zajezdzanie młodych koni

Jasna sprawa, że 6-latek jest o wiele dojrzalszy niż 3,5. Tylko rzecz taka, w czym okrzepł. Jeśli jest to koń z natury współpracujący, to (względna, bo to nadal młodziak) dojrzałość jedynie ułatwi, co to są te dwa lata "straty" wobec możliwych 10 "zysku" (taki 6-latek może wszak chodzić do 20, a taki 4 - do 10, trochę loteria, trochę nie). Ale jeśli natura krnąbrna - to łatwiej kształtować dzieciaka.
Jeszcze pytanie o zdrowie takiego konia. Retoryczne, bo nikt nie zna przyszłości. Bo zajeżdżany jako 3,5-4 latek jako 6 będzie już chodził coś "poważniej". A jako 6 - będzie już miał 8 gdy zacznie zbierać poważniejsze doświadczenia.  Jeśli ma chodzić tylko do 10, 11 - to dużo ich nie pozbiera. Kwestia proporcji czasu i jakości pracy wkładanej w konia a czasu i jakości jego użytkowania.
olq, ja piszę o problemach fizycznych a Ty o psychicznych. To są dwie różne rzeczy. Można i konia 20 letniego zajeżdżać i nawet nie bryknie. Napisałam, że jeśli nie nastawiamy się na GP a tylko na rekreację to nie ma znaczenia. Natomiast do sportu należy konie gimnastykować wcześniej. Praca włożona w giętkość i gibkość młodego konia będzie procentowała większymi możliwościami już u konia dorosłego.
No nie do końca psychicznych - bo siła i równowaga już są fizyczne. I nie mówię, że tak późno jest lepiej gorzej, ale jeśli koń do tego 6 roku życia był dobrze karmiony, wybiegany pastwiskowo ze stadem itp to ja nie widzę wielkiego związku z jego przydatnością do późniejszej kariery sportowej. Trzeba na pewno natomiast pamiętać, że taki 6 latek mimo, że dojrzalszy, silniejszy i zrównoważony szybciej, nadal wymaga spokojnego i systematycznego wprowadzenia do pracy.

Co innego jak koń 6 lat stoi zaboksowany, a potem po 3 miesiącach treningu zaczyna skakać (bo przecież już dorosły i 6 letni!) to wtedy owszem wpływ na jego zdrowie praca może mieć.
olq, silniejszy owszem ale czy to dobrze? Równowaga konia puszczonego luzem a równowaga w pracy pod siodłem to jednak zupełnie co innego. Koń się tego na pastwisku nie nauczy. Do tego koń 3 letni to koń nie skostniały, 6 latek już owszem. Właściwą pracą można konia lekko poprawić. Po 6 roku już tylko rozbudować mięśnie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
29 sierpnia 2016 15:08
Też znam przykład klaczy zajeżdżanej w wieku 6 lat - zupełnie bezproblemowo.
Ja moją kobyłę zajeżdżałam późno - tuż przed 6 urodzinami, obecnie skończyła 7 lat. Sama zajażdżka zupełnie  bezproblemowo, ale jak przyszło więcej wymagań, to bunty ze strony konia były naznaczone dużą pewnością siebie - powielała zachowania wypracowane na padoku, czyli np nagminne cofanie się (w ten sposób przegania konie od paśników - cofając się na nie szybkim tempem) - strasznie dużo czasu mi zajęło wypracowanie tego, żeby się nie odsadzała i nie cofała w trudnych/stresujących sytuacjach czy żeby się nauczyła wyluzowywać a nie nakręcać coraz bardziej i bardziej. Nie wiem czy nie byłoby jednak łatwiej jakby była młodsza idąc do roboty.. teraz mogę powiedzieć, że to złoty koń, odważny i chętny do współpracy - ale bywałam sfrustrowana w pewnych momentach.
Druga kwestia to równowaga - było z tym tragicznie. Rok czasu zajęło to, żeby móc zrobić poprawną woltę w galopie... Pewnie wprawniejszemu jeźdźcowi by to zajęło mniej czasu, ale jakby nie było - początki były ciężkie. Za to teraz jak koń wreszcie tę równowagę ma i ogarnia swoje ciało, to progresuje w tempie błyskawicznym i czuje się jednak tę dojrzałość, że to 7latka a nie np 4 latka... Dopiero teraz jej wiek wychodzi na plus. Jakby to miał być koń sportowy - to strata czasu względem innych koni ciężka do nadrobienia, albo niewykonalna. Ale koń tak o do jazdy - to w sumie nie ma to aż takiego znaczenia.. każdy koń ma swoje problemy do przepracowania i tyle. za to po cichu liczę, że może późna zajażdżka pozwoli na więcej lat wspólnej jazdy.

Zajeżdżam też obecnie 9 letnią kobyłę - krnąbrny koń jak cholera (za to spokojny), ma swoje wizje na pracę, za to nie boi się kompletnie niczego i z równowagą nie jest tak źle. Kobyła służyła do hodowli, a potem ktoś ją sobie kupił i chce jeździć, stąd tak późno zajeżdżana. Sama zajażdżka - zero problemów, zobaczymy co będzie dalej, bo charakterek już pokazuje...

I tak w sumie sobie myślę - jako, że ja raczej tylko zajeżdżam, potem konie idą dalej, to mi te starsze pasują, jest spokojniej. Za to jakbym miała być tą osobą, co jeździ konia po zajażdżce - to bym jednak wolała te młodsze, łatwiej to ukształtować 😉
branka, rewelacyjnie rzecz ujęłaś.
Dowiedziałam się właśnie iż ten mój przyszły 8 latek surowy - w wieku 4 lat został zajeżdzony ale nie pochodził za wiele... ot, spacerował 2 miesiące w lesie. Niby nic ale zawsze coś. Ale kurde, mimo obaw, chyba jednak podjęłam już decyzję.
Na zawody jeździć nie będę, a mój "mały sport" będzie się ograniczał do skoczenia metra raz na pół roku 😉 Bradziej - jak już mówiłam - zależy mi żeby to był mój, kochany, jedyny koń. Strasznie fajny ma ruch, fajną budowę. Może osiągniemy zaawansowaną rekreację i wsio. Tyle mi starczy 🙂
ja kupiłam 7 latke która tyle co była zajeżdżona i od czasu do czasu pojechał ktos na niej do lasu. Teraz jeżdze na niej parkury 120 i ma mozliwości na wiecej, jest grzeczna i nie bylo z nia wiekszych problemów.
distario, blackstones,  taki układ jest chyba jednym z lepszych.
Szukam filmiku Polaka, który zajezdza konie na całym świecie - pamiętam, że z młodymi pracował na 2 lonzach, na wypieciu. Pomoże ktoś?  😉
Jakby ktoś nie chciał robić za mięso armatnie to zawsze można poprosić o pomoc tego pana  😂 https://www.facebook.com/MountStJohn/videos/1174031089316274/
Ja nie zajeżdżałam w życiu wielu koni,  ale 3 przygotowywałam,  z takich dzikich, biegających po padoku oszołomków-młodziaków na takie które spokojnie przyjęły siodło i jeźdźca, chodziły na głos w 3 podstawowych chodach bez szaleństw . Później 2 oddałam do pracy komuś innemu bo wyjeżdżałam a ten 3 to mój prywatny.  😉 Zajeżdżany 2 msc po skończeniu 3 roku życia. Przy zajazdce, kompletnie żadnych problemów, pamiętam moje pierwsze wsiadanie 😁 , ja zestresowana, na niej nie zrobiło to większego wrażenia 🙂 Podobnie pierwsza jazda na lonży - stęp, kłus , galop - jakby od urodzenia mnie nosiła na grzbiecie. Co innego równowaga , bo z tym to tragedia była i trochę nadal jest ... 😕 Podobnie jak dziewczyny piszą- jeśli chodzi o bunty to problemy zaczęły się dopiero potem, zrobiła się trochę pewniejsza ze mną na grzbiecie i może na 5 albo 6 jeźdzcie pierwszy raz spróbowała bryknięcia ale to z chyba ze złości wtedy, jeździłyśmy na nowo nawiezionej piaskiem ujeżdżalni.Nie było ubite  i grząsko, potknęła się w galopie w takiej " zaspie" i jak się zbierała to mnie wywaliła że ho ho ..!! 😂  A później spokojna praca i na co dzień kompletnie nam się to nie zdarza, chyba że coś ją bardzo wystraszy i przed czymś ucieka to wtedy bryki się zdarzają. No i tereny .. oj tu też , zwłaszcza jak inne konie jadą.

