Forum konie »

Problem z pyskiem - język

zmniejszone
zdjęcia są za duże
obowiązujący wymiar to 640x480
Mam problem. Posman kombinuje z jęzorem w podobny sposób jak na zdjęciu. Wszystko zaczyna się już przy zakładaniu ogłowia - w momencie brania wędzidła cofa język i otwiera paszczę. Trwa to krótką chwilę, po czym układa sobie wędzidło w pysku, język idzie z powrotem pod kiełzno, a pysk się zamyka. Dodam, że taka sytuacja ma miejsce za każdym razem przy kiełznaniu.

Zdarza się to również na jazdach, czasami jest kilka takich momentów na jednej jeździe, a czasem w ogóle się to nie zdarza.
Pysk zostawiam w spokoju, nie bawię się w ustawianie głowy, rękę mam stabilną, a mimo to, on potrafi lecieć tak z otwartym pyskiem i tym cofniętym językiem - najczęściej zdarza się to w galopie, wtedy muszę przejść do stępa, bo tylko w tym chodzie on umie "poprawić" sobie język.
Takie sytuacje mają też miejsce podczas lonżowania. Kiedyś lonżowałam go na zwykłych wypinaczach, lonża przypięta do kawecanu, żeby przypadkiem nie sprowokować go do otwierania pyska. Nie był wypięty mocno, a mimo to problem wystąpił.

Otwieranie pychola zawsze wiąże się z cofnięciem języka. Próbowałam różnych wędzideł, plastikowych, metalowych, z łącznikami, sprengera - bez zmian. Dodam, że on to robi praktycznie pod każdą osobą, która wsiądzie na niego. Spróbowałam jazdy bez wędzidła, potem lepiej pracował na wędzidle, te momenty z cofaniem języka zdarzały się rzadziej, ale ostatnio po okresie poprawy, znowu się pogorszyło... Zastanawiam się nad hakiem, może to dla niego dobre rozwiązanie, ale z drugiej strony boję się, że to nie jest właściwa droga - może coś go boli i dlatego się tak zachowuje...

Ktoś z Was spotkał się kiedyś z czymś takim?
A kto na nim jezdzil, zanim Ty zaczelas? moze byl zaszarpany w mlodosci i teraz masz tego efekty? bo zęby pewnie ma regularnie pilowane?
Po pierwsze pogratuluj mu idealnego zgryzu. (równiutko wytarte zęby). Ale nie przychodzi mi nic sensownego do głowy. A próbowałaś jazdy z nachrapnikiem?
Też kiedyś miałam problem z koniem, który całą jazdę spędzał z otwartym pyskiem.
Pomogły nam zmiana wędzidła, zmiana jego położenia na nieco niższe, założenie skośnika. Nie byłam początkowo przekonana do tego, żeby mu na siłę kneblować paszczę, ale po konsultacji z kilkoma mądrzejszymi ode mnie osobami, postanowiłam spróbować. I pomogło. I skośnik wcale nie musiał być mocno zapięty.
No i mocniej skupiliśmy się na rozluźniających ćwiczeniach, żeby koń zaczął żuć wędzidło, bawił się nim, nie bronił się przed kontaktem z ręką itd.
A nawet na dniach miałam założyć o tym problemie temat.
Odkąd kupiłam rok temu konia, przy czekaniu na jedzenie wyciągał szyję, przekręcał głowę, otwierał pysk - dopiero nie dawno zauważyłam, że przy tym cofa język.
Myślałam, że to taki nawyk z poprzedniej stajni. Może zrobił tak raz, dostał jedzenie, bo w końcu była pora karmienia i okazało się, że jak to robi, to dostaje jedzenie - trudno się dziwić...
Jak miałam go pod domem, to starałam się podać jedzenie jak najszybciej, ale i tak kombinował.
Ale jeszcze tamtej zimy jak zaczął kuleć na przody na lonży na jedną stronę tylko w jednym miejscu otwierał paszczę i zniżał łeb.
Potem wyszły kulawizny, bla, bla, trzeszczki, kopyta itp.
We wrześniu miałam weta, powiedział, że na okręgu nie kuleje, jedynie lekko znaczy po próbach, ale można to było tłumaczyć nic nie robieniem. Ale mimo to nawet przy wecie i stwierdzeniu, że nie kuleje, na jedną stronę wyciągał łeb, otwierał pysk, ale to na około ćwierć koła. Potem szedł normalnie. To się zgubiłam - to boli go coś czy nie?
Po przeprowadzce do nowej stajni jestem u niego rzadziej i zaczęły się problemy z posłuszeństwem. Typu "on tam nie idzie" i na początku stawał, jak wryty, nic go nie ruszało, a potem zaczął wyciągać łeb i otwierać zbolały pysk. To przepraszam, co go boli, jak stoi, a ja napieram na kantar, a nawet jak tego nie robię, to wyciąga paszczę?
Ostatnio mieliśmy sprzeczkę w boksie. On chciał poszukać sobie czegoś w resztkach słomy, ale stałam tam ja. Jak mu nie pozwoliłam i cofałam go za każdym razem to oprócz tego, że się wkurzył, otworzył pysk i cofał język.
Wnioskuję więc, że jakimś cudem wysnuł sobie teorię, że jak tak zrobi, to dostanie to, czego w danej chwili chce. Ale chociaż nie dostaje tego, czego chce, nadal to robi.
I w dalszym ciągu na lonży, na wieeeelkich okręgach tylko w jednym miejscu, właściwie raz w jednym, raz w drugim miejscu (na siłę można mówić, że na prawo, gdy widzi z daleko wyjście z maneżu, a na lewo, gdy już to wyjście minie, ale troszkę naciągane) otwiera paszczę, ciągnie lonżę, cofa język, obniża łeb. Po czym znowu nic mu nie jest.
Były jednak dni, gdy rozpierała go energia i nie było za bardzo wyciągania, otwierania i cofania.
Ja nie chcę, żeby go bolało, ale nie chcę też, żeby mnie robił w balona.

