Padokowanie konia.

to ciekawe co piszecie, a juz ktoś liczyl te kroki za pomocą urządzenia?
a jak bedzie galopował to tez beda te kroki policzone?
myślicie ze mozna wziac takei urzadzenie w teren i sprawdzic ile km sie przejechało?
dea   primum non nocere
24 listopada 2010 14:33
julia - dr Robert Bowker liczył, od tego się zaczął temat 🙂 ale to "samoistny" ruch nie wliczając treningu. Ciekawe jak by wyszło porównanie z treningiem, ile koń robi kroków na przeciętnej jeździe?
U mnie 5koni od wiosny i jeszcze chodzą, całymi dniami na pastwiskach, mają tylko szopę, gdzie mogą się schronić. Przez długi czas konie niezależnie od pogody nawet nie weszły, ani  razu do szopy. Dopiero teraz w chłodniejsze noce konie nocują w szopie...
Kowal mnie już nie interesuje, bo kopytka mają rewelacyjne, jak by im kto strugał regularnie  🤣 Są zdrowe i zadowolone. 😉 żadnych kontuzji i problemów. Koniki są bardzo spokojne i ustawione... I mogę powiedzieć że od tego czasu konie bardzo się zmieniły,są przyjazne,żadnych agresji,bardziej posłuszne, a i rewelacyjnie się z nimi pracuje z ziemi na round penie, PNH ... 🙂
justtid, Nie mów, że nie wzywasz kowala do koni chodzących po pastwiskach? o_O Kamieniste są te pastwiska i 20 hektarowe czy co... ?
nie wzywam bo nie ma takiej potrzeby, pastwiska 10hektarowe, kamienie też są, kopytka mają gdzie ścierać...
dea   primum non nocere
25 listopada 2010 12:26
justtid - jeśli możesz zrobić zdjęcia kopytek, to pewnie kopytowi fanatycy chętnie pooglądają w wątku o naturalnej pielęgnacji  :kwiatek: Zapraszamy mocno. "Samowerkujące się" kopytka to zawsze ciekawy temat.
nie wiem co w tym dziwnego, to tak jak niektórzy  sobie trzymają tabun dzikich koni(i nikt im nie sprawdza kopyt), to jest dla konia naturalne że sobie sam zdziera  kopytka,nie?  (zdjęcia jak najbardziej zrobię, tylko nie teraz bo czekam na aparat) 😉
dea   primum non nocere
25 listopada 2010 14:20
Czasami tak, ale wbrew pozorom wcale nie jest łatwo stworzyć takie warunki, żeby kopyta "robiły się same". Dużo częściej robi się po prostu przerośnięte, zaniedbane kopyto. Jeśli faktycznie nie robią się anomalie, tylko kopyta utrzymują się same i przystosowują do różnych warunków to chyba przyjadę badania u CIebie prowadzić  😍 OK, kończę offtopic, zapraszam do wątku kopytnego.
W stajni w której jeżdżę konie spędzają cały rok, 24 godziny na dobę na padoku. Wszystkie są zdrowe, zahartowane i spokojne.  😉
Powiem szczerze, że uważam zamykanie konia w stajni za krzywdę. Wiem, że niektórzy właściciele robią to tylko z troski o konia ale zwierze stworzone do życia na tysiącach hektarów nie powinno być na całe dnie ograniczane przez mur i kraty, wyprowadzane na jazdę, podczas której i tak są stale pod kontrolą właściciela. Gdzie tu wolność i swoboda, do której stworzone są konie?  🙄
Ressa, Na prawdziwej wolności i swobodzie nikt na koniach nie jeździ i czasem miło, że taki ciężko pracujący koń ma czysty, miękki i przytulny boksik, gdzie może się wyłożyć jak długi i głęboko zasnąć i tym samym, zregenerować ciało, odstresować umysł i ogólnie - porządnie wypocząć. Koń jest wprawdzie tak "skonstruowany", że może drzemać na 3 nogach, lekko spać "pół leżąc", ale prawdziwy odpoczynek, tak jak i u człowieka, zapewnia nieprzerywany i głęboki sen.
Już nie przesadzajta w drugą stronę.
Ja mogę powiedzieć ze swoich obserwacji jak mój koń żył 24h na dobe na dworze, że polubiła boks - czasem jak były muchy albo upał to konie były ściągane do stajni i widać było, że z przyjemnością się kładła i drzemała na trocinach. Ale po godzinie-dwóch już chciała iść z powrotem na dwór.
Teraz jak spędza noce w stajni jest podobnie - przychodzi wieczorem do boksu chętnie, podje coś, wysika się(woli to robić w boksie niż na dworze 🙄 ). ale po jakimś czasie chce z powrotem na dwór,  a niestety musi do rana tkwić w stajni.

