku, jeden ruch szczotką.
Halo, to ciągle ten sam. Z brzuchem się nie chce rozstać 😉
Wojenka, Ups, no tak, on skończył 2 lata 18.04.
Rety jaki to szczeniak!
Jakoś nie pomyślałam, że w zeszłym roku przyszło ci wsiadać na (kalendarzowo) roczniaka.
A przecież mój też poszedł pod siodło mając 18 miesięcy.
Ostatnio co prawda nie odzywam się za często na forum ale przyszłam się pochwalić moim (już! Jak ten czas pędzi) 5cio latkiem. Wreszcie pod 2latach mogę odętchnąć z ulgą, źe nie grozi nam wizja sprzedaży, więc skaczę pod sufit ze szczęścia bo to przecież mój ukochany, wychuchany zwierz. A z wizji sprzedaży zostały tylko zdjęcia i filmik 🙂




Trochę naszej młodzieżówki przy okazji mojego urlopu 😉

Debiut hubertusowy 4 latki na 5+ 😉
Merida (Justus - Miranda po Barok) ur.14.05.2015r.



Emigrująca po Nowym Roku do Francji 3,5 letnia klacz Dolina Snów (Justus - Druzja po Baryt) ur.2016r.



i dzieciaczki 😉

Dior (Sentender - Delia po Bajt) ur. 10.02.2018r.







Duero młp (Sentender - Dżakarta po Wiwat)ur.13.06.2018r.



i Maurycy z kropką na pysku po tacie 😀
Mauritius ( Justus - Miranda po Barok)ur. 06.06.2018r.



kare_szczescie, Cukiereczek! 😍 Swoją drogą - myślałam, że w końcu został sprzedany. Fajnie, że nadal jesteście razem 😀
galopada_, Siwka śliczna 😀 Choć emigrantka też niczego sobie...
Sankaritarina, emigrantka jest takim cukiereczkiem, że szok. Uwielbiam ją. Rusza się, skacze świetnie, charakterowo złoto. Byłaby na matkę dla nas, ale trochę za mała (160cm). Na zdjęciu pod jezdzcem +180 także sprawia wrażenie kucykowatej na maxa 😉

Siwka szła w terenie w pierwszej części zastępu z bardziej szalonymi końmi niż na z Justusem na końcu (:hihi🙂 i cały teren luzna wodza, uszy jak u muła latające na boki, chill. W samej gonitwie wiadomo, że nie brała udziału, ale grzecznie dreptała sobie z boku czekając na koniec. Bardzo, bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło, bo czasami w takiej sytuacji nawet starszym koniom odbija palma. A amazonce siwej tylko drinka w palemką brakowało 😂

Mina mniej więcej ta sama

A nawet nie zauważyłam tej wysokości jeźdźca.... :P Zapatrzyłam się na konia. Btw, dużo koni od was idzie do Francji? Małopolaki we Francji chyba są dosyć popularne...
Siwa fajna pod kątem charakteru... Myślisz, że pokaże różki czy raczej jej ten spokój ducha zostanie? 😀

Dooobra, pochwalę się... :
Ekler młp, lat 4:




W tym roku młody zaliczył trening wyjazdowy i później debiut na zawodach - a ja zaliczyłam depresję, bo trudno debiut zaliczyć do udanych. Już kompletnie zapomniałam jak to jest z młodym koniem 😀 ale zbieram się do kupy i pracuję nadal.
Sankaritarina, do Francji pierwsza 😉 na razie jeździły do Irlandii, Finlandii i Włoch.
Siwa jest taka od źrebaka. Aż zapominałam czasami o jej istnieniu jak wymienialam komuś młode konie 😉

Jeszcze dwa zdjęcia rude gwiazdy 😉




Jakie są stawki za zajedżanie konia z penjsonatem?
Ok 1000-1500 zajeżdżanie + pensjonat
Wojenka   on the desert you can't remember your name
07 listopada 2019 20:32
KaNie,gdzie takie stawki?  😲
Wojenka, Raczej wszędzie, mniej niż 1000 pln plus pensjonat się nie znajdzie.
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
08 listopada 2019 05:44
Jak chciałam oddać kobyłę to z pensjonatem 2500 zł chcieli 🙂
Wojenka
Wszędzie, jeśli chcesz oddac konia do kogoś kto wie jak go zrobić.
Jak chcesz byle kogo, to widziałam też oferty 600-900 z pensjonatem , ale poziom jeźdźca był marny.

W DE cena jest dużo większa aktualnie 😉
Wojenka   on the desert you can't remember your name
08 listopada 2019 13:10
Miałam na myśli, że to baaardzo tanio. Normalna stawka moim zdaniem to 2000 zł miesięcznie.
Uważam, że zajazdka to najważniejszy moment w życiu konia, rzutujący na całą jego przyszłość i szukanie po taniości może wyjść bokiem...
Wojenka, ja mam dwa miejsca bardzo godne polecenia gdzie w 1500 sie mozna zmiescic, oczywiście nie pod Warszawa gdzoe cena pensjo robi swoje.
2000 to całkiem tanio
Jak robilam research to fajni Polscy trenerzy biorą ok 2900-2800 za zajazdkę z pensjonatem gdzie trzeba liczyć 3 miesiące
potem czesto dalszy trening z pensjonatem spada do 2500 albo zostaje na tym smaym poziomie
Pewnie i znajdą się czarodzieje co robia zajazdkę za 600-900 zł z dojazdem do Ciebie albo pensjonatu gdzie sobie postawisz ale dla mnie te średni pomysł..i przypuszczalnie zajazdka kończy się w momencie kiedy koń przyjmie jezdzca bez tematu poprawnego poruszania w trzech chodach. Sama nie wiem .Co kto lubi i czego oczekuje.
Moim zdaniem Na poczatku warto zainwestować.
Trzeba też sobie uświadomić że można dać konia profesjonaliscie w tym temacie, który nie ma nazwiska.
Można dać do znanych nazwisk i płacić krocie ( a na 100% tego konia zanezdzi bereiter ) , a można dać dobremu beraiterowi, za cenę o jakiej pisałam.
Ja biorę ok 400euro, jeśli koń już chodzi na lonzy i jest ogarnięty. Jeśli jest dziki 600. Robię konia 4-5 razy w tygodniu. Niebezpiecznych koni nie biorę za żadne pieniądze.  Do tego pensjonat ofc. I moje ewentualne dojazdy. Ale zwykle jest to stajnia w której pracuje, lub mam mega blisko. Przy czym ja mogę konia zrobić profesjonalnie, ale nie mam nazwiska, więc niestety nie mogę wziąć wiecej. Nie startuje też na żadnym super poziomie.  Taki zawodnik tutaj bierze 1200-1500 euro za konia plus pensjonat. Ale kto jeździ Twojego konia, tego nie wiesz. Zwykle zawodnik nawet się takim koniem nie interesuje szczególnie.
Żaden z ceniących się zawodników wysokiej rangi sam nie wsiada na zielone konie. Ja byłam w UK o gościa, który zajeżdża regularnie konie dla Carla Hestera. Widziałam nawet dwa u niego, sam gość startuje konkursy Medium czyli nasze powiedzmy C. Wyżej nie ma konia ani czasu, czyli doświadczenia w wysokich klasach nie ma a konie zajeżdża zarąbiście.
Niedaleko naszej stajni, był gość, który co roku dostaje konie od brytyjskiej czołówki ujeżdżenia do zajeżdżenia a gość nie startuje w ogóle.
Często zupełnie nieznani jeźdźcy zajeżdżają konie i jeśli ktoś to robi dobrze to to jest najważniejsze.
Ja osobiście zawiozłabym swojego konia (na szczęście nie muszę bo mój mąż jest super- na zdjęciach na kasztance Dolince)  do specjalisty od zajeżdżania ale nie do znanego nazwiska.
Dobra robota jednak kosztuje i ja się nie dziwię bo ryzyko jest bardzo duże.
Dokładnie jak pisze draskaeb, żaden zawodnik startujący na poziomie 140 i wyżej nie będzie zajeżdżał konia przecież, ba nawet nie będzie startował do L na takim koniu, a co dopiero pierwsze wsiadanie.
Mamy w PL trochę nazwisk, które trudnią się pracą z młodymi końmi i startują w MPMK , a wcale nie jeżdżą GP.