Ja myślę że samo zajeżdżanie,  czy to 3 latek czy 8 , to długa i spokojna praca z ziemi, wszystko powoli małymi kroczkami i koń te podstawy przyjmie na spokojnie i bez wygłupów. Jak będzie później - no to chyba zależy od konia, jego charakteru ale i od człowieka, jakie tempo pracy narzuci. Być może silniejszy 8 latek będzie chciał wykorzystać swoją siłę ale jeśli będzie dobrze i na spokojnie zrobiony to czemu niby miałby chcieć ? Ja bym brała !!  🤣
Ja już trochę dzieciaków mam "na sumieniu", wniosek jaki mi się nasuwa, to że generalnie najłatwiej "zajeżdżalnymi" końmi są... araby  🤣
A najwięcej problemów miałam z końmi tzw "naturalnie przygotowanymi"... Co świadczy dobitnie o poziomie wiedzy o metodach naturalnych w naszym kraju.
Z wiekiem i doświadczeniem coraz mniej mi się chce pakować w młode konie i zajazdki, choć z drugiej strony poziom porozumienia z końmi przez siebie zajeżdżonymi zachęca do robienia tego dalej... 😉
Mam kuca w typie szetlanda,kończy w kwietniu 5 lata. Czy ktoś zajezdzal tak małe konie? Nie wiem jak się zabrać,sama waze  56 kg czy mogę na niego wsiadac?
W zeszlym roku chodził kilka razy pod małym dzieckiem na oprowadzanke,w stepie jest spokojny.Kłus i galop zaczyna się brykanie..Jak do tego podejść dobrze?
Dość lekką osobę wzięłam, bo dziecka na jakimś poziomie wówczas nie miałam. Sama nie wsiadałam, wydawało mi się, że jestem za ciężka.
Mam kuca w typie szetlanda,kończy w kwietniu 5 lata. Czy ktoś zajezdzal tak małe konie? Nie wiem jak się zabrać,sama waze  56 kg czy mogę na niego wsiadac?
W zeszlym roku chodził kilka razy pod małym dzieckiem na oprowadzanke,w stepie jest spokojny.Kłus i galop zaczyna się brykanie..Jak do tego podejść dobrze?


U nas były pracowane takie małe kuce, wsiadały moje córki ważące wtedy poniżej 50 kg a dobrze jeżdzące.
Co mogę poradzić: bardzo solidnie zrobić sobie posłuszeństwo z ziemi, równiez prowadzenie w lejach (dwóch lonżach) tak żeby koń był uczciwie posłuszny.

Brykanie w wyższych chodach może być z nadmiaru fantazji, kuce bywaja bezczelne i dominujące a już takie szetlandowate to czasem faktyczne zarazy :-) Ale może też być kwestia niewygody: za ciężki jeździec, źle dopasowane siodło.

Czy brykanie jest połączone z odmową ruchu do przodu? Czy może wręcz przeciwnie?
galopada_   małoPolskie ;)
05 czerwca 2017 16:33
Dziewczyny jakie są stawki za podjeżdżenie 4 latka, który przyjął jezdzca i poza tym jest surowiutki? Jeszcze nie wiem czy w grę wchodzi wstawienie do nas do pensjonatu czy dojazd (70km w obie strony - no i ile +/- bierze się za dojazd?)

Tyle koni już zajezdziłam, a pojęcia nie mam o pieniądzach za takie usługi 😁

próbowałam z wyszukiwarką, ale już chyba zupełnie padła  😵
kiara   Wczoraj to historia, jutro to tajemnica...
05 czerwca 2017 20:21
Jak przyjął jeźdźca to w moim odczuciu jest już z górki - zostaje szlifowanie, które wymaga czasu i wyczucia.
Ja osobiście za zrobienie konia, któremu "nie odwala bardziej niż ustawa przewiduje" biorę 1000zł (+ ewentualny dojazd). Jeżeli jest trudniejszy niż średnia krajowa, to renegocjujemy stawkę w trakcie. O możliwości wystąpienia w trakcie zajazdki renegocjowania stawki właściciel jest informowany już na starcie.
Musicie jeszcze ustalić czym według waszej umowy jest zajeżdżanie konia- do jakiego poziomu.
Ja biorę tego tysiaka za pracę trwającą około 5-6 tygodni, 3-4 razy w tygodniu. Startuję z pracą z zupełnie surowym koniem, nigdy nawet nie lonżowanym, a oddaję konia , który porusza się pode mną w obie strony stępem, kłusem i galopem, na dobrą nogę galopuje i nie świruje.

Galopada, ale przecież zawoziliście Brysia do zajazdki, to coś tam powinnaś na ten temat wiedzieć 😉
galopada_   małoPolskie ;)
05 czerwca 2017 20:26
kiara, Bryś był u naszych znajomych, układ bezpieniężny. 😉
kiara   Wczoraj to historia, jutro to tajemnica...
05 czerwca 2017 20:32
galopada fajny taki układ 😀
Mój znajomy brał jakieś 3 lata temu 400zł za nauczenie w niecałe 2 tygodnie 6 letniego konia, który opanował dopiero lonżę z siodłem i nie akceptował ciężaru ciała jeźdźca. Po dwóch tygodniach wsiadłam na tego konia i dało się poruszać do przodu we wszystkich chodach 😀
Pamiętam że do tych 400zł trzeba było doliczyć 300zł za hotel i jeszcze transport.
Może mi ktoś polecić kogoś do zajeżdżenia 4-letniego wałacha? Koń przyjął jeźdźca 🙂 Generalnie porusza się już poza lonżą w stępie w obie strony, "próbuje" kłusować. Generalnie zrobi z 5 kroków i przechodzi do stępa 😉 to nie typ dzikusa. WOJ. WLKP
Cześć!  🙂
Zabieram się właśnie za zajeżdżanie wyjątkowo upartego hucuła. Wałach ma 4 lata i super przyjął siodło! Zero brykania, ucieczek, dębowania itp. Niestety, jest jeden problem  🙁 Wałaszek jest strasznie oporny i za nic nie chce ruszyć ( tylko gdy ktoś go poprowadzi wtedy idzie stępem, ale nadal niechętnie). Próbowałam już wszystkiego...Od łagodnej łydki i cmokania, aż po klepnięcia bacikiem w zad.
Co mogę zrobić, żeby koń chętnie szedł? Za nic nie chce wywołać u niego lęków, a osobą które "profesjonalnie" zajeżdżają konie nie ufam, bo miałam już kiedyś niemiłą sytuacje z takim człowiekiem  😡
PS.Koń będzie zajeżdżany tylko pod moją osobę do rekreacyjnych wypadów w teren. Zero skoków i ujeżdżenia (!) tylko przyjemne wycieczki do lasu
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Dublowanie wątków
Co mogę zrobić, żeby koń chętnie szedł? Za nic nie chce wywołać u niego lęków, a osobą które "profesjonalnie" zajeżdżają konie nie ufam, bo miałam już kiedyś niemiłą sytuacje z takim człowiekiem.

