Przemoc i agrejsa wobec koni

Nie wiem czy mamy już wątek o tej tematyce, próbowałam znaleźć, ale bez skutku. Jeśli jest to przepraszam za dubel i poproszę o przeniesienie posta :kwiatek:

Do rozpoczęcia tematu skłoniła mnie sytuacja jakiej byłam dziś świadkiem. Dla mnie to było tak okrutne, że właściwie to ciężko mi o tym pisać, ale chcę was spytać co byście zrobili w takiej sytuacji na moim miejscu. Czuję się osobiście trochę źle, że nie zrobiłam nic, ale z drugiej strony, patrząc realnie - wątpię bym cokolwiek pomogła, tego konia bym nie wybawiła, a widząc nieobliczalność sprawcy, nie wiem czy i ja lub mój koń nie oberwał by przy okazji..
Zdarzenie miało miejsce w pensjonacie, w którym stoję, wjechałam na halę na swoim koniu, w tym czasie jazdę skończyła dziewczyna, która stoi z końmi w stajni połączonej z halą (nie ma ściany więc wszystko widać co robią przy koniach). Zeszła i co wydedukowałam później (nie gapię się bez przerwy co robią) koń nie chciał wejść na stanowisko, dziewczyna stanęła, coś krzyknęła do swojego szefa, a ten ruszył w ich stronę trzymając w ręku kantar z odpiętym paskiem potylicznym i zaczął tego konia napieprzać tym kantarem po głowie (!), następnie wpędzili go z powrotem na halę i on go bez przerwy po prostu łupał, kopał nogami, a dziewczyna w tym czasie trzymała wodze, koń wylądował w rogu, rozwalając się prawie o ściany! W końcu przestał i dziewczyna ruszyła do wyjścia z hali, ale koń szedł za wolno (w ich mniemaniu) i gość zaczął go od tyłu walić po zadzie. Generalnie nie ma już chyba co dalej opisywać, bo weszli na myjkę i dalej go lał tym kantarem z metalowymi sprzączkami po głowie i pysku, w końcu przejął konia od dziewczyny i się z nim szamotał to na korytarzu to na myjce. Trwało to już tak długo, że naprawdę chciałam podjechać (próbowałam się trzymać generalnie jak najdalej, bo mój koń nie wiedział co się dzieję i zaczął się stresować) i powiedzieć, żeby przestał, ale spróbowałam sobie wyobrazić jaki przyniesie to efekt i moje wnioski były takie: on nie przestanie tego konia bić, na moją uwagę prawdopodobnie jeszcze bardziej się wścieknie i zacznie się znęcać nad tym koniem jeszcze bardziej, nie daj Boże zwróci agresję w moją stronę lub na mojego konia (tacy ludzie są naprawdę nieobliczalni i nie znają granic). Tym bardziej, że ja jestem kimś "obcym" i jak to dziś, od tejże zresztą osoby usłyszałam: jestem TYLKO luzakiem (w jego mniemaniu jestem na równi z gównem). W dodatku pewnie nie powinnam się wtrącać, nie mój koń, nie moja sprawa.. W końcu wyszłam z hali, bo nie mogłam dłużej na to patrzeć, wróciłam po 15 minutach i dajcie wiarę, że on nadal tego konia tłukł!!! Jak wróciłam to w stajni był tez jego syn z dziewczyną, stali i patrzyli. Luzaczka (ta co jeździła) też nadal patrzyła - i tutaj dodam od siebie, że ja osobiście, jako że też jestem luzaczką, na pewno nie pozwoliłabym sobie brać w czymś takim udział, nie trzymałabym konia usługując sprawcy, a potem patrzyła bezczynnie. Jeszcze tego samego dnia bym złożyła wypowiedzenie. Jednak wracając do meritum: co można zrobić w takiej sytuacji? Czy w ogóle jest cokolwiek co można zrobić? Bo tak sobie myślę.. Gość jak już taki jest, to się nie zmieni, konie jak chce mieć, nikt mu nie zabroni, koni nikt mu nie zabierze, w GP startować nikt nie zabroni, upubliczniać sprawę nikt się nie odważy, konie dostają jeść i źle nie wyglądają więc to nie podchodzi pod znęcanie się typu głodzenie czy nagminne katowanie. Wiem, że świata się nie zbawi, wszystkich nie uratuje itd. Po prostu pierwszy raz jestem sama naocznym świadkiem czegoś takiego i nie wiem czy jestem tchórzem, że nic nie zrobiłam, czy to faktycznie nie miałoby sensu, jak uznałam.. Źle mi z tym, że bezczynnie patrzyłam na okrucieństwo, a z drugiej strony tłumaczę sobie, że cokolwiek bym nie zrobiła, nie zmieniałbym ani tej sytuacji, ani tego człowieka ani przyszłości tych koni (na pewno nie jeden nie raz oberwał i jeszcze oberwie..).
Jestem ciekawa waszych opinii, przemyśleń itp.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 maja 2017 18:43
gllosia, zadzwonić na policję.
I co w tedy? Dajmy na to, że opiszę sytuację, zanim ktokolwiek przyjedzie (o ile będą zainteresowani) to już będzie cisza i spokój. Chyba, żeby nagrać sytuację telefonem jako dowód.. Wpadłam na to dopiero późnym po południem, kilka godzin po zdarzeniu, zresztą nawet nie miałam komórki, bo jeżdżę bez. Nie wiem jak działa policja, ale po tym co się nie raz słyszy, to znów.. Obawiam się, że może i by ktoś przyjechał, stwierdził by, że nic się nie dzieje, a ja jako nasyłająca policję bym już chyba życia nie miała 🤔
Bardzo współczuję sytuacji.
Ja nigdy w podobnej się nie znalazłam, więc nie wiem jakie emocje targają osobą, która jest naocznym świadkiem takiego okrucieństwa. Jedno jest pewne - nie było to zachowanie prawidłowe. Co innego zadziałać siłą w przypadku niebezpiecznej niesubordynacji, a co innego nadużywać własnej przewagi nad zwierzęciem (wszak myślą tak niektórzy, że są na szczycie).

