Zero waste - jak żyć bez śmieci

andzia1, może przestuj opcję robienia w domu? Na początek może być minimalistycznie: olej kokosowy + soda + ewentualnie troszkę mąki ziemniaczanej. Ultra tanio, a do tego prosto. A dodać olejek eteryczny, glinkę czy shea też przecież zawsze można.
Teodora, w jakich proporcjach?
Jeśli chodzi o ciuchy/buty/torby, od lat jestem minimalistką. Staram się kupować tylko "na wymianę". Mam 4 torebki: zimową, letnią oraz dwie wizytowe. Butów mam mniej, niż TŻ. Kurtki po jednej na sezon. Nie kupuję ubrań, bo fajne, albo bo przecena. Staram się pilnować zasady, że jak coś się zużyje, kupuję coś innego w zamian. Malutkie mieszkanie w tym zdecydowanie pomaga.
To samo z rzeczami do domu typu garnki, szkło, foremki do zapiekania. Od 3 lat regularnie coś wystawiam i nadal mi niczego nie brakuje. W tym czasie kupiliśmy tylko zestaw kieliszków do wina. Poza tym ciągle coś "wylatuje". Mamy na klatce taką "ladę". Od kilku lat sąsiedzi wykładają tam różne rzeczy. Gazety, książki, przedmioty do kuchni, czasem małe zabawki lub bibeloty. Od pewnego czasu się dokładam. Zawsze daję tym przedmiotom pewien czas, np. jeśli nikt ich nie przygarnie w ciągu 2 dni, wylądują w koszu, bo nie chcę zaśmiecać klatki. Teraz zagadka: ile rzeczy wyrzuciłam do kosza? Zero! Mamy na dzielnicy sporo starszych, skromnie żyjących ludzi, którzy przygarniają różne drobiazgi. Prasa i kolorowe magazyny to już na klatce dobro wspólne. Zdarzało mi się zostawić kilka egzemplarzy prasy motoryzacyjnej i wyjść do sklepu pod blokiem. Gdy wróciłam, już ich nie było. Jeśli ktoś mieszka w blokowisku, polecam spróbować. Sama byłam zaskoczona, jak fajnie działa ten niepisany sąsiedzki układ 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
28 października 2019 21:34
Lena, u nas tak funkcjonuje parapet przy wejściu. Już kilka moich doniczek i innych drobiazgów znalazło nowego właściciela (zniknęły w ciągu doby), my się poczęstowaliśmy pianką do desek rozdzielczych i po czyszczeniu puściliśmy dalej 😀
BASZNIA   mleczna i deserowa
29 października 2019 07:33
Lena, smartini, ale genialne rozwiązania, mega!
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 października 2019 07:37
Też bardzo mi się podoba to rozwiązanie, szkoda że w moim bloku nie ma szans na coś takiego.. Chętnie bym oddała trochę rzeczy. A tak pozostaje mi jedynie grupa na fb, tam też jest spoko, ale jednak potrzeba trochę zachodu żeby umówić się, dojechać itp 😉
Super pomysł, szkoda tylko w bloku może funkcjonować.


świadomość konsumentów nie każdemu w smak
BASZNIA   mleczna i deserowa
29 października 2019 10:54
Dokładnie. Ja grubsze rzeczy wstawiam na olx, i też szybko wydaję, no ale każdą pierdę trudno.
vanille, zasadniczo na oko, ale w sieci jest dużo przepisów. Proporcje trochę się różnią. Jak będzie za mało tłuszczu, to się będzie pruszyć. Jak za mało sody, to myślę, że może słabiej działać (plus rozwarstwiać się w cieple). Zapachów nigdy nie dodawałam, ale jakby co – to ma być parę kropli olejku eterycznego.

Przykładowe proporcje:
--> 4 łyżki oleju kokosowego + 3 łyżki sody oczyszczonej + 3 łyżki mąki/skrobii ziemniaczanej
--> 4 łyżki oleju kokosowego + 2 łyżki sody oczyszczonej + 2 łyżki mąki ziemniaczanej lub kukurydzianej

Rozpuszczam w garnuszku (albo w kąpieli wodnej w naczynku do topienia czekolady) olej koko, dodaję sodę (mąkę ziemniaczaną nie zawsze). Mieszam. Przelewam do słoiczka. Mój patent jest taki, żeby to szybko schłodzić (najpierw chwila lodówki, potem trochę zamrażarki). Wtedy się nie rozwarstwia podczas stygnięcia.

