Pozytywne myślenie - czy to działa?

Znalazłam się na życiowym rozdrożu. W dodatku nigdy nie potrafiłam myśleć pozytywnie, a cały czas słyszę, że to pomaga, sprawia że życie jest lepsze, pełniejsze, szczęśliwe. Jak zacząć myśleć pozytywnie? Jak z wiecznego pesymisty, człowieka przytłoczonego życiem stać się pozytywnie myślącym? I najważniejsze pytanie: Czy to działa i w jaki sposób działa?
Mogę odpowiedzieć krótko? Mam nerwicę lękową i widzę, że kiedy myślę pozytywnie i przekonuje siebie, że będzie dobrze, to jest mi łatwiej. Według mnie pomaga. Tylko trzeba na prawdę w to wierzyć 😉
Polecam psychoterapię🙂 Nie da się z dnia na dzień zacząć inaczej myśleć, to jest coś nad czym się pracuje, o ile ma być to zmiana trwała. Naprawdę polecam tę formę samodoskonalenia, bo działa  🙂
Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
15 października 2009 17:18
Działa jak najbardziej.
Kiedyś byłam wielką pesymistką, wmawiałam sobie, że na pewno się nie uda to co sobie zaplanowałam, bałam się ludzi. Łatwo się stresowałam i załamywałam.
W te wakacje miałam baaardzo trudną sytuację. W pewnym momencie zabrakło mi już sił żeby płakać i wszystko odwróciłam o 180 stopni. Moje podejście do życia zmieniło się niesłychanie. Dotarło do mnie, że nie ma sensu ubolewać nad nