Pensjonat [bez rekreacji] - opłacalny czy nie?

Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 stycznia 2009 21:35
Plus dość osobliwe relacje z właścicielem pensjonatu.... Ja jakoś bym nie chciała, żeby ktoś na moim terenie coś takiego uprawiał  🤔
i wez poprawke, ze wiele umow zawiera klauzule, ze oddaje w uzytkowanie swoj teren w celach rekreacyjnych a nie zarobkowych.
ushia   It's a kind o'magic
03 stycznia 2009 22:22
cieciorka, jak robilam wyliczenia uwzględniałam wszystkie koszty, wlacznie z woda, pradem, placami dla pracownikow, kowalem, wetem, zuzyciem sprzetu, rezerwa na remonty biezace itp
wychodziło mi nieodmiennie, ze albo konie maja chodzic po 5 godzin, albo cena za jazde byla duzo powyzej sredniej
probowalam w roznych wariantach, od 5 do 25 koni i jak bylo malo, to koszty stale mnie zjadaly, jak bylo duzo to wzrastaly koszty obslugi  tak w kolko  😜
jedyny wariant jaki wyszedl na plus to masz wlasna ziemie i inwestujesz na poczatku tyle, ze nie musisz brac kredytu - srednio realne
Mając kilka ha ziemi i ok 1 mln (na skromną zabudowę stajenną) można to lepiej zainwestować 😉.
delta   Truth begins in lies.
03 stycznia 2009 22:43
Cieciorka i jeśli to ma być typowa rekreacja to marne szanse na znalezienie rekreacji, która będzie jeździć w tygodniu. Rekreacja to ma do siebie, że zwykle jeździ w weekendy. Nie liczę wakacji, bo sezon rządzi się własnymi prawami.
rekreacja to bardzo upierdliwy kawałek chleba. ale to tylko moja opinia 😉
dużo bardziej przekonuje mnie pensjonat. Przy rekreacji poświęcamy baaardzo dużo czasu, a i sezonowość mocno się tutaj zaznacza. Duży wpływ ma też pogoda, oczywiście przy braku hali. I to, ze jesienią i zimą szybko robi się ciemno.
.
konia nie mam, nie jeżdże nawet i nie wiem, ile może w tej chwili kosztować samo wyżywienie konia, bo krótko mówiąc nie jestem w temacie. ale utrzymanie wlasnej stajni wiąże się z różnymi innymi komplikacjami, wiec tę opcję pomińmy.
jezeli stoję w pensjonacje za 1000zł z halą, mam dwa konie które pracuja dwie godziny dziennie to zarabiają miesięcznie 4800, czyli juz wystarcza na pensjonat. po odjęciu zostaje 2800, lub nawet 2000, bo należałoby koniom dać też chwile relaksu, nie będzie pracował codziennie i nawet przy komplikacjach przyjmijmy taką średnią (tak wiem, że koń może być kontuzjowany, wyłączony z pracy i wszystko sie może stac). zostaje nam więc na kowala, weta i dodatki, może też na trenera dla nas.


Jeszcze po przeczytaniu wnikliwym: jeśli jeden z koni ma np jakąś kontuzję, to jej leczenie często nie jest kwestią dni lecz miesięcy. Koń wypada Ci z pracy a musisz płacić za pensjonat. Jeden koń niech zarobi 2400zł przy najbardziej entuzjastycznym liczeniu, ale koszt utrzymania i leczenia drugiego konia i tak Cię zjedzą. Jednorazowa wizyta lekarza z podaniem sterydu czy innych to 200-400 zł, byle leki to kilkaset złotych.
Automaty do kawy to lepszy biznes  😁
my_karen   Connemara SeaHorse
04 stycznia 2009 10:58
my_karen, a ile płacisz za pensjonat?


