Pomożcie mi wybrac ???

Dementek   ,,On zmienił mnie..."
04 stycznia 2015 15:01
Ja zrobiłam tak, jak chce zrobić donkamilos127.
Sprzętu (oprócz ogłowia) nie miałam. Koń miał stać w gospodarstwie u chrzestnego, jeździłam do niego w weekendy. Boks, łąka, żarcie, woda i ściółka za darmo. Na mojej głowie kowal i weterynarz oraz wywalanie gnoju. Chrzestny miał konia karmić, poić, podrzucić słomy, w pierwszą zimę (pierwszą zimę stał w biegalni) otworzyć drzwi na łąkę i wieczorem zamknąć (jak o określonej porze koń nie przyszedł z łąki to zostawał na noc na zewnątrz). W kolejnych latach koń zmienił stanowisko (w zimę stał w boksie w innym budynku), chrzestny powoli przestawał wywiązywać się z tego, co obiecał. Tata jeździł w tygodniu, żeby konia napoić, wypuścić, podścielić, dorzucić siana, dolać wody i sprowadzić konia. W weekendy (praktycznie tylko sobota i ewentualnie kilka godzin w niedzielę) byłam u konia i wizyty wyglądały podobnie jak do wizyt taty, tyle że jeszcze to wrzucałam belę siana do stajni, to wybierałam boks do czysta. Na jazdy czy pracę z koniem zbytnio czasu nie było więc tylko konia czyściłam i ewentualnie szłam z nim na spacer.
Nie przeszkadzało mi, że koń nie pracuje. Koń był dla mnie motywacją do tego, żeby w ogóle wyjść z domu.
Ze swojego punktu widzenia nie żałuję, że miałam konia, ale wiem, że źle zrobiłam, decydując się wtedy na zakup.
Gaga nie tylko nie tyle nie dałabym rady z Machem co z Lunciem. Zatrudnilam wspaniałe osoby ktore mi pomogly uspokoic i ujezdzic Lunara i mam teraz nieoceniona Tuch do Macha a teraz kiedy sama jestem chora (szpital) spokojnie wiem , ze i moj stajenny , i cora i Tuch dobrze zaopiekuja się konmi. Tak 15 lat to mało ale wyszłam z założenia ,ze chłopak może mieć pomoc dzoadka ,czlowieka obeznanego z konmi
Niestety - każdy Polak obeznany z końmi.
Ty od okolicznych rad nie miałaś? Bo pradziadek ułan, więc prawnuczek koniarz z urodzenia!
Zatrudnilam wspaniałe osoby ktore mi pomogly uspokoic i ujezdzic Lunara


I właśnie o to chodzi. Mariusz nie widzi potrzebny zatrudniania nikogo do pomocy.
Słuchajcie, ale przecież on napisał, że jednak nie kupi konia i podziękował za rady.
Julie, a Ty mu oczywiście wierzysz, pomimo tego, że dalej udowadnia swoje racje? 😉
Przebrnęłam przez wątek pogryzając popcorn. Aż się zakrztusiłam.

Zastanawia mnie, ile osób z forum zaczynało właśnie tak, jak Mariusz, któremu (oby!) udało się wybić z głowy kupno konia. Większość forumowiczów być może zna moją historię, bo kiedyś o niej pisałam (a może to było na starej volcie? nie pamiętam). W dużym skrócie kupiłam sobie konia w wieku 14lat. Płaciłam wtedy za utrzymanie 150zł ( i ta cena utrzymywała się przez rok). Koń stał w stajni z wybiegami, u chłopa hodującego konie zimnokrwiste. Byłam mistrzem wsi i okolic, nie miałam pojęcia o niczym - od rozgrzewania konia, po terminy robienia kopyt, przez brak szczepień, brak dobranego sprzętu. Dużo pomogły mi osoby z zewnątrz, byłam po części samoukiem (początki miałam w stajni rekreacyjnej), pamiętam gdy pomagali mi konia uczyć podawania nóg, bo ja nigdy nóg nie czyściłam (to było raptem 5/6 lat temu). Dużo pomógł mi internet, odwiedzanie innych stajni i oczywiście forum. Byłam zielona jak sosna na wiosnę. Nawet kasku nie miałam.

Teraz jest inaczej, stoję gdzie indziej, biorę regularnie jazdy z instruktorem, doczytuję niuanse i zdałam sobie sprawę, że przez lata... klepałam dupę po polach. Spadłam ponad sto razy z własnego konia gdy go zajeżdżałam. Potem przestałam liczyć upadki.