KaNie, piszesz, że nie bierzesz koni niebezpiecznych, a skąd wiesz, że koń jest niebezpieczny skoro nie jest zajeżdżony i siodła nie miał na sobie? W obsłudze może super misiem, a do jazdy niekoniecznie musi być łatwy i odwrotnie, wariat w obsłudze, może być super jezdny.
Perlica
Są rzeczy które są niebezpieczne od początku i ja nie biorę takich koni. Nie biorę koni które boją się człowieka i w związku z tym kopia, gryza, czy rzucają się że strachu na ściany. Nie biorę koni agresywnych. Nie biorę takich ktore ktoś robił, ale nie dał sobie rady, nie biorę takich które debują z siodłem, czy pasem do lonżowania ( i jest to notoryczne ).
Jeśli kon jest normalny w obsłudze z ziemi to z góry zakładam że będzie spoko i wszelkie ewentualne  problemy da się w trakcie rozwiązać dobrym treningiem. Jeśli koń jest dziki , czy nerwowy z ziemi to też nie problem.
Ja minimalizuje ryzyko mojego wypadku do minimum. I zwyczajnie nie mam radochy z robienia koni głupich. Inaczej jest jeśli mam takiego w pracy, ale na to też zwykle da sie znalezc rozwiązanie. Zazwyczaj właściciel ośrodka nie ma ochoty narażać swojego jedynego jezdzca na kontuzje.
KANie i bardzo dobrze, ja się w ogóle nie dziwię.
Wystarczy, że jakiś koń Cię uszkodzi i jesteś wyłączona z jazdy, treningów i innych zobowiązań prywatnych.
Przy młodych koniach ważna jest pewna selekcja bo nie warto nawet dla dobrej kasy się uszkadzać.
KaNie, Ja się zgadzam z Tobą, byłam ciekawa po prostu skali oszacowania.

Ale jak to notoryczne? Tak dużo koni dębuje z siodłem w DE? To ciekawe bardzo jest , możesz rozwinąć ?
Od dawna nie zajeżdżam koni, prócz moich trzech, ale 10 czy 15 lat temu kiedy co roku na torze zajeżdżałam młode to przez lat 10 trafiły się dwa nieufne, ale z chowu tabunowego, więc nie dziwota oraz jedna kobyła walnięta po prostu ze stadniny( nie dawała się nawet dotknąć a co dopiero siodłać, ale po metodach wyścigowych za 4 miesiące została koniem dla dzieci), więc ktoś jej pewnie coś uczynił, że taka była, bo się okazała super bezpieczna ostatecznie i miła.
Perlica
Notorycznie - mam na myśli debowanie jako odpowiedź na jakąkolwiek presję czy próbę popchnięcia konia do pracy.
Czyli chcesz żeby koń szedł na przód na lonzy - debuje. Dopinasz popręg pasa/siodła - debuje. Prowadzisz w reku, mocniej przytrzymasz -debuje. Plus odsadza się z byle pierda.
W DE konie nie robią tego częściej niż na całym świecie tak sądzę. Ale też w 90% przypadków jest to problem zębowy (!!!)  albo plecowy czy o innym bólowym podlozu. Przy czym z mojego doświadczenia wynika że u 3,5 Latków zęby są głównym powodem niesubordynacji.

Zresztą mam fajny przykład teraz. Kasztankę zajezdzilam, ale od początku głowę krzywiła na lewo. Ale ze nie było problemu z zachowaniem, to umówiliśmy termin dentysty i kobyla była w robocie. Właściwie dużo koni młodych unika kontaktu na początku na różne sposoby. Tyle że jazda na prawo była od początku zła, i wraz z treningiem coś się poprawiało, koń się starał, ale nie tak jak powinien to robić młody, zdrowy koń. W zeszlym tygodniu lonzowalam na prawo, pociagnelam trochę  mocniej i koń w tym momencie stanął dęba i strzelił glebę. Na szczęście nie na grzbiet, bo zdążyłam ją pociągnąć na jedną stronę. Cały tydzień była w lekkiej robocie w terenie, bez roboty na kontakcie. Dziś dentysta rano wyrwał wilczaka i przeciął ropień, plus wywalił 2 wielkie mleczaki, które blokowały drogę stałym. I zapytał mnie czy byłam w ogóle w stanie jeździć na prawo. Myślę że ten koń przegwalcony na kontakcie jest dobrym materiałem na konia, który może stać się niebezpieczny. Na konia dębującego bo ludzie takie problemy rozwiązują wypięciem czy czarną.