Ja pensjonat prowadze sama. Tzn hmm, nie jest to pensjonat w pełnym tego słowa znaczeniu, od jakiegoś czasu ludzie daja nam konie do 'zrobienia', wiec takie konie staly u nas chwilowo na pensjonacie. Pozniej rozeszlo sie, ze trzymamy konie, wiec w przeciagu roku dwie osoby zaczęły sie u nas 'chwilowo hotelowac'. Samo poszlo, a planowałam zając sie tym na dobre w poźniejszym czasie, za powiedzmy rok. Dlatego teraz musialam pensjononat wymówić, niby na rok z powodu wyjazdu, no ale wiadomo, że te osoby pewnie już strace. Dlatego moja konina musi stac sama przez 3 tygodnie teraz, zanim od stycznia wybędzie na łąki na rok.
No ale wyszło mi to na dobre, bo teraz z większym doświadczeniem zaczne za rok, tak jak było zaplanowane dawno temu.
Będę zmuszona po powrocie z Irlandii zacząć od generalnego remontu, porządnych ogrodzen, etc, bo jak dotąd nie bylo do tego okazji, a moj kawalek ziemi jeszcze nie do końca był dostosowany.
Ale wiem chociaż, jak to powino wyglądać i co dopracować. I powiem tak, opłacalne dla mnie stanie sie to, jeśli na hotelu beda conajmniej cztery albo pięć koni. Inaczej mogę tylko hobbistycznie wspomagać trzymanie własnych rumaków.
cieciorka   kocioł bałkański
04 stycznia 2009 12:37
dzięki, chciałam się tylko dowiedzieć.
oczywiście wiem, jak kosztowne może być leczenie, rzeczywiście, pominęłam podatki.
ushia, poleczyłaś wszystkie możliwości? ile "u ciebie" konie pracowały najwięcej?
i przy żadnej z opcji nie wychodziło się na plus? czyli rekreacje prowadzic mozna jako dodatek, przy innym źrodle dochodów... ale skoro to tylko zjada pieniadze to dlaczego stajnie sie na to decyduja, tym bardziej, że pensjonariusze wola zamkniete stajnie?
teraz jak to licze przy różnych mozliwosciach (stajnia moja, w pensjonacie, jazdy prowadze ja, kon moj, lub nie moj) to albo mi brakuje na konia, lub na zaplate instruktorowi. a nawet gdyby to nie mam juz czasu ani jeździć ani pracować.
czy ktoś z was prowadził np jazdy na swoim koniu stojąc w pensjonacie? zawsze to pare groszy. no ale to już nie jest typowa rekreacja. okej, poddaje się 🙂
Cieciorka, kiedyś jeden z pensjonariuszy prowadził  na terenie "mojej" stajni jazdy na swoim koniu. Były to jednak zajęcia dorywcze, nieregularne. Napewno był to dla niego dodatkowy dochód, ale nie źródło utrzymania. I tak należy traktować stajnię. Jeśli np. jedno z małżonków prowadzi stajnię rekreacyjną i samo prowadzi jazdy to przy 5-6 koniach chodzących regularnie pewnie jest w stanie ok 1500zł średnio (w sezonie będzie to kwota większa, zimą mniejsza) zarobić.  Jeśli drugie z małżonków ma dobrą pracę to można żyć ja poziomie.
Jednak jako główne źródło dochodów rodziny sobie tego nie wyobrażam.
Hmmm tak się teraz zastanawiam, to zauważcie, że otwierając pensjonat na np. 10 koni - da to oczywiście "jakieś" zyski (latem większę, zimą mniejsze-zakładając, że nie ma się hali) ale przecież ktoś przy tych koniach musi robić.
A im więcej koni tym więcej pracy, a im więcej pracy to trzeba pomyśleć o zatrudnieniu pracowników, którzy nam w tym pomogą, bo przecież samemu wszystkiego, przy dużej liczbie koni, siłą rzeczy nie da się samemu zrobić.

Zastanawiam mnie fakt, czy otwierając pensjonat dla koni lepiej jest zatem cały swój czas samemu temu poświęcić (chodzi o obsługiwanie koni), czy np. pracować gdzieś indziej (żeby na to wszystko zarobić) i zatrudnić pracownika, który robił by przy koniach (karmił, ścielił, sprzątał, wypuszczał)?  🙄
Kiedy wyjdzie się na plus ?
Ja bym zaczęła pytanie od tego czy masz ziemie czy nie? Jeśli masz to ile i czy z budynkami?
Ceny ziemi są takie, że żeby na konie to się nie opłaca raczej kupować. Szczególnie bez budynków.
10 koni utrzyma pewnie i siebie i może i właściciela, ale kredytu na ziemie nie spłaci raczej.
I wogule, żeby móc wziąść kredyt to trzeba mieć stałą pracę...........więc chyba wychodzi błędne koło
ja myślę,
że jakiekolwiek UPROSzCzENIE co sie opłaca a co nie - jest bez sensu...
prowadzenie pensjonatu oraz szkółki a także posiadanie stajni zalezy od tylu ZMIENNYCH, że trudno cokolwiek doradzić...