Generalnie nie zdziwiłabym się jakby pewnego dnia koń im się odwinął i oddał z nawiązką.
maluda, pewnie każdego targają inne w zależności chociażby od stopnia wrażliwości. Dla mnie to było zdecydowanie za wiele, w sumie dobrze, że wyjechałam na zewnątrz, bo mogłam uspokoić emocje (czułam jakiś wewnętrzny stres i napięcie) swoje i mojego konia i powstrzymać łzy, ale ogólnie jakoś się to na mnie odcisnęło i do tej pory myśli o tym wracają i jakoś średnio się z tym czuję. Ale u mnie oprócz smutku i współczucia dla tego konia miałam ochotę po prostu zejść z mojego, rzucić się na tego gościa, a jego konia zabrać ze sobą. No, ale takie rzeczy to tylko w Erze 😁
No więc właśnie, ja wiem, że czasem nerwy puszczają, ale są granice. Różne rzeczy można zobaczyć i z jeźdźcami i z luzakami w roli głównej, ale to zwykle jest akt kilkudziesięciu sekund, też bym sobie swoje pomyślała, nie odebrałabym tego ze spokojem, ale bym bardziej "machnęła ręką" i nie oceniałabym pochopnie, ale jak można tak łoić konia przez 20 minut??
Ja myślę, że koń w takiej sytuacji jest tak sparaliżowany strachem, że tylko błaga w myślach, by się to skończyło i woli zostać biernym niż narażać się może na więcej. Konie niby silne, ale w przypływie tak ogromnego stresu i nagłego ataku, wydają się być bezbronne..
Ja byłam kilka razy w takich sytuacjach. Bezsensownego lania konia, w momencie, kiedy koń nie zrobił nic naprawdę zagrażającego a był lany bez opamiętania długie minuty. Raz na dużych, zagranicznych zawodach (na rozprężalni i za stajniami tak, żeby nie było widać...), byłam wtedy luzaczką z innym jeźdźcem - ja nie zareagowałam, mój jeździec też nie, podobnie jak nikt inny łącznie z sędziami, kon potem wygrał konkurs z pręgami na zadzie (był lany bez opamiętania za to, że nie skakał dość wysoko... nawet nie za zatrzymanie czy coś...). Drugi raz jedno z moich dawnych trenerów - koń ustawicznie wyłamywał, był lany długo na rózne sposoby i było to już ewidentne wyżywanie się, koń zresztą potem dalej wyłamywał.. Wtedy też nic nie powiedziałam, choc to strasznie przeżywałam. Ale się panicznie bałam zwróćic uwagę uwczesnemu autorytetowi... Trzecia sytuacja to kiedyś na jeździe koleżanka ze stajni - puściły jej nerwy, też bezsensowne okładanie i kopanie konia, bicie po głowie pięścią raz za razem - bo koń krzyżował przy zagalopowaniach.... ogólnie to wyładowała swoje braki na koniu.. i jakieś tam stresy życiowe, przyznała potem że ją poniosło i że straciłą rozum na moment.. generalnie wtedy po paru minutach jej coś powiedziałam i ją to opamiętało, unikała potem rozmów ze mną i w ogóle mnie jak ognia, pewnie jej było głupio, ale nieraz jeszcze jeździła w tym czasie co ja i nigdy więcej nie widziałam u niej zagresywnych zachowań, raczej skruchę w postaci przynoszenia koniowi dużej ilości jabłek przez kolejny miesiąc.... w sumie była raczej typem co niunia konie, więc mnie mega zszokowało jej zachowanie.. Czwarty raz to bardzo nieumiejetne pakowanie konia do przyczepy i też okładanie go bezsensowne, do tego w momentach, w których ten koń nie miał jak pojąć o co ludziom chodzi. Ja wiem, że nieraz różnie bywa z pakowaniem koni, ale tu było lanie konia łopatą(!) po każdej części ciała w momencie kiedy np zaczynał wchodzić do przyczepy i już by wlazł, jakby go po prostu pogonić z tyłu miotłą czy nawet tą nieszczęsną łopatą, kompletnie nie ogarniałam systemu, w którym koń obrywał za kroki do przodu a nie za cofanie się i to jeszcze w taki sposób. też coś powiedziałam i uslyszałam 'nie wtrącaj się głupia dziwko'. poszłam wtedy po właściciela ośrodka, który sprowadził tych ludzi na ziemie i załadował im konia w kilka minut. Na odchodne ja usłyszałam, że jestem donosicielką, a on że zgrywa ważniaka. Piąty raz - znany polski ośrodek, w którym jest szkółka, obozy, zawody, w tym miedzynarodowe itd. Jeden z intruktorów 'szkolił' konia szkołkowego, bo ponoć czasem brykał na jeździe. Okładal go przez pół godziny batem w czasie treningu mojego i koleżanki (po zawodach były zostawione parkury i trenerka chciała, żebyśmy na nich poskakały) - byłyśmy obie z koleżanką przerażone, ona w końcu się rozpłakała, bo koń tego instruktora był kompletnie oszołomiony i omal jej nie staranował.... nasza trenerka wtedy zareagowała i powiedziała coś facetowi - późno, ale jednak powiedziała i się opamiętał. Probował się tłumaczyć, ale ogólnie wiecej konia nie uderzył.
Wniosek jaki z tego wyciągnęłam - żeby jednak na przyszłość próbować reagować, bo czasem kogoś to sprowadza na ziemie. Szczególnie jeśli jest to ktoś ogólnie normalny, ale którego poniosły emocje. Ok, nie powinny go ponieść aż tak, ale mimo wszystko taka osoba się wtedy opamięta. Gorzej, jak tak postępuje jakis autorytet, trener czy zawodnik i to np znany - podejrzewam, że się tylko jeszcze bardziej wkurzy, ale można wtedy zrobic tak, jak ja zrobiłam przy tym ładowaniu konia, ze zgosiłam sytuacje osobie nadrzędnej czyli właścicielowi stajni. A jeśli ten ktoś, kto się wyżywa na koniu, zacznie być do nas agresywny - to chyba jednak policja..

Zaznaczę, że te stuacje co opisałam, to nie były trzy szybkie czy ostra przeprawa z agresywnym koniem czy coś co wygląda źle, ale jest jakkolwiek zrozumiałe dla konia. Czy zwykłe puszczenie nerwów, że koń raz oberwie, nawet niesłusznie, ale nie na zasadzie okładania konia przez kilka minut, tylko jednorazowej, przesadnej reakcji.  W tych wypadkach to była bezsensowna agresja, kompletnie niezrozumialą dla każdego z tych koni i trwajaca dłuuugie minuty.
Swoją drogą ja też raz miałam sytuację, że mnie mocno poniosły nerwy z moim koniem. Byłam wtedy jeszcze nastolatką, kompletnie mi coś wtedy nie wychodziło i zaczęłąm bić konia, który myślę sobie że pewnie kompletnie nie rozumiał za co - od razu mi ktoś wtedy zwrócił uwagę i jestem mu za to do dzisiaj mega wdzięczna, bo następnego dnia postanowiłam zacząć jeździć z trenerem i się faktycznie czego nauczyć... i mój koń dzięki temu, że ktoś mi zwrócił uwagę, nie został zlany. Także... reagujmy, jak nie bezposrednio, to pośrednio przez właścicieli stajni, czy jakąś osobę, która ma w danym miejscu władzę, autorytet..
branka, dużo tych sytuacji miałaś. Ja chyba jeszcze mało widziałam, ale wolałabym, szczerze mówiąc, nie widzieć. Ale poruszyłaś na koniec kwestię w tym wszystkim "istotną" - kim jest agresor. Dla mnie osobiście to mało istotne kto kim jest, staram się traktować ludzi na równi, ale wielu ma się w niesamowicie wysokim mniemaniu. I tu już pojawia się różnica czy jesteśmy bliscy zwrócenia uwagi koleżance, może komuś młodszemu, czy zawodnikowi wysokiej rangi (tylko kompletnie nie profesjonalnemu..) albo komuś starszemu. Ja miałam chyba właśnie stąd ten strach, że facet już jest starszy i uważa, że wszystko mu wolno, a ja jestem dla niego gówniarą (okazał mi to od pierwszego dnia jak tu przyjechał), dodatkowo jest jeźdźcem, a ja tylko luzakiem, no i on jeździ przecież Grand Prix 🙄 Natomiast kiedyś zwróciłam uwagę mojemu jeźdźcowi, bo stracił cierpliwość (i wcale się nie dziwię, bo pewnie też bym straciła :icon_redface🙂, ale ja stojąc z boku po prostu wiedziałam, że to bez sensu i nie pomoże agresja więc chciałam go uspokoić i mu pomóc. Tylko to zupełnie inna bajka, bo mój jeździec nie jest z tych wywyższających się, szanuje innych, szanuje konie i potrafi słuchać, a ja się nie bałam, bo go znałam już w tedy trochę i wiedziałam, że nawet jeśli w pierwszej chwili zareaguje pod wpływem emocji czy coś, to potem zrozumie swój błąd. Ja staram się nie oceniać kogoś, jak się zdenerwuje, straci panowanie i wyżyje się na koniu, ale trwa to chwilę i zaraz ta osoba się opanowuje, bo myślę, że każdemu się może zdarzyć (chyba że ktoś jest z natury oazą spokoju i ma cierpliwości za stu). Ale dla takiego chamstwa, takie znęcania się, przeciągania przemocy do nie opamiętania, to zrozumienia i szacunku nie mam i nie będę mieć za grosz.
