"Miłego dnia życzę"

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 października 2010 14:39
ElaPe, cóż, skoro to dla Ciebie bezinteresowna złośliwość, to Twoje postrzeganie świata jest dla mnie nie zrozumiałe. Spytałam się grzecznie o wytłumaczenie, na jakiej podstawie mnie obrażasz. To nie moja złośliwość, że mówisz, a nawet nie potrafisz tego uargumentować. W takim razie wiesz co? Chcę być bezinteresownie złośliwa, zamiast mówienia bez sensu o rzeczach, których nie potrafię wytłumaczyć i przyjmować tak słowa innych  😉

I myślę, że nie wyklucza się to, że człowiek czasem jest stanowczy i mówi prawdę z tym, że potrafi być uśmiechnięty, uprzejmy i pomocny


Co do uśmiechu: będąc na wakacjach w moim ukochanym mieście, wszyscy się uśmiechali, panie przy kasie, zawsze pomocne, uśmiechnięte, miłe. Samochody ZAWSZE zatrzymujące się przed pieszymi. Do domu niestety z lotniska wracałam ciapongiem. Tylko do niego wsiadłam ludzie zaczęli się kłócić o miejsca. Zacietrzewienie, obrażanie się, chamstwo, poczułam, że jestem w domu.
w tym wątku przynajmniej podarujcie sobie złośliwości  🙄

A wątek odkurzyłam, bo przed chwilką w sklepie byłam jedyną uśmiechniętą osobą . I poczułam się jak zbieg z zakładu dla szalonych.

też mi się zdarza tak czasem poczuć, na dodatek mam taką głupią mimikę, że często przy ludziach czym większy nerw, tym większy banan na gębie
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
21 października 2010 14:55
ja powiem tak: po co komu sztucznie usmiechnięta gęba jak wiadomo że jest sztucznie usmiechnięta.

Czy to komuś w czyms ma ulżyć czy jak. I  przypomniała mi się scena ze Szczęśliwego Nowego Jorku kiedy to Boguś Linda wykład zrobił wspólokatorom na Greenpoincie że sa na 100 km rozpoznawalni w ytakim NYC że są nie stąd. Że ich gęby sa na wskroś szczere jak gęba ich koni pozostawionych na wiosce w Polsce. I kazał im się uczyć trudnej umiejętności szczerzenia bezustanku gęby w usmiechu dopóty dopóki im to w krew nie wejdzie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 października 2010 15:02
ElaPe, ale dlaczego zaraz sztucznie? Nie chodzi o to, żeby szczerzyć zęby, a w oczach mieć chęć mordu. Chodzi czasem o trochę empatii i życzliwości w stosunku do innych ludzi. Wiem, że jestem dziwna, bo często ustępuję, bo jak ktoś już, teraz, koniecznie, musi się wepchnąć przede mnie w kolejkę, to niech idzie, mnie 5 minut nie zbawi, a brak zszarganych nerwów pozwoli mi lepiej żyć. Jak ktoś jest mega chamski, to też staram się zagryźć zęby i dokładnie na przekór, uśmiechnąć się, podziękować, poprosić. To też często wybija ludzi z ich planu na jatkę. Chyba, że przegina, bo ja wiele potrafię znieść, ale mam granicę, jak się tę granicę przekroczy, to przestaję nad sobą panować. Stosuję w życiu zasadę, że uśmiechem i przyjazną postawą da się zdziałać o wiele więcej, niż krzykiem. Czasem trzeba zrozumieć, że ktoś może mieć gorszy dzień i mi jest miło, jak ludzie sie ze mną stykający też to rozumieją.
A to nie jest czasem tak, że panuje ogólna "norma" bycia przegnębionym i narzekającym, żeby przypadkiem nie "wyjść przed szereg"? Bo w końcu, ten uśmiechnięty = szczęśliwy = dobrze mu się powodzi = zaraz znajdują się tacy, którzy zazdroszczą takiego "dobrego powodzenia", mimo, że osoba uśmiechnięta może być uśmiechnięta.... po prostu, tak sobie, bo słońce ładnie świeci. Dziwne społeczeństwo.  🤔wirek:
Swoją drogą, takie miłe gesty jak uśmiechy, dzień dobry, przepraszam i tak dalej... są po prostu miłe i bardziej bym powiedziała, że jest ich za mało. Ostatnio mi jeden profesor powiedział "smacznego!", mimo, że pierwszy raz w życiu gościa widziałam, on mnie chyba z resztą też 😁 Odpowiedziałam grzecznie "Dziękuję" z uśmiechem i jadłam dalej, ale siedząca obok mnie koleżanka doznała ciężkiego szoku i od razu zapytała czy znam tego pana 😁
uprzejmoscią niemiłe osoby można też zabić;]
generalnie mówie dzien dobry w sklepach i jako klient czy petent lubię życzyć miłym paniom miłego dnia, spokojnej pracy czy dyżuru