ZMIENNĄ może byc posiadane ziemi czy gospodarstwa,
zmienną moze byc ilosc stajni i prnsjonatów/szkółek w okolicy
zmienną może być atrakcyjność regionu, bliskość dużego miasta
zmiennością mogą być KONIE w szkółce (np fajne małe halfingery)
zmienną może być sam INSTRUKTOR (dobry przyciągne rzesze ludzi - do d. odstraszy)

i wiele wiele innych

wg. mnie z PENSJONATU da sie wyżyć - co widac po wielu takich ośrodkach a nikt NIE robi tego charytatywnie!
ze szkółki również
i z mixu też
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 lutego 2009 19:32
jeśli chce się wyżyć z 5 koni w pensjonacie nie walając sobie przy tym rączek brudną robotą w sensie zatrudniając 10 stajennych, pomocników itepe  to raczej się kokosów na takim interesie nie zrobi
Dodofon masz rację, że na "opłacalność" takiego przedsięwzięcia ma wpływ wiele różnorakich czynników.
Moim zdaniem najtrudniejszy jest start, by wszystko rozkręcić......a najgorsze jest to, skąd na to wszystko wziąść kapitał...by postawić stajnię (lub wyremontować/przystosować istniejący już budynek), ogrodzić wybiegi, pastwiska, zakupić potrzebny sprzęt itp. itd.
Ogólnie ciężko. Nawet zakładając, że weźmie się kredyt, to za co później go niby spłacać? Przecież trzeba gdzieś pracować, a kto wówczas będzie robić przy koniach????
Dodofon masz rację, że na "opłacalność" takiego przedsięwzięcia ma wpływ wiele różnorakich czynników.
Moim zdaniem najtrudniejszy jest start, by wszystko rozkręcić......a najgorsze jest to, skąd na to wszystko wziąć kapitał...by postawić stajnię (lub wyremontować/przystosować istniejący już budynek), ogrodzić wybiegi, pastwiska, zakupić potrzebny sprzęt itp. itd.
Ogólnie ciężko. Nawet zakładając, że weźmie się kredyt, to za co później go niby spłacać? Przecież trzeba gdzieś pracować, a kto wówczas będzie robić przy koniach????


toto-lotek  😉
No dokładnie 😉
Sama myślałam o otwarciu własnego pensjonatu, ale perspektywa że miała bym być, zadłużona na 30 lat (biorąc kredyt) chyba nie dały by mi spokojnie zasnąć....
No dokładnie 😉
Sama myślałam o otwarciu własnego pensjonatu, ale perspektywa że miała bym być, zadłużona na 30 lat (biorąc kredyt) chyba nie dały by mi spokojnie zasnąć....



pocieszę Cię: każdy dorosły człowiek miał, lub ma, albo będzie miał kredyt, nawet na więcej niż 30 lat.

A wracając do tego co pisała ElaPe, jak się chce leżeć i pachnieć to nigdzie się nie zarobi, a "panią na włościach" to może być dziewczyna z bogatym tatusiem 😉 reszta do roboty.

Nie ma takiego biznesu, gdzie włożysz złotówkę i wyjmiesz dwie, tutaj tylko istnieje ryzyko, że dołożysz trzy. Ale jak ktoś bardzo bardzo chce to nikt mu nie zabroni, każdy pomysł jest dobry i godny uwagi, tylko uważam trzeba mieć plan B.  Łatwiej będzie ludziom, którzy w chwili kłopotów będą mogli gdzieś jeszcze dorobić, ale to chyba dotyczy wszystkich drobnych przedsiębiorców. Praca na etacie, lub samotna walka o przetrwanie: wybór należy do Ciebie 😉
Praca w celach zarobkowych związana z końmi, to chyba marzenie każdego prawdziwego koniarza - moja również 🙂
Jednak biorąc pod uwagę polskie realia i zarobki przeciętnego "Kowalskiego" nie jest się w stanie otworzyć atrakcyjnego pensjonatu, czy ośrodka jeździeckiego nie zadłużając się (w kredycie)
"pocieszę Cię: każdy dorosły człowiek miał, lub ma, albo będzie miał kredyt, nawet na więcej niż 30 lat."

Nie każdy. Nie mam i nie chcę mieć kredytu hipotecznego. Mogę sobie wziąść 40-50 tyś na 3-5 lat ale nie będe ryzykować pozbawienia się dachu nad głową.
Z szkółki/pensjonatu da się żyć. Pytanie tylko jaki standart życia komu wystarcza. Przy kilku konikach czy na hotelu czy w szkółce można co najwyżej przetrwać.

Nie każdy. Nie mam i nie chcę mieć kredytu hipotecznego. Mogę sobie wziąć 40-50 tyś na 3-5 lat ale nie będe ryzykować pozbawienia się dachu nad głową.