Dodam, że zęby miał robione we wrześniu, wyrywane wilcze kły i tarnikowane i liczyłam, że po tym przejdzie mu to.
+ lonżuję go na kantarze, bo przy wędzidle jest tragedia z tym.
Raven napisał: Pomogły nam zmiana wędzidła, zmiana jego położenia na nieco niższe,
na nizsze...?
u mnie pomoglo podciagniecie wedzidla na wlasciwa wysokosc (zamiast dzwonienia po klach). kon przestal kombinowac, bo juz sie nie da przelozyc jęzora i tyle.
a że czasem walczy, czasem probuje otwierac paszcze - bardzo dobrze, przynajmniej wiem, ze lape nadal mam zelazna i ze musze siebie pilnowac jak zly szeląg. JA nie mam delikatnej ani stabilnej reki, a moj kon mi o tym mowi najlepiej jak potrafi.
caroline napisał:
na nizsze...?

Si. Wcześniej było za wysoko, koń bardzo się "zaciągał", miał większą możliwość otwierania pyska by uniknąć kontaktu, a jak opuściałam mu o dziurkę poczuł więcej luzu i mniejszy nacisk na kąciki. Od razu zaczął inaczej reagować na rękę i w końcu zaczął żuć.
Po zmianie zęby nie było obijane.
Raven napisał: jak opuściałam mu o dziurkę poczuł więcej luzu i mniejszy nacisk na kąciki. Od razu zaczął inaczej reagować na rękę i w końcu zaczął żuć.
i jak zwykle - kazdy kon jest inny 🙂
bo moj lepiej chodzi kiedy ma wedzidlo stabilniej "umocowane" w pysku i duzo lepiej je akceptuje. oczywiscie paszcze nadal probuje rozdziawiac jak mu nie pasuje dzialanie reki (i jestem mu za te pomoc wdzieczna), ale jezora juz nie przeklada.
caroline napisał:
i jak zwykle - kazdy kon jest inny 🙂

Otóż to Trzeba popróbować różne warianty, żeby zobaczyć co najbardziej odpowiada danemu osobnikowi.
Najgorzej jest podchodzić do czegoś schematycznie...