choć pewnie większosci na volcie na "taką" nie wyglądam
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 października 2010 18:42
sznurka, Carl Orff powiedział kiedyś " Bądź uprzejmy dla swoich wrogów, nic ich bardziej nie złości"

Sankaritarina, nie wiem, ja jak idę do sklepu, obsłużą mnie miłe, uśmiechnięte Panie, to na prawdę jest mi fajnie i do takiego sklepu chętniej wrócę, niż do takiego w którym będzie się na mnie patrzyło i będzie mnie obsługiwano, jakbym była przyczyną głodu na świecie.

Co mnie bardzo dziwi, jak ludzie z mojego roku spóźniają się na wykład, wchodząc żaden nie powie "Dzień dobry", choćby bezgłośnie, o "przepraszam" to już w ogóle można zapomnieć. Co więcej, jak wychodzimy z wykładów czy ćwiczeń, nikt również nie mówi "Do widzenia", nie rozumiem tego, tych ludzi spotykamy co tydzień, a udajemy, że się nie znamy? Ja zawsze ze wszystkimi się witam i żegnam, co czasem też zadziwia.
To dzień dobry i do widzenia to już też coś dziwnego??  🤔
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 października 2010 19:03
Presja, nigdy bym tak nie pomyślała, ale wychodząc z wykładu na ok. 100 osób "do widzenia" powiedzą ze 3 włącznie ze mną.
A u nas pełna kulturka, wszyscy mówią 'dzień dobry', większość jak się spóźni to przeprasza, wszyscy też mówią 'do widzenia'. Ale może to specyfika prywatnej uczelni, nie wiem. W każdym razie wszyscy się szanują i na ogół lubią, nie wyobrażam sobie wchodzić na salę i zachowywać się jakby tego prowadzącego tam nie było...
Strzyga - jestem zdumiona, bo ja się nigdy nie spotkałam z czymś takim na mojej uczelni. Wiadomo zdarza się buractwo ale do widzenia a już na pewno dzień dobry mówi każdy.
Ja prowadzę sobie obserwacje pt.Klient w urzędzie.
I tak z 25% - wchodzi i nie wita się , faceci nie zdejmują czapki .
Ponieważ mamy koedukacyjne WC z konieczności widuję pisuar - owszem, panowie korzystają, ale tak..... no mało celnie , no i nie naciskają guzika do spuszczania wody. Bardzo często. Nie narzekam bo jest też grupa, która zamiast skorzystać pod dachem leje w krzaki za budynkiem -centralnie pod moim oknem.  😕
Patrzę też na ludzi takich w brudnych ubraniach. No totalnie brudnych, nieraz z dziurami. Ja rozumiem, że to ubrania robocze, ale jednak wybierają się do miasta.
Brudne buty ma tak z 80% ludzi, których widuję. Czyste buty zwracają uwagę.Nie są normą.
Taniu - A jakie to będzie miało znaczenie dla sprawy, jeżeli przyjdzie się w czystych czy brudnych butach? Chyba tylko takie że Ty jako osoba obsługująca wyrobisz sobie o kimś odpowiednie zdanie i tak też go przyjmiesz  😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 października 2010 08:22
Ale taką ostentacyjną, nadmierną i zupełnie nie pasująca do sytuacji grzecznością można też nieźle wkurzać.