trusia, ano, nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka...
Ja właśnie oddałam trochę ubrań, chemii domowej, tampony :P, welon na grupie śmieciarkowej. Rozeszło się w 5min, nie nadążałam odpisywać...
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 października 2019 13:32
Cricetidae w której grupie?  👀 Bo może przegapiłam jakąś fajną  😁
smarcik, Uwaga śmieciarka jedzie, nie ma Cie tam? wydawało mi się, że to właśnie Ty mi ją podsunęłaś 🙂
smartini   fb & insta: dokłaczone
29 października 2019 13:34
ja wczoraj odłożyłam na parapet uchwyt do mopa i wiadro bo mamy inny i tak leżał w piwnicy, zniknęły przez noc :P
Ja zostawiam takie rzeczy na murku od śmietnika albo przy murku, nawet spożywcze (np. słoiki z przetworami). Wszystko znika.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 października 2019 13:40
Cricetidae to na pewno nie ja, bo nie znałam tej grupy, ale już wysłałam prośbę o dołączenie  😁 chociaż najbardziej podobają mi się grupy, w których można się wymieniać za jakieś drobiazgi  🙂


espana zostawianie pod śmietnikiem moim zdaniem wcale nie jest fajne. Owszem, czasami zabierze ktoś potrzebujący, ale zazwyczaj robi się po prostu syf - jedzenie roznoszą zwierzęta, inne rzeczy zabierają dzieci czy młodzież dla zabawy i wyrzucają gdzie popadnie, albo coś leży tygodniami bo panowie śmieciarze nie biorą tego co nie jest w kubłach. Jednak zdecydowanie wolę dedykowane miejsca do takiego oddawania  🙂
smarcik, ja właśnie chciałam wszystko oddać 😉 Starałam się wybrać po jednej osobie do grupy rzeczy, bo wkurzają mnie takie odpowiedzi - biorę wszystko... a tam ubrania, proszek do prania, posłanie dla kota, welon... Po co komuś wszystko? Dlatego teraz codziennie jestem z kimś poumawiana haha 😀

Ja też nie zostawiam przy śmietniku. Albo można zostawić i wrzucić na grupę, wtedy na pewno ktoś odbierze.
smarcik u nas znika to szybko, mamy takiego pana, co codziennie rano zwiedza wszystkie śmietniki, zbiera puszki, etc. Jak ktoś zostawia gabaryt to zabiera to śmieciarka, jeśli do jej przyjazdu to zostanie. Generalnie nie jest naśmiecone, gdyby coś co zostawię było tam nadal podczas kolejnej mojej wizyty w śmietniku to wyrzuciłabym to, ale tak się jeszcze nie zdarzyło. Aha, i zbieram po sąsiadach koce, ręczniki, pościel i na zimę wywożę do schroniska.
Teodora, Dzieki, bede próbować :-)
Lena, smartini, ale genialne rozwiązania, mega!


Dziś w ofercie szampon i mgiełka do ciała, ledwie napoczęte. Widocznie którejś sąsiadce nie podpasowały, więc puszcza w obieg 😉

Ja natomiast dojrzewam do decyzji o zakupie czytnika ebooków. TŻ ma od lat, ja jakoś zawsze trzymałam się papieru, głównie ze względu na fakt, że mam kilku swoich ulubionych autorów, których książki zbierałam przez lata i dziwnie mi było w trakcie zmienić format. Co ciekawe w pracy od lat staram się rezygnować z drukowania i jak najwięcej archiwizować tylko w wersji elektronicznej. Jak u Was? Też odchodzicie od tradycyjnych książek?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 listopada 2019 15:25
Lena od książek? nigdy w życiu  😉 tyle że książek nie trzeba przecież gromadzić  😀 ja ostatnio namiętnie kupuję książki na aukcjach charytatywnych - mam co czytać i tym samym wspieram zwierzęta  😉 a jak przeczytam to puszczę dalej w świat  😀 często korzystam też z biblioteki.