Ja jeszcze mam osobiście taki problem, że ogólnie mało kto traktuje mnie poważnie, wyglądam bardzo młodo (ktoś ostatnio stwierdził, że na 18 lat 🤔 :hihi🙂 i po prostu znając już rzeczywistość to wiem z góry jak moja uwaga zostanie odebrana.. Faktycznie, gdyby np. podszedł mój jeździec, który jest zawodnikiem, to jeszcze by było o czym "rozmawiać" (o czym tu rozmawiać..), ale ja? Chyba bez szans. Obecnie jestem sama, ale na przyszłość (oby nie było więcej takich akcji) to dobry pomysł, żeby poprosić kogoś innego o interwencje, kto miałby może większe szanse i moc przebicia. Będę o tym pamiętać!
Gllosia jestem w bardzo podobnej sytuacji, w stajnie gdzie pracują konie notorycznie dostają wpierdziel za darmo lub z winy człowieka. Żaden ze mnie "grinpis" i nie raz sama przesadziłam gdy chciałam uzyskać cel z koniem, ale zdarza się że sama jestem świadkiem bardzo złych zachowań wobec koni.
Chętnie poczytam wasze opinie jak zareagować żeby jakoś wyjść z tej patowej sytuacji i czy rzeczywiście taki luzak którego nikt nie traktuje poważnie może coś zrobić.
Ja nigdy nie zapomne jak na zawodach w Austrii ( byłam luzakiem) widziałam zawodnika i luzaka okladajacych dwoma batami konia za nieudany start. Oczywiście w ustronny miejscu. To były moje pierwsze czy drugie zagraniczne zawody i byłam zdruzgotana. Ja nie  🏇zareagowałam, ale ktoś inny zareagował- na szczęście. W drugiej sytuacji byłam już odważniejsza i zagroziłam wezwaniem policji, a sytuacja miała miejsce w stajni w której stałam ze swoim koniem. Facet lał konia czarna wodzą po głowie przed dłuższy moment. Nie wiem za co, ale koń był oszołomiony i przerażony. Gość przestał natychmiast gdy zwróciłam mam uwage. Nie zmienia to faktu że jeśli ktoś jest brutalny wobec koni to zwrocenie uwagi nic nie da, może powstrzynać na chwilę, ale na pewno takie dzialania beda sie powtarzać.
Dlaczego nie zgłaszacie tego do SG czy do CS? Przecież są żółte kartki, kary finansowe, dyskwalifikacje. Stosuje się je i to działa. Tylko sędziowie nie zawsze wszystko widzą niestety a wróżbitami nie są 😉
kajpo, ja chyba też teraz będę 🤔 Ci ludzie są tutaj w stajni od miesiąca, wcześniej nigdy nie mieliśmy tego typu pensjonariuszy, była miła atmosfera. Bogu dzięki się przeniosłam (a właściwie to ci ludzie mnie wykopali) do drugiej stajni, więc moje konie mają spokój, a ja tylko słyszę wieczne wrzaski zza ściany, które ciągną się prze halę.. Chociaż mój zawodnik powiedział (opowiedziałam tę historię), że najdłużej miesiąc i musimy być w innym miejscu, bo on też nie chce pracować, a mieć obok takich ludzi.. Zero kultury, cały dzień gość się drze, przeklina, jeżdżąc też non stop te konie szarpie i kopie. Szkoda słów.