Był ze 2 lata temu taki angielski film nie pomnę tytułu. Bohaterka wszędzie gdzie nie weszła, do jakiegokolwiek sklepiku uśmiechała się promiennie po czym dopytywała się o stan samopoczucia sklepowego dalej promiennie sie uśmiechając i dalej szczebiotać coś. Ci w tych sklepach widać nie podzielali jej dobrego humoru przeciwnie widać było jak ten jej radosny szczebiot coraz bardziej ich z równowagi wyprowadzał.

Potem ta panienka rozpoczęła naukę jazdy samochodem, a jej nauczycielem był wyjątkowo sfrustrowany nauczyciel na którego ten jej radosny szczebiot wyjątkowo źle wpływał. Nawet doszło w końcu do sceny że on nie mogąc już tego znieść zrobił jej awanturę po czym wyrzucił ją z tego samochodu na środku drogi.

A i jeszcze jedno. Promienne, uśmiechnięte i radosne zachowanie Amerykanów to mit nie wiedzieć czemu pokutujący. Zwrot "How are you" wcale nie ma na celu dowiedzenia się jak się czujesz tylko jest po prostu pustym zwrotem językowym.

Taniu - A jakie to będzie miało znaczenie dla sprawy, jeżeli przyjdzie się w czystych czy brudnych butach? Chyba tylko takie że Ty jako osoba obsługująca wyrobisz sobie o kimś odpowiednie zdanie i tak też go przyjmiesz  😉

Nie, ja się nie uprzedzam. Jaki miałoby to sens? Tylko te buty to taki wyznacznik. Czasy się zmieniają i tyle.
Dawniej było przysłowie-poznaj Pana po cholewach .
😉
A z Amerykanami to racja. Ja się na początku spinałam i na pytanie Clinta- zdawałam szczegółową relację co u mnie słychac, teraz mówię -Fajnie, a u Ciebie? I na odpowiedź nie czekam.
Zresztą moje stajenne buty też nieraz wołają o pomstę do nieba, ale jest teraz z nami dresażowa Anja i zerka z naganą, za co jestem jej wdzięczna. :kwiatek:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 października 2010 08:35
ElaPe, to było chyba "happy go lucky". ten instruktor mówił o trzecim oku 😀

Presja, mnie też to na prawdę mocno dziwi. nie wiem czemu tak jest.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 października 2010 08:53
Dokładnie Strzyga - to był ten film! Miał być komendią a wprawił mnie w stan niemałego wkur... własnie z powodu zachowania owej rozszczebiotanej, przeszczęśliwej i przegrzecznej panienki

Cały czas miałam nadzieję że film nie skończy się happy endem a jakąś totalna katastrofą w której w wielkich mękach zginie ta rozszczebiotana główna bohaterka która aż się prosiła by ktoś dał jej parę solinych kopów czy obił jej ten idiotycznie szczęśliwy a na dodatek paskudny pysk. Sprawiała wrażenie jakby cały czas była na jakiejś amfie czy innym dopalaczu. 

Taką miałam nadzieję że instruktor nauki jazdy jej mordę skuje i powybija parę zębów i że wreszcie się zamknie z tym swoim debilnym i irytującym śmieszkiem, do szału doprowadzającymi powiedzonkami i komentarzami i całą sobą w ogóle. 


A to wszystko przez tą ostentacyjna nie liczącą się z otoczeniem przegrzeczność
busch   Mad god's blessing.
23 października 2010 00:32
Ja za to nie wiem po co komu takie puste uprzejmości. Oznaką tego, że jestem z kimś na naprawdę zażyłej stopie jest to, że przestajemy się witać, żegnać, przepraszać przy każdej okazji bo tylko taka osoba zrozumie że wcale nie chodzi tutaj o to że jej nie lubię czy cokolwiek. Im gorzej kogoś znam, tym więcej mówię zwrotów grzecznościowych - po sklepowym zderzeniu, wpadnięciu na kogoś itd. mówię  "przepraszam" za każdym razem bo nie chce mi się wnikać kto zawinił bo mnie to mało interesuje czy ktoś powie czy nie powie przepraszam jak już na mnie wpadł.