Niektórych błędów nie jestem w stanie naprawić.

Dziś odradzam wszystkim małoletnim, zwłaszcza kuoniarkom kupno konia, jeśli nie ma możliwości jazdy z trenerem/instruktorem. Bo to się źle kończy. Teraz w życiu nie kupiłabym 15miesięcznego konia, który nigdy nie miał robionych kopyt ani nie widział kantara. Ale miał białą grzywę, bo takiego sobie wybrałam ze stada 4 koni, które biegały po padoku. Dosłownie. Powiedziałam "bierzemy tego z białą grzywą". nie miałam pojęcia, że to koń pogrubiony. Nie wiedziałam ile kosztuje leczenie kulawizny (wyszlo ok 2tys), leczenie grypy, sterydy gdy koń zaczął się dusić.. Efektem pracuję nieprzerwanie od 15roku życia, bo przestało mi starczać na utrzymanie konia z kieszonkowego oraz z prac dorywczych w wakacje.

Kolega miał plan, tak cholernie zbliżony do mojego. I potem ogarniał by się 8 lat, tak jak ja? Albo jak inni forumowicze?

Mariuszu, mam nadzieję, że na prawdę weźmiesz sobie do serca wszystkie rady jakie tu padły.
tak czytam te posty I jestem w szoku, dla czego tak krytykujecie dzieciaka I dyskryminujecie za to ze nie poprawnie pisze ?
Co ortografia ma do tego o co chlopak prosi.
Zarejestrowalam sie na to forum kilka dni temu I przyznam ze boje sie o co kolwiek pytac . Od ponad 20 lat mieszkam poza Polska i moja polska pisownia chyba sie tutaj nie nadaje, czuje ze zostane  zmieszana z blotem  🙁 🙁 🙁 

Ada, przeczytałam jeden twój post i go zrozumiałam. W przypadku postów Mariusza momentami mam problem.
Julie, a Ty mu oczywiście wierzysz, pomimo tego, że dalej udowadnia swoje racje? 😉
Wierzę, że co nieco sobie wziął do serca.

Ada-i-Smarty, Krytykujemy pomysł kupienia przez niego konia, a nie jego osobę.
I prosimy o stosowanie się do regulaminu.
Dbamy tu o kulturę i staramy się trzymać wysoki poziom, sorry. 😉

Twój sposób wypowiadania się wcale nie wskazuje na to, żebyś nie umiała się poprawnie po polsku wysłowić.
Poza tym, widzimy pod Twoim nickiem, że mieszkasz w Kanadzie, więc możesz być pewna, że nikt Cię nie będzie za jakieś drobne błędy gnębił. Pisz śmiało, tu wbrew pozorom nikt nie gryzie. :kwiatek:


TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
04 stycznia 2015 16:09
[Tak 15 lat to mało ale wyszłam z założenia ,ze chłopak może mieć pomoc dzoadka ,czlowieka obeznanego z konmi


Tylko większość tych dziadków owszem miało swoje konie, zimnioki, ciężko pracujące w polu, które trzeba było porządnie karmić, które całą zimę stały uwiązane w stanowisku, kowala widziały raz w roku i zaczynały prace polowe w wielu 1.5 roku. Ja też liczyłam właśnie na pomoc rodziców, którzy konie mieli więc sądziłam, że się znają a efekt był taki, że nic nie robiący kuc feliński dostawał wiadro kiszonki, pół wiadra śruty, ziemniaki i buraki pastewne do pochrupania - ledwo się w drzwi mieścił, nogi jak balony a ja mogłam tylko usiąść w kącie i płakać bo z koniem nic nie szło zrobić (nadmiar energii) a ja głupia małolata się książek naczytałam i g.... wiem o koniach a oni przecież się znają.

aien - podpisuję się pod Twoim postem bo historia podobna do mojej
BASZNIA   mleczna i deserowa
04 stycznia 2015 16:40
Moja historyjka podobna, dlatego też odradzałam.

Ale parafrazując jedną ulubioną bajeczkę

"Właściciel konia to brzmi dumnie,
i jeździć też umnie"

Dlatego nie wierzę, żeby sobie Kolega konia nie kupił.

