"ekologia"- wielka sciema?

Przychodzi mi do głowy jeszcze mnóstwo innych zwłok, którymi można by palić  😀

A tych królików nie lepiej byłoby po prostu zjadać? Znajoma urodziła kilka miesięcy temu alergiczne dziecko, karmi piersią i wolno jej jeść bardzo niewiele rzeczy - ale np. właśnie króliki może, a to wcale nie jest tanie, ani łatwo dostępne mięso...
Nie wiadomo czy można zjadać tak w świetle prawa. Jako dziczyznę chyba?
Udając,że to zające?
Inna opcja już sprawdzona jak mi przychodzi do głowy to..... dzikie psy Dingo .
Tylko może bardziej futrzaste bo zimno. 😂
Króliki są zwierzyną łowną. Na pewno we Francji i chyba też w innych krajach południowej Europy. To dlaczego nie mogą być łowne w Szwecji?

Inna sprawa, jak one się tam zdołały aż tak rozmnożyć, że są plagą? Bo w Polsce lisy robią z tak powolnym i niezgrabnym zwierzęciem szybki koniec, jeśli się z klatki wydostanie... - to może eksportować do Szwecji lisy w ramach przywracania równowagi w ekosystemie..?

No proszę, nawet wróciliśmy do tematu wątku w ten sposób  😎
Właśnie dlatego przywołałam ten przykład- coś się tam popsuło w ekosystemi chyba.
Do lisów możemy dorzucić dziki i trochę bobrów i ze dwa wilki -bo też mamy za dużo.
Królik jako łowny podlega regulacjom prawnym UE i zanim by się to dobrze poukładało to by sam z siebie zdechł ze starości. 😂
Odkopuję temat, bo jest bardzo fajny. 🙂
Jeśli chodzi o globalne ocieplenie i podobne tematy to polecam książkę Przemysława Mastalerza "Ekologiczne kłamstwa ekowojowników" [niezbyt wysublimowany tytuł heheh] - niestety książka jest bardzo niechlujnie wydana, mimo wszystko polecam. Tutaj trochę wstępu:

http://www.chemia.org/id25.html

Komitet Nauk Geologicznych PAN w 2009 roku wydał stanowisko w sprawie globalnego ocieplenia, w którym wyraźnie dają do zrozumienia, że globalne ocieplenie nie jest efektem działalności człowieka. Szkoda, że nie mówiło się o tym w mediach.

Wracając do innych przykładów, ostatnio doszłam z moim chłopakiem do wniosku, że filtry DPF montowane w dieslach też są pewnym przejawem ekoterroryzmu. [Uwaga, nie znam się jakoś dobrze na samochodach, więc jeżeli palnę jakąś bzdurę, proszę o wybaczenie]. Teoretycznie te filtry mają badać skład spalin i tym samym przyczyniać się do mniejszych zanieczyszczeń. Ale: co 80 tys. trzeba wymieniać jakiś płyn do tego filtru, który nie dość, że kosztuje jakieś 1200 zł, to dodatkowo jest bardzo toksyczny (sic!). Poza tym po przejechaniu iluś tam tysięcy km trzeba wymieniać cały filtr, a to jest koszt rzędu 2 tys. złotych. Jeżeli filtru się nie wymieni, samochód [tak było w przypadku samochodu mojego chłopaka] przechodzi w stan awaryjny, czyli nie wykorzystuje całej mocy silnika, co w niektórych przypadkach jest nie dość, że jest strasznie wkurzające, to jeszcze może okazać się niebezpieczne - to się nazywa ekoszantaż...Teraz całe szczęście jeździ już samochodem bez DPFu. 🙂 Wydaje mi się, że tą całą ekologię mogę skwitować w dwóch zdaniach: Chcesz być ekologiczny? To płać frajerze! 

Poza tym kwestia żywności ekologicznej - dlaczego jest ona tak cholernie droga?! Gdyby wszystkim zależało na tym, żeby kury chodziły wolno na świeżym powietrzu, jajka z takiej hodowli byłyby tańsze - tymczasem są 3-4 krotnie droższe...W sumie to też można obejść, kupując jajka bez pieczątek u "baby" 🙂 na targowisku. Ale dlaczego taki przeciętny obywatel musi na każdym kroku być czujny i zastanawiać się, czy ktoś mu nie wciska kitu? Masakra.