[/quote]

to już jest kredyt i na 3-5 lat musisz mieć  też jakieś poświadczenie majątkowe, bo niby na jakiej zasadzie ktoś wybuli 50 paczek?

a gdzie ja pisałam o kredycie hipotecznym ????

masz rację, ze kokosów z tego co widzę nie ma, ale przecież liczy się PASJA !!!
Zatonia wystarczyły poświadczenia dochodów i oświadczenie, w którym wymieniam "stan majątku". Dodatkowo przy takiej kwocie banki życzą sobie ubezpieczenie kredytu.
Kredyty o takim czasie spłaty o jakim posałaś są tylko hipoteczne.
Konsumpcyjny z tego co pamiętam max 8 lat.
Wyżyć się da oczywiście. Ale ja widzę, że opłaca się to ludziom, którzy ziemie mają już jakiś czas. Znaczy kupowali przed tym bumem na wszystkie nieruchomości. Bo nie wiem ile trzeba było by mieć koni (czy rekreacyjnych, czy na pensjonacie) żeby to zarabiało i na raty kredytu za ziemie, za budynki i na właściciela.
Szczerze mówiąc ludzie którzy chcą założyć swoją stajnię , hodowlę , rekreację czy nawet pensjonat nie mając nic muszą zainwestować. Żeby zainwestować w cokolwiek trzeba mieć pieniądze które bądź co bądź nie są małe zakładając że budujemy stajnie , stodołę , wybiegi , ujeżdżalnię nie liczę w tym hali + ziemia która teraz jest nieziemsko droga nawet na najgorszej pipiduwie...
Łatwiej jest jak ma się w spadku albo w prezencie jakiś kawał ziemi z zabudowaniami gospodarczymi która wymagają jedynie rozbudowy na obecnych fundamentach i budowy kilku wybiegów...
Sam pensjonat tak więc to dobra sprawa w przypadku drugiego wariantu w przypadku pierwszego trzeba się liczyć z tym że będziemy żyć od 1 do 1 nieźle urobieni po pachy. Koszt utrzymania konia w naszym rejonie mając swoje produkty to jakieś 150zł (liczę w tym owies , siano , słomę , wodę i prąd) czyli mając pensjonat za 500zł zostaje nam 350zł może przy 15 koniach miało by to jakieś ręce i nogi chociaż podejrzewam że marne...
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 lutego 2009 22:42
Jeszcze takie jedno pytanie z innej beczki.

Kiedyś rozmawiałam z kumpelami na temat ilości ziemi. I zastanawia mnie jaka ilość powinna wystarczyć na wszelkie zabudowania... Typu padoki, ujeżdżalnie czy pod zabudowania.
Minimalnie ile powinno być tego gruntu by jakoś to przyzwoicie funkcjonowało?

Moim zdaniem 5-7 ha by już wystarczyło...
Notarialna wg mnie to zależy od ilości koni , przy 4 koniach myślę że 2h pastwisk i 1h na zabudowania + ujeżdżalnię + jakieś dodatkowe wybiegi np zimowe spokojnie wystarcza.
U nas na stajni na 14 koni jest ok 10/12h pastwisk w tych 14 koniach są 2 kuce które chodzą sobie gdzie chcą , do tego dochodzi jakieś pół hektara na zabudowania , wybiegi zimowe , hale i pastwisko byłe dla ogiera i uważam  że to baardzo dużo na 14 koni🙂
Zatonia wystarczyły poświadczenia dochodów i oświadczenie, w którym wymieniam "stan majątku". Dodatkowo przy takiej kwocie banki życzą sobie ubezpieczenie kredytu.
Kredyty o takim czasie spłaty o jakim posałaś są tylko hipoteczne.
Konsumpcyjny z tego co pamiętam max 8 lat.


czyli masz kredyt  🏇
Zatonia ale nie hipoteczny. Ja z Twojego postu zrozumiałam, że każdy człowiek bierze kredyty hipoteczne (czyli te na wiele lat). Ja napisałam, że nie każdy. Bo i ja i wielu moich znajomych wystrzega się zastawiania swojego dachu nad głową.
Oczywiscie Bera-tylko powiedz -patrzac na caly watek-po co mi 50tys? gdy chce rozwijac gospodarstwo,robic inwestycje o ktorych tutaj jest mowa,majac w miare nie najgorsza prace meza -jak ma sie uniknac duzego wieloletniego kredytu gdy ciagnik w moim wieku to ponad 20tys(nowy 300000) ,stara prasa kilkanascie tys.,budowa stajni na 8 koni-kosztorys na prawie200tys( o hali nawet nie mysle!),ogrodzenie z rur ok 48tys (i to nie zadne hektary!!) nie bede dalej wymieniac moze,ale za maly kredyt to sobie mozna kupic samochodzik w salonie a nie inwestowac w infrastrukture konska. Co do ilosci ziemi pod budynki i wybiegi zimowe,to uwazam ze 0.5-1ha to za malo(chyba ze te wybiegi maja powierzchnie husteczek).Ja mam pod to 1.5 ha i jest ciasno(a hali nie ma),najlepiej policzyc sobie powierzchnie takich zabudowan i wybiegow planowanych na kartce,dodac drogi i miejsce gdzie swpbodnie zakreci ciagnik z 2 przyczepami przywozacy ci pasze,odbierajacy obornik czy ciezarowka przywozaca co jakis czas piach czy wiory na wybieg i wtedy wyjdzie ci jaka powierzchnia dla ciebie by pasowala.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się