choroba scheuermanna u jeźdźców.

Czy jest na forum ktoś ze stwierdzoną chorobą scheuermanna? Jak ma się ona do jazdy konnej? Czy to jazda konna mogła być powodem powstania choroby? Interesuje mnie wszystko na temat 😉

pzdr
Tak jest. Mam stwierdzona chorobę scheuermanna. Nikt nigdy nie wiązał diagnozy z jezdziectwem. Nigdy tez z powodu tej choroby nie musiałam rezygnować z koni, chociaż opinie lekarzy były rozbieżne. Wybrałam poprostu wersje, ze wolno mi jeździć. W okresie zaleczania byłam bardzo intensywnie rehabilitowana. Teraz w zasadzie nic specjalnie mi nie doskwiera.

P.s. Przepraszam za ortografie, niestety nie mam polskiej klawiatury i jestem w stanie skorzystać tylko ze slowanika, co jak widać nie w każdym przypadku sie sprawdza.
Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
23 marca 2012 22:36
Mi jedne lekarz pozwalał jeździć a drugi kategorycznie zabraniał, co inny lekarz to inna teoria.
Stwierdzoną chorobę miałam jako małe dziecko.  Jeżeli o to chodzi, to teraz nie mam z tym problemów.  Dolegliwości są, ale tego nie da się uniknąć.  Pozostały mi po tym paskudne okrągłe plecy 🙁 Plus że miałam bardzo wcześnie rozpoznaną, byłam pod stalą opieką przychodni rehabilitacyjnej oraz miałam dobrego lekarza.
Dodatkowo miałam sporą skoliozę, ale udało się ją zredukować.

Rehabilitacja, ćwiczenia korekcyjne i jakoś dało się przeżyć, do czasu wypadku.. Teraz nie jeżdżę właśnie z tego powodu.

Radzę skonsultować z lekarzem, każdy reaguję inaczej.

Ja oszukiwałam rodziców mówiąc, że nic mnie nie boli  🙄 tylko aby móc jeździć.
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
24 marca 2012 06:48
Mam stwierdzoną chorobę scheuermanna. Lekarze od samego początku wiedzieli, że jeżdżę konno i podejrzewają, że mogła to być jedna z przyczyn. Zdania są jednak podzielone. Mam kategoryczny zakaz jazdy konnej, do którego nie stosuję się oczywiście  😉 Skolioza też nie poprawia niczego. Obecnie mam o 7 cm krótszą lewą nogę z powodu nienaturalnego położenia miednicy. Rehabilitacje nic nie dały, a może ja za mało ćwiczyłam w domu? Problemy zaczęły się u mnie około 11-12 roku życia. Dwa lata temu została mi zaproponowana operacja. Jak narazie nie biorę pod uwagę takiej opcji, z prostego powodu oczywiście, boję się. Boję się, że coś pójdzie nie tak i będę jeździć na wózku do końca życia. W końcu operacja kręgosłupa to nie usuwanie zęba...
Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
24 marca 2012 07:15
Ja ma tylko krótszą o około 0,5 cm.  Może dlatego, że szybko postawili diagnozę.  Miałam wtedy 10 lat, teraz mam 24.
Nie dziwię się że się boisz, za dużo się naczytała o konsekwencjach i oz niszczonych życiach ludzi po operacji, które skończyły się paraliżem :/
Mnie przed jazdą powstrzymuje to, że mogę skończyć na wózku...
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
24 marca 2012 07:28
U mnie było tak, że choroba gdy już ją stwierdzono właśnie między 11 a 12 rokiem życia postępowała dosyć gwałtownie. Nogę miałam już krótszą o prawie 4 cm. Chcieli mnie na pół roku wsadzić w gorset. Nie pamiętam dlaczego do tego nie doszło, ale uznali, że rehabilitacja będzie lepszym rozwiązaniem. Rehabilitowałam się z początku co drugi dzień w ośrodku po 1,5 godziny przez kilka miesięcy z rzędu, dostając "zadanie domowe". Fakt, że choroba rozwijała się nadal, ale w mniejszym stopniu. Dziś noga krótsza o 7 cm, mam 26 lat i póki co nie pogłębia się jakoś drastycznie. Jedyne co mi dokucza to silny ból w odcinkach piersiowym i lędźwiowym oraz szyjnym. Z lędźwiowego często promieniuje do kości udowej. Jednak z bólem tego typu potrafię żyć, gdy jednak pomyślę, że mogła bym żyć bez bólu dzieki operacji, lub być sparaliżowana, wybieram opcję życia z bólem. Pewnie do czasu. Będę mieć lat 40 lub więcej to z pewnością zmiany będą większe i ból adekwatny do postepu choroby. Narazie jednak nie wybiegam myślami tak daleko w przyszłość i nie chcę zastanawiać się co będzie gdy... Czas pokaże. Z jazdy nie zrezygnuję  😁
Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
24 marca 2012 08:09
Zazdroszczę Ci odwagi, jedynie z jazdy jestem teraz teoretykiem, a co to da bez praktyki?  Studia z hodowli i jeździectwa skończone, ale i tak mnie przy koniach nie zatrudnią.  Robią magisterkę z żywienia więc w tym kierunku będę szukać pracy, z koni nie zrezygnuję bo tego nie da się zrobić.  To jest moje całe życie od dzieciństwa.
Odwiedzam swojego ulubionego potwora i to musi mi wystarczyć.
Ale jak widzę jeżdżących ludzi to aż mnie w sercu ściska. :/
Gorsetu też nie miałam, bo to nie było aż tak potrzebne.  Rehabilitacja pomagała.  A jak się trafi do różnych lekarzy, to każdy ma inną wizję. 
Teraz jak mnie boli to nie wiem czy to jest wynik wypadku, czyli złamania kompresowego czy scheuermana.
Boli to trudno, są przecież leki przeciw bólowe, których zresztą nienawidzę.
Co będzie za 20pare lat, nawet nie chcę wiedzieć. :P  Wolę żyć tu i teraz.  Mam bardziej pozytywne nastawienie do życia, dużo się zmieniło, nie jestem już czarną dziewczynką z mega depresją.  Wole widzieć kolory życia, które dodają mi siły.  🙂
Dzięki dziewczyny za odpowiedź!
Rozumiem, że rozwój choroby można zatrzymać?
Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
24 marca 2012 20:48
To jest choroba na całe życie, ale można ją złagodzić i doprowadzić do praktycznie normalnego stanu.
Wszystko zależy w jakim jesteś wieku i jak mocną masz kifozę.

