Forum towarzyskie »

Wieczni pechowcy...

Czy ktoś jeszcze, tak jak ja, ma ciągłego, nieustającego pecha?
Jestem optymistką, więc przeważnie nie myślę "i tak się nie uda" tylko jestem pozytywnie nastawiona do wszystkiego, ale... prześladuje mnie ciągły pech  🤔wirek:
Jeśli nie zaliczam egzaminu/kolokwium to ZAWSZE jednym, maks. dwoma punktami.
Jeśli o coś dbam i nie chcę, żeby się zepsuło to i tak się zepsuje. Chociażby nowo kupiony komputer - jak zaniosłam do serwisu, to się wszyscy dziwili. bo one się tak rzadko psują. Albo wisiorek ze szklanym serduszkiem, który dostałam na urodziny od mamy, kiedy nam się nie przelewało - chuchałam na niego i dmuchałam, a ono jakby samo spadło kiedyś z półki i się ukruszyło - dosłownie, weszłam do pokoju bo usłyszałam dziwny dźwięk, a ono leży na podłodze :/
Jestem chodzącym przykładem na prawo Murphiego, że jeśli cokolwiek może pójść źle, to pójdzie.
Staram się - wszystko się wali.
Nie staram się - też się wali.
Właśnie w domu mamy remont. i na jakiś czas codziennie odłączają nam wodę. Zawsze musi dziać się to akurat wtedy gdy ja myję zęby/głowę/jestem pod prysznicem.
Już z wielu ust usłyszałam, że przyciągam pecha. Da się z tym jakoś zawalczyć? Jakieś magiczne sposoby?  😎
Jak dla mnie to nic nie pobije ostatnich przygód re-voltowej Turnidy i jej Passata
Szepick, to jak się spotkamy przy piwie to knajpa się spali/zawali/cokolwiek, ale kataklizm będzie.
Mam DOKŁADNIE tak samo.
Najpiękniejsze było jak kiedyś na obozie sternik podaje mi swoją ładowarkę do telefonu samochodową, żebym ją podała dalej, a ja nawet jej nie chwyciłam tylko palcem dotknęłam ledwo, a ładowarka rozprysnęła się na setki kawałków i wpadła do wody 😵
Z tym, że u mnie jest tak, że jak coś nie ma najmniejszej szansy pójść źle, to i tak będzie źle...
Całe moje zycie składa się z serii dziwnych zdarzeń i nieustajacego pecha, ale staram sie tym nie przejmowac chociaż nie zawsze wychodzi:P
to coś zgubie,albo mnie okradną,telefon zawsze musi mi się rozładować w jakims kulminacyjnym momencie, autobus zawsze musi odjechac minute czy dwie przed moim przyjsciem, ktos kogo nazywałam przyjacielem zaczyna mnie olewać itp itd, od drobnostek po wieksze sprawy!
W magiczne sposoby raczej wątpię 😉 pozyjemy, zobaczymy co bedzie dalej...
silverstar ale to trochę wkurzające, prawda?  😎
kurcze, miałam takiego kolegę w liceum.
Połowę liceum był na zwolnieniu
Zaczął pierwszą klasę z gipsem.
Po wakacjach, po maturze dowiedzieliśmy się, że był we Włoszech i zawaliła się dyskoteka w której akurat był...
To było niesamowite...

Szepcik może faktycznie  są jakieś magiczne sposoby...ale może trzeba wziąć sprawy w swoje ręce...np. jak wiesz, że może nie być wody - to sobie gdzieś wlej na zapas...
Wodę na zapas mamy, tylko nigdy nie wiemy, o której ją odłączą - o 7 czy o 11. I zawsze jest to w tym momencie, kiedy ja się myję, niezależnie od tego, czy jestem pierwsza czy ostatnia  😤
Szepcik, to chyba szerszy problem 😉



😉
a Ty teraz będziesz w każdym wątku jakiegoś demotywatora wklejać?  😎
Jak znajdę jeszcze jakiegoś, który nasunie mi na myśl jakiś temat na r-v, to tak 😁

A tak serio - nie, już skończyłam przeglądać dzisiejsze 😉
silverstar ale to trochę wkurzające, prawda?  😎


nawet bardzo 😉
Mnie też prześladuje pech, jeśli chodzi o sprawy uczelniane.

Pierwszy raz uczyłam się na zaliczenia i pierwszy raz podchodziłam do nich z zapałem i co?
I leżę z zapaleniem oskrzeli/płuc (zaraz idę do lekarza), a pierwsze zaliczenie już dziś i tak codziennie do piątku 😵

Oczywiście dodam, że choruję bardzo rzadko. Dobre kilka lat nie zachorowałam tak, żeby się rozłożyć na więcej niż jeden dzień.
Miałam cały semestr na chorowanie - oczywiście muszę akurat teraz  :emot4:
Dziś trochę przezwyciężyłam pecha - nie poszłam rano pod prysznic  😀iabeł:
Weszłam do łazienki, zastanawiałam się pięć minut, zdecydowałam, po czym usłyszałam odgłos wiercenia z dołu. Odkręciłam kran - nie ma wody. Akurat byłabym w tym momencie cała w pianie  😎
szepcik oszukałaś przeznaczenie 😁

Eeeee co wy wiecie o pechu 🙄
- można zostać wdową przed ślubem? można
- można przechodzić przez procedury kredytowe w banku przez ponad 3 m-ce, choć w TV mówią, że to 15 minut? można
- można mieć konia od roku na L4? można
- można rozbić 2 auta (własne i pożyczone) w jednym monecie? MOŻNA.

I mogłabym tak długo... ale co za dużo to nie zdrowo 😉
mi pech się zdarza falowo, tak jak wczoraj
najpierw wpadłam na nieoznakowana świeżo malowaną ścianę
potem popsuł sie kom dla równowagi...

bera7, to co piszesz to nie pech, taka historia widac pisana gdzies wyzej

Sznurka czego się nie tknę poza pracą to tak wychodzi. Ja już mam naprawdę bardzo małe wymagania od życia.
U mnie tez pech "falowy". Najczesciej dotyczy spraw zawodowych/kasy. Zaczyna sie klarowac i bach bach bach. Chwile dobrze i znowu baaaach. Mimo to sie za wielkiego pechowca nie uwazam...zycie po prostu. W kazdym razie kiedys mielismy pomysl na biznes uslugowy " Rozlozymy kazda firme, branze na zlecenie "  😁

Szepciu, trzymam kciuki za Cie i innych pechowcow, zwlaszcza tych z WIELKIMI NIESZCZESCIAMI na koncie  :przytul:
Tez kiedys bylam takim przykladem Pecha, jak Szepcik.

I chyba ciagle jestem. Tylko staram sie juz o tym tak nie myslec. Przyzwyczailam sie. Pali sie, wali sie, psuje sie, ktos rezygnuje, ktos zapomni, ktos nie przyjdzie - robie swoje. Powoli ale do przodu.
I jak nie mysle, to jakos tak lzej. Jakby teraz pomyslec, to wlasciwie ostatnio w kolko mam takiego pecha. Taka wkurzajaca drobnica. Little Things. Ale od czasu jak o tym nie mysle, to jakos mi lepiej, lzej i latwiej. Nie mam "depresji popechowej" i dzieki temu latwiej mi dzialac. A dzialanie, nawet z pechem, w koncu przynosi jakies efekty. Nie moze wiecznie nie przynosic.

Kiedys czytalam w ktorejs ksiazce, ze nie mozna zwalac rzeczy na pecha, tylko trzeba sobie powiedziec "to jest moja wina. i zawsze tak bedzie, jesli nie zmienie tego czy tamtego". To sprawia, ze pracujesz nad soba i co raz wiecej rzeczy ci wychodzi.

No i jeszcze przydatne artykuly:
http://edukacja.gazeta.pl/edukacja/1,101856,7475794,10_sposobow_na_szczescie.html
http://edukacja.gazeta.pl/edukacja/1,101856,7484693,Co_zrobic__zeby_miec_w_zyciu_farta_.html
http://edukacja.gazeta.pl/edukacja/1,101856,7486375,Potega_wyobrazni.html

pozdro dla wszystkich rasowych pechowcow  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:



ps. moj pech ostatnio objawia sie szczegolnie przy szukaniu platnej pracy. niby w anglii jestem. a tu - masakra.  😵 😵 😵
Od wczoraj wisi nade mną fatum. Zepsuł mi się samochód. Jakiś facet opluł nam drugi samochód, mnie wyzwał od @#$%^$$##, na stacji benzynowej inny facet coś się darł. Dziś wsiadając do auta przyrąbałam głową w niego i to tak porządnie. Co jeszcze? 😵
Ja już nawet nie mam ochoty o tym rozmawiać - mam wrażenie, że im bardziej się staram, tym jest gorzej.
Na razie muszę wybrnąć z aktualnych kłopotów, czyli groźby wywalenia ze studiów. Nie ma to ludzie, którzy zmieniają zdanie w bardzo istotnej dla mnie kwestii w ciągu kilku dni  🙄
Bo to jest takie dziwne "cos", jakby ze Ty chcesz sie wyzwolic od tego pecha, to zycie ci pokazuje ze sorry, no chance 😉  😵 i dopiero jak zniesiesz jeszcze cala serie beckow to potem moze byc lepiej.