No ale , jak już pewnie każdy wie, mam fisia na punkcie zębów, grzbietu, dobrego siodla itp. I chyba nie zdażyło mi się jakoś szczególnie pomylić. Bo ja uwazam ze konie nie rodzą się głupie, agresywne i niebezpieczne. Są tylko te nieleczone, siłowo robione i niezrozumiane. I ja takim wlascicielom odmawiam zawsze.


Draskaeb
Nie warto dla pieniędzy ryzykować życia czy zdrowia.
Ja.zreszta po pracy w Schocko jestem tak spaczona i tak porąbana na punkcie bezpieczeństwa, że ciężko mi w ogóle z własnej woli, prywatnie wziąć coś co jest totalnie zielone, z padoku itp.
Koń, którego kupiliśmy w wieku 3,5 lat tak właśnie miał. Dobre serce, ale przy pracy na nie, strach, trochę do odsadzania i na widok lonży przy wysyłaniu na koło do góry lub paniczne bieganie w kółko. Wyegzekwowanie pierwszego stępu na lonży zajęło mi z pół godziny (na kawecanie). I wyszło, że ma wilczy ząb, przy zajazdce rozwalony na 3 kawałki. Plus najwyraźniej był też mocno rzeźbiony - ma dużą rysę przez cały język, która mu już została. Też ma trochę problem z transportowaniem jedzenia z końca języka głębiej do buzi i zamiast normalnego jedzenia pomaga sobie podrzucaniem głowy. Teraz koń jest bardzo grzeczny, ogólnie ma świetny charakter, ale po cholerę młode konie tak rzeźbić aż mają język uszkodzony :-(. Nie rozumiem tą modę na zganaszowane trzylatki.
Przez byłą właścicielkę był kupiony niecały rok wcześniej, "zajeżdżony" i poszedł w świat. Dużo ludzi niestety tak robi - zamiast wysłać konia do trenera i płacić za zajeżdżanie i jedyne co się koń nauczy, to różne odruchy obronne, bo jeżeli się nie posiada wiedzy/wyczucia to zazwyczaj jest bardzo blisko do siłowych rozwiązań.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
11 listopada 2019 08:10
Nie da się przewidzieć jaki będzie koń zanim nie trafi do nas do treningu. W ostatnim czasie miałam dwa przypadki rzekomo niebezpieczne. Jedna klacz, która była zajazdce u jakiegoś trenera i kazał właścicielom ja sprzedać, bo nie da się jej zajezdzic i jest niebezpieczna. Zrzucała wszystkich po kolei. Po tygodniu pracy, wyjechałam na niej w teren. Kobyła szybko się uczyła, jak tylko zobaczyła, że mnie nie przestraszy. Teraz właścicielka jeździ na niej zawody i kobyła jak złoto. Drugi przypadek to był ogier, który się okaleczał, atakował ludzi, w boksie się rozbijał, jeźdźca za nogę ściągal z siodła. Wykastrowali go, minęło pół roku, a jego zachowanie nie uległo zmianie. Trafił do mnie. To była jego ostatnia szansa - albo znajdę na niego sposób, albo kulka w łeb. Koń przeszedł u mnie totalną transformację, ani razu nie zachował się źle, od początku udało mi się zdobyć jego zaufanie. Teraz trafił w ręce dziewczynki, szykuje się do zawodów i jest największym pieszczochem, super chodzi pod siodłem.
Najbardziej obawiam się tych koni, o których właściciel mówi, że grzeczne i spokojne 😉.
Edit. Dodam jeszcze, że nie jestem żadnym kamikadze i nie wsiadam nigdy na konia, który nie jest na to gotowy. To jest moim zdaniem klucz bezpieczeństwa.
święte słowa. Większość koni mających opinie niebzpiecznych jest po prostu nie przygotowanych do dosiadania, ludzie bardzo lekceważą pracę z ziemi albo nie umieją zrobić dobrze. Albo koń ma problem zdrowotny
Ech, napisałam długi post. I wykasowałam, bo człowiek powinien kierować się nadzieją.
Napiszę tylko tyle: fajnie by było.
Halo - nieeee....!  😵  Ja tu wchodzę bardzo często tylko po to, żeby zobaczyć, czy coś napisałaś 😀 Jestem kryptofanem :kwiatek: Mam nadzieję, że napiszesz kiedyś jakąś publikację albo książkę ze swoimi spostrzeżeniami jeździeckimi 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się