Ada-i-Smarty, Ty raczysz chyba żartować. Jeśli jesteś w szoku po tym wątku to faktycznie nie jesteś gotowa na udzielanie się na tym forum 🙂. Poza tym wiele odpowiedzi już tu dawno jest, wystarczy poszperać, z pytaniem po raz setny o to, co już było też radzę uważać 🙂.
A.   master of sarcasm :]
04 stycznia 2015 16:46
Ja się tam cieszę, że w wieku nastu lat nie miałam absolutnie żadnych możliwości żeby trzymać konia (no chyba że na balkonie w ścisłym centrum stolicy), za to zbijałam sobie kości na Słuzewcu, ucząc sie wszystkiego od starszych i doswiadczonych na tyle dobrze, że potem końskie studia w Cambridge były beznadziejnie nudne  😀iabeł:
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
04 stycznia 2015 16:59
Tylko większość tych dziadków owszem miało swoje konie, zimnioki, ciężko pracujące w polu, które trzeba było porządnie karmić, które całą zimę stały uwiązane w stanowisku, kowala widziały raz w roku i zaczynały prace polowe w wielu 1.5 roku.


Haha jak bym czytała o moim dziadku 😁

Wstawiłam do niego mojego młodego na nieco ponad miesiąc, koń musiał być 24/7 pod opieką bo trzeba było oko regularnie zakraplać przez całą dobę. Zostawiłam wytyczne odnośnie karmienia i wypuszczania a sama w tym czasie szukałam dobrej stajni dla odsadka co się okazało wyjątkowo trudne. Jak po źrebola przyjechałam był szerszy niż wyższy i bardzo pobudzony, dziadziuś się przyznał że dawki paszy jakie kazałam podawać wydawały mu się zbyt małe a konisko chudziutkie i drobniutkie, więc dziadziuś latał do konika z owsem jak konik zarżał a jak się konik nawpychał owsa to i świrować zaczynał więc rzadziej wychodził, bo sobie dziadek nie radził i tak swoim zaangażowaniem i miłością w krótkim czasie mój osobisty dziadziuś prawie mi konika przekręcił.
Ada-i-Smarty Twój post jest jak najbardziej zrozumiały 😉 pisz śmiało.

Jestem ciekawa, jaka będzie dalsza jeździecka droga Mariusza.

TRATATA mój koń jak stał w stajni z zimniakami, to też był gruby. Właściwie teraz też jest gruby i nie powinien żreć owsa wcale (tyje z powietrza), ale jak wszystkie konie jedzą, to i ona dostaje jedną miarkę pavo x 2 dziennie. I wygląda jakbym ją tuczyła na kabanosy.
Biczowa, całe szczęście, ze Ci go nie ochwacił...
Ja też ODRADZAM Mariuszowi kupno konia. Oczywiście teraz- bo jeśli chłopak zapalony, to kiedyś na pewno sobie kupi. Mam nadzieję, że to "kiedyś" nie będzie za 2 miesiące, ale... za kilka (co najmniej) lat nauki "koniarstwa".
Ja zaczęłam jeździc konno w 1970 roku, a pierwszego własnego konia kupilam w 1984 r (po 14 latach tłuczenia tyłka w klubach i bycia "wachtowym", stajennym, itp!!).  Pierwszy mój koń, mimo  mojego sporego doświadczenia (byłam juz instruktorem i sędzią jeździeckim) - niejeden raz odczuł na własnej skórze moje błędy 🙁 Do dzisiaj konie mnie uczą pokory i udowadaniają mi, że (mimo ciągłego dokształcania i ciągłego zdobywania doświadczenia) - nadal popełniam błędy, nadal nie wszystko wiem, nadal zaskakują mnie czymś, czego nie przewidziałam lub nie spodziewałam sie tego. Potrafię przewidywać różne sytuacje i ich ewentualne skutki -ale i tak moim koniom  zdarza się chorować 🙁 Sama werkuje kopyta, sama karmię  -i nadal codziennie boję się wchodząc rano do stajni -co zastanę... 😉
Pewność siebie młodych ludzi, którzy chcą sobie kupić wymarzonego konisia wynika po prostu z całkowietej ignorancji i barku wiedzy na ten temat. Dlatego wszystko wydaje sie im takie proste, łatwe i przyjemne. A zwierzęta cierpią w milczeniu 🙁
Faza, to jeszcze napisz uczciwie, ILE kosztowały cię te twoje "tanie" konie przez te wszystkie lata 🤣 Napisz całą sumę wydatków. Sami damy radę podzielić przez 7.
No super jesteś przykładem zdrowego rozsądku 🤣
A ile LAT zajęło ci, zanim nieco utwardziłaś... serce??? I nie ściemniaj, bo MY WIEMY  😀iabeł:


Konia tanio da się wyrwać. Właśnie dziewczyna ze stajni sprzedaje jednego. Za 6,5. Konik śliczny, skoczny, z fajnym papierem. Nie, nie bez wad. Tka, nakostniaki.
Istotny jest POWÓD sprzedaży konia, naprawdę tanio, zważywszy, że nie jest wykluczone, że (obecnie 7-letni) koń będzie 140 śmigał. Prawdziwym powodem jest to, że ten koń ABSOLUTNIE nie nadaje się do jazdy weekendowej 🙁, a takiego jeźdźca, który miałby kasę na pensjonat, stosowne umiejętności (srebro wystarczy) i CZAS dla tego konia w tygodniu, dzień w dzień - w całej okolicy NIE MA.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
04 stycznia 2015 18:41
_Gaga miałam mnóstwo szczęścia i później tłumaczyłam dziadkowi czym jego odkarmianie źrebaka mogło się skończyć.
Halo ale co ma piernik do wiatraka? Kon za 3tys kosztuje na codzien inaczej niz za 10tys? Jezeli Faza kupila drogie konie to by ich nie karmila i nie placila za weta czy za kowala?  A to,ze  Faza przygarnia konskie bidy to inna sprawa ale nijak sie to ma do tematu za ile mozna kupic konia rekreacyjnego.
Przyklad tego konia za 6,5tys tez nie ma znaczenia. Ja Ci podam przyklad konia za ta sama cene ,bez nakostniakow, narowow, wzglednie zdrowego,ktory moze stac i pol roku i wsiadziesz i ujedziesz. Mialbyc kon do lasu a nie do skakania 140.
rosek0, ma bardzo dużo. Bo konie kosztują po byku!!! W utrzymaniu. Na tle tego wejściowa cena konia to jest mały pikuś i kierowanie się nią jest BEZ SENSU. Co więcej - jest chore. Tak jak chore sjest to, że konie są tańsze od psów.

Jeszcze nie sprzedano tamtego konia??? Poleć Mariuszowi. "Nasz" zdaje się sprzedany.
Jedną z okoliczności "wyrwania okazji" jest to, dokąd koń TRAFI.
ushia   It's a kind o'magic
04 stycznia 2015 20:14
owszem, utrzymanie jako takei konia za 3tysiace i 30tysiecy kosztuje tyle samo
choc moze sie okazac ze ten za 3tys potrzebuje miesiecznie lekow za 500zl albo rok nie pojezdzisz bo kulawy

kwestia tego, ze zeby np swiezo zajezdozny trzylatek nadawal sie dla swiezo nauczonego jazdy pietnastolatka to kupa czasu i pieniedzy (albo umiejetnosci wlasnych, ktorych Mariusz jeszcze zwyczajnie nie ma prawa miec)

pojechac to na kazdym sie da
gorzej zeby sie zatrzymac i wrocic...
Nie ,Faza już nie przygarnia konskich bid.  Faza sama jest chora i koszt leczenia przekracza wartosc Fazy. Tzn chcialam powiedziec , ze lekarze , leki dla ludzi (poza szpitalem) są cholernie duże.  A z moimi konmi to trochę totolotek. Odpukac 6 koni w super zdrowiu , kłopot mam z Lunarem (arabem) a konkretnie z nakostniakiem. Nakostniaka ma od jakis 8 miesiecy , czyli u mnie sie go nabawił.  Wczesniej zdrowy , suche nogi. Ech super kon. Nakostnak jest w fatalnym miejscu. Zgodnie z zaleceniam Samsela mial areszt boksowy .smarowaniw lekami przeciwzaplnymi. Niestety nakostnak jest nadal spory i pewnie skonczy się to zabiegiem. Na pytanie czy wydawalabym mniej na drogie konie . Na wetod , kowali itp. Odpowiem - nie wiem.  Wydalabym napewno tyle ile wymagaloby tego utrzymanie konia w dobrej kondycji.
Wydalabym napewno tyle ile wymagaloby tego utrzymanie konia w dobrej kondycji.


