"Bykowe" - pytanie do pań

Ja bym jeszcze dodała, że porównywanie dzisiejszego świata do VI w czy innego średniowiecza to abstrakcja - choćby ze względu na antykoncepcję. Wtedy nie istniała, więc dzieci były naturalną konsekwencją "świętowania". Dziś się można "bawić" bez takich "skutków ubocznych" 😉
Najtańsze tabletki anty to koszt jakiś 15zł miesięcznie, więc nikły. Nie można porównywać tych sytuacji i pomijać takiego drobnego aspektu jak obecna wiedza o ciele człowieka, edukacja seksualna i dostęp do antykoncepcji.
To nie ma żadnego związku z ideą "podatku wychowawczego". Starożytni mieszkańcy Syrii co prawda dysponowali tylko bardzo ograniczonym zestawem środków antykoncepcyjnych i zapewne nie były one zbyt skuteczne - ale za to bez skrępowania zabijali "nadprogramowe" noworodki. Znaleziska archeologiczne są dość makabryczne... W IV w n.e. dość nagle - przestali ograniczać swoją płodność w ten sposób. Oczywiście, to mogła być w jakiejś mierze zasługa chrześcijaństwa - ale raczej niemożliwe, aby zmiana moralności miała tak szybki i tak widowiskowy efekt. Tym bardziej, że chrześcijaństwo szerzyło się najpierw w miastach ("poganin" to po prostu "wieśniak"...), w IV w n.e. wieś wciąż czciła Baala - tylko przestała mu składać swoje dzieci w ofierze. Najwyraźniej przestały być zbędne.

Oczywiście stosowanie antykoncepcji nie jest nawet w tysięcznej części tak dramatycznym gestem jak wrzucenie nowo narodzonego dziecka w ogień lub do pustej studni (inna rzecz, że nie powinniśmy patrzeć na to zjawisko przez pryzmat współczesnej moralności, to anachronizm). Nie należy oczekiwać, że kobiety przestaną brać pigułki - dla większości z nich, nie jest to w ogóle "problem moralny" i to się tak prędko nie zmieni.

Potencjalne "bykowe", jeśli w ogóle miałoby wpływ na demografię, to nie od tej strony. "Adresatami" tego bodźca są głównie mężczyźni i kobiety, które obecnie nie mogą mieć dzieci - bo najczęściej w ogóle nie uprawiają seksu. W każdym razie nie z drugą osobą... - ludzie nie pracujący, nie wchodzący w związki, nie wychodzący z domów.

Dlatego zresztą od początku piszę, że ten pomysł żadnym panaceum na kryzys demograficzny nie jest. Po pierwsze, nie jesteśmy jeszcze Japonią, żeby grupa "aseksualnych, aspołecznych" była decydująca dla ogólnego wyniku, a po drugie - w tej grupie jak na razie przeważają mężczyźni, którzy tak, czy inaczej dzieci nie urodzą i raczej też nie spłodzą - jak słusznie zauważyła halo, są zwyczajnie zbędni.
jkobus, - ale ja jestem młoda, pracującą, będąca w stałym związku kobietą. Nie jestem upośledzona społecznie (chyba :lol🙂, nie jestem leniem i nierobem, pracuje od 16 r.ż. I niby mnie to ma magicznie ominąć? Nie, zapłacę tak samo. I kurka, ciągle nie rozumiem, dlaczego mam być karana za to, że mi się chce rozwijać i pracować... dlaczego mój partner, który prowadzi własną działalność dostaje kolejny raz za to, że mu się chce - omija go wprowadzona ulga podatkowa, może oberwać bykowym. Na prawdę nie widzisz, że młodzi ludzie w naszej sytuacji prędzej wyjadą w diabły zamiast na siłę płodzić dziecko? Dlaczego znowu mam płacić za to, że myślę, pracuje i nie uważam, żeby rozsądne było posiadanie dziecka w momencie życia, w którym nie mam nawet własnego mieszkania.
Moi znajomi często nie mają tyle szczęścia, zaparcia i możliwości co my i ich ledwo stać na wynajem własnego m2, o kupnie nie wspominając. I co? Mają przestać pracować i robić dzieci? Bo do tego obecnie skłania polityka naszego kraju. Wszystko drożeje i cierpią na tym głównie osoby na starcie dorosłego życia.
Po pierwsze - raczej nie masz się czego bać, bo tego podatku po prostu nie będzie.