Ktoś, pewnie, że tak. Tylko znasz kogoś kto na tym samym koniu jeździł od LL (ale tu jeździec się uczył, nie koń) do GP? Bo ja nie znam i jak pewnie bardzo dobrze wiesz konie w sporcie się zmienia. I już.



Ja znam - niejaka Magda G. i Kohorta.

uważam, że darolga już na początku wątku ujęła sprawę doskonale. Mój koń spędził dzieciństwo na padoku, potem przez 1,5 roku oglądała padok od wielkiego dzwonu, kiedy przeszła w moje ręce na własność zaczęła oglądać codziennie. Nie obyło się bez paru ran które wzięły się z końskiej ciekawości, ale nic poważnego się nie stało. Mam świadomość, że mogło się stać coś naprawdę złego, no i co? Koń to nie sprzęt do jazdy i już - co z tego, że dałam za niego kupę kasy i planuję jeździć nim zawody - to nie uprawnia mnie do totalnego chamstwa wobec niego, a dla mnie tym jest właśnie nie wypuszczanie na padok.
Uważam jednak że warto wypuszczać. Nie mam problemów krążeniowych i nawet te co stały w kocykach w innej stajni teraz mają nóżki jak żyletki.

No i jest racjonalny powód 🙂
przychodzi wieczorem do boksu chętnie, podje coś


właśnie, podje... konie to łakomczuchy...
u nas zawsze konie dostawały jeść kiedy stały na padoku i wracały do pełnych żłobów... mój szedł niemal galopem, nie prowadzany... konie wszystkie czekały pod bramką i zabijały się kto pierwszy... tak chciały do stajni...

teraz dostają zboże godz po powrocie do boksu i co? wracają niechętnie, trzeba po nie chodzić po całym padoku... nawet mój już nie wraca luzem, bo zawsze najpierw zwiedza całą okolicę - nie chce do stajni, sam sobie szuka gdzie ten owsik... hehe...

myślę, że w ten prosty sposób można wytłumaczyć dlaczego konie chętnie wracają do stajni  😉
przecież rano pierwsze o czym myślą to padok, no, jak zjedzą  🙄
darolga   L'amore è cieco
26 listopada 2010 08:45
escada - fajnie, że mamy takie samo podejście  :kwiatek:

Apropos mierzenia szczęśliwości u konia i tych spraw... Pozwolę się zacytować.

Pewne Cor de la Bryerowe dziecię, full wypas papier, zawsze wychuchany wyniuniany, obecnie po dużym sporcie, intenstywnie eksploatowany w dojczlandii, całe swoje zycie spędził w trybie boksowo-treningowym. Na treningach skakał wszystko, wiadomo, pięknie super, chodził jak marzenie, ale był nieszczęśliwy - robił wszystko mechanicznie, jak maszyna, na pamięć. Kiedy jechało się stępem nawprost drągów na galop, on zagalopowywał, żeby je przejechać. Sam morda do dołu, zebrany, srutututu, wszystko perfekt. Ale był nieszczęśliwy, nie miał choćby jednego procenta końskości.
Kiedy luzakowałam jego właścicielce, puszczałam go nieraz na taki sportowy padok. Efekt? Jeszcze gorszy niż boksowanie. Zamulał się tak, że nie można było go upchać. A potem druga skrajność: uciekał, nie chciał tam przebywać, nie jadł trawy, nie interesowało go nic poza napieraniem klatą na bramkę. Potem nie dawał się nawet na ten padok zaprowadzić. Powód? Wolał boks 23/24 i likita. Bo tam było ciekawej. Ten koń nie miał co robić na trawniku 15x15 ogrodzonym pięknym białym płotem cieszącym oko właścicieli. Ten koń wolał likita, bo to było ciekawsze. W boksie miał przynajmniej sąsiadów, po korytarzu czasem ktoś przeszedł... Tam było fajniej.
Niedawno wrócił do nas na emeryturę. Teraz zaczęłam go puszczać z Korabem. Początkowo Dziadek zachowywał się jak autystyczny, upośledzony. Zero zainteresowania drugim koniem, stał z otwartymi ślepiami przy bramce i patrzył się w stronę stajni. Przy Korabie zaczął ewoluować.  Obecnie obgryza drzewka, podkakuje, dokazuje, zaczyna zaczepiać młodego. Pod siodłem chodzi nadal, choć spacerowo, ale widać zmianę - wesoły, szczęśliwy, czuć takie "wesołe dyndanie" w kłusie, zagalopuje sobie z kwikiem, w terenie nie idzie z mordą przy klacie tylko ogląda otoczenie, jest zainteresowany życiem.
Ja czekam na pierwszy snieg żeby konie puścić w końcu na padok.
a w blotku nie moga sie potaplac jak swinki ? 🤣
Darolga ja mam takiego egzemplarza, nie chce zostać na padoku, jak go puszczę to muszę z nim tam siedzieć i towarzyszyć, nie interesują go inne konie, trawa, wolność, stoi generalnie przy bramce (albo galopuje wzdłuż ogrodzenia jak powalony..), wypatruje kogokolwiek żeby go wziąć do stajni, zachowania autystyczne w stosunku do innych koni, dotychczas totalny brak intergracji.. Ale uparłam się ostatnio że jednak muszę mu znaleźć towarzysza końskiego którego zaakceptuje i będzie możliwe padokowanie tego konia, bo codzienne jeżdżenie mnie już wykańcza. Chciałabym trochę "wolnego" w tym sensie, że wiem że koń poszedł na padok, wyluzował się, połaził, rozprostował kości i ja nie muszę już nic więcej w ten dzień robić.
colonell
mój koń dostaje siano na wybiegu, a wraca do pustego boksu i dostaje w nim jeść dopiero po jakimś czasie - ale ma co skubać, bo troche zostanie sianka z rana czy słoma jest ktorą można pochrupać... nie sądzę jednak by chętny powrót do boksu wynikał tylko z tego, że tam dają jeść.
adriena, Wypuść na  kilkunastohektarowe pastwiska poprzecinane rzeczkami, drzewkami wraz ze stadem. 😉 różnica powinna być widoczna. 😉

Swoją drogą, własnego konia miałam za takiego, który nie lubi siedzieć zbyt długo na dworze. Przez pewien czas doskonale sam organizował sobie czas w boksie [śpiąc zazwyczaj 😁 ] i po godzinie biegania na padoku chciał wracać do stajni, ale.... kiedy go wypuściłam na te moje łączki, które wcale nie są piękne, wielkie, do długiej, fajnej trawy [zwyczajnej, mieszanki końskiej też tam nie miałam] to nagle koń zaczął odmawiać powrotu do boksu. Na pastwisku nawet samotność mu nie przeszkadzała. Gdy chciałam go wcześniej zabrać, zapierał się nogami i próbował "nakłonić" mnie do zmiany zdania zanim grzecznie w końcu poszedł. Gdy trawa się skończyła, siano zostało zjedzone, to padok przestał być atrakcyjny i wówczas koń zaczął wystawać przy bramie i ewidentnie się nudzić, ale kiedy został przestransportowany na drugi padok, gdzie się jeszcze trawa "ostała", sytuacja z zapieraniem się nogami powróciła. Drugi padok jest mały, niestety 🙁 [Jak duży czworobok, choć kombinuję w którą stronę jeszcze dałoby się go rozszerzyć ] ale najwidoczniej ciekawszy, bo są drzewka i drzewa, bo jest trawa, bo padok jest usytuowany vis a vis domu, więc koń widzi nawet co się w oknie dzieje... Ba, ta trawa teraz w zasadzie bezwartościowa jest ciekawsza i fajniejsza niż siano na śniadanie.
Dopiero w granicach godziny 14 zaczyna się dreptanie i stanie pod bramką, a to pewnie dlatego.... że punktualnie o 15 w żłobie są marchewy.

No i.... przestało mu w stawach strzykać! Jeszcze niedawno dostawał suplement, a teraz chyba nie będzie trzeba. [Inna sprawa czy przestało strzykać od suplementu, ale tutaj nie wiem, bo się ostatnio dowiedziałam, że to to nie działa, poza tym, po jednym pudełku miałoby wszystko przejść..? ]

colonell Mój teraz co rano dostaje siano na padok, gdzie jeszcze jest taka jesienna, biedna trawa.... która i tak jest ciekawsza niż siano! Ale... musli, marchewki i owies są z kolei ciekawsze niż tego typu trawa i siano.😉 Ot, kwintesencja wartościowania jedzenia 😉
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
26 listopada 2010 12:26
adriena, zrób jak Ci Sankaritarina radzi ❗ ❗ ❗

Porciasty, jak pisałam wcześniej na padoku często gęsto stał i łykał. Od padokowania preferował pobyt w boksie, wystarczyło podejść do wejścia, otworzyć, zawołać Portka i powiedzieć mu "idź do siebie" i ten szedł grzecznie do boksu. Pozostawiony bez towarzystwa przeskakiwał płot i też szedł do siebie, choć towarzysko w ogóle się wśród koni nie udzielał i żadnego konia nie lubił, no ale całkiem sam zostawać też nie chciał.

Taki właśnie autystyk. Chyba, że na padoku była jeszcze jakaś trawa do wyjedzenia, no to wyjadał, bo trawa interesowała go zawsze, a potem łykał/pitał.

A w teraźniejszej stajni, gdzie od rana do wieczora jest na łąkach, to schodzić z nich nie chce wcale, o łykaniu nawet nie myśli. Gdy mu rano dają jeść przed wyprowadzeniem on już chce wyłazić, nawet na głodniaka go musli zbytnio nie interesuje (normalnie zostawia 😵 ). Nie wprowadzisz go do boksu, gdy wcześniej nie powchodzą pozostałe konie. Zaprze się i nie i koniec, a jak będziesz człowieku nachalny to dęba stanie (nigdy wcześniej tego nie robił 🤔 ).

Z nietowarzyskiego autystyka, ostatniego w hierarchii zrobił się prawdziwy koński szef (stado malutkie, bo wszystkiego 4 wałachy i żaden z nich nie ma dominującego charakteru, no ale jednak).
adriena, Wypuść na  kilkunastohektarowe pastwiska poprzecinane rzeczkami, drzewkami wraz ze stadem. 😉 różnica powinna być widoczna.
Niestety nie ma takiej możliwości bo nie mam takiej łąki do dyspozycji, stada też niet.
adriena, A to sama wypuszczasz konia czy ktoś na miejscu wypuszcza?
Zawsze można
a) zmienić pensjonat i wywieźć konia na łąki
b) szukać stajni z pastwiskami, ale to to czasem z cudem graniczy
c) zostawić sytuację tak jak jest dbając, żeby ten koń codziennie wychodził. Jeśli sama wypuszczasz, to może da się z pracownikiem/właścicielem dogadać, by koń był wypuszczony, jeśli jest taka możliwość, niezależnie od tego, co robi na tym padoku. Rzadko która stajnia ma do dyspozycji tak duży areał, że może sobie pozwolić na np. ujeżdżalnię, halę, ogromne pastwiska [a jak już znajdzie się taka stajnia, to musi być ona w kompletnej głuszy, 800 km od domu 😉].
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
26 listopada 2010 12:52
adriena mój w poprzedniej stajni był najczęściej wypuszczany z koleżanką z boksu obok. Miłości między nimi nie było, tzn. ona go zaczepiała i czasami próbowała zdominować, on tulił uszy i odchodził, jak była bardzo nachalna to machał na nią nogą, ale krzywdy se nie robili. On ją tolerował, a ona liczyła na coś więcej. Za to jak wspomniałam wcześniej, gdy kobyła szła na jazdę, to Portek też tam nie zostawał.

Więc może znajdź temu swojemu autystykowi takie towarzystwo, które będzie tolerował. Nawet jak przyjaźni nie będzie to może raczy zostać na padoku. A jak towarzysz będzie towarzysko-zaczepialski, to i ruch wymuszony będziesz miała  🤣
adriena, Wypuść na  kilkunastohektarowe pastwiska poprzecinane rzeczkami, drzewkami wraz ze stadem. 😉 różnica powinna być widoczna. 😉


colonell Mój teraz co rano dostaje siano na padok, gdzie jeszcze jest taka jesienna, biedna trawa.... która i tak jest ciekawsza niż siano! Ale... musli, marchewki i owies są z kolei ciekawsze niż tego typu trawa i siano.😉 Ot, kwintesencja wartościowania jedzenia 😉


Dokładnie o to mi chodziło, mało precyzyjnie się wyraziłem  🙄
Szczerze mówiąc nie spotkałem się z całodziennym padokowaniem konia "na głodneg", czyli zawsze trawa, siano lub sianokiszonka na padoku, ale to nie to co dobre musli  😉
adriena, A to sama wypuszczasz konia czy ktoś na miejscu wypuszcza?
Zawsze można
a) zmienić pensjonat i wywieźć konia na łąki

ten scenariusz odpada, bo w okolicy nie znajdę miejsca które pod względem infrastruktury jeździeckiej i odległości będzie OK do tego będą łąki.
) szukać stajni z pastwiskami, ale to to czasem z cudem graniczy
W naszym regionie raczej nie do zrealizowania przy założeniu że jest hala i dobre warunki do jeżdżenia. Wsiadam codziennie, muszę mieć dostęp do hali wieczorem, w lato fajnie jest pojechać w teren..
c) zostawić sytuację tak jak jest dbając, żeby ten koń codziennie wychodził. Jeśli sama wypuszczasz, to może da się z pracownikiem/właścicielem dogadać, by koń był wypuszczony, jeśli jest taka możliwość, niezależnie od tego, co robi na tym padoku. Rzadko która stajnia ma do dyspozycji tak duży areał, że może sobie pozwolić na np. ujeżdżalnię, halę, ogromne pastwiska [a jak już znajdzie się taka stajnia, to musi być ona w kompletnej głuszy, 800 km od domu 😉].