Aquarius ojej, to już problemy na tle psychicznym... Niepokojący przypadek. Najgorzej jest z takimi symulantami, bo nigdy nie wiadomo czy naprawdę coś mu dolega, czy poprostu ma taki humor i kaprys...
Zle podebrane wedzidlo lub wilcze kly.
Ja mam mlodego, ktory ma zrobione zeby, dobrane wedzidlo, w sumie powolny trening, jaki moge zaoferowac juz sprzedanemu trzylatkowi i mimo tego nadal cofa jezyk przy zakladaniu oglowia i czasem w momentach "buntu" na jezdzie, wynikajacego z niecheci przyjecia polparady. Niestety nie wiem, jak byl zajezdzany, bo przyszedl do mnie juz "oswojony"
Ja z nim nie walcze, staram sie jak najmniej ingerowac reka - po prostu spokojnie dosiadem do wedzidla jechac, a reka sobie trzyma kontakt i pozostaje na tyle bierna, na ile sie da. Jak delikwent sie rozluzni oraz pusci w ganaszach i miesniach szyi, to problem znika.
ja tez mialam ten problem ze swoja klacza - winny temu był poprzedni własciciel gdyż bardzo nisko podpinał jej wędzidło
dla mojej pomogło wysokie podpięcie wędzidła i "zamkniecie " pyska poprzez nachrapnik / skośnik
Havana napisał: A kto na nim jezdzil, zanim Ty zaczelas? moze byl zaszarpany w mlodosci i teraz masz tego efekty? bo zęby pewnie ma regularnie pilowane?
Wcześniej, jeździł na nim głównie właściciel stajni (czyli jego ówczesny właściciel) lub jego żona. Nie sądzę, żeby był przez nich zaszarpany, bo jeśli chodzi o kulturę jazdy to jest ona na wysokim poziomie. Posman nigdy nie był też dawany do jazdy komu popadnie. Zęby raczej ma w porządku.

jur napisał: Po pierwsze pogratuluj mu idealnego zgryzu. (równiutko wytarte zęby). Ale nie przychodzi mi nic sensownego do głowy. A próbowałaś jazdy z nachrapnikiem?
Zdjęcie nie przedstawia jego pyska Jeżdżę z nachrapnikiem i skośnikiem, ale mam opory przed dociśnięciem pasków na chama, zwłaszcza skośnika Nie są one luźne, ale jest w stanie otwierać mordkę. To jak mocno powinnam zapiąć?

Aquarius, też podejrzewałam, że może on tym zachowaniem próbuje uniknąć pracy i był czas, kiedy nie odpuszczałam mu. Nawet jak otworzył, to nie zwracałam na to uwagi, ale nic to nie dało.

caroline napisał: u mnie pomoglo podciagniecie wedzidla na wlasciwa wysokosc (zamiast dzwonienia po klach). kon przestal kombinowac, bo juz sie nie da przelozyc jęzora i tyle.
Wędzidło ma na odpowiedniej wysokości. Próbowałam też wędzidła z łopatką, ale tragedia była już przy zakładaniu, a na jazdach i tak cofał język, doszło też rzucanie łbem w tył...

Anka napisał: nadal cofa jezyk przy zakladaniu oglowia i czasem w momentach "buntu" na jezdzie, wynikajacego z niecheci przyjecia polparady.
W momencie, kiedy otwiera nie zwracasz na to uwagi i spokojnie robisz swoje?
Pursat napisał:
Anka napisał: nadal cofa jezyk przy zakladaniu oglowia i czasem w momentach "buntu" na jezdzie, wynikajacego z niecheci przyjecia polparady.
W momencie, kiedy otwiera nie zwracasz na to uwagi i spokojnie robisz swoje?

Tak. Przy zakladaniu oglowia czekam, az zamknie pysk i wtedy zapinam nachrapnik i skosnik. Dodatkowo dostaje cukier na odwrocenie uwagi 😉 Na jezdzie i tak tego zmienic nie moge. Czuje zawsze wiecej w reku, jak otworzy paszcze, wtedy dzialam energicznie dosiadem i lydka starajac sie podgonic zad, a jak sie rozluzni, to przestaje otwierac pysk i zuje.
Właśnie starałam się robić jak mówisz - otwiera, to jedziemy dalej, ale jak nie reagował dłuższą chwilę, to mu odpuszczałam, bałam się, że może robię mu krzywdę - przechodziłam do stępa i wtedy poprawiał sobie język. Gorzej, jeśli rzeczywiście jest to forma jakiegoś buntu, bo osiągał wtedy, to co chciał.

W takim razie spróbuję Twojego sposobu
Pierwszym, już zresztą rozwiązanym 🙂, powodem jest zbyt nisko wpięte wędzidło. Drugim, mniej znanym 🙂 powodem jest za luźno zapięty nachrapnik i za luźno zapięty skośnik (lub jego brak itd itp.). Dlaczego? Dlatego!
Za luźno zapięty nachrapnik ze skośnikiem umożliwia koniowi otwieranie pyska i wystawianie lub przekładanie języka, także wędzidło nie jest w pysku stabilne, to doprowadza do bólu i opuchnięcia kącików i generalnie miejsc styczności z wędzidłem: koń chcąc sobie ulżyć, wystawia język, lub "trzyma" jedną stronę wędzidła, może tez dojść do zaburzeń taktu (często w kłusie, "odbijanie" od wędzidła). (Jeżeli nachrapnik mocno zapięty nie powoduje zmiany, należy zakupić nachrapnik który będzie szerszy). Niestety nie wymyśliłam tego sama 🙂 lecz miałam podobny problem i mój trener, Heinz Schulenburg, rozwiązał problem. Sprawa musiała być na tyle oczywista, że kiedy, zanim rozpoczęłam z nim współpracę, pierwszym pytaniem było: Czy koń jest właściwie okiełznany? 🙂
To tyle - powodzenia 😀
[quote author=lets-go link=topic=193.msg21514#msg21514 date=1228320291]
Za luźno zapięty nachrapnik ze skośnikiem umożliwia koniowi otwieranie pyska i wystawianie lub przekładanie języka
[/quote]
Zapinam nachrapnik mocno, ale przecież nie zaciągnę mu pasków tak bardzo, że zaczną się wrzynać w nos...

On języka ani nie przekłada, ani nie wystawia 😉
Jeżeli "tylko" otwiera pysk to jest to na pewno (no, prawie na pewno) sprawa nachrapnika. Nie mam niestety tyle czasu, żeby poguglować za opisanymi przykładami, ale zapewniam Ciebie, za pierwszym razem myślałam że mu "nos urwę", ciężko mi było zrozumieć, że czynię dla niego coś naprawdę dobrego ściskając jego nos jak rzeźnik nóż ;p
Otwieranie pyska następuje tylko w momencie, gdy cofa język. To właśnie on jest problemem i nie wiem dlaczego to robi... :-\

Dzięki za rady, postaram się do nich zastosować 🙂
[quote author=lets-go link=topic=193.msg21763#msg21763 date=1228339199]
Jeżeli "tylko" otwiera pysk to jest to na pewno (no, prawie na pewno) sprawa nachrapnika. Nie mam niestety tyle czasu, żeby poguglować za opisanymi przykładami, ale zapewniam Ciebie, za pierwszym razem myślałam że mu "nos urwę", ciężko mi było zrozumieć, że czynię dla niego coś naprawdę dobrego ściskając jego nos jak rzeźnik nóż ;p
[/quote]

Niestety konie czasem podwijaja jezyk rowniez, gdy nachrapnik i skosnik niemilosiernie mocno zapiete sa, wiec to nie jest zadne 100% rozwiazanie.
Są takie nakładki na wędzidło, które utrudniają przełożenie ozorka a spotkałam sie też z wędzidłem z czymś takim metalowym, ojej nie wiem jak to nazwać...
ms_konik ale tutaj problemem nie jest przekładanie, ale podwijanie - jak na zdjęciu.

A to coś metalowe nazywa się "łyżka"
Jeżeli chodzi o język, to ja miałam ze swoim rumakiem straszne problemy. Przewalał jęzor i koniec pracy. Kiedy zainterweniowałam gumowym doczepianym języczkiem okropnie się usztywniał i było chyba jeszcze gorzej, to samo przy wędzidle z łopatką.
Kiedy już straciłam nadzieję, podsunięty został mi pomysł języczka na osobnym pasku. Wszystkie problemy z językiem zniknęły. Koniowi ten patent zupełnie nie przeszkadza, jakby go w ogóle nie czuł. Bardzo polecam taki mądry wynalazek, jeżeli ktoś ma podobny problem.
Tutaj dosyć dobrze widać jak to wygląda z zewnątrz.
Nio tak Aurela ale to podwijanie dąży do przełożenia i jak już konio skuma jak to zrobić to lipa a tak można interweniować zanim to się wydarzy 🙂.

T&N  a jak ten patencik wygląda bez konia?Swoją drogą to sprytne...
Nie mogę znaleźć żadnego zdjęcia całości. Metalowa część jest sztywna(bez żadnych łamań czy rolek), na środku jest taka podłużna wypustka/języczek. Wszystko na jednym skórzanym pasku. Postaram się cyknąć zdjęcie w stajni.
[quote author=lets-go link=topic=193.msg21763#msg21763 date=1228339199]
Jeżeli "tylko" otwiera pysk to jest to na pewno (no, prawie na pewno) sprawa nachrapnika. Nie mam niestety tyle czasu, żeby poguglować za opisanymi przykładami, ale zapewniam Ciebie, za pierwszym razem myślałam że mu "nos urwę", ciężko mi było zrozumieć, że czynię dla niego coś naprawdę dobrego ściskając jego nos jak rzeźnik nóż ;p