Po drugie - przy obecnym deficycie rąk do pracy trudno sobie wyobrazić, aby ewentualne "bykowe" nie zostało natychmiast przerzucone na pracodawcę w postaci proporcjonalnej podwyżki płac.

Po trzecie - z punktu widzenia PiS, im więcej "młodych, wykształconych z wielkich miast" wyjedzie i nigdy już nie wróci - tym lepiej.

Edit: Onet to żaden autorytet, ale rzućcie okiem na ten artykuł https://businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/500-plus-do-podzialu-ekonomista-marcin-mrowiec-proponuje-zmiany-w-programie/sp42230. "Upośledzeni w lekkim stopniu i niepełnosprawni to ostatnia rezerwa siły roboczej w Polsce".
Czy mógłbyś podać jakiekolwiek źródło "zabijania niepotrzebnych noworodków w Syrii", bo nijak nigdzie nie mogę znaleźć.
Z telefonu linka nie wrzucę. Poszukaj sobie, co to jest "cmentarz tofet" (to a propos kultu Baala i ofiar z dzieci) oraz jak się odnosiło prawo rzymskie do kwestii porzucenia noworodka. Jakiś czas temu czytałem też wywiad z archeologiem, który badał pozostałości po domu uciech - jeśli będę w stanie pisać nie z telefonu, to spróbuję znaleźć i wrzucić link.
Poczytałam. Tam jest napisane, że w znacznej większości te dzieci rodziły się martwe i nie było mowy o składaniu z nich ofiar.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
11 lipca 2019 19:00
pokemon wg nowszych badań, gdy określono wiek dzieci, których szczątki znajdowano w cmentarzyskach, okazało się, że przeważały dzieci miesięczne i 2-miesięczne, natomiast szczątków noworodków prawie wcale nie odnajdowano. Dlatego naukowcy wycofali się z poglądu, że ofiary całopalne z dzieci to tylko rzymska propaganda, a na cmentarzyskach chowano dzieci zmarłe śmiercią naturalna. Rozkład wieku ofiar temu zaprzecza.
Taka jest jedna z TEORII. A nie jakaś prawda objawiona jaka przewija się od 3 stron.
Niestety...
Proszę: daj mi ignora. Będziesz miała zdrowsze nerwy. Mogę się zresztą przestać wypowiadać. A co mi tam! Bo poziom Twojej krytyki już dawno przeorał się przez muł denny.Rowu Mariańskiego...
Ktoś mógłby mi wytłumaczyć co to są "wartości etyczne"? Bo nie znam takich. Znam wartości moralne. Etyka jest nauką o moralności. 

Z największą przyjemnością, chociaż dla równowagi powinnam powiedzieć, że można sobie wpisać w googlach.

„Etyczny” jest m.in. synonimem słowa „moralny”.
https://sjp.pwn.pl/slowniki/etyczny.html

wg sjp:
Synonimy
etyczny (człowiek) uczciwy
etyczny (rozterki) moralny

moralny
1. «dotyczący wartości, norm, ocen i zasad postępowania uznanych w jakimś społeczeństwie lub środowisku za dobre i właściwe»
2. «zgodny z tymi zasadami»
3. «postępujący według tych zasad»
4. «odnoszący się do przeżyć i uczuć wynikających z konieczności rozstrzygania, co jest dobre, a co złe»etyczny (rozterki) moralny


A co to jest synonim? Ten sam słownik mówi

synonim
1. «każdy z pary wyrazów mających takie samo znaczenie»
2. «symbol lub odpowiednik czegoś»


Poniższe cytaty są ze słownika języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego
(całości nie przepisuję, jest tutaj)