Niestety to zdanie samo w sobie przeczy. Nie miałaś do czynienia z profesjonalistą, tylko pewnie z jakimś samozwańczym magikiem, który twierdzi, że umie zajeżdżać i pewnie zrobi to szybko i tanio. A to się kończy, jak się kończy.

Co zrobić? Wytłumaczyć koniowi tak, żeby zrozumiał.
Poproszę o to profesjonalną osobe, kiedy już będe wiedziała, że z koniem sobie nie radzę. Dlatego najpierw chce spróbować sama, bo wałach nie będzie jeździł ze mną na zawody. TYLKO rekreacyjne wypady w teren, więc zależy mi tylko na tym, aby koń chodził sobie spokojnie w trzech chodach i reagował na sygnały 🙂
Zgadzam się z Quantanamerą, do tego... bez ujeżdżenia nie ma jazdy. Przykro mi, ale nawet spacery do lasu wymagają podstaw-podstaw ujeżdżenia zarówno od konia, jak i jeźdźca. Bez profesjonalisty (a nie samozwańczego magika) się nie obejdzie, chyba, że zwierzak ma stać się niebezpiecznym, niesterowalnym egzemplarzem będącym zagrożeniem dla jeźdźca, otoczenia i samego siebie. Wiem co mówię, pomimo, że profesjonalistką nie jestem - sama odrabiałam swojego hucuła, też wałacha, po "zajezdce" typu "siodło na grzbiet i heja do lasu" + rok rekreacji, jako 3 latek... Aktualnie jest świetnym kompanem w tereny, ale też musiałam skorzystać z pomocy profesjonalisty. I odrabianie tego zajęło Nam KILKA LAT (kupiłam jako 4 latka, aktualnie ma 12). Tego, co ktoś schrzanił w 1,5 roku (a de facto, w ciągu jakichś 4-8 miesięcy, bo chodził jeden sezon w rekreacji, zajeżdżony w wieku ok. 2,5 roku z tego co mi się udało dowiedzieć). Skąd jesteście? Może uda się kogoś polecić, jeśli będzie się znało przynajmniej województwo.
Mieszkamy na wsi pod Zakopanem. Powiem szczerze, ze milionów monet nie chcę wydawać :/
To nie mój rejon, także nie pomogę poleceniem godnej zaufania osoby. Ale odpowiadając jeszcze na Twój poprzedni wpis : Jeśli nie wiesz, co z koniem zrobić na tym etapie, to znaczy, że z koniem sobie nie radzisz - to nic złego, każdy kiedyś zaczynał/układał pierwszego konia i tak dalej. Ale uwierz, na zajezdkę i podstawowe ułożenie konia warto wyłożyć kasę, chociażby dlatego, że : wypadki (skutki), odrabianie błędów latami - kosztują ZNACZNIE WIĘCEJ niż to, co weźmie profesjonalista, albo chociażby ktoś bardziej doświadczony. Sama się przejechałam na własnym tyłku, biorąc się za konia, którego nie powinnam mieć (Szczególnie w wieku w jakim byłam i przy poziomie umiejętności jakich (nie) miałam) - ok, odpracowaliśmy to. Ale ile mnie to kosztowało kasy, nerwów, i ryzykownych sytuacji - aż strach wymieniać. Serio, bardziej opłaca się od początku zrobić "dobrze" i potem to szlifować, niż szlifować coś, co zostało spartaczone. 😉
... i oczyma wyobraźni zobaczyłam ciebie na koniu z wędką na której końcu wisi jabłko🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 lipca 2018 23:27
Ja kiedyś na takie uporczywe stanie i brak reakcji na łydkę/głos/ bacik zastosowałam karną lonżę: zeszłam z tego uporczywie stojącego konia dopięłam lonżę i go przegoniłam na obie strony dość mocno. Wsiadłam z powrotem i o dziwo już nigdy potem nie zastosował tego uniku. Jeszcze kilka razy brałam na jazdę lonżę i bat w razie gdyby była powtórka ze stania, ale nie była mi już potrzebna.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się