naturalna pielęgnacja kopyt

Wygląda jakby został ostrugany po raz pierwszy jakieś 2-3 tyg przed momentem zrobienia zdjęcia - na upartego od góry widać jakieś 5 mm nowego rogu...
dea   primum non nocere
03 listopada 2010 21:01
No jeśli tak, to faktycznie może być OK. Ja bym tych kopyt nie armexiła, nie wyglądają jakby tego potrzebowały. Gdzie ten wdarty syfek?
to mi dea dałaś 😉 narazie nie ma dramatu, wygląda tak jakby to słabsze podganiało - wykruszyło się z niego wprawdzie mniej, lecz jednak. czyli nie jest tak, ze stoi w miejscu na amen. starałam mu się to nieco podrównać. to słabiej się proszkujące jest zarazem bardziej płaskie, więc ogólnie trudniejsze.
no i u mnie też wdziera się brudek, po obu stronach w obu kopytach symetrycznie pomiędzy ścianą przedkątną a podeszwą siedzi sobie brudek. dłubanie nie pomaga, w miarę strugania zmiana zmniejsza objętość (czy to możliwe, że to pamiątka po podkowach? bo kołtun miał koszmarnie rozciągnięte na podkowach kopyta jak go nabyłam). powinnam to namaczać?
dea   primum non nocere
04 listopada 2010 07:29
Namaczanie nie zaszkodzi, ale jeśli to tylko na przedkątnej i nie wygląda jakby sięgało głęboko, to spróbowałabym samym werkowaniem wyprowadzić (pilnować w tym miejscu odciążenia ściany).

Jeśli kopyta są niesymetryczne (jedno bardziej płaskie, drugie z tendencją do sztorca), to możliwe, że one się trochę "chcą" róznić. Spróbuj znaleźć w każdym z nich to "prawidziwe" kopyto w relacji do kości kopytowej. Przy poprawnym struganiu i poprawnym ruchu konia (trening, bo czasami wzorzec ruchu jest popsuty "wyżej" - np. jedna noga "od zawsze" skraca), te różnice powinny się zminimalizować z czasem.
Mam nadzieje ze mi pomożecie bo musze sobie kupić nowy tarnik i cęgi ( pierwsze ) no co do tarnika to sie zastanawiam pomiędzy tym
http://amigo-konie.pl/product_info.php?cPath=16&products_id=735  a tym http://www.ihaha.pl/product_info.php?cPath=35_125&products_id=356&osCsid=8c85f818da51e623da5be46d4d305335  ten używałam teraz i naprawdę mi posłużył  no i jeszcze ten mnie zastanawia http://www.ihaha.pl/product_info.php?cPath=35_125&products_id=357&osCsid=8c85f818da51e623da5be46d4d305335 tylko nie wiem co on takiego fantastycznego ma że jest o tyle droższy?
Jeżeli chodzi o cęgi to tylko jakoś te mi przypadły do gustu http://arcus-konie.pl/podkuwnictwo/narz/cegi-mustad-do-kopyt.html ma ktoś, używa jak sie sprawuje?

... jakby to było, gdyby nie było wiecznie nowych problemów. Klacz mi okulała... na początku żadnych objawów skąd mogło się to wziąć. Podejrzewaliśmy, że raczej z góry, mięśnie, coś naciągnięte? Nigdzie nie widać było obrzęku, skaleczenia, itd. Po 3 dniach poprawa, brak objawów kulawizny, więc trochę postępowaliśmy. Po stępie, koń znowu kuleje. Dopiero po kilku dniach (tydzień po pierwszych objawach kulawizny) zauważyłąm małe skaleczenie tuż nad koronką, po stronie zewnętrznej. Lekko obrzęknięty staw pęcinowy i okolice koronki. Nie grzeje. Rana czysta. Koń lekko nie dokracza i bardziej obciąża wewnętrzną stronę kopyta. Pojutrze będzie wet. Wszystko ciągnie się półtora tygodnia.