Etyczny , etyczni – odnoszący się do etyki, zgodny z nakazami etyki; moralny
...
Głosicieli zasad etycznych, tych, co to pięknie mówią i piszą, .... 
Czyn etyczny, etyczne postępowanie 




Nie ma za co  🙂
Jeśli wg ciebie etyczny = moralny to nie mam pytań.
Udzieliłaś odpowiedzi, dziękuję.

jkobus, nie widzę tego tak, jakobym przeceniała czynnik biologiczny. Po prostu uważam, że on determinuje także wszelkie efekty społeczne,
poprzez oddziaływanie "stada". "Stado" wywiera presję na jednostki, szczególnie na młode jednostki, aby postępowały zgodnie z interesem stada.
Ale żyjemy w ciekawych czasach. Raz, że powszechnie podoba się idea "wolności negatywnej", najbardziej widoczna w atakach na wszelkie rygory.
Dwa, że niezwykle łatwo jest znajdować takie "stado", którego interes będziemy realizować bez modyfikacji własnych wyborów.
Czyli mamy do czynienia, jak zresztą tu wykazano, z migracjami - fizycznymi, i do różnych światów wirtualnych, emocjonalnych.
Czyli: "Stadu" się nie podobam? Tym gorzej dla "stada".
Ponieważ jednostka w stadzie (wybranym przez siebie) nie jest już samotna = zagrożona, nie będzie skłonna do rezygnacji z komfortu dla przetrwania (genów, "stada"😉.
"Macierzyste stado" nie ma czym szantażować.
Dlatego sądzę, że rodziny z innych kręgów kulturowych będą liczne tylko do momentu, do którego będą pozostawać w ramach/zasięgu nacisków swojego "stada".
Gdy "wpadną na pomysł" alienacji bez alienacji (a wpadają coraz częściej i łatwiej, bo mają smartfony) - przestaną się usilnie mnożyć. Zaniknie też czynnik desperacji, niemożliwości innego spełnienia.
Na powszechną szczęśliwość, dla miliardów - nie ma co liczyć.
Zatem, nieuchronnie, ludzkość sobie po prostu wymrze.
W porównaniu do dinozaurów - błyskawicznie.
Nie ma od tego odwrotu. Ponieważ ciąża i poród zagrażają nie tylko komfortowi, ale i życiu samicy.
To jest przeżycie z gatunku ostatecznych. Zatem, mogąc tego uniknąć, trzeba mieć dobry powód, by się na to narazić.
Poza bazowym instynktem "muszem mieć swojego bejbika" - nie widzę żadnych możliwych i skutecznych motywatorów.
Jak powszechnie wiadomo, od lat 60-tych tym motywatorem nie jest już rozkosz seksualna. Skutecznie oddzieliliśmy seks od prokreacji.
Ukochany naciska na dziecko? A jaki to problem? "Tego kwiatu jest pół światu". A babcie niech się wypchają, to nie ich sprawa.
Niby jest jeszcze coś takiego jak miłość, i niby ta lubi się mnożyć - by było jej więcej i więcej.
Ale bez przesady - idealizm jest passe.
halo, zakładasz ciągły "postęp", czyli myślisz w paradygmacie świata zachodniego (tzw. koniec historii), tymczasem świat może iść w kółeczko. np z powrotem do niewolnictwa, tyranii. I moim zdaniem idzie (a może do czegoś w rodzaju nowego, tym razem globalnego komunizmu). Demokracja być może się kończy, widać to po demokratycznych elitach całego świata, które zaczęły ciążyć w kierunku, że demokracja to jest wtedy gdy my rządzimy. Nagła miłość do islamu, też może świadczyć o tęsknocie za poddanymi, o którcyh głosy nie trzeba zabiegać. "Zachód" jako potęga gospodarcza i militarna też może nagle zostać zmarginalizowany, właściwie wiadomo, że w obliczu rozowju Chin stoi na krawędzi. A reszta świata mnoży się na potęgę. To tylko nasza cywilizacja przestała.

W potocznym języku faktycznie używa się słów moralny - etyczny zamiennie, w języku filozofii to co innego.
bobek, Gdzie zakładam ciągły postęp?
No owszem, pewien jest, ale to niezależnie jaki świat na tej planecie: nowe pokolenie jest młodsze 😉
Powtarzam - reszta świata też się wkrótce mnożyć przestanie.
I koniec historii nastąpi we wszelkich paradygmatach - ludzkość wymrze. Kiedyś.
(jeśli zlikwiduje się prezerwatywy, tabsy, wprowadzi rytualne gwałty w okresach płodnych etc. i ludzkość będzie się nadal mnożyć-
też wymrze. Kiedyś)
Naprawdę tak trudno zrozumieć co piszę?

Ja natomiast nie rozumiem, co ma demokracja (rządy większości, rządy przez wybory powszechne) do etyki sytuacyjnej?

A ze słowem "etyczny" mam tylko taki kłopot, że, gdy ktokolwiek unika słowa "moralny" jak diabeł święconej wody 😉
to już w zasadzie nie potrzebuję się zapoznawać z jego poglądami. Przy czym zdolności wróżbiarskie mam, ale nie aż takie.
Po prostu treść tych poglądów można zgadywać z 99,9 % dokładnością. Wielokrotnie chciałam, aby było inaczej - nigdy nie było.
halo, no taki postęp, że można zakładać, że świat idzie w kierunku "zachodnim-postępowym" ergo człowiek zaprzestanie rozmanażania bo "Jak powszechnie wiadomo, od lat 60-tych tym motywatorem nie jest już rozkosz seksualna. Skutecznie oddzieliliśmy seks od prokreacji. Ukochany naciska na dziecko? A jaki to problem? "Tego kwiatu jest pół światu". A babcie niech się wypchają, to nie ich sprawa." (cytat z ciebie). A może iść w każdym innym kierunku. Np to ludzie z Afryki zaczną narzucać ludziom z Europy swoje zwyczaje nie na odwrót. My jesteśmy wychowani w kulturze zachodu i odruchowo myślimy w paradygmacie postępu, czyli że historia zawsze idzie ku nowemu (a lewica dodatkowo, że nowe zawsze jest lepsze od starego), a np w Chinach człowiek odruchowo myśli, że historia toczy się wkoło.
Jeśli wg ciebie etyczny = moralny to nie mam pytań.
Udzieliłaś odpowiedzi, dziękuję.

Nie tylko wg mnie, ale przede wszystkim wg Słownika języka polskiego pod redakcją prof. Witolda Doroszewskiego.   

Czyli:
1 Albo po raz kolejny nie przeczytałaś, ale skomentowałaś
2 Albo przeczytałaś, ale nie zrozumiałaś
3 Albo przeczytałaś, ale wiesz lepiej niż autorzy słownika. 

Dla mnie jednak większym autorytetem jest prof. Doroszewski niż halo, bez względu na to jak wysokie mniemanie masz o sobie. Zaryzykuję stwierdzenie, ze nie tylko dla mnie.

prof. Doroszewski


A ze słowem "etyczny" mam tylko taki kłopot, że, gdy ktokolwiek unika słowa "moralny" jak diabeł święconej wody 😉
to już w zasadzie nie potrzebuję się zapoznawać z jego poglądami. Przy czym zdolności wróżbiarskie mam, ale nie aż takie.
Po prostu treść tych poglądów można zgadywać z 99,9 % dokładnością. Wielokrotnie chciałam, aby było inaczej - nigdy nie było.


Ha, ha, ale wymyśliłaś pokręcone wytłumaczenie, żeby tylko nie przyznać, że nie wiesz, o czym piszesz.    🤣

Jak diabel święconej wody, powiadasz? 

Wykorzystywać dzieci do zachęty do pracy? Albo jako karę za niepracowanie? Pomysł jest nie tylko niedorzeczny, ale wręcz niemoralny.
.....
Chociaż w sumie nie powinno mnie to dziwić, bo jednak jest to kwestia norm moralnych zgodnie z którymi człowiek funkcjonuje.   

