Sprzątanie po koniu

Nie znalazłam takiego tematu, albo coś przeoczyłam, jeśli powtarzam wybaczcie.
Ale od długiego czasu nurtuje mnie pytanie czy tylko ja mieszkam z 1/3 dziwnych ludzi we wsi, którzy mają pretensje o to, że koń mi się na ulicy załatwi itd. Albo co lepsze, że w sali OSP są muchy mojego konia. Dziwne, że w stajni ich nie było a tam były  😵 ale cóż, jak ktoś nie wie że mamy XXI wiek i są różne środki chemiczne na to dziadostwo... 😀 to niech sobie dalej żyje w nieświadomości. 🙂
Chciałam tylko wiedzieć czy wy też macie takie problemy ze strony innych?
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
08 stycznia 2012 13:23
Z ulicy należy sprzątać (choć to nieco idiotyczne) jednak stanowi to niebezpieczeństwo dla ruchu drogowego i należy to sprzątnąć (groźba wpadnięcia w poślizg). No już o kulturze nie wspominając to jako jeździec po swoim przyjacielu wypadałoby zebrać "minę" np. po powrocie z przejażdżki.
A właśnie jest to ciekawe bo ja też mieszkając na obrzeżach miasta które w sumie są wsią spotykam sie często z sytuacją  że jak chłop jedzie wozem albo dorożka to jest wszystko ok ale jak ja jade NA koniu i on sie załatwi na ulicy to wszyscy by mnie zabić chcieli i wielkie halo ale za to jak odjade kawałek to kobiety wylatuja z łopatami i zbieraja do kwiatków wiec yyyy nie rozumiem ludzi...
Sprzątać !
My złazimy na zmiany  , i po wykonaniu podręcznych mioteł z okolicznych chaszczy zmiatamy wszystko z drogi albo chodnika .
W mojej miejscowości są chodniki , a moje baby obleśne uwielbiają zanieczyścić najbardziej prestiżowy fragment - przy kościele. Obraza boska.
ja z drogi też zawsze sprzątam, chociażby nawet zepchnąć butem pod krzak jakiś.. tego wymaga kultura osobista 😉
Livia   ...z innego świata
08 stycznia 2012 13:44
Oczywiście, że sprzątać.
U nas mamy już fajne stosunki z ludźmi, koło których musimy przejechać do lasu. Wiedzą już, że sprzątamy po koniach, przyzwyczaili się do próśb o pożyczenie łopaty na chwilę, czasem nawet sami zbierają kupy do ogródków 🙂 Dzięki temu jest zawsze miło.
Rzadko mi się w ogóle zdarza jeździć po mieście. Ale jak już się zdarzy pojechać i kupa wypadnie w miejscu nie bardzo odpowiednim to jedyne co robię to bucikiem, bucikiem do boku. Problemu mi nikt nigdy nie robił. Nawet jak mi kiedyś konie zwiały i zostały złapane pod miejskim basenem, gdzie zaminowały cały chodnik. Nie musiałam sprzątać, chociaż chciałam. Więc zgarnęłam chociaż bucikiem do boku.
kiara   Wczoraj to historia, jutro to tajemnica...
09 stycznia 2012 06:57
Po koniu trzeba sprzątać, pisaliśmy już o tym troszeczkę tutaj: http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,29137.90.html

Można oberwać mandatem za nie posprzątanie.
Ja mam ze swojej stajni jakieś hmm 200-300 m do lasu wzdłuż osiedla bloków i domków jednorodzinnych. Jak koń się gdzieś po drodze załatwia, nie schodzę z niego i nie przesuwam tego butem 🤔 , lecz po jeździe biorę wiadro, łopatę i miotłę i sumiennie wszystko zabieram.  Kiedyś nie posprzątałam z mojego roztrzepania-  myślałam, że mnie zlinczują za to. 😡
Swego czasu, jak sobie 'Pani Instruktor' pojechała w miasto się polansić i obsrać przy okazji chodniki miałam łazić z chłopakiem (z racji bycia stajennymi) i zamiatać po cudownym wyjeździe w teren  😵 Na szczęście się zbuntowaliśmy i babka sama musiała po 'sobie' sprzątać z wielkim urażeniem na twarzy  😀iabeł:
Raz mój koń zostawił co nieco na ulicy i to przed czyimś domem - wracając już kupki nie było a ja ze zdziwieniem rozglądałam się na boki gdzież to mogło się schować - sympatyczna pani oznajmiła mi że jej ta kupka bardzo się przydała do ogródka 🙂 niemniej głupio mi było że nabałaganiliśmy. 
Jak szłam na spacer to koń zostawił co nieco na ulicy i to przed czyimś domem - wracając już kupki nie było a ja ze zdziwieniem rozglądałam się na boki gdzież to mogło się schować - sympatyczna pani oznajmiła mi że jej ta kupka bardzo się przydała do ogródka 🙂 niemniej głupio mi był że nabałaganiliśmy. 