Jak myślicie, może być ropa w kopycie od tego wszystkiego? Co do tego czasu radzicie robić (oczywiście trzymać obszar czysty ale staje się to niemożliwe, wszędzie błoto, koń w pensjonacie, właścicielka pensjonatu wyjechała i konie są pod opieką osób które, nie do końca się znają. Opatrunku z pewnością nie zmienią, a ja codziennie nie mogę tam być. Jakieś okropne deja vu od kiedy pierwszy raz rozwaliła sobie piętki i ja zaczęłam interesować się kopytami. Ciekawa jestem czy będą jakieś konsekwencje tego "w kopycie". Szkoda było, ładnie się po lecie zrehabilitowały.
ja bym wsadziła nogę w rivanol z otrębami na 2 dni i zawinęła. Na pewno nie zaszkodzi a jeżeli ropa jest to wyciągnie.
... tylko boję się, że jak szlak trafi opatrunek to skutki mogą być gorsze. Wpakuje się jakieś błotsko, mnie nie będzie żeby zmienić, dojdzie do zakażenia rany. Bleh... Beznadziejna sprawa nie mieć konia pod ręką.
Ja bym zatrzymała w boksie na te 2 dni  🤔
Dzięki za rady ale tu niestety znowu specyficzny przypadek z tą moją kobyłką. Boks rozsadzi i wyjdzie jej to na gorsze. Mam podejrzenia, że ta rana to właśnie od kopniaka w ścianę (bo niby skąd, na tylnej kończynie?). 😤 Ona po prostu ... hm, źle toleruje dłuższe zamknięcie. Pierdolca dostaje.  🙁 Wypuszczona na padok, przynajmniej spokojnie stoi... tyle, że w błocie i mokrej trawie i gównie i kto tam wie czy jeszcze.
To kiepsko, jedynie zamknąć albo połazić z nią w ręku  🤔
przepraszam że tak posty mieszam ale coś mi nie działa i nie wiem dlaczego  🤔

ma ktos obcegi mustady ? jak sie sprawują ?

Mam nadzieje ze mi pomożecie bo musze sobie kupić nowy tarnik i cęgi ( pierwsze ) no co do tarnika to sie zastanawiam pomiędzy tym klik  a tym klik  ten używałam teraz i naprawdę mi posłużył  no i jeszcze ten mnie zastanawia klik tylko nie wiem co on takiego fantastycznego ma że jest o tyle droższy?
Jeżeli chodzi o cęgi to tylko jakoś te mi przypadły do gustu klik ma ktoś, używa jak sie sprawuje?


Moim zdaniem bez większego znaczenia, czy weźmiesz tarnik Mustada czy Save Edge. Oba są porównywalne. Ja wolę Save Edge.
Ten drugi Save Edge jest po prostu większy !  🙂 Większy, czyli upiłujesz może i nieco szybciej, ale też mniej poręczny, więc możesz mieć trudności z manewrowaniem nim.

W tarniku ważna jest dbałość o niego
-nie kłaść tarnika na beton ( jeśli nie mamy założonej do niego rączki) bo tępią się ząbki
-pilnować, by nie miał kontaktu z wodą, lub dokładnie wytrzeć, bo zacznie rdzewieć
-co jakiś czas naoliwić delikatnie, dobrze trzymać go zawiniętego w szmatkę

O, ja nigdy nie naoliwiałam tarnika...

Mi przypasował ostatnio tarnik Kerckheart, wcześniej używałam Legend Heller( i dalej zresztą używam).
dea   primum non nocere
09 listopada 2010 10:50
gacek - cęgi mustad ja mam, używam i sobie chwalę - próbowałam używac noname'ów raz przez chwilę i to była pomyłka.

Tarników używałam: Mercury, Kerckhaert, Heller Legend, Dick Turf, Save Edge... ogólnie wszystkie podobne. Na początku bajka, potem się tępią i nastepny mi się podoba 😉

Co do "opieki" to zgadzam się - nie kłaść na twardym, a szczególnie nie RZUCAĆ na beton! odkąd trzymam tarnik w skrzynce zawinięty w stary ręcznik, nie mam problemu ze rdzewieniem. Dodam jeszcze może oczywistość, ale też dobrze o tym pamiętać - porządne przejechanie kopyta drucianą szczotką przed tarnikowaniem i tarnikowanie na nie-piasku przedłuża życie tarnika (piasek błyskawicznie go tępi, więc im dokładniej wyczyścimy kopyto, tym dłużej tarnik pożyje). No i wilgoć w błotku też jest (=>rdza)... Co do "olejowania" to Lars na kursie zalecał psiknięcie WD-40 🙂 Nie testowałam, ale przekazuję.

falabana - jeśli rana nie jest głęboka i się nie "babrze", to ja bym normalnie puściła na padok, żeby ktoś tylko codziennie spojrzał czy nic się nie "psuje". Konie sobie radzą doskonale z małymi zranieniami. Oczywiście podstawa to szczepienie na tężca i pilnowanie, czy nic nie puchnie, nie grzeje. Ujścia ropni też widziałam wiele razy kompletnie "bezobsługowe". Można w czymś pomoczyć (riwanol), ale nie jestem przekonana czy to nie jest tak jak z katarem (leczony znika w tydzień, nieleczony w siedem dni). Jeśli nie ma złamania albo wybitnie ostrej kulawizny, a koń nie jest na lekach przeciwbólowych, to powinien mieć możliwość ruchu, nawet jak sie uszkodzi. To pobudza krążenie i wspomaga leczenie. Zresztą taka ciekawostka, wyczytana w "The Lame Horse" Jamesa Rooneya (serdecznie polecam!! rewelacyjna książka, choć minęło już 46 lat od pierwszego wydania) - jesli koń jest "trójnogiem" z powodu kulawizny, to często pojawia się ochwat drugiej nogi - to znany fakt. A czy jest też Wam znany fakt, że tenże ochwat nie pojawia się, jesli koń ma możliwość kicać na tych trzech nogach choćby po małym padoczku? Kicanie pobudza krążenie i wystarcza, żeby zapobiec ochwatowi. Ochwat powstaje nie od samego przeciążenia, a od stałego przeciążenia w tym przypadku (nacisk bez odpuszczenia) - takie "odleżyny" w kopycie. Ciekawe, nie?

A ja nie chcę zapeszyć, ale chyba widzę zrost pod bardziej stromym kątem u rudej. Na suplemencie przez miesiąc. ŻRE go i woła o jeszcze. Na zadzie kłaki jej czarne wyrosły - myślałam, że sobie coś wkręcam z tym kolorem, ale nie, "niezależna obserwatorka" potwierdziła, że zauważyła zdecydowanie ciemniejszą sierść. Grzywa też odrasta  😅 Ale w linii białej jeszcze krew - od lata 🙁 żeby nie było zbyt pięknie. No i stoją więcej w boksach, ja w kopyta zaglądam z kopystką a do boksu z taczką raz w tygodniu - strzałki nie są idealne, chociaż jak na taką obsługę - i tak jest super. Nie są miękkie, fajne sprężyste, tylko trochę "mniej" ich i rowek środkowy odrobinę głębszy.

I jeszcze przemyślenie: postanowiłam robić fotki dokumentujące kopyt swoich podopiecznych PRZED werkowaniem. Mam wrażenie, że więcej na nich widać długoterminowo... Szkoda, że wpadłam na to, jak już wydziergałam.
Dzięki za rady,

Naprawdę od pory kiedy pojawiła się kulawizna to klacz wypuszczana jest codziennie spędzając w zasadzie cały dzień na padoku. Sytuacja niby się poprawia, ale to już zbliża się drugi tydzień. Niby z dnia na dzień lepiej, faktycznie. Ale powoli. Rana nie grzeje, ale lekka opuchlizna jest przy koronce dochodząc do stawy pęcinowego (zewnętrzna piętka też jakby... nabrzmiała). Więc głupia jestem, chyba jednak wzywać weta? Tylko jak zacznie mi kroić kopyta ... to nie wie co będzie dalej.

A propo strzałek - masakra. Od razu widać różnicę jak koń przestał być 24 godz. na dobę na zewnątrz. Rowki zdecydowanie za głębokie w przodach. I to błoto błoto błoto i boks. Nawet nie ma jak maści wpakować. Tylko tyły się fajnie trzymają bo w zasadzie nie miały prawie rowka 😉. Za to są sprężyste, szerokie, super - do czasu tego ropnia  🙄 o ile coś takiego faktycznie w tym kopycie siedzi.
Ja dzisiaj też strugałam konia  z ropą, ale wylazła mu przy piętce - choć mam wątpliwości czy cała, bo koń dalej nogę odciążał. Miał tez solidną dziurę w podeszwie, taką cienką, podejrzewam że to miejsce gdzie mu się coś wbiło i stąd była ropa.

Jeszcze  pozostając w temacie sprzętu, to bardzo dobrze mi się dzisiaj robiło nożem Dick, lepiej mi się nim wycinało ściany wsporowe i oczyszczało rowki przy strzałkowe niż Frostem.

A w ogóle robiłam tez dziś konia, który miał elegancko zostawionego podkowiaka w ścianie... 'fajne' są takie niespodzianki.

branka Ty powinnaś zdjęcia robić nam takich "niespodzianek" 😉 założyć kronikę takich przypadków 😉
Niektóre fotografuję, ale ostatnio zepsułam zoom w aparacie i lezy gotowy do naprawy(co oznacza, że ani go do tej naprawy fizycznie od miesiąca nie zaniosłam ani fotek od miesiąca nie robiłam).

Ale mimo wszystko mam dokumentacje kilku ciekawych i trudnych przypadków, których tu nigdy nie wrzucałam. Kiedyś jak się zmobilizuję to powrzucam 😉

W ogóle niech mnie ktoś kopnie bo miałam za żadne skarby nie brać nowych koni - powiedziałam to sobie przy dziesiątym potem przy piętnastym, a teraz mam 20 ogonów plus Branka  😵
Ale co ja poradzę, że to lubię...
A w ogóle robiłam tez dziś konia, który miał elegancko zostawionego podkowiaka w ścianie... 'fajne' są takie niespodzianki.

U mnie w stajni właśnie stoi kulawy koń któremu wczoraj odpadła podkowa z połową kopyta i został mu gwóźdź w ścianie, nie miałam czym go wytargać, a właścicielka czeka na kowala więc nie mogę go ruszać :/ Kuje go bo kopyta się kruszą, jak zajrzałam to ściana przerośnięta co najmniej 1 cm ponad podeszwę na ścianie przedkątnej. 🙁
Nam pożyczył obcęgi stajenny na szczęście i się wyciągnęło.

A jeszcze będąc przy ciekawych przypadkach to strugam konia, który ma problemy z kręgosłupem i pięknie to widać na kopytach - skraca od tego kręgosłupa na jedną nogę i kopyto tej drugiej, mocniej obciążanej, jest zupełnie inaczej nabudowane(przede wszystkim mocna, gruba podeszwa kątów wsporowych, dość nietypowo narośnięta) i wyraźnie szersze.

....... Kuje go bo kopyta się kruszą, jak zajrzałam to ściana przerośnięta co najmniej 1 cm ponad podeszwę na ścianie przedkątnej. 🙁


O takim czymś nie wiedziałem, że kuje się konia, bo kopyta się kruszą.
Averis   Czarny charakter
10 listopada 2010 11:41
Randal, to niestety bardzo popularna metoda na łamliwe kopyta.
Mój koń też był kuty bo miał słabe, kruche kopyta  😀iabeł:
teraz zasuwa po kamieniach i nic się nie dzieje.
Averis   Czarny charakter
10 listopada 2010 11:45
Mój pewnie też by musiał być kuty, bo ma niskie piętki i małe kopyta 🙁



😁
Mój dosyć że teraz wymaga kucia to jeszcze nie ma szans by boso poszedł w teren. Tak powiedział kowal oglądając w sierpniu kopyta mojej Heroiny  😁
dea   primum non nocere
10 listopada 2010 11:57
U nas podobnie, popękane kopyta Brytanii (wtedy niespełna dwuletniej) - szybkie spojrzenie kowala: "ona będzie zaraz do kucia". I tyle. A ja na to
🤔zczeka:
Poważnie się przestraszyłam, bo jeszcze wtedy nic o kopytach nie wiedziałam. Tyle że wydawało mi się, że dwa lata to przywcześnie na kucie. Dodatkowo jak już zdecydowałam o samodzielnym struganiu, to się dowiedziałam, że chodząc na podeszwie to mi się będą podbijać. Różne rzeczy się dzieją, ale akurat żadne z nich się nie podbiło nigdy.
hmmm rozmawiałam z właścicielką konia, a że nie mam daru przekonywania więc ciekawa jestem jutrzejszego dnia jak będzie kowal. W kopytach nie wypatrzyłam białej linii, widać podeszwę potem czarną przepaść i dopiero cieniutką ścianę, więc nie ma się do czego przybić. A i jeszcze się dowiedziałam, że trzeba kuć bo ma płaskie strzałki  👀 więc jej pokazałam strzałki u mojego konia  😎 hmmm ciekawe o co chodzi z tymi płaskimi strzałkami  🤔
pewnie są za szerokie - płaskie  🤣
dea   primum non nocere
10 listopada 2010 13:50
ansc a jak głębokość rowków przystrzałkowych? Szczególnie w zadnich kopytach może być tak, że piętki są "za niskie" i wtedy strzałka, choć szeroka, jest "płaska", też nie spełnia swojej funkcji. BTW. ta przepaść to linia biała, znalazłaś ją  😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się