Nie dziwię się, ze aspektu moralnego nie widzisz, bo masz system wartości etycznych różny od ogółu (a przynajmniej mam taką nadzieję).
.....
To jest ten aspekt moralny.


to już w zasadzie nie potrzebuję się zapoznawać z jego poglądami

Przecież nie musisz. Ale skoro nie zapoznajesz się, może lepiej nie komentuj tego, czego nie przeczytałaś.  Przecież już jakiś czas temu zarzekałaś się, że „już nigdy nie będziesz ze mną rozmawiać o niczym”. Może lepiej się tego trzymaj, zamiast robić z gęby cholewę.  Chociaż przyznam, że będzie mi trochę szkoda, bo swoimi przytykami mnie rozśmieszasz, a śmiech to zdrowie.  🙂

bobek a co jest fajnego w kulturze prokreacji, która nierozerwalnie wiąże się z biedą, głodem, brakami w higienie i edukacji?
Wynalazek już jest - antykoncepcja hormonalna dla kobiet. Kraje trzeciego świata nie muszą wyważać otwartych drzwi, a kobiety - jak tylko będą miały finansową możliwość uniezależnić swoją płodność od mężczyzn, zrobią to.
Bo bycie żywym inkubatorem i rodzenie po 8-9 dzieci to nie jest nic fajnego dla ŻADNEJ kobiety na tym świecie.
bobek, rzecz w tym, że o ewentualnym wektorze zmian można mówić zanim wystartował jakiś proces.
A, jak napisałam, cały świat ma już smartfony.
Wystarczy sobie pooglądać (np w autobusie) jakiś bollywoodzki film, żeby się zorientować jak to zaczyna(!) wyglądać.
Proces unikania trudów rozrodczości ruszył na całym świecie (a można dyskutować czy to postęp).
I, hm, bez implementacji (rytualnych?) gwałtów w okresach płodnych nie da się go powstrzymać.
Gdy tylko ludzie "gdzieś" zyskają łatwość wyrwania się spod nacisków swojego "stada": rodu, rodziny.
A ten proces alienacji też już wystartował.
Co się zaczęło - dojrzeje a potem osiągnie swój schyłek. Tak jest zorganizowany ten świat.
To żaden "zachodni paradygmat". To biologia, natura.

lillid, Najmocniej przepraszam, skąd masz tę pewność? Że aż używasz kwantyfikatora wielkiego?
Skąd w ogóle możesz wiedzieć co kto inny uważa za fajne?
halo, moim zdaniem historia leci w kształt sinusoidy, co się raz zaczęło dochodzi do pewnego przerysowania, tak że ludzie mają dość i odbijają dokładnie w przeciwnym kierunku 🙂

lillid, w sumie nie wiem jak mam się odnieść do twojego postu. Ja niczego w swoim nie oceniałam na plus czy minus. Chciałam tylko zaznaczyć, że mamy pewien bias z racji naszego urodzenia się w takiej czy innej kulturze. Zawsze mi się przypomina taka anegdota z książki podróżniczej Cejrowskiego, o tym jak różni się punkt widzenia człowieka zachodu od człowieka południowego. Otóż autor zaczepił raz pewnego tubylca (Ameryki Środkowej bodajże), który dużo czasu spędzał medytując w hamaku, że może wziąłby się do jakiejś roboty. Ten zapytał dlaczego, na to Cejrowski, że dach dziurawy i na jedzenie dla dzieci by zarobił. A tubylec na to, że przecież nie pada, a jak zacznie to się wtedy naprawi, dzieci zaś mają owoce w lesie. I zatkało kakao 😉
halo pewnie, ja nic nie wiem, a statystyki kłamią. To, że dzietność rodzin migrujących z krajów o rekordowym przyroście naturalnym do Europy drastycznie spada, to nie jest argument? Bo w moim odczuciu to jednak dowodzi teorii, że dzietność na poziomie 6+ to już nie jest wybór, lecz jego brak.
Tak, są osoby, których najważniejszym celem w życiu jest posiadanie dużej rodziny - na ogół dotyczy to osób, które same się w takowej wychowały. Zjawisko zatem nieuchronnie zanika.
Nie szukając daleko, na polskim podwórku liczba urodzeń piątych, szóstych i kolejnych dzieci w rodzinie wyniosła 1,6% (!) ogółu urodzeń w 2016 roku. Jest to marginalne zjawisko w granicach błędu statystycznego.