Niestety konie czasem podwijaja jezyk rowniez, gdy nachrapnik i skosnik niemilosiernie mocno zapiete sa, wiec to nie jest zadne 100% rozwiazanie.
[/quote]

Dlatego tez napisałam w nawiasie "NO, PRAWIE NA PEWNO". Trudno znaleźć optymalne rozwiązanie lub 100 % odpowiedź jeżeli do "rozkminki" ma się tylko post 🙂 - podaję więc NAJCZĘSTSZĄ i NAJBARDZIEJ PRAWDOPODOBNĄ przyczynę otwierania pyska lub przekładania języka. Natomiast jeżeli jest dopasowany odpowiednio szeroki nachrapnik (np. Stubben) nie mogę sobie wyobrazić jak koń z taką "przeszkodą" miałby sobie poradzić ... ? :>
wydaje mi się, ze tu ciekawego cos mogli napisac koniach przekładajacych język: LINK, drugi LINK,

i jeszcze link 1, link 2 i link 3 do paru rodzajów wędzideł dla przekładaczy jęzorów 😉

a to co ma T&N wyglada tak:część "paszczowa" i całość

i jeszcze link do ciekawej dyskusji o koniu przekładającym język - dla angielskojęzycznych i cierpliwych (bo niekiedy link wyglada jakby nie działał, bo strona nie chce się otworzyć i wyskakuje komunikat o tym, ze zostało przerwane połączenie - trzeba czasem pare razy odświeżyć żeby się otworzyła)
Fajnie że jest ten wątek.
Moje Rude ostatnio też zaczeła kombinować z jęzorem. Nigdy wcześniej nie było z tym problemów. Od początku jest robiona przemnie. Od zawsze chodzi na zwykłym, grubym dziurkowanym wędzidle i prze 3,5 roku nie było problemów, zawsze bardzo się pieniła. Nachrapnik miałą bez skośnika i lekko zapięty ze względu na jej krzywy pysk nie chce jej zaciskać (podobno jako źrebak miała złamaną kość, która teraz jest lekko wklęsła.)
Kiedyś próbowałam zmienić jej wędzidło na gumową oliwke i na podwójnie łamaną oliwke ale stawała się na tych wędzidłach sztywna, wieszała się ale tylko na prawą ręke, do tego stopnia że mnie ręka bolała. Aż jakieś 2 tygodnie temu patrze a moje rude ma wywalony jęzor. Jeździła na niej mała dziewczynka na bardzo lekkim kontakcie, przypatrywałąm się jej całą jazdę pysk zamknięty ale jak sprawdzałąm to podwijała język, przekłądała i po chwili układała go prawidłowo.
Nie wiem czy robi to jak na niej jeżdże bo nie odczuwam różnicy w kontakcie , nie wiesza się jest nadal elastyczna. Teraz na jazdy małej zakładam skośnik ale nie zapinam go na maxa.
Może macie jakieś pomysły czemu nagle po 3,5 roku zaczeła tak robic. (Zęby ma ok)
mój może nie tyle otwiera co w sytuacjach nerwowych zaczyna próbować podciągać językiem wędzidło i je gryźć

czyli jak wstanie złą nogą i cokolwiek miałby robić jest nie w sosie, kiedy ja nawalam z moim łapskiem i za mocno zadziałam i masowo w momencie kiedy dochodzi między nami do ostrzejszej wymiany zdań

ale tak jak pisze anka, wystarczy żeby koń się rozluźnił - problem znika, nie ma potrzeby zakładać nachrapniki i zapinać skośniki, zamykać sztucznie pysk bo w takich chwilach irytuje i złości się tylko bardziej i próbuje mimo przeszkody podciągać wędzidło na ząb - a to tylko usztywnia
Odkopuje...;-)
Czytałam o nachrapnikach, o two fingers rool i mam pytanie.

Co proponujecie dla konia który, na jeździe wystawia lekko język na lewą stronę. Jest on oparty o wargę... wtedy bardzo cżęsto mam wrażenie jakbym jechała na martwym pysku.
czasem jest to bardzo nieprzyjemne uczucie,ale sa jazdy, że mimo tego "lewego języka" koń wygina szyję bardzo płynnie na lewo iprawo, robi płynne przejścia z zaanagażowanym zadem..ale mimo tego czuję , żęe to nie jest to...
Jak próbuje się zdjąć konia  łydką z tego martwego języka to go podkurcza... tak na prawdę podczas jazdy nie ma momentu, że język jest prawidłowo ustawiony.
Zęby koń w bardzo dobrym stanie, wad zgryzu brak
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się