W zasadzie to zatrzymało się gdzieś w wieku 13-14 lat o ile dobrze pamiętam.
Bóle pozostały, okrągłe plecy również, ale czy do końca da się je wyprostować, to nie mam pojęcia. 
Nie miałam aż tak głębokiego skrzywienia, które kwalifikowało by mnie do operacji i całe szczęście.
Intensywna rehabilitacja pomogła. 🙂
Ja miałam mieć operację, ale jakoś wyszło, że w końcu nie poszłam do lekarza i nie miałam.. Za to chodziłam na rehabilitację i trochę się poprawiło. Dalej mam okrągłe plecy, skoliozę, jedną noge krótszą itd. no i często bolą mnie plecy, szczególnie po wysiłku, albo jak noszę jakieś ciężkie rzeczy. A na koniach jeżdzę i od prawie 3 lat sportowo i oprócz bólów jest okej, jak dotąd dostaję orzeczenie, ze mogę jeździć i startować 😉
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
25 marca 2012 12:39
rtk rozwój choroby można na pewno mocno spowolnić. Czy zatrzymać... hmm nie wiem. To tak jak już pisała Miyako jest choroba na całe życie. Ale można z tym walczyć, mozna się rehabilitować, czy przejść operację. Zawsze jest jednak jakieś ryzyko.
Trochę umarł ten wątek, a chyba właśnie tu będzie najskuteczniej spytać. Czy w związku z tym paskudztwem, które i mnie dotknęło, a jakoś już słabo sobie radzę z bólem, możecie polecić jakiegoś rozsądnego rehabilitanta w Warszawie?
Mogę polecić Grażynę Utratną, tylko nie wiem czy ma miejsce na kolejnego pacjenta, bo obłożenie ma bardzo duże.
Mogę polecić Grażynę Utratną, tylko nie wiem czy ma miejsce na kolejnego pacjenta, bo obłożenie ma bardzo duże.


Dzięki! A czy mogłabyś mi podać jakieś namiary na nią (oczywiście na priv). Spróbowałabym się umówić, może się  uda.
Równiez mam. Mój lekarz ani nie zabronił, ani nie zalecił. Miałam uprawiać jakiś sport, w którym nie będę przeciążać kolan, spytałam o konie to odparła jedynie, że nie pracują tam te mięśnie, o które chodzi, ale na pewno mi nie zaszkodzi.
Plusem na pewno jest prosta postawa na koniu, na co dzień ciężko mi jej pilnować a powinnam.

Co do rehabilitacji to mi nic nie dała, komuś pomogła?
Ojacie... cóż za wątek... U mnie lekarz stwierdził tą chorobę (zapisał leki za ponad 600 zł na pół roku, rehablilitację i kazał nie jezdzić konno, nie biegać, nie przeciążać kręgosłupa), a potem poszłam do innego i powiedział, że to tylko leciutka skolioza. Ta choroba występuje u mężczyzn (zaczyna się u nastoletnich chlopców), więc możliwe, że w u Was to też tylko pomyłka lekarzy. Jeśli chodzi o chorobę Scheuermanna, to podobno nie da się zatrzymać, a tym bardziej cofnąć jej postępu, jedynie opóźnić. Ale oczywiście zawsze warto wzmacniać mięśnie peców i brzucha zdejmując tym samym obciążenie z kręgosłupa. Co do skoliozy, to mi wszyscy lekarze, z którymi rozmawiałam, powiedzieli, że jej ani nie wyprostuję, ani nie skrzywię bardziej, bo po 20 już jest zbyt stwardniały kręgosłup, więc mogę się nie trudzić. Nie wiem czy to wszystko prawda, takie informacje mam od kilku ortopedów. A to, że nogi z czasem innej długości, przy mocniejszej skoliozie, to normalne. Mnie denerwuje tylko wystająca prawa łopatka i lewe żebro, bo czasem mi aż niedobrze jak się to wybija przez skórę...


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się