Właśnie to miałam napisać. Taka końska kupa to gratka dla działkowiczów.
Z wiejskiej drogi nie sprzątam. Bez przesady. Sprzątam na terenie ośrodka.
Cariotka   płomienna pasja
09 stycznia 2012 09:05
ja też z wiejskich dróg nie sprzątam. Z prostej przyczyny, mieszkańcy owej wsi również po sobie nie sprzątają jak rozwożą gnój🙂 a poza Tym mój koń najczęściej robi kupy na łąkach, lesie itp. Na terenie pensjonatu również sprzątam, tak jak każdy u Nas.
ja raczej sprzatam w obrebie swojej wsi, choc jestem jedyna, ktora to robi, a u nas koni duzo. nie wiem jednak jak podejsc do takiego problemu- jestem we wsi np 5 km od stajni. jak posprzatac?
Cariotka   płomienna pasja
09 stycznia 2012 09:27
ja czasami jeżdżę 20/30 km od stajni. Wtedy można by zejść i zepchnąć gdzieś ,,problem'' butem. Tylko gorzej jak nie ma gdzie.

Jak posprzątać ?
Zakładam, że problem dotyczy chodnika , jezdni , drogi często uczęszczanej , osiedlowej itp , a nie polnej lub leśnej dzikiej sciezki .

Zsiadamy z konia. Jeśli mamy farta i jedzie inna osoba , ta osoba przytrzymuje konia. Jeśli nie , to koń lezie i wpółpracuje - miałam ostatni taką sytuację i jakoś mi się udało - musiałam zmieść pączki z chodnika obok przystanku autobusowego .
Udajemy się do pobliskiego rowu , krzaka lub  drzewa , dewastujemy roślinność i tworzymy sporą  miotłę , którą machnięcie po machnięciu zmiatamy kupę w miejsce gdzie może ekoegzystować z roślinnością . Cenne są czasem pobliskie kretowiska , przy użyciu pseudomiotły można po zgarnięciu  kupę przysypać ziemią .  Ważne , aby sprzatnąć ją ludziom spod nóg - nawet jeśli jest to piaszczysta droga , ale należąca do osiedla , osoba spacerująca może czuć dyskomfort idąc z psem lub dzieckiem obok guana. Na wsi z wiejską duszą jest łatwiej , tam gdzie snują się krowy i jeżdżą jeszcze wozy tolerancja dla kup jest zupełnie inna , niż na podmiejskich osiedlach ...u mnie niby wieś , ale zabudowana domami emigrantów z miasta i kupy już nie wtapiają się w krajobraz .
My jeżdżąc dorożka staramy się sprzątać . Nie jest to zbyt trudne bo mamy tzw łapanki i podstawiamy z kozła pod zadek jak robią... Wkurza mnie jak jeździ sąsiad też dorożkarz  i ma to gdzieś, na drodze pod samymi oknami bramami jest zawsze po nim nawalone. To  jednak kwestia kultury bo o ile jak gdzieś się zdarzy z dala od domów ,wjazdów to mnie to jakoś nie oburza to pod samą czyjaś bramą to chamstwo. Drażni mnie też jak inni dorożkarze (na naszej drodze jeździ kilka dorożek) nie dbają o sprzątanie .Zwykle nikt się nie czepia do chłopów bo wiadomo facet puści wiązane i ma gdzieś tylko zawsze obrywa się nam dziewczynom choć to my najbardziej dbamy o czystość. Jadąc w siodle jak gdzieś zrobią koło domów na drodze to jadę autem potem i sprzątam. Na polnych drogach nie .
Sprawa ma też jeszcze drugą stronę  zwykle największe pretensje ,że konie brudzą mają ci co wyrzucają śmieci przez okno samochodu lub wywożą do lasu żeby nie płacić...
zwykle największe pretensje ,że konie brudzą mają ci co wyrzucają śmieci przez okno samochodu lub wywożą do lasu żeby nie płacić...

racja ,

ja kiedyś jadąc przez las galopem wystraszyłam mieszczucha (sądząc po rejestracji) wyrzucającego pampersy !  😤
facet na mój widok migiem wrzucił wszystko do bagażnika i próbował błądzić po lesie a ja za nim , pewnie nie znał lasu , bo zawrócił i pojechał skąd przyjechał ..a mój rumak często robi na leśnych drogach i nie sprzątamy , ale jak zrobi już na środku ulicy , wjazdu to zsuwamy w pole czym się da 🙄
można wozić w kieszeni reklamówki, rękawiczki jednorazowe i robić pieszym hepening "Kupa konia" a jak  nasiura?? 🙄n
Trudniej  jest na drodze ruchliwej bo ciężko zejść z konia kiedy szaleją auta niejednokrotnie cieżarowe a wracanie po czasie nie ma sensu bo kupa jest rozjeżdżona... i wtedy się zdarza ,że nie zbieram . Ten sam problem  jest  na dorożce jak coś wypadnie z łapanki albo nie zdąży się złapać... ale staram się do tego niedopuszczać.
U nas na wsi wszyscy mają gdzieś że gdy idą z krową ta się załatwi lub gdy im coś z rozrzutnika spadnie.
Ale jak by się koń przed czyimś domem na poboczu załatwił to by udusili w nocy chyba dlatego grzecznie bucikiem do rowu.
Żeby to potem niepotrzebnej nienawiści nie było i kłótni  🙄
Oczywiście jak koń Ci się w lesie załatwi to nie szukasz rowu żeby to posprzątać.
No właśnie jeśli krowa na środku narżnie kupsko jest ok, jeśli jednak zrobi to mój koń to patrzą krzywo. A konkretnie jedna osoba, koło której jade raz na ruski rok. I koń się załatwia co drugi przejazd, jednak ja po nim sprzątam, a jak nie to robi to jakaś nie widzialna ręka (czyli ludzie pod warzywa itp.), bo zawsze po skończonej jeździe brałam ekwipunek i w drogę po bobki, czasami bywało tak, że sąsiad po wsi zebrał bo chciał pod warzywa. Są i tacy, którzy do domu przychodzą do mnie czy mogą iść na padok po kupki :P

Było też tak, że jechałam załatwił się akurat na festynie i tata to elegancko 😀 butem usunął, a za niedługi czas z sąsiedniej wsi jechali i się załatwili tam gdzie mój. I na kogo będzie? Na nas pewnie było, chociaż sluchy mnie nie doszły :P
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
09 stycznia 2012 15:23
taa, wielkie "państwo" co to mu kupa konia przeszkadza ale juz wywózka śmieci do okolicznego lasku czy rowu to juz jest OK.
U nas trzeba sprzątać, zaraz policje wzywają i jedzie ona do jedynej stajni w całej wsi, więc później są problemy z właścicielem, bo przecież to nie jego konie walą namiętnie placki na drodze i on znajdzie winowajców. Co prawda, nigdy nie wie kto, bo ludzie nie znają się na maściach, a koń to koń, mimo wszystko, żeby nie miał wciąż problemów można tą kupę sprzątnąć.

Mój koń ostatnio załatwił się na drodze, a ze sprzętu nie miałam to tak długo kombinowałam, aż cała kupa nie znalazła się w krzakach. Nie ma u nas chodników, droga na słowo honoru jaka jest, taka jest, ale sprzątnąć chciałam i to zrobiłam.

Mnie natomiast dziwi to, że jak pies zrobi przed bramą kloca to wg ludzi wszystko jest ok, bo się pies załatwił. Parę razy już się ludzi upomniało, bo przecież nie wychodzi się z podwórka patrząc na ziemne miny... Ale to już inna inszość.
Swego czasu, jak sobie 'Pani Instruktor' pojechała w miasto się polansić i obsrać przy okazji chodniki 😀iabeł:


Przepraszam, nie mogłam  😂
ElaPe - ja również jestem podobnego zdania zwłaszcza że dziwi mnie to iż przecież ja mieszkam na wsi a przeszkadza jak nie wiem co.
Śmieci to połowa wywozi i raz na spacerze widziałam że coś wystaje z takiego worka lookam a tam zdechły cielaczek.  😵
Ja zależy gdzie. Są miejsca gdzie nie sprzątam, a są miejsca gdzie sprzątam.
Sprzątanie polega na zejściu z konia i zgarnięciu butem kupy na pobocze i zostawieniu tam w gromadce, albo rozkopaniu na boki (albo na trawnik, albo w krzaki mocnym kopem, jeśli te krzaki są)
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
09 stycznia 2012 19:11
Ja mam nad jeziorem w krzakach schowane wiaderko na wypadek "kupy", sporo moich znajomych ma takie pochowane wiadra lub łopatki do sprzątania. Znam też osobę, która w krytycznej sytuacji zebrała kupę rękoma i wyniosła w krzaczory. To żaden wstyd sprzątnąć po swoim koniu, to raczej świadczy o naszej kulturze.
Ja nie sprzatam.
Jesli koń zrobi kupe na poboczu, albo na ulicy, to jadę dalej. Jesli narobi komus na podjeździe, to spycham to gdzieś butem, chociaz czasami więcej problemu takie zepchniecie i rozmazanie tego dookoła zrobi, niz taka kupa w całości. Nigdy nie zbieram do woreczków. Bo co, jesli jade w teren i kon narobi 20 km od stajni to mam to pakowac i wozic ze sobą, czy wywalić w lesie i zasmiecic las workiem?
teraz mam konia na wsi, to ludzie wrecz sie ciesza jak taka kupa sobie lezy na ulicy bo zbierają to do ogrodka.
W stajni gdzie aktualnie stoi Livia nienawidziłam w teren jeździć. Bo tam notorycznie były awantury o kupe, nawet jesli nie była zrobiona w poblizu domu, tylko na poboczu na trawie. kiedys była sytuacja że mój koń chciał sie załatwic akurat przed domem Pani która najwiecej miała z tym problemu. I jechałam na koniu tyłem do przodu, trzymajac mu ogon przy zadku zeby jeszcze kilka kroków poczekał, w efekcie w ogole przestałam jeździć tam w teren, bo mnie to stresowało.
Ale widze ze to jest kwestia tego ze jak ktos na wsi mieszka, to jest spokój, ale jak sobie taka pańcia z miasta przyjedzie i zamieszka na wsi, budujac landare, to kupa przeszkadza nawet przy domu sąsiada. Chociaz sasiad chcetnie ja zabiera do ogrodu.
Nie do konca rozumiem takie awantury o końska kupe która jest na asfalcie i która zaraz rozjedzie samochód, bo ani to nie śmierdzi szczególnie, ani nie przeszkadza w funkcjonowaniu w domu po 2 stronie tej ulicy. Uważam że jak sie chce miec problem to sie go tworzy.
A poslizgu samochodu na końskiej kupie nigdy nie widziałam, ani nie słyszałam o takim wypadku.
Z ręką na sercu koń nasrał mi raz na asfalcie. Gdyby nie było chodnika to pewnie bym i sprzątnęła, ale skoro jest to znaczy , że nikt nie chodzi ulicą i nie wdepnie. Miejsce było dość publiczne, bo niedaleko szkoły, wkopać nie dało rady, bo był krawężnik ( znaczy pod górkę było) dopóki kupa nie była dobrze rozjeżdżona z nadzieją wypatrywałam deszczu. I to był tylko kawałek kupy, bo jak wyczułam pismo nosem to od razu koń znalazł się na trawniku przy "naszym" ogrodzeniu.

Raz natomiast koń mi narobił na pięknym trawniku z rolki, przed rozpoczęciem imprezy, przed samym stoiskiem z piwem. To był wstyd. Zaraz panowie jacyś z przekleństwem na ustach wyskoczyli i posprzątali. W ogóle nie powinnam się tam była znaleźć, tylko jechałam na skróty, bo byłam już bardzo spóźniona na mszę. Wstyd!

Raz mielismy taką sytuację, że pracownicy wywozili obornik drogą polną! i co nieco spadło, droga leżąca między łąkami właściciela koni. Ale , że ludzie chodzą tamtędy do kościoła, trzeba było sprzątać. Zbyt miastowa może jestem na to, by to zrozumieć. Niech chodzą chodnikiem!
Jak posprzątać ?


Zsiadamy z konia.


A ja mam ten problem, że jak zejdę z konia to już na niego nie wejde 😁 (ogon ma 181 cm w kłębie). Musiałabym iść całą drogę w ręku. Gdy jestem blisko stajni to czemu nie, ale jak jestem daleko od stajni to nie uśmiecha mi się tuptać w oficerach taki  kawał drogi.

Na szczęście moje Rude szczęśliwie robi kupke w lesie , a tylko raz czy dwa zdarzyło mu się pod domem sąsiada, więc po jeździe poszłam posprzątać i tyle 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się