nieszczescia chodza w stadach standardowo, takze zawsze potrwa chwile zanim sie polepszy.
Weszłam dziś w ten wątek, czytam wasze historie i sobie pomyślałam, że ostatnio nic pechowego mnie nie spotkało... A potem... 😀 Przez przypadek tą rurką od mopa potrąciłam balsam po goleniu giorgio armani, rzecz wcale nie najtańszą, a był pełny... Balsam z impetem walnął w umywalkę (bo on jest w szklanym opakowaniu) obił ją, tak, że trochę porcelany odpadło(czy z czego to sie umywalki robi). Następnie z gracją spadł na płytki łazienkowe, aby pęknąć na milion części. Zawartość się wylała i musiałam w łazience okno otwierać, bo oczywiście zaczęło tak mocno pachnieć męskimi perfumami. Na szczęście dodatkowo płytki się nie obiły, ale umywalka do wymiany... 😵 Wiem, że to może nie dorównuje waszemu pechowi, ale nigdy nie mówcie nigdy, tak jak ja dzisiaj wchodząc w ten wątek 🤣
Mój brat zalicza się do wiecznych pechowców, szczerze mu współczuje. Ja jestem raczej typem "szczęście w nieszczęściu".
Ja jestem pechowcem na little things. Spoznione autobusy, zepsute autobusy, stluczki 50 metrow od celu, spadajace i tlukace sie rzeczy, psucie sie tego, co w teorii wlasciwie nie powinno sie zepsuc.... mozna by tak dluuuuuugo. Drobiazgi to moja specjalnosc  😁

na szczescie jesli cos juz zmierza do takiej generalnej katastrofy, takiej katastrofy katastroficznej i juz naprawde NIC nie moge zrobic sama by to zmienic, to przewaznie (ale niestety nie zawsze) stanie sie cos, co spowoduje, ze jednak sie wykaraskam z tej kaszany  👀 ale ile sie wczesniej trzeba namachac i nawygibaszac wiem tylko ja. z tego, co slyszalam od obserwatorow postronnych to z boku wyglada to tak, jakby mi wychodzilo z duza gracja i elegancja  😂 😁
NOOOOO widze że znalazłem temat pasujacy do mnie w 100%!
nie jestescie sami,chociaż nie ukrywam ze nie chcialbym byc tutaj razem z wami,ale cóż życie widocznie ma dla mnie inny scenariusz.... szkoda
Od wczoraj wisi nade mną fatum. Zepsuł mi się samochód. Jakiś facet opluł nam drugi samochód, mnie wyzwał od @#$%^$$##, na stacji benzynowej inny facet coś się darł. Dziś wsiadając do auta przyrąbałam głową w niego i to tak porządnie. Co jeszcze? 😵

Ano jeszcze przeze mnie inna osoba przyrąbała głową w klapę od bagażnika.
nie wiem, czy to pech, przypadek, czy kara za grzechy, ale kolejna osoba ktora mnie dzisiaj obudzi, moze sie spodziewac smierci szybkiej, acz bolesnej. A szybkiej tylko dlatego, ze bede chciala jak najpredzej wrocic spac.

Najpierw, za przeproszeniem, ci sk******e cala noc sie czyms rzuciali i wydzierali, a jak przestali, to juz byla za pozna pora by klasc sie spac, a teraz co sie poloze to wszyscy sobie o mnie przypominaja, dzwonia, co tam slychac, ze to tamto im nie pasuje, oraz, moje ulubione, "zeby mi powiedziec dobranoc".

jak ja zaraz komus powiem K**** dobranoc!!!!!  👿 👿 👿 👿 👿 👿 👿 👿 👿 👿 👿 👿

teraz oczywiscie na upartego moge sie przespac juz tylko z 40 minut, a i to na naprawde bardzo upartego. niestety, kompletnie odechcialo mi sie spac

natomiast jesli chodzi o samochody, to wpadam na nie notorycznie i notorycznie okladam sie drzwiami i klapami od bagaznika. nic w tym dziwnego 😉


edit:
probowalam jeszcze zasnac, ale najpierw tlukli sie tak, jakby grali w kosza a teraz wlaczyli muzyke tak glosno, ze ani nie slysze swojej muzyki, ani wlasnych mysli.
jest za wczesnie na wezwanie policji.
ZA CO?!  😵 😵 😵
heh, smierc psa w sobote, smierc kota dzis, uszkodzona lapa szczeniaka dzis, rozwalone auto dzis...do tego choroba trzyma 3 tydzien, dziecko rowniez pozamiatane....Bosko.
O k....skiej zimie nie wspominam, bo to pech zbiorowy...
Basznia- którego biedaka ubyło? 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się