_Gaga, a możesz powiedzieć jak to dokładniej może zadziałać? Chodzi mi o to, że dajmy na to jestem na zawodach, widzę kogoś brutalnie traktującego konia, zgłaszam do sędziego i co potem? Sędzia się zerwie i pobiegnie ile sił w nogach zobaczyć? Pójdzie w ogóle coś zrobić? A jak pójdzie i dotrze na miejsce, a tam już po akcji? Nie będzie miał żadnej podstawy, żeby zawodnika czy luzaka ukarać. A jak dajmy na to trwa konkurs? Idealna okazja, może większość osób jest na rozprężalni, parkurze, sędziowie chyba też. Można chyba tylko samemu albo jak ktoś akurat będzie pod ręką.

A w jaki sposób zwracacie uwagę? Co najlepiej powiedzieć, żeby to było odebrane ze skutkiem, a nie jako atak na przykład?
Najrozsądniej zrobić zdjęcie / filmik i zgłosić do komisarz / szefa komisarzy. Ktoś z nich jest na rozprężalni na 1000% a jeśli to zawody międzynarodowe to i w stajni. W razie W numer telefonu do szefa jest na tablicy ogłoszeń.
Jak reagujemy? Jeśli zawodnik zostanie przyłapany na gorącym uczynku - to w zależności od przewinienia dostanie:
a) ostrzeżenie (czyli nie zrobił nic groźnego, ale był bliski przegięcia)
b) karę finansową,
c) dyskwalifikację,
d) żółtą kartkę (2 żółte w sezonie = zawieszenie i tego się boją zawodnicy mocno)
Z ciekawostek TU lista żółtych z WKKW (przy okazji dowiedziałam się dlaczego Elmo nie startował w Sopocie  🤔...)
TU skoki jak widać w Polsce też to dają 😉
Tu ujeżdżAnie 😉

Dodam że w WKKW jest z reguły najwięcej komisarzy a i najwięcej przepisów nakazujących ukaranie żółtą kartką (niebezpieczna jazda, nie zgłoszenie się do lekarza / weta po upadku, kontynuacja krosu po 3 wyłamaniu etc.)
Gaga byłam świadkiem sytuacji gdy trener uczył konia pasażu i prał go batem za każdym krokiem żeby wycisnąć z niego więcej szwungu. Mówię o uderzeniach które zostawiają napuchnięte równoległe pręgi na skórze które utrzymują się do kilku godzin po treningu.
Właścicielki konia nie było, była tylko luzaczka i nagrywała wszystko tabletem. Jak trener to zauważył to obracając całą sytuację w żart wymusił na niej usunięcie nagrań.
Jakbym zrobiła zdjęcie takiego opuchniętego zadu i słabizn to cokolwiek by to dało?
Inna sytuacja: koń zranił się od munsztuka i krwawił z pyska, a że się obwicie pienił to było to dość widoczne. Poza tym jeźdźcem była jeszcze jedna klientka na koniu, zwykła amatorka. Jeździec doskonale zdawał sobie sprawę z tego co się stało, ale zamiast przerwać trening i dać się rance zagoić (Myślę że następnego dnia już byłoby wszystkio ok) to kontynuował i zatrzymywał konia co kilka kroków żeby wycierać czerwoną pianę z pyska  🙄
To jeszcze nic w porównaniu z zasłyszanymi historiami od luzaka który pracował w naprawdę wielu stajniach w okolicy. Kilkugodzinne "sesje treningowe" przeplatane wstawieniem do karuzeli na pół dnia w osprzęcie i w wypinaczach. Treningi w nocy żeby nie było świadków, współpraca z odpowiednimi weterynarzami, dopingi...
Prawdę mówiąc im dłużej na to wszystko patrzę i słucham, to zastanawiam się czy jest jeszcze ktoś w wysokim sporcie kto jest naprawdę fair wobec koni.
Doping to kolejny temat i to co się dzieje noca na zawodach. Nie byłam na wielu dużych zawodach i nie w Polsce, ale za granicą się naoglądałam bardzo nieciekawych rzeczy...bo co ludzie mogą podawać nocą koniom na zawodach przy świetle latarki, szepcząc konspiracyjnie i oglądając się nerwowo przez ramię? .. i czemu niektóre stajnie zatrudniają chemików?
Co ciekawe od badania antydopingowego można się wymigać, myśmy pomimo wyznaczenia do badania się raz wymigali, bo pan który miał pobrac próbkę był znudzony czekaniem.. (a jednocześnie nam się spieszyło 😉 )
_Gaga, dzięki za wytłumaczenie. Czyli jednak bez telefonu dziś ani rusz.