Generalnie odczuwam niesmak, gdy słyszę, jak ludzie trzymający władzę mówią o ekologii i w bezczelny sposób czerpią z tego zyski.Blech!

Podobnie jak inni forumowicze uważam, że dbanie o środowisko oznacza zmniejszenie konsumpcji [oczywiście w sposób rozsądny, a nie na granicy masochizmu], segregowanie śmieci, niewyrzucanie jedzenia itd.


Ekologicznych zludzen pozbawiono mnie na studiach dobre lata temu. Dowiedzialam sie wtedy od ekipy naukowcow odpowiedzialnej za sortowanie odpadow w KRK, ze jest to bez sensu bo i tak wszystko idzie do jednego wora oraz ze jest ekonomicznie nieoplacalne. Np z butelki PET mozna odciac tylko denko i gore do tego miejsca gdzie jest pierscien od nakretki, a reszta i tak na wysypisko :P Tylko z aluminium cos sie oplaca robic.
Ze efekt cieplarniany to niezla sciema. Ze ocieplenie klimatu nie jest zwiazane z CO2, ze gazem znacznie bardziej "cieplarnianym" jest np metan, powstajacy w ogromnych ilosciach na polach ryzowych w Azji oraz wskutek hodowli krow w Ameryce Pd, co i tak nie ma znaczacego wplywu na ocieplenie klimatu. Ze greenpeace to niebezpieczna sekta i mamy sie trzymac od nich z daleka. Ze Amazonia wcale nie jest "zielonymi plucami ziemii" gdyz bilans tlenowy dzunglii jest rowny zeru lub ujemny, a jezeli w ogole cos mozna nazwac zielonymi plucami to tereny podmokle na Syberii.
Ciekawy temat, fajnie, że został odgrzebany  😀 Dla mnie ciekawym kuriozum "ekologicznym" są biopaliwa, których produkcja znacznie bardziej szkodzi środowisku niż tradycyjne paliwa, a Unia Europejska narzuca obowiązek dodawania biokomponentów do paliw. Nie wspominając już o tym, że pola uprawne przeznaczane są na rośliny do producji biopaliw, zamiast na żywność - przy tym zanieczyszczenia to pikuś, gorsze jest to, że przez to zwiększa się liczba śmierci głodowych w krajach trzeciego świata  🙁

duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
15 czerwca 2011 21:17
...a ja jestem dziwnie spokojna że Matka Ziemia sobie z nami poradzi świetnie, zresztą nie z takimi pryszczami dawała radę 😉 bez żadnego pomagania 😀

a "ekologów" zabijałabym z kałacha, zakłamane ryje na garnuszku koncernów 😤

edit: i szczerze mówiąc jestem coraz bardziej zła, że wspomniana wyżej grupa hipokrytów usiłuje mnie w mniej lub bardziej nachalny sposób przekonać, że szacunek do życia i przyrody to zbiór zasad podyktowanych przez koncerny oraz spis "ekologicznych" przedmiotów, które powinnam kupować 🙂

pamiętam wielką radość i aplauz (tzn śmialiśmy się do rozpuku) w domu gdy grupa ekologów wlazła na "komin" elektrowni i wywiesiła napis "stop co2", szkoda ze była to chłodnia, która biedna nic z co2 nie ma wspólnego...
swoją drogą - ciekawe jak tam wleźli? kurczę-żeby wejść na teren elektrowni potrzebne są przepustki i inne szykany 🤔
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 czerwca 2011 08:14
"Najśmiesznieszy" żart sprawiły ostatnio ekologiczne kiełki fasoli z Niemiec 😎
Ekologicznych zludzen pozbawiono mnie na studiach dobre lata temu. Dowiedzialam sie wtedy od ekipy naukowcow odpowiedzialnej za sortowanie odpadow w KRK, ze jest to bez sensu bo i tak wszystko idzie do jednego wora oraz ze jest ekonomicznie nieoplacalne. Np z butelki PET mozna odciac tylko denko i gore do tego miejsca gdzie jest pierscien od nakretki, a reszta i tak na wysypisko :P Tylko z aluminium cos sie oplaca robic.
Ze efekt cieplarniany to niezla sciema. Ze ocieplenie klimatu nie jest zwiazane z CO2, ze gazem znacznie bardziej "cieplarnianym" jest np amoniak, powstajacy w ogromnych ilosciach na polach ryzowych w Azji oraz wskutek hodowli krow w Ameryce Pd, co i tak nie ma znaczacego wplywu na ocieplenie klimatu. Ze greenpeace to niebezpieczna sekta i mamy sie trzymac od nich z daleka. Ze Amazonia wcale nie jest "zielonymi plucami ziemii" gdyz bilans tlenowy dzunglii jest rowny zeru lub ujemny, a jezeli w ogole cos mozna nazwac zielonymi plucami to tereny podmokle na Syberii.



Chyba faktycznie tylko słyszałaś i faktycznie dawno :P
Śmieci są sortowane, na składowisko powinno trafiać tylko ok 10-20% tzw balastu (czyli zmieszanego Bóg wie czego, bez odpadów niebezpiecznych typu baterie, leki, papieru, tworzyw sztucznych, kompostu) pozostałego po linii sortowniczej.  Czy jest ekonomiczne opłacalne - cóż mamy coraz mniej miejsca na składowiska, czyste wody podziemne też by się przydały itd

Osobiście znam kilka instalacji do przerobu PET - całych 😉

Pewnie że jest wiele gazów z o wiele większym efektem cieplarnianym - nawet para wodna. A z krowami to chodziło o metan raczej. Tylko że CO2 powstaje o wiele więcej. Choć i tak porządny wybuch wulkanu załatwiłby nam taką jego dawkę że niech się schowają wszystkie fabryki..
Ja też osobiście nie wierzę w efekt cieplarniany wywołany działalnością człowieka - bardziej obawiam się innych bardziej podstępnych i złożonych "wyspecjalizowanych" związków chemicznych produkowanych przez ludzi, których działanie możemy poznać po wielu latach - albo i nie.

Z Amazonią to prawda, faktycznie jeśli coś można nazwać zielonymi płucami to lasy Syberii najbardziej podchodzą.