Mam jakiś czytnik ebooków, dostałam lata temu, użyłam go dosłownie 1 raz - to zupełnie nie dla mnie. A teraz leży i się kurzy. Chociaż może przekonałabym się, gdybym miała porządny czytnik typu Kindle, niemniej i tak wolę papierowe książki  🙂
efeemeryda   no fate but what we make.
03 listopada 2019 16:56
Odkąd mam kindla, czyli jakieś 6-7 lat, nie lubię już czytać papieru. Nie kupuje w ogóle, czasem coś dostanę  😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
03 listopada 2019 17:17
ja czytnik głównie ze względu na miejsce i kręgosłup, ale jednak zapamiętuje się mniej przy takim czytaniu (udowodnione) i wzrok ma mniej punktów oparcia. Książek nie podciągam pod "less waste", bo to nie śmieci 😉
Przecież domowa biblioteka to skarb! 🙂
Kupuję książki dość regularnie i nigdzie ich dalej nie wypuszczam. 😉 Mają u mnie stały dom.
smartini   fb & insta: dokłaczone
03 listopada 2019 22:07
Ja rozważam Kindla na podróże, a że ostatnio nie jest ich u mnie za wiele to się wstrzymuję. Uwielbiam papier, to z resztą najtrwalszy nośnik informacji (kupiłam właśnie biografię da Vinciego, większość treści oparta o... jego własne notatniki, mające już kilka setek lat jakby nie patrzeć!). Część książek, które nie wywarły na mnie jakiegoś większego wrażenia puszczam dalej, większość zostaje ze mną, pożyczam pewnym osobom, one pożyczają mi. Sporo książek dostałam od rodziców, Ojca Chrzestnego to chyba czytałam jedno z pierwszych wydań, ledwo przeżyła moje czwarte czytanie... Jeśli kiedyś będę mieć dzieci to będą miały co czytać 😉

W ciągu ostatnich sześciu lat przeprowadzałam się hmmm... 9 razy? W tym do bloków bez windy, więc podziękuję za skarb w postaci biblioteczki, bardziej cenię sobie zdrowy kręgosłup. Są biblioteki osiedlowe, uczelniane, można książki kupować i odsprzedawać na allegro.

Polecam z kolei śledzenie grup śmieciarkowych w okolicy. Trafiają się perełki - jakiś czas temu dałam cynk na warszawskiej śmieciarce, że pod blokiem stoi stolik kawowy. Okazało się, że ktoś wyrzucił na śmieci duński stolik z drewna tekowego z lat 60tych, wart kilka tysięcy złotych. Dla konesera niezła gratka. 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
03 listopada 2019 22:23
Poncioch, każdy ceni sobie coś innego 😉

moja mama odnawia meble więc takich z odzysku mam w mieszkaniu sporo. Stół i krzesła, stolik pod tv, pod umywalkę w łazience, biblioteczkę, fotel z lat 60 czeka na tapicerkę. Do tego samodzielnie wykonane blaty, wieszak, ławkę. Biurko i bieliźniarka czekają w kolejce 😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
04 listopada 2019 01:43
Ja miałam rok, podczas którego przeprowadzałam się ze cztery razy. W ogole przeprowadzalam sie bardzo czesto przez ostatnie lata, a wiadomo, filolog przeprowadzający się z książkami to jest dramat 🙂 ale w życiu bym ich nie oddała.
Dla mnie kindle to super rozwiązanie, zwłaszcza dla osób, które często są w trasie. Dużo łatwiej zabrać na wyjazd jeden mały czytnik niż x ciężkich książek. Nawet w komunikacji miejskiej łatwiej korzystać z czytnika niż targać ze sobą książkę. W domu natomiast sto razy bardziej wolę papier, dość regularnie kupuję książki. Ale wyłącznie takie, które chcę mieć. Nie ma tu miejsca na przypadki. Przypadkowe tytuły miewam na czytniku, w formie papierowej mam tylko takie, które są dla mnie ważne, są dobre i chce, żeby ze mną zostały.
Przypadkowe tytuły miewam na czytniku, w formie papierowej mam tylko takie, które są dla mnie ważne, są dobre i chce, żeby ze mną zostały.


Hmm, to ja mam takich w domu ze 200 😉 Nie mieszczą się na regale, więc stoją w dwóch rzędach, ewentualnie piętrowo. Moje ukochane serie są nie do ruszenia, ale nowe pozycje spróbuję już przenieść na czytnik. Oddawanie/wymienianie książek mam nieco utrudnione, bo czytam głównie po angielsku. Po polsku tylko to, co zostało po polsku napisane, ale nawet hiszpańskojęzycznych pisarzy lepiej mi się czyta po angielsku, a to nie jest aż tak popularne w mojej okolicy.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
04 listopada 2019 16:53
Lena oddawanie utrudnione? Ludzie dadzą się pokroić za angielskie książki, bo w sklepach są one drogie 😉 sama chętnie bym od Ciebie wzięła  😂

Za to w warszawskich grupach śmieciarkowych chodzą takie rzeczy, że momentami pozostaje tylko robić wielkie oczy - dzisiaj ktoś oddawał pogniecione puste kartonowe pudełko po ptasim mleczku  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się