W ogóle te całe witanie się mnie w<...>a - nigdy nie wiem które przywitanie jest najwłaściwsze i albo kogoś zrażam tworzeniem dystansu, albo zbytnim spoufalaniem się. Albo spróbuj komuś zapomnieć powiedzieć; od razu obustronna czerstwość sytuacji.  I po co komu takie "miłego dnia" - nie stanie się milszy od tego że ktoś tak mi w mailu napisze.

Generalnie im mniej konwenansów, tym lepiej, bo to oznacza mniej gaf które będę robić.
[center] Używanie przekleństw w trakcie trwania ostrzeżenia.
(poprz. - za duże zdj.)
[/center]
A to nie jest czasem tak, że panuje ogólna "norma" bycia przegnębionym i narzekającym, żeby przypadkiem nie "wyjść przed szereg"? Bo w końcu, ten uśmiechnięty = szczęśliwy = dobrze mu się powodzi = zaraz znajdują się tacy, którzy zazdroszczą takiego "dobrego powodzenia", mimo, że osoba uśmiechnięta może być uśmiechnięta.... po prostu, tak sobie, bo słońce ładnie świeci. Dziwne społeczeństwo.  🤔wirek:
Swoją drogą, takie miłe gesty jak uśmiechy, dzień dobry, przepraszam i tak dalej... są po prostu miłe i bardziej bym powiedziała, że jest ich za mało. Ostatnio mi jeden profesor powiedział "smacznego!", mimo, że pierwszy raz w życiu gościa widziałam, on mnie chyba z resztą też 😁 Odpowiedziałam grzecznie "Dziękuję" z uśmiechem i jadłam dalej, ale siedząca obok mnie koleżanka doznała ciężkiego szoku i od razu zapytała czy znam tego pana 😁


zgadzam sie w 100%, to takie nasze polskie-narzekac i byc gburem 🤔
przykladem dobrego zachowania sa dla mnie Francuzi-ZAWSZE zycza milego dnia, pytaja o samopoczucie, o dzien dobry, do widzenia czy dobranoc nie wspomne. nie patrza jak na ufo jak sie czlowiek usmiechnie, naprawde az chce sie przebywac wsrod takich ludzi. w tym roku jak wrocilam z Francji zrobilo mi sie naprawde przykro jak jeszcze na dworcu pani w kasie miala mine jakby mi łaske robila, ze bilet sprzedaje

zawsze mowie dzien dobry, nie wyobrazam sobie wejsc do sklepu i sie nie odezwac, nie mam problemu z przepraszaniem czy proszeniem o cos tonem niezadajacym, staram sie tez usmiechnac czasem do kogos-taka mala rzecz a cieszy 😉
ale przyznam, ze zdarza mi sie specjalnie wkurzac kogos swoja uprzejmoscia, np takie panie w dziekanacie, zawsze maja mine jaby mialy zwymiotowac na widok studenta, wtedy takie "do widzenia, milego dnia!" daje troche satysfakcji 😀iabeł:
busch, oddychaj, mam wrażenie ze przeraża cię rzeczywistość
aż tak się przejmujesz tym jak się z kimś witasz?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 października 2010 13:21
ciri, dokładnie =)

busch, skoro traktujesz to jak puste uprzejmości, to Cię przeraża. Dla mnie to bardzo miłe i bardzo lubię jak się ludzie do mnie uśmiechają, jak się ze mną witają, jak są uprzejmi i sprawią, że nawet jak pada, robi mi się cieplej na duchu.
Do Pani z dziekanatu jak idę, to się zawsze uśmiecham, wysłucham jak to jej jest ciężko, a studenci są źli, przytakuję z uśmiechem, a potem jestem obsłużona szybciutko i uprzejmie.
Możliwe, że jestem dziwna, ale kiedy ludzie w moim otoczeniu czują się dobrze, ja też czuje się dobrze. Czuje się źle, jak po raz kolejny głupia idiotka kierująca tramwajem zamyka mi drzwi przed nosem, a jak już jakimś cudem uda mi się wsiąść do jej tramwaju, patrzę jak zamykając ludziom przed nosem pokazuje im przez okno środkowy palec.


ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 października 2010 15:08
pani w kasie miala mine jakby mi laske robila

no to zabrzmiało dwuznacznie 😉

poza tym naprawdę nie można żywcem przenosić obyczajów innych narodów

np. Duńczycy nie mają słowa proszę i czy to znaczy że są narodem chamów? chyba nie. (choc jest to jakieś takie dziwne wydawałoby się)
o nie, rzeczywiscie, juz zmienione 😁

jasne, ze nie mozna przenosic obyczajow, ale to po prostu jest strasznie sympatyczne. jak przekraczam granice a tu nagle ludzie na ulicy sa usmiechnieci i nie dra sie na ciebie jak potracisz kogos niechaco albo tak zwyczajnie obca osoba w hotelu mowi dzien dobry, az sie czlowiekowi cieplej na sercu robi 😉
jednak przydaloby sie nam troche tych "zachodnich obyczajow" i cierpliwosci 🙂

a ostatnio coraz czesciej mam wrazenie, ze panie w dziekanacie maja odgorny zakaz mowienia w trakcie pracy, jakbym do bankomatu przyszla, moge sobie mowic a odpowiedzi i tak sie nie doczekam, czasem tylko widac mniej lub bardziej wyrazne qrwiki w oczach 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 października 2010 17:35
a mnie np rozwala jak np przegrzeczna pani firmowo odbiera telefon i mowi:

- Firmya xyz  dzień dobry

Klient: dzien dobry chce to i to

Pani odbierajaca telefon: - dzień dobry proszę więc...


3 x dzień dobry !!! to jakaś paranoja

a w wielkim mieście na ulicy z tabunami ludzi naprawdę nie ma co się no nie wiem frustrować tym że każdy leci i na nikogo nie zwraca uwagi i nie mówi każdemu dzień dobry - do widzenia - miłego dnia - to dopiero bylby dom waryjatów

to chyba normlane

jak się jest gdzieś na wsi to tak to sie do każdego wita bo jest tych ludzi mało po prostu

busch   Mad god's blessing.
23 października 2010 18:29
busch, oddychaj, mam wrażenie ze przeraża cię rzeczywistość
aż tak się przejmujesz tym jak się z kimś witasz?


Przejmuję się - to jedno, bo z jakichś niewyjaśnionych przyczyn inni ludzie się tym przejmują i na mnie patrzą dziwnie kiedy nie trafię  😀

A drugie, że nie mam pojęcia, co miałoby być w tych zwrotach takiego miłego - to tylko puste słowa, zwłaszcza jeśli mówimy o relacjach służbowych - wypowiadane o tak sobie w bliżej mi nieznanym celu. Naprawdę nie kumam co w tym takiego że niby pod ich wpływem wszyscy nagle mieliby się fajnie czuć.

Dziś wchodzę do jednego sklepu i się nie odzywam - pani ekspedientka patrzy na mnie i czeka aż się przywitam. No ale czas na przywitanie mija dość szybko i jak już w tym sklepie siedzę 5 minut, to raczej nie odparuję z "dzień dobry". Potem wchodzę do drugiego sklepu, mówię "dzień dobry" i odpowiada mi cisza i znowu ekspedientka się na mnie gapi jak w słup ogłoszeniowy  🤔wirek: Czy nie lepiej byłoby, gdyby cały świat wyrzucił do kosza te wszystkie puste słówka i nie musiałabym się głowić co kiedy komu powiedzieć i kto kogo kiedy przeprasza? I tak przecież te słowa niewiele znaczą i nikomu nic nie poprawiają.
cieciorka   kocioł bałkański
23 października 2010 21:00
nieznanym celu?
W celu stworzenia pozytywnej atmosfery. Dlaczego ma mi na tym zależeć? Bo to w moim interesie.
To nie chodzi nawet o nawyk- przecież wyżej cenimy uczynki nie wykonywane mimowolnie, lecz nie jako z przymusu.
Ale pisanina bush, to nie element dyskusji, tylko zazwyczaj pisanina dla samej pisaniny.