bobek Cejrowski chłopa pytał, to chłop mu odpowiedział.
Najwyższy wskaźnik przyrostu naturalnego na świecie ma Niger - blisko 50% ludności poniżej 14 lat, 7,75 dziecka na kobietę, wskaźnik analfabetyzmu ponad 80%, średnia długość życia 52,5 lat. No raj na Ziemi 🙄
Ponownie - to nie jest wybór, to brak wyboru. Jak myślisz, co by się stało, gdyby ci ludzie przyjechali do Europy, poszli do szkół?

Jest jeszcze jeden aspekt kontroli płodności - zdrowotny. Ryzyko zapadalności na choroby układu krążenia znacząco wzrasta u kobiet, które mają więcej, niż 1-2 dzieci.
Tak, wiem - sabotujemy swoje zdrowie na setki innych sposób codziennie i to całkiem świadomie. Niemniej obstaję przy swoim - urodzenie 8-9 dzieci, to nic fajnego dla żadnej kobiety.
lillid, w dalszym ciagu nie wiem jak sie odnieść do twojego postu bo ja w ogóle nie dyskutuje na tematy, które poruszasz. Jeżeli chcesz żeby twoje zdanie, na jakiś temat wybrzmiało to po prostu je napisz - od tego mamy forum. Nie musisz dawać mojego nicku z przodu, nie? 😉
bobek Ty piszesz o sinusoidzie i świecie "idącym w kółeczko",  a ja piszę, że nie będzie żadnego kółeczka, bo wynalazek, który je przerwał, już został wynaleziony.
lillid, coś tam wiesz 😉, ale nie możesz używać kwantyfikatora wielkiego,
bo wystarczy jeden przypadek, żeby już nie było "dla ŻADNEJ".

bobek, na ten temat nie ma żadnej sinusoidy.
Jeśli dzietność spadnie poniżej alarmującego poziomu - to umarł w butach.
Dana populacja wymrze.
Większość Europy już ten poziom "osiągnęła", reszta ludzkości "wkrótce" dołączy.
W Polsce (przykładowo) nie jesteśmy już w stanie zwiększyć populacji, już jest pozamiatane.
Możemy spowolnić proces wymierania.
Stąd, zresztą, wziął się pomysł na szeroko otwarte wrota dla migracji - żeby powstrzymać proces wyludniania.
Dlatego też w każdej populacji, która ma taki problem o wiele "cenniejszym" migrantem jest kobieta w wieku płodnym,
najlepiej ze środowisk jeszcze wysoko płodnych (kulturowo?).
Lub już liczna rodzina.
Aby jeszcze dosadniej: jeśli Każda kobieta, która może mieć dzieci, zdecyduje się tylko na jedno dziecko - po 25 latach
potencjalnych matek będzie grubo ponad 2 x mniej. Po następnych 25 latach - ok. 5 x mniej.
I to będzie leciało tak szybko, jak w słynnej anegdocie o polach szachownicy i ziarnkach zboża.
Tylko odwrotnie.
Proszę:
[url=https://pl.wikipedia.org/wiki/Wzrost_wykładniczy_liczebności_populacji#/media/Plik:World-Population-1800-2100.svg]World-Population[/url]
Obecnie wiele wskazuje na to, że zielona linia jest zbyt optymistyczna.
Oczywiście przyszłości nikt nie zna.
Ale to, że to nie jest sinusoida, to już wiemy.
Halo, nie mogę przeczytać dokładnie bo twój link rozjechał forum ale z biologicznego punktu widzenia nie stoi nic na przeszkodzie, żeby trend został odwrócony. Tak mnie uczyli w podstawówce 😉
Problem jest kulturowy i dotyczy tylko części świata. Większość świata rozmnaża się dalej. Jeżeli zaś jest to problem kulturowy to wystarczy zmienić kulturę. Czy możemy zakładać, że kultura (zachodnia) odpowiedzialna za wymieranie będzie wieczna? Albo że stanie się uniwersalna i dominująca? Po mojemu nie ma ku temu już żadnych przesłanek, chociaż jakiś czas temu dominacja godpodarcza zachodu, mogła dawać jakieś tam szanse na ten drugi scenariusz.
bobek, link wcale nie był dłuższy niż przeciętna linijka tekstu (u mnie na 1/2 przeciętnego ekranu).
Chyba że czytasz na telefonie w pionie - to wszystko ci rozjedzie.
edit: albo oglądasz na podglądzie
Ta "korespondencja" z tobą tutaj kojarzy mi się z gadaniem do betonu.
Przyjęłaś jakieś kryptozałożenia, które się nijak mają do tego, o czym piszę.
Nie rozumiesz bo nie rozumiesz, albo dlatego że nie chcesz.
W każdym razie konwersacja to nie jest, bo ja o krowie ty o rowie.
Czemu i skąd zafiksowałaś się na "kulturę zachodnią"?
Może nie uwierzysz, ale Żadna kultura nie będzie wieczna.
Tak, wiem, jestem fundamentalistką: 2+2 = 4.
W każdym razie - fajnie, że masz konkretne poglądy, niech ci wyjdą na zdrowie.
Ja zostanę przy swoich: 2+2 = 4.
A w przypadku potomstwa: 2 + 2 oznacza, że dana populacja (może dasz radę sprawdzić sobie, co to jest populacja) - szybko wymiera.
To nie jest żaden "problem kulturowy", ani żaden "trend".
Bez nacisków kulturowych/rodowych/rodzinnych/stadnych wobec dostępności metod regulacji płodności
nic nie powstrzyma kobiet (na całym świecie, globalnie) przed rodzeniem mniej i mniej dzieci.
Z bardzo prostego powodu: każda ciąża jest potencjalnie ryzykowna dla organizmu macierzystego.
halo, reszty nie komentuje ale co to za czynnik spowoduje, że ryzyko nagle przesłoni zwyczajną chęć posiadnia dzieci? Przecież w PL metody kontroli są powszechnie dostępne, a kobiety wciąż i wciąż podejmują ryzyko dla organizmu macierzystego. Absolutnie przeważająca liczba kobiet z dostępem do antykoncepcji wszystkich typów ostatecznie ma dzieci. Ale nawet gdyby twoja teoria miała się zacząć sprawdzać, to metody kontroli produkuje cywilizacja, w sensie przemysł o wysokim stopniu specjalizacji. Gdy ta cywilizacja się załamie w wyniku wymierania, skończą się też metody kontroli. Zupełnie na marginesie, antykoncepcja i brak ciąż też są potencjalnie ryzykowne dla organizmu macierzystego.
bobek, proszę, wyluzuj odrobinę.
Ani ty ani ja nie przekonamy się jak ostatecznie potoczą się losy ludzkości.
Nie będzie już nas, ani, zapewne, nawet naszych prawnuków.
Uprzejmie przypomnę tylko, że, aby skutecznie regulować płodność (w pewnym zakresie)
potrzebna jest jedynie wiedza i okresowa wstrzemięźliwość.
A Rzymianom jakoś wymarcie cywilizacji się skutecznie udało.
(w Rzymie rodziło się maleńko dzieci, w sensie - dzieci obywateli, inie, niekoniecznie dlatego, że ołów etc. -
Rzymianki, podobnie jak my dzisiaj - umiały dbać o ograniczanie ryzyka i zgrabnie radziły sobie z regulacją płodności)
Chęć posiadania dzieci, jak widać dookoła - skutecznie zaspokaja dwoje dzieci, niekiedy troje.
To nie wystarczy do powstrzymywania wymierania.
Komfort jest wysoce zaraźliwy.
Gdy nie ma sytuacji nacisków (kulturowych/stadnych) każdy potrafi docenić komfort, jaki daje posiadanie potomstwa
w ilości, czerpie z re-volty: "aby wszystko dziecku zapewnić".
Każdy, dowolnego odcienia cery i kontynentu urodzenia.
halo, no ale ludzkość nie wymarła po tym jak Rzymianie, się przestali rozmnażać (przestali naprawdę, czy tylko pewna elitarna warstwa społeczna się jakiś tam „zdegenerowała”?) Mnie da się przekonać, przekonywującymi argumentami ale faktycznie ten temat trzeba już zarzucić ;P