I właśnie o to chodzi. Kupić konia, żeby mieć - żaden problem. Kupić, zadbać i mieć satysfakcję, że koń zdrowy, krzywda mu się nie dzieje, właściciel jest świadomy jego potrzeb i możliwości - to już bardziej skomplikowana sprawa.
Faza trzymaj się, pokazałaś nie raz, że masz wielkie serce- karma wraca  :przytul:
Tak w skrócie myślę, że chodzi o to, że łatwiej kupić zdrowego konia bez pozrywanych ścięgien i nakostniaków, z poprawnymi kopytami za 30 tys niż za 3. Co nie zmienia faktu, że podstawowe utrzymanie konia i tego za 3 i tego za 30 kosztuje tyle samo- jedzenie, kowal, leczenie, sprzęt itd itd... Pomijając trenera, specjalistyczne pasze, suplementy i inne głupoty którymi nikt się nie przejmuje.  😁

Autor wątku kupi sobie konia bo my- przecież nie mamy pojęcia o czym piszemy. Takiego z olx za 5. 50% na 50% czy będzie to poczciwa szkapina która pod nim trochę pochodzi, czy szkapina którą ktoś chciał opchnąć. Nawet jeśli to ta druga wersja- nie zauważy tego i będzie szczęśliwy. Do czasu.

Co innego jak ktoś chce uratować konia przed hakiem, kupuje szkapę i wie na co się porywa. Co innego z taką do jeżdżenia- ma jeździć, a być może wcale tak nie będzie.

Nie mniej. Z podejściem autora wątku, nie powierzyłabym mu świnki morskiej. (w szczególności, te dopiero są chorowite  :hihi🙂. Nawiązuję do wątku "Choroba", który rozjątrzył mnie swoją głupotą.
A mi wątek "choroba" dał nadzieję (szybko zdeptaną, gdy go zaczęłam czytać, ale jednak...), bo wcześniej autor jakby w ogóle nieświadomy, że koń może chorować z jakiegokolwiek innego powodu, niż wina właściciela (a przecież on do tego nie dopuści :icon_rolleyes🙂. Postanowił nie wierzyć tym kilkunastu osobom, które mówiły inaczej i sprawdzić to w nowym temacie. Mam tylko wrażenie, że nie spełniły się jego przewidywania, że każdy poklepie po głowie i przyzna mu rację w nowym wątku. Re-volta to jednak zbiorowisko zawistnych, złośliwych, rozpieszczonych harpii jeżdżących na championach o złotych kopytkach, które nigdy nie dotykają ziemi, tylko śmigają po tęczy.  😉
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
04 stycznia 2015 21:24
Ale można kupić konia i za 100 tys. Ze zrobionymi wszystkimi badaniami, zdrowego, z dobrym papierem. Koń pójdzie na wybieg, poślizgnie się/ wpadnie nogą w kretowisko, uszkodzi się i wartość konia spada ponad 10-krotnie...

edit: A koń za 2 tys. (można trafić okazję z niezłym papierem, niewielkie wady) może być bardzo wszechstronnym koniem i dla dzieci, i dla dorosłych, i do hipoterapii...
Oczywiscie , ze utrzymanie konia kosztuje i to ogrom kasy. Bardzo dobrze o tym wiem. I nawet jak przy kupnie ,przebada sie od uszu po ogon, to tez moze sie okazac to skarbonka bez dna. Tez wiem z autopsji. Ale ja o tym ,ze sama cena konia rekreacyjnego nie musi byc duza by kon sie nadawal do wozenia tylka do lasu. I 'ujechac' w moim mniemaniu  rowniez znaczy zatrzymac,skrecic . I nie trzeba miec tysiecy na koncie ,zeby miec konia (bo ja nie mam a mam dwa , kaze sie wychlostac). Nie chodzi mi o ten konkretny przyklad zalozyciela watku, tylko o tendencje na forum. Przerysowane. Wszyscy zaluja, wszyscy krytykuja i sa mega madrzy. Zawsze i wszedzie.
Rosek0 nie wiem czy zauważyłaś ale żałują najczęściej osoby dojrzałe...
W roku 1997/8 gdy volta była forum w kształcie drzewka również piałam jakim jestem szczęśliwym posiadaczem konia 😉 tyle że przez te kilkanaście lat okazało się że konisie nie pawiują tęczą i nie patatajkają w stronę zachodzącego słońca. Za to leczenie może pochłonąć plany nie tylko wakacyjne ale i mieszkaniowe... co dają w zamian? Dziś np lotne zmiany na kole wbrew woli jeźdźca 😉
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
04 stycznia 2015 21:38
rosek0- Ja samego faktu posiadania konia nie żałuję, ale żałuję tego, że nie mogłam mu zapewnić takich warunków, jakie mu się należały- końskiego towarzystwa. Bo pastwiska miał, duży boks miał, żarcie również, w sezonie cały czas na zewnątrz, ale w towarzystwie bydła.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się