W przypadku mojego konia za dużo jest z nim zabawy (derki, wyprowadzenie na padok i sprowadzanie), na to obsługa nie ma czasu. Nie chcę nikomu zawracać głowy, bo to i tak nie zda egzaminu na dłuższą metę. W wielu przypadkach osoby pracujące przy koniach nie do końca radzą sobie z bezpośrednią obsługą koni (albo nie mają na to czasu), czyli zakładanie derek, zdejmowanie, zakładanie ochraniaczy itp. a w tej kwestii raczej bym nie ryzykowała że ktoś będzie zajmował się moim, czasem zwariowanym koniem który lubi dokazywać. Poza tym całe to padokowanie trzeba robić pod nadzorem, bo samo wypuszczenie na padok nie gwarantuje, że kobyła to zaakceptuje i będzie chciała tam siedzieć, a nie biegać jak szalona z misją wyskoczenia z padoku i powrotu do stajni...

Kolejnym tematem jest problem - mój koń kontra reszta stada, w stajni są konie które są ze sobą od lat i niezbyt akceptują nowe egzemplarze. Mój koń jest kuty na 4 nogi i ma dość "rozrywkowy" charakter, dotychczasowe próby "zbliżeniowe" były dość ryzykowne, bo dochodziło do konfliktów i scysji, a dzieliło je ciągle ogrodzenie. Grupa ma przewodnika, a moja kobyła ma tez charakter przewodnika, a to nie wróży niczego dobrego. Koni jest dużo i nie starcza padoków na te wszystkie grupy wzajemnej "adoracji".

Biorąc to wszystko pod uwagę jak na razie wolę codziennie jeździć do konia i nie ryzykować jakiejś kontuzji ale możliwe że to się trochę zmieni, bo już wymyśliłam chyba dobre obejście tych wszystkich padokowych problemów. Mam drugiego konia z którym zaczęłam proces przyzwyczajania i identyfikacji, potem będziemy krok po kroku wdrażać padokowanie tych dwóch koni. Na pewno nie będzie tak, że koń bedzie siedział całymi dniami na padoku bo to raczej nierealne (moje ograniczenia czasowe), ale kilka godzin kilka razy w tygodniu to już coś.
ovca   Per aspera donikąd
28 listopada 2010 17:28
Znam podobny przykład co darolga, koń właściwie całe życie "boksowany" - najpierw chodził skoki w sporcie, później przez kilka lat tuptał w szkółce, gdzie raz na jakiś czas widział padok. Przeszedł na emeryturę, wypuszczany był codziennie z drugim koniem-ale był totalnie niezainteresowany, po pięciu minutach stał przy bramie i rżał jak głupi...
wzięła ją moja znajoma na zieloną trawkę- kobyła ma wielgachną łąkę z płotkami i krzaczorami, ekipę kumpli-emerytów...i klacz ewidentnie odżyła, nawet flegmona, którą ma od x lat, a przez ostatnie lata urosła dwukrotnie i była "nie do wyleczenia", zaczęła spadać właśnie po codziennym śmiganiu na łąkę.
Dziś koń, 5 miesięcy po kupieniu, z kobyły stojącej przy bramie ze spuszczoną głową zamienił się w pełną wigoru starszą panią, robiącą afery codziennie rano o JAK NAJSZYBSZE wypuszczenie z bosku, bo przecież kto to widział, stać w stajni  😂
a w blotku nie moga sie potaplac jak swinki ? 🤣


Nie ma mowy  😵

Dzisiaj poszły już na padok.  💃 Jeszcze jest za mało śniegu i dramka robić zwrot położyła się  😲
hej, macie może jakieś patenty na nudę na padoku??? Mój konik jak nie ma czegoś do jedzenia od razu zaczyna się nudzić i ucieka... jest to spory problem dlatego teraz stoi na małym wybiegu ze swoim nieodłącznym przyjacielem ale... niewiele to daje. szczególnie  ze chciałam jej trochę siana ograniczyć a przez to niestety nie jest to możliwe... 
A czemu chcesz siano ograniczać?
Możesz pomyśleć o paśniku ograniczającym pobieranie paszy albo o dawaniu siana w siatce z małymi oczkami, będzie wolniej i mniej zjadał.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się