Dziękuję za uwagę 🙂
gwash, tak, bylo to jakies 6-7 lat temu, dlatego napisalam, ze lata temu. Jaka jest sytuacja aktualna w miescie nie wiem ale fakt pozostaje faktem, ze wtedy segregowalo sie odpady, a potem wiozlo jedna paka na wysypisko, linii do przerabiania calych PETow nie bylo. No i tak, chodzilo o metan, dzieki juz poprawiam.
BTW pomierzylas osobiscie, ze na wysypisko jedzie 10-20% smieci z miasta, czy tez tylko slyszalas ? 😉
E tam widziałam osobiście 😉 I linie sortownicze i gości co zapylają przy tym miłym zajęciu sortowania 😉
Jeśli chodzi o te odpady z kontenerów do segregacji (zielonych, żółtych itd) to raczej zwozi się je osobno do takich boksów lub zasieków. Czasami faktycznie zwalają na kupę do jednego ale potem to i tak jest jeszcze raz segregowane, pozbawiane etykiet itd. Robi się to w czasie kiedy nie idzie główny "strumień" odpadów czyli ten ze śmieciarek. To tak modelowo 😉
Choć z drugiej strony jest też jeszcze sporo takich typowych "wysypisk" gdzie zwalają wszystko prosto ze śmieciary do dołu. Ale je zamykają powoli.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 czerwca 2011 09:38
Ostatnio w "Focus-ie" był artykuł o tym, jak lasy deszczowe radzą sobie ze szkodnikiem, jakim jest dla nich człowiek. Nie chcę skłamać, dlatego radzę samemu przeczytać artykuł- ja mogę opisać go w przybliżeniu. Wysnuwana jest tam teza, że ziemia jako przyroda sama sobie doskonale radzi z człowiekiem jak szkodnikiem- czemu kiedyś nie słyszano o chorobach takich jak AIDS, wirus ebola czy innych? Dlatego, że choroby te zostały uwolnione przez ekosystem dopiero, gdy człowiek zaczął za bardzo zagrażać planecie. Artykuł jest naprawdę ciekawy, bodajże w numerze z kwietnia czy maja(raczej maj).
Osobiście straciłąm jakikolwiek szacunek do pseudo "ekologów" po sytuacji, jaką już opisywałam w wątku o psach. Jakiś czas temu dwa psy z działki moich "teściów" zrobuiły sobie wycieczkę krajoznawczą przez dziurę w płocie(zrobioną prawdopodobnie przez eksperta od ucieczek- Jumbota). Po jakiejś godzinie przywiozły je z powrotem dwie panie "ekolog", które spotkały je parę metrów od działki. I co? Pierwsze, z czym "wywaliły" to tekst, że "teściowie" powinni uśpić 17 letniego Jumbota bo... uwaga... jest za stary.  😲 Pies w pełni sił, chętny do zabawy, zdrowy...  😲
gwash Ale czy pomierzylas osobiscie te 10-20% czy uwierzylas na slowo? Mi tam wystarczy, ze Ci powiedzieli, w koncu to fachowcy ale skoro Ty jestes sceptyczna pewnie wolalas sprawdzic ;P
A za "moich" czasow zeby studentowi poakazac linie sortownicza, to musieli nas wiezc do Wiednia, bo w krakowku po prostu nie bylo. Chwalili sie tam ze zagospodarowuja 100% odapdow. Ale akurat trafilismy na strajk kierowcow smieciarek i panowie naukowcy zastanawiali sie wlasnie nad ekonomia calego przesiewziecia ale to bogaty kraj wiec moga sobie pozwolic na ekologie.
Nie mierzyłam osobiście 😀 , uwierzyłam na słowo, ale w sumie nie mają powodu żeby mi coś kłamać, wręcz przeciwnie.
Nie mierzyłam osobiście 😀 , uwierzyłam na słowo, ale w sumie nie mają powodu żeby mi coś kłamać, wręcz przeciwnie.

Dokladnie tak samo nie mieli powodu oklamywac nas wykladowcy, wiec nie ma sensu podawac w watpliwoscac tego co mowili.
czyli się pozmieniało.

A jakie to wykłady? tak z ciekawości pytam.. 😉
To bylo na PK ale nie pamietam nazw przedmiotow, chyba po prostu "Gospodarka odpadami", "Instalacje przemyslowe" itp.  a prowadzili A. Generowicz (blok d'Obyrna), Kandefer i za chiny nie moge sobie przypomniec nazwiska doktora ale jak masz kontakt z ta szkola to pewnie znasz.
Averis   Czarny charakter
16 czerwca 2011 11:58
A jakby to były szczury, lub karaluchy?
Jakiś czas temu oglądalam na DVD taki film o tym jak powstał kontynent Europy. Cała historia. Zdaje się film BBC.
Z tego co pamietam to na kontynecie miało miejsce 20 cykli zlodowaceń i ociepleń. Zbadano, że najgrubsza warstwa lodu mierzyła 1 km!
Fajnie to było pokazane w porównaniu do wieży Eiffla.
W ogóle podobało mi się, bo nakładano obrazy np. jakieś znane miejsce w Londynie i na to obraz spacerujących żyraf, czy innych zwierząt, które w tym miejscu kiedyś żyły.

Homo sapiens żyje na ziemi od 250 tys. lat, a Ziemia liczy sobie chyba 4-5 miliardy lat. Wydaje mi się, że przypisujemy sobie zbyt wielkie znaczenie dla losów tej planety.
Choć uważam, że warto wspierać działania, mające na celu zachowanie jakiś gatunków zwierząt i roslin - bo to wspaniałe bogactwo natury, którym nalezy się po prostu szacunek.
Nalle   Klapiasty & Mała Cholera
17 czerwca 2011 13:23
Doskonały temat, warto jednak podkreślić, że wszelkie rekonstrukcje przemian środowiskowych, ani też oparte na nich prognozy nie są przedmiotem badań ani "ekologów" (mając na myśli obrońców środowiska) ani ekologów właściwych.
Zajmują się tym paleogeografowie i paleoekolodzy, ja także, dlatego w wolnej chwili wrzucę sporo interesujących danych. W tym momencie mam mało czasu a ilość materiałów wymaga jednak pewnego przemyślenia i posortowania.  😉
to oczywiste-ekologia jest nauką normatywną dotyczącą teraźniejszych relacji środowiskowych.
"ekologia" to dział przemysłu medialnego, zajmującego się  wizerunkiem, wprowadzeniem i sprzedażą koncesji na emisję CO2 😤
Jakiś czas temu oglądalam na DVD taki film o tym jak powstał kontynent Europy. Cała historia. Zdaje się film BBC.
Z tego co pamietam to na kontynecie miało miejsce 20 cykli zlodowaceń i ociepleń. Zbadano, że najgrubsza warstwa lodu mierzyła 1 km!

Ale to nie jest żadne odkrycie. Przecież o cyklach glacjałów i interglacjałów każdy uczył się w podstawówce. Bardziej zastanawia mnie to, dlaczego po jakimś czasie zapominamy o takiej elementarnej wiedzy i dajemy sobie wciskać kit...
Strach przed global warming, wpychany ludziom nachalnie do głów przez media bazuje na najstarszym ze wszystkich strachów: na strachu przed zmianą. Zdecydowana większość ludzi woli to co zna i co uważa za bezpieczne status quo od jakichkolwiek zmian - strasząc zmianą można zatem najłatwiej lęk w ludziach wzbudzić. Starczy tylko "trochę" podkoloryzować tempo obserwowalnych zmian klimatu (nota bene - jeszcze 30 lat temu straszono ludzi globalnym oziębieniem, a nie ociepleniem...). Skutkami to już nawet przesadnie straszyć nie trzeba (jakkolwiek i tu się oczywiście, dla pewności, koloryzuje na potęgę...) - starczy, że ma być inaczej niż jest!

W swoisty sposób ten lęk kanalizuje frustrację jaka z konieczności dotyka ludzkość na skutek tempa zmian cywilizacyjnych: skoro co roku trzeba się uczyć obsługi nowego telefonu komórkowego i to już jest samo w sobie przykre - to co dopiero kiedy "nagle" zrobi się 2 stopnie cieplej..?

Nie jest do końca jasne, czy cały ten strach od początku do końca jest planowany i sterowany. Tego rodzaju bajki mają swoją własną bezwładność, ogromna większość powtarza je, zapewne osobiście żadnego interesu w tym nie upatrując, po prostu dlatego, że w to wierzy. Nie ulega jednak wątpliwości, że są ludzie którzy na straszeniu "global warming" nieźle zarabiają. Chociażby ci, którzy handlują "prawami do emisji" gazów cieplarnianych. Niewykluczone też, że jest to propagandowe uzasadnienie dla głównie amerykańskich kręgów polityczno - militarnych zaniepokojonych zbyt, ich zdaniem, szybkim rozwojem Chin i Indii. Przecież przyjęcie "protokołu z Kioto" i innych mantr global warming oznaczałoby zepchnięcie całego Południa w wieczną biedę - a to by znacznie zmniejszyło ryzyko utraty światowego przywództwa przez USA...
Te slogany "Dzień/godzina dla naszej planety", gdzie nawołują do wyłączania prądu mogą spowodować katastrofalne skutki. Gdyby pół Wawy zaprzestało nagle używania prądu to co stałoby się z naprodukowanym prądem? No gdzie miałby on "pójść". Sieć energetyczna jest tak stworzona, że tyle produkujemy ile mamy zamiar jej zużyć. Gdy nagle ktoś rzuca takie hasło to nikt w elektrowni nie stoi i nie dokręca "kurków", nawet jeśli by dokręcił to skutek tego nastąpiłby dopiero za kilka-kilkanaście godzin. Nadmiar prądu jest zużywany np. do podgrzania wody w elektrowni (posiadają one duże zbiorniki wody-właśnie po to, by zużyć nadmiar wyprodukowanej energii). Jeśli nie ma jej gdzie oddać zaczynają się przegrzewać linie i pada po kolei cała sieć i prądu nie ma nigdzie (w obrębie danej elektrowni). Szkody ogromne!
A co się dzieje, gdy jakaś część społeczeństwa w godzinach największego poboru prądu go przestaje używać? no "lata" prąd po sieci, zużywa się do podgrzania wody. Jak myślicie kto za to płaci? no my płacimy za coś czego nie zużyliśmy-ale przecież nie włączyłam prądu. Gdzie tu ekologia skoro tyle ile było tego prądu tyle go nadal jest. Czy dojdzie do twojej żarówki, czy wróci podgrzać zbiornik. Wyprodukowano tyle samo.
Druga sprawa to nasze elektrownie-stare. Niestety nas, podatników czeka płacenie za nowe elektrownie albo renowacja starych. Aha są one węglowe. Jeśli już tak nam zależny na ekologii to wystarczyłoby zamienić przynajmniej częściowo te elektrownie na np. wiatrowe/słoneczne (źródła odnawialne) i byłoby po kłopocie. Oczywiście wszystko ma swoje minusy. Te mają taki-że wprowadzają zakłócenia-ale jakoś naszym sąsiadom to nie przeszkadza...
Odkopuję. Kwestia śmieci. Okropnie się z tym ostatnio męczyłam.
Mama ma przy domu taki pojedynczy kontener wywożony raz na dwa tygodnie.
A przy remoncie-sami wiecie. Nazbierało się puszek po farbie, folii, gruzu, trocin - tony.
No to pierwszego dnia grzecznie pomyłam wiaderka po farbie, gruncie, czymśtam i pomaszerowałam do pojemnika na odpady plastikowe. No i NIC-dziurka za mała i nie weszło. Potem pomaszerowałam ze starym zardzewiałym żyrandolem i kawałem blachy.
To samo. Z wielką tekturą już nie poszłam nawet tylko w pocie czoła darłam ją na kawałki.
Na trzy wiadra trocin po szlifowaniu podłogi zabrakło mi pomysłu. Pojemnik Mamy zapełniłam w jeden dzień. MPO sprzedaje dodatkowe worki na taką sytuację, ale cieniuteńkie i rwące się.  O cenie nie wspomnę.Kupiłam takie grubaśne na gruz. No i w regulaminowy worek MPO mi nie wlazły. Góra śmieci mi rosła i rosła. Poszłam na sąsiadujące osiedle a tam kontenery pozamykane na kłódki. Maszerowałam i maszerowałam i nic. Upał .... sami wiecie jaki był.
W końcu wszystkie wory zabrał pan malarz. Nie pytałam dokąd.  😡
Na remonty mozna zamowic specjalne kontenery z MPO sa w przeroznych rozmiarach. Tesc ostatnio sprzatal piwnice  ze zgromadzonymi od czasu PRL gratami, to sobie taki zamowil, stalo to to pod blokiem tydzien. Rozni ludzie sobie przechodzili i wygrzebywali jakies rupiecie. Dzieciaki z sasiedztwa pozabieraly zepsute zabawki, chociaz nie jest to biedna okolica i dzieciaki maja wszystko! Widac znalezione na smietniku jest szczegolnie fajne 😀
A i z ksiazkami i papierami przejechal sie do skupu bo zebralo sie tego jakos 150kg i dostal 50pln 🙂
Zaproponowano mi gruzownik za 500 zł . Aż tyle śmieci nie miałam. Na dodatek zablokowałby wąską uliczkę.
Widac znalezione na smietniku jest szczegolnie fajne 😀



Taaa, kupiliśmy dom i wywalaliśmy pełno gratów po poprzednich właścicielach min. złom. Jak mój tata przyjechał to oczywiście znalazł w tym złomie kilka "perełek" - to mu się przyda do tego, to do tego, to do tamtego, a to może poleżeć, może się przyda kiedy indziej 🙂.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się