Prawdę mówiąc im dłużej na to wszystko patrzę i słucham, to zastanawiam się czy jest jeszcze ktoś w wysokim sporcie kto jest naprawdę fair wobec koni.


Jak najbardziej rozumiem. Ja też się co nieco nasłuchałam i też mam podobne przemyślenia. Czasem patrzymy na tych jeźdźców na parkurach i wszystko pięknie, ładnie, w wywiadach same superlatywy o koniach, a potem przechodzi myśl, jak to wygląda gdy nikt nie patrzy, za kurtyną, pod własnym dachem.. Ja z własnego doświadczenia się nie wypowiem, bo ja luzakuje do 3* póki co i właściwie to już od dłuższego czasu jestem wyoutowana z zawodów, na szczęście żaden z moich poprzednich zawodników ani obecny nie działali nie fair. Ale myślę, że schody zaczynają się właśnie wyżej na 4 i przede wszystkim na 5*, ale co tam się dzieje i jak to wygląda to nie wiem. Ale nasłuchałam się o biciu konia po koronkach szczotką do grzywy i ogona, żeby był wrażliwszy, wcieraniu też w koronki jakiś specyfików, konie są wypięte na krótko i tak po wyjściu z boksu od razu są lonżowane, barowanie na porządku dziennym, a potem cała historia o tym jak się nocą podaje zastrzyki podczas zawodów.. Choć ja wciąż wierzę, że znajdzie się PARU fair. Dla mnie osobiście jest ważne dla jakiego jeźdźca pracuje, czy dobrze traktuje konie, bo w końcu ja prezentuje i konia i jeźdźca i biorę czynny udział, może w jeździe nie, ale kto wstawia do karuzeli wypiętego konia? Kto pomaga skakać i przy okazji barować? Pewnie luzak. Ale ja bym nie potrafiła tak.. Niestety, ale najczęściej to już nie jest pasja dla tych jeźdźców tylko biznes i chodzi o pieniądze. Trzeba wygrywać, konia szybko przygotować, może sprzedać. Ale np. cały rok stał z nami w stajni jeździec z pierwszej 100 w rankingu i naprawdę widziałam codziennie całą pracę teamu i wszystko było w porządku. Choć czy coś podają na zawodach to już nie wiem, ale w domu konie miały trening, karuzelę, padok, trawę, spacer w ręku, wszystko zupełnie normalnie i nigdy żadnego wyżywania się, krzyków, przemocy. Dla mnie to jest profesjonalizm i klasa i do takiego jeźdźca mogę mieć szacunek.
Ja poza tym, że się dużo złych rzeczy naoglądałam, to jednak i tych dobrych. U 'nas' była wręcz przesada w drugą stronę, że luzakowi nie wolno było strofować konia za cokolwiek 😉 bo taka była filozofia stajni, że koń ma być szczęśliwy, żeby dobrze skakać, no i fakt, dobrze te konie skaczą, chodzą 5 gwiazdowe zawody.  Chodziły wszystkie na padok, miały względnie normalne życie. Widywałam też naprawdę bardzo fair jazdę i postępowanie u innych jeźdzców, największe wrażenie do dziś zrobił na mnie Michael Robert i jego luzacy - nie wiem jak jest w domu, ale takiej klasy, zaangażowania, sympatii do koni, nie widziałam chyba nigdy u żadnego zawodnika.
Ja pracowałam dla zawodnika ktory jezdził 4* konkursy i był bardzo fair wobec koni, poznałam też wielu zawodników i luzaków dla których konie to wielka pasja i konie były na pierwszym miejscu, wiec nie demonizowałabym wysokiego sportu. Oczywiście słyszałam o dopingu, barowaniu czy łamaniu koni przez tego czy owego, ale poza wspomnianymi zawodami szczęśliwie nie widywałam brutalności wobec koni w sporcie.
Może moje posty zabrzmiały zbyt "czarno-biało". Też pracowałam u takiego zawodnika gdzie nie mogłam krzywo na konia spojrzeć, a tuż przed zawodami jeden ze stajennych nie mógł przechodzić obok boksu bo koń go nie lubił 😁 Widziałam już przesadę i w jedną i w drugą stronę.
Ale na dzień dzisiejszy mam takie wnioski, że gdzie jest biznes i duża kasa tam nie ma miejsca na dobre serce wobec zwierząt 🙁
Wytłumaczcie mi proszę sposób podawania zastrzyków koniom na międzynarodowych zawodach, w nocy gdy stajnie są zamknięte, ogrodzone, pod fizyczną ochroną - ochroniarzy i komisarzy? 🤔 Serio - jak??
I jak się wymigać od anty dopingu. Sporo koni bierzemy na MCP i przenigdy żaden się nie wymigał 🤔 Nie wiem na jakiej zasadzie lek wet nie chciał czekać - na co czekać? Koń idzie na MCP - jak nie sika pobiera się mu krew i po sprawie... Na co tu czekać?

Co do tego, co dzieje się "w domu" - FEI czy PZJ nie specjalnie mają tam prawo wstępu niestety. Ale było już kilka głośnych historii trenerów czy jeźdźców zawieszanych za traktowanie koni w opisany przez Was sposób (w domach!). I też sprawy wyszły na jaw dzięki nagraniom. Niestety sędziowie nie mogą jeździć po stajniach i "z partyzanta" przyglądać się treningom, dlatego w przypadkach tak ogromnych nadużyć nie powinno się o nich mówić, tylko próbować działać. Filmy, zdjęcia - mogą pomóc nagłośnić sprawę, zgłosić do FEI i odstraszyć kolejnych "bohaterów". Takie sprawy są jak najbardziej rozpatrywane przez FEI NP TAKA czy TAKA

I tak z ciekawostek: więcej nadużyć widuję na ZR niż na CSIO5*  👀 Na 5* dyskwalifikacja jest sporo droższa niż na ZR. Nie widuje się tam prania koni, barowania, nie ma wcierek w koronki (sprawdzane), czy zacisków na zadach (sprawdzane). Między 22 a 6 rano nie ma łażenia po stajniach (zamknięte, ogrodzone). Nikt nie wykręca się od MCP (co nie oznacza że czasem test nie wychodzi pozytywnie, ale to już insza inszość)....
[quote author=_Gaga link=topic=101052.msg2682431#msg2682431 date=1495344703]
Wytłumaczcie mi proszę sposób podawania zastrzyków koniom na międzynarodowych zawodach, w nocy gdy stajnie są zamknięte, ogrodzone, pod fizyczną ochroną - ochroniarzy i komisarzy? 🤔 Serio - jak??

[/quote]

Ja nie wiem, bo ja bym się nawet nie odważyła spróbować, może się w jakiś sposób włamują. Mnie 2 razy zdarzyło się prosić o wejście wieczorem (raz chciałam derki zmienić w lecie, bo nagle zrobiło się chłodniej, a raz potrzebowałam kremu, bo szefa coś bolało i miałam w pace :hihi🙂 - raz mnie wpuszczono, to było w Polsce na Tourze, stało 2 młodych chłopaków to ich przegadałam. I teraz ci powiem coś, co może cię zaskoczy: weszłam do mojej stajni, a tam ok. 6 osób przy piwku sobie robi prywatne party. To musiał być piątek lub sobota, bo reszta była na oficjalnej imprezie. Było może 23 w nocy. Zgłosiłam to chłopakom, ale jak widać można się nie tylko dostać do środka, ale i sobie pobalować. To były 3*. Jak mówiłam, na wyższych nie byłam, też mi się wydaje, że na najwyższych rangą zawodach jest wszystko bardziej pilnowane, ale najwidoczniej jest jakiś sposób. Dodam, że moja znajoma pracowała naprawdę dla top stajni, żeby nie powiedzieć nr1. Mówiła też, że czasem podawali w ciągu dnia, boksy są zasłonięte plandekami, ktoś zawsze musi stać na straży, wybiera się moment kiedy większość jest na konkursie i jak coś to osoba pomagająca szybko daje znać, że ktoś idzie. To były Longinesy. Ale dla mnie to czarna magia, sama się zastanawiam jak to działa i nie powiem, że chciałabym się dowiedzieć więcej od kuchni (choć nie chciałabym brać w tym udziału..). Może jak zacznę znów jeździć na zawody to się znów nasłucham ciekawych rzeczy, nie tylko co robią, ale i jak to robią, bo ja też nie ogarniam sposobu..

[quote author=_Gaga link=topic=101052.msg2682431#msg2682431 date=1495344703]

I tak z ciekawostek: więcej nadużyć widuję na ZR niż na CSIO5*   👀 Na 5* dyskwalifikacja jest sporo droższa niż na ZR. Nie widuje się tam prania koni, barowania, nie ma wcierek w koronki (sprawdzane), czy zacisków na zadach (sprawdzane). Między 22 a 6 rano nie ma łażenia po stajniach (zamknięte, ogrodzone). Nikt nie wykręca się od MCP (co nie oznacza że czasem test nie wychodzi pozytywnie, ale to już insza inszość)....
[/quote]

Ja osobiście mówiłam o tych wszystkich rzeczach, że są one robione w domu nie na zawodach. Znaczy to wszystko z opowieści, ale to od jednej osoby usłyszałam, która prawie rok pracowała w top stajni, nawet powiedziała, że może mi załatwić posadę, ale podziękowałam 🙄 Dla mnie osobiście te wszystkie nie fair zagrywki są po prostu mało profesjonalne i tyle.

edit: a jeszcze dodam, że pracowałam potem z tą dziewczyną w jednej stajni i czasem wet zostawiał coś do podania dożylnie - trzeba powiedzieć, że miała niezła wprawę, potrafiła być sprawniejsza i szybsza niż nie jeden weterynarz! Potem spytałam jak się tego nauczyła, bo też bym chciała no i dowiedziałam się.. 😲 😁
Gaga - ja akurat pisałam np o sytuacji z mistrzostw Irlandii, ale na Dublin Horse Show też były przegięcia i można było podać coś koniowi nie będąc złapanym na gorącym uczynku. Zaciski na zady też tam były  😁 podobnie jak na kazdych innych zawodach w Irlandii... generalnie te same stajnie to praktykowały za każdym razem..
A co do badania antydopingowego - myśmy mieli tak, że naszego konia wylosowano czy tam wskazano, podobnie jak 3 inne. I chcieli pobrac próbkę moczu, koń nie sikał więc nas puszczono, bo panu się nudziło. Czemu nie pobrał próbki z krwi? Nie mam pojęcia. To było pare lat temu, może teraz kontrole sa mocniejsze, nie wiem.

Asystowałam "w domu" przy wizycie weterynarza przy koniu któremu ciągle coś jest - na zmianę ścięgna, stawy, plecy. Tuż przed zawodami wet podał zastrzyk dożylnie, myślałam że koń został uśpiony do jakiegoś zabiegu i tak z nim chwilę czekałam. Po chwili przyszedł szef i pyta: On coś dostał? Odpowiadam: Tak, dożylnie. A ten odpowiada: Jak to, co ty odpowiadasz. Nic nie dostał. Do boksu.
kajpo, ej a co ma to, co koń dostaje w domu do zawodów? To że przed wyjazdem niektóre dostają leki to niestety się zdarza. Dlatego wymyślono MCP 😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
21 maja 2017 18:51
[quote author=_Gaga link=topic=101052.msg2682431#msg2682431 date=1495344703]
Nie widuje się tam prania koni, barowania, nie ma wcierek w koronki (sprawdzane), czy zacisków na zadach (sprawdzane).
[/quote]

Co to??? Resztę znam (na szczęście tylko z widzenia lub słyszenia), ale o zaciskach pierwsze słyszę.
Chodzi o ochraniacze zaciskowe na zadnich nogach.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
21 maja 2017 20:10
Ok, a co to ma dać? Bo kapsaicyna w koronki to wiem, że jak walnie się w drąg, to następnym razem wyżej podniesie nogi.
Ogólnie ochraniacze zaciskowe mają pomóc w otwarciu, polepszeniu pracy zadu.. Zazwyczaj zakłada się je dopiero po rozprężeniu, na zawodach niemalże przed samym wjazdem na parkur. Czasem jeździec oddaje jeszcze skoki na rozprężalni, ale niektórzy zakładają przed samym wjazdem na parkur. W domu też zazwyczaj najpierw się skacze rozprężeniowo, a zakłada potem, na konkretne skoki. Innej praktyki nie znam, ale skoro Gaga o tym wspomniała to widocznie są jeźdźcy, którzy ich w jakiś sposób nadużywają..
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
22 maja 2017 07:01
Dzięki za odpowiedź!
gllosia, nadużycie zacisków to za mocne ich zaciśnięcie po prostu... One nie są zabronione, ale zaciskanie ich uniemożliwiające przepływ krwi jest raczej nieludzkie i - zabronione.
Na 5* sporo jeźdźców jeździ w zadnich ochraniaczach dla młodych koni 🙂 (takich zwykłych na rzep, których nijak się nie da zacisnąć)
Ja miałam podobny przypadek z biciem psa.
Wyszłam wieczorem ze swoim psem na spacer, ide parkiem a tam kobieta trzymając krótko swojego psa na smyczy kopie go po głowie, brzuchu. Mój wystraszony, bo słyszy piski...
Nie przyszło mi nic innego do głowy, jak "zasadzenie kopa" w dupę tej babie. Zakupy jej się rozsypały, pies się zwinął w kłębek, kobieta poleciała na kolana i prawie na pysk.
Było mi zaraz po tym troche głupio, bo w końcu lata swoje mam a tamta też taka około 50-ki. Krzyknęłam tylko do niej, czy Jej tak dobrze dostać kopa, ale nic sie nie odezwała a ja się oddaliłam czym prędzej. Później miałam wyrzuty sumienia, że tego nie nagrałam i nie zgłosiłam, bo pies pewnie obrywał tak za każdym razem a tak przynajmniej może poszedłby do adopcji do lepszych ludzi
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się