Ja też z tych, którzy lubią czuć się dobrze, więc mówię dzień dobry, wchodząc i do widzenia wychodząc.
ushia   It's a kind o'magic
23 października 2010 22:37
Zawsze mówię dzień dobry i dowidzenia w sklepach, urzedach, przychodniach, no generalnie wszedzie
Wydawalo mi sie, ze to normalna oznaka dobrego wychowania
I mierzi mnie jak ktos mi sia laduje do stajni i "ani me ani be" - ej ludzie, wlazicie na moj teren, to moze sie odezwijcie  🤔

w ogóle lubie zwrot "dzien dobry" - witam sie tak nawet z rówieśnikami i w sytuacjach nieoficjalnych

bush - no i co z tego, ze panna w sklepie Ci nie odpowiedziala? To swiadczy iz z niej jest burak, jej problem, nie Twoj
po co sie tak spinac?
A po co samemu mowic pani w sklepie "dzien dobry"? Zeby pokazac jej, ze pamietam, ze jest czlowiekiem, a nie elementem wyposazenia

Niniejszym - miłego dnia (wieczoru?) 😉
busch   Mad god's blessing.
23 października 2010 22:58
A o co chodzi, jeśli nie o nawyk? Naprawdę tak ze szczerego serca wszystkim naokoło życzysz miłego dnia i ich pozdrawiasz? Czy raczej to takie angielskie przepraszanie i "How are you?". W uprzejmym świecie, do którego wszyscy tak tęsknicie, wszyscy klepiemy te same grzecznościowe formułki, które z samej definicji nie niosą ze sobą żadnego ładunku emocjonalnego, nie mają żadnego towarzyskiego znaczenia, chociażby podtrzymującego relacje, a wchodzą jedynie w system wyuczonych zachowań. I co fajnego jest w tych wyuczonych robotycznych zawołaniach; tak się od tego lepiej na świecie zrobi?

To ja już wolę gburkowy świat, gdzie nikt nikomu nie życzy "miłego dnia", chyba że naprawdę to miał na myśli - nie dlatego że tak miło, grzecznie i wypada, ale dlatego że mnie bardzo lubi i chciałby, żebym o tym wiedziała. W przeciwnym wypadku - gdy "miłego dnia" życzy się ekspedientce, kontrahentowi i całej masie innych nieznanych nam i w sumie obojętnych ludzi - zwrot traci na znaczeniu. Zresztą czemu miałby nie tracić, skoro wciąż przez wszystkich jest używany - w końcu filtr go wyłapuje jako część nie bardzo wartą uwagi.

bush - no i co z tego, ze panna w sklepie Ci nie odpowiedziala? To swiadczy iz z niej jest burak, jej problem, nie Twoj
po co sie tak spinac?
A po co samemu mowic pani w sklepie "dzien dobry"? Zeby pokazac jej, ze pamietam, ze jest czlowiekiem, a nie elementem wyposazenia


Chodzi o to, że jedna jest zdziwiona gdy mówię, druga gdy nie mówię i to powoduje że nie ma jakiegoś utartego zachowania, po którym wiadomo że głupiej sytuacji nie będzie. Taki wzorzec byłby, gdyby nikt nikomu nic nie musiał mówić i nie byłoby to powodem uważania którejkolwiek ze stron za buraka albo inne warzywo.

A jeszcze najgłupsza jest grzeczność  typu jakieś zażyłe pozdrowienia z ust ekspedientki wypowiadane z kamiennej twarzy - to już w ogóle pokazuje ile w tym wyuczenia, a ile przekazywania pozytywnej energii. Nie zrozumcie mnie źle - ja też lubię gdy jeden człowiek drugiemu okazuje bezinteresownie sympatię i wszystkim jest miło, natomiast bardzo nie lubię konwencjonalizowania tych wszystkich miłych zwrotów i wciskania ich wszystkim nawet jeśli się tego wcale na myśli nie miało.