Natomiast stawiam tezę, że to, że zachód się nie rozmnaża nie jest spowodowane samym dobrobytem (zdaje się ze coś takiego sugerował jkobus?) ale m.in. odejściem od stadnej formy wychowywania dzieci, rozdzieleniu miejsca pracy od miejsca gdzie „dzieje się rodzina”, słowem odejściem od rolnictwa do przemysłu.
bobek, a znasz jakiegoś Rzymianina, którego matka w dzieciństwie uczyła łaciny jako pierwszego języka? 😉

Zanik licznego rozmnażania zawsze jest związany z koegzystencją 3 zjawisk:
1. Możliwości "technicznej": np. skuteczne środki spędzające płód, skała do zrzucania zbędnych noworodków, wiedza o okresach płodnych
2. Możliwości osiągnięcia wysokiego poziomu indywidualnego komfortu (oprócz opisanej wcześniej sytuacji "spełnienia totalnego", dostępnej bardzo nielicznym)
3. Niezależności od nacisków stadnych: rodowych/kulturowych/religijnych/państwowych, w tym lansowanych trendów.

Jasne, że możemy zarzucić temat, tym chętniej, że dla mnie jest już wysoce abstrakcyjny; decyzje będą podejmowały moje dzieci (i, mam nadzieję, ich dzieci), nie ja.
Ale ten temat nie zniknie, póki istnieje ludzkość.
Nie przypadkiem przywołałam tu filmy z bollywood, bo wszak, póki co, najintensywniej rozmnaża się populacja w Indiach.
I w tych filmach coraz więcej instrukcji jak uniknąć potomstwa, i jak fajne może być życie bez dzieci. I jak to nie twojej teściowej decydować, ile chcesz mieć dzieci.
A docierają, sądzę, do każdziutkiej wioseczki, choćby wyświetlane na jasnej sierści krów.

Ze swojej strony wyczerpałam temat.
Podsumuję ogólnie własne przekonanie: żadne bykowe nie powstrzyma globalnych tendencji.
A te wyrażają się w liczbach. Gdy miałam 16 lat głoszono, że w 2020 ludzkość będzie liczyła 30 miliardów.
Cóż, prognozy się nie sprawdziły, a przyrost naturalny w skali świata(!) hamuje bardziej i bardziej.
Jak pisałam, biorąc pod lupę poszczególne populacje, w niektórych trend da się jeszcze odwrócić, w innych już nie ma na to szans.
Tzw. "biała Europa" już jest trupem - i to raczej nie podlega dyskusji. Stało się, choć jeszcze nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
Wysuwam hipotezę, że nie inny będzie los całej ludzkości - kwestia czasu, i relatywnie niedługiego; drugich 200 000 lat ludzkości nie wróżę.
dea   primum non nocere
21 lipca 2019 19:36
Ciekawe czy zostanie więcej niż dwa gatunki (szczur, karaluch) kiedy się już ludziom uda wymrzeć. I czy wcześniej wymrą z omawianych przyczyn czy jednak zarżną Ziemię. Ale to też tylko takie moje pytania w eter, bo raczej się nie dowiem - aż takiego tempa nie przewiduję.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się