Kompetencje stajennego

.
[quote author=Tomek_J link=topic=25924.msg619364#msg619364 date=1276423342]
[quote author=PP33]I podkreślam,ze nie chodzi wyłącznie o konie źle wychowane ,ale też o te które są strachliwe czy też jednorazowe "wybryki".[/quote]
No dobrze, ale kto ma oceniać, czy to są jednorazowe wybryki, czy strachliwość, czy może narastające coraz bardziej narowy ?


[/quote]

Jeżeli koń stoi dłuższy czas w stajni to myśle ,ze to nie jest problem i można rozpoznac zachowanie które "odbiega od normy" ... Poza tym , stajenny chyba powinien rozpoznać kiedy koń sie boi , a kiedy nie respektuje człowieka ... Myśle ,że te dwie sytuacje wymagają zupełnie innego podejścia.
.
[quote author=Złota link=topic=25924.msg617818#msg617818 date=1276265365]
hihi a ktory własciciel konia powie w nowej stajni ze ma niewychowanego konia?

zwykle jest haslo moj kon jest grzeczny, a ze szarpie wlascicielem na wszystkie strony to widza wszyscy tylko nie on
[/quote]

no ja np. zanim przywiozlam moja panne do nowej stajni, opowiedzialam wlascicielowie pensjonatu, jak ona potrafi odpalac wrotki, ze dopiero uczymy sie oglady i ogolnie to jest rozhisteryzowana jak nastolatka. a tu prosze, ledwo konik postawil wszystkie nogi na ziemi nowej stajni i DOSLOWNIE w minucie zostala aniolkiem. w efekcie ja wyszlam na wiariata  😁 mimo wszystko wolalam ostrzec, wyjasnic.

dla mnie jest niewyobrazalne, aby stajenny okazywal przemoc wobec koni, aby wyprowadzal mojego konia na kolcu bez mojej wiedzy, aby mimo plaenia za podawanie witamin te witaminy staly i gnily itd itp...

musze przyznac, ze jestem niesamowice szczesliwa z terazniejszej opieki pani stajennej:
-jestem informowana o wszystkim, o kazdej najmniejszej nawet zmianie,
-kon jest caly czas bacznie obserowowany,
-"stajenna" nie narzuca mi swojej wiedzy, ale zawsze jest bardzo pomocna i rzeczowa,
-KAZDY  kon w stajni jest INDYWIDUALNIE traktowany
-caly plan zywieniowy jest skrupulatnie wdrazany, (a jest niezla mieszanka tego wszystkiego..., jednak nie kreca nosem, a ze duzo, a ze im sie nie chce, a mieszaj sama- przychodze, wyjasniam co i jak, i tak dokladnie jest kon karmiony. niby sprawa oczywista, ale nie wszedzie niestety...)
-bardzo cenie rowniez NIESAMOWITA CIERPLIOWSC stajennej i szefa, nic ich nie wyprowadza z rownowagi, a nawet jesli to tego nie okazuja.
-nie wyobrazam sobie naszej "stajennej" w innej pracy, bo jest poprostu cudowna  w tym co robi i jestem jej niezmiernie wdzieczna za tak swietna opieke nad moim koniem i wyrozumialosc.
Hm, tak się zastanawiam: różnica między "wychowywaniem" a "reagowaniem na konkretną sytuację", wcale wyraźna nie jest.

Reagować stajenny musi, dla bezpieczeństwa swojego, konia, innych koni, osób postronnych. Musi jakoś reagować jak koń próbuje go przeciągnąć, wyrwać się itd. Przemoc jest nie-o.k., ale też w takich sytuacjach właściwa reakcja człowieka rzadko jest mizu-mizu. A czym jest wychowywanie konia, jak nie reagowaniem na jego zachowanie? (Nie tylko tym, ale to jej nieodłączny element.) Takie luźne rozważania.

A inna sprawa - przychylam się do opcji, żeby właściciel konia jak najmniej ustalał bezpośrednio ze stajennym, a jak najwięcej z właścicielem ośrodka. Jestem za "centralizacją". Właściciel konia podpisuje umowę (lub zawiera ją ustnie) z właścicielem ośrodka. Co nie znaczy, że jestem za traktowaniem stajennych per noga 🙂 Wręcz przeciwnie, należy im się szacunek i życzliwość. To oni spędzają najwięcej czasu z końmi, wykonują (oby solidnie) robotę przy nich. To oni mogą pierwsi wychwycić nie zmianę w zachowaniu konia (pod nieobecność właściciela). Ale dla wspólnego dobra uważam, że pewne sprawy powinny być ustalane gdzie indziej, dla wspólnego dobra.
Żadnej przemocy. Kompetentny stajenny będzie wiedział co w takiej sytuacji zrobić.
I wg mnie powinni potrafić odróżnić kolkę, mięśniochwat. Takie proste, a ciężkie choroby, w przypadku których szybka reakcja i interwencja weta jest konieczna.


KOMPETENTNY STAJENNY - czy powszechnym zjawiskiem jest / a do tego że tak jest - próbuje mnie przekonać właścicielka stajni /  że zatrudnia się jako stajennego kogoś kto pojęcie o koniach ma takie że jak kantar z głowy konikowi nie schodzi to trza użyć większej siły - że da się go rozpiąć to do głowy nie przyjdzie bo kontakt z koniem to owszem kiedyś był, jak "za wschodnią granicą" się było współwłaścicielem konia co u sąsiada stał.

Jak w takim razie stajenny ma szanse zareagować  na  kolkę itp ???

Czu w Waszych stajniach często zdarzają się "tacy" stajenni?
Może Pani Właścicielka ma rację a ja się czepiam bez sensu że płacąc miesięcznie 1200pln mogę wymagać KOMPETENTNEGO PERSONELU /tym bardziej że poza skromną halą z mooocno umiarkowanym podłożem niewiele więcej jest/..... 🙁
Stajnia jest chyba globalnie "egzotyczna" jeśli chodzi o podejście do stajennych i koni - np w apogeum zagrożenia powodziowego jeden ze stajennych dostał wolne a Pani Właścicielka przekonywała że JEDYNY obecny stajeny BEZPIECZNIE  zdąży wyprowadzić wszystkie konie w bezpieczne miejsce gdyby wiślane wały nie wytrzymały - odległość stajni od wału - jakieś 50m 😀 Myślę że otworzenie wszystkich boksów było awykonalne.

Teoria i pragnienia to jedno a praktyka - coś zuuupełnie innego? Jak to u Was jest? Często stajenny nie jest w stanie odróżnić źrebnej klaczy od krasuli? 🤣

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się