No ale nie traktuj cieciorko tego postu jako elementu dyskusji, ja tylko losowo wybieram ze słownika wyrazy i je potem żmudnie próbuję do siebie dopasować - z coraz mniejszym zapałem i coraz rzadszą częstotliwością, ale jeszcze nieco ciekawych połączeń mi na liście zostało  😜  .
busch a jaka norma była u ciebie w domu?
Jak sie zachowują twoi rodzice? Bo strasznie spinasz się i potem ja tam się nie dziwię, że ludzie cię tak odbierają.
busch, ale.... niestety, konwencjonalizacja stoi u podstaw takich zwrotów. To są elementy savoire-vivru, którego z resztą czasami ani widu, ani słychu. Niestety, często każdy żyje sam dla siebie i tak naprawdę większość rozmów w szkole, na uczelni czy w pracy, gdzieś, gdzie spotyka się duża ilość osób z początku dla siebie nowych albo nie będących w zażyłych stosunkach, polega na stosowaniu zwrotów podtrzymujących rozmowę, aplikowaniu fałszywych komplementów, udawaniu, że to, co mówi druga osoba jest ważne i interesujące, gdy tak naprawdę jedyną rzeczą, która obchodzi większość ludzi jest czubek własnego nosa. Sposób w jaki czasem odnoszą się do siebie ludzie jest po prostu smutny.
W kontekście tego miło po prostu usłyszeć "dzień dobry" czy "miłego dnia", nawet jeśli to mówi sprzedawczyni, która ma w oczach rządzę mordu, bo ma zły dzień. 😉
Swoją drogą, kwintesencją tego typu zachowania jest pani pracująca w jednym z Empików w moim mieście: zawsze ładnie ubrana i uczesana kobieta, chyba nawet kierowniczka jakaś(?), która dla każdego klienta ma promienny uśmiech i masę zwrotów grzecznościowych. 😉 Z racji, że przesiaduję w tym empiku bardzo często [mają miękkie pufy, końskie gazetki i książki... 😉 ], kojarzę kadrę i byłam świadkiem gdy ta kobieta cudownie miło pożegnała klienta, po czym odwróciła się do młodej współpracownicy i zaczęła na nią uragać półgębkiem. Twarz zmieniła jej się w przeciągu sekundy z przemiłej na wściekłą; zdążyłam zarejestrować jakieś przekleństwa na zapleczu. 😉 Dla mnie to przykład kobiety dobrze wykonującej swoją pracę, bo przecież najbardziej zależy firmie-empikowi na pozyskiwaniu i zatrzymywaniu klientów. Nie chciałabym być w sytuacji tej kobiety, która od 9 do powiedzmy 15 siedzi za tą kasą, dzień w dzień słyszy te same pytania, na które musi odpowiedzieć, musi stać nad ludźmi i tłumaczyć, a do wszystkiego niech jeszcze dojdzie szef-nadgorliwiec, który nie pozwala pracownikowi usiąść na tyłku.

To jest takie "nasze polskie" - bycie gburowanym, nieżyczenie drugiemu, wywyższanie siebie ponad resztę, wywyższanie narodu( 😉 ), ale temu nie ma się co dziwić biorąc pod uwagę całą, polską przeszłość, ale to jeszcze nie znaczy, że mamy się zamknąć w sobie i z nikim nie rozmawiać. Takie zwroty przecież nic nie kosztują, a są dla mnie oznaką dobrego wychowania, nawet jeśli w pewnym sensie używanie ich może polegać na wiecznym uśmiechaniu się i rzucaniu sloganami. 😉
Z resztą, moja skromna osoba ogólnie wygląda gburowato, dodatkowo widać po mnie wszystkie emocje- gdy mam zły dzień to muszę wyglądać wyjątkowo paskudnie, więc gdybym jeszcze miała się nie odzywać, to w ogóle byłabym brana za wściekłe yeti wypełzające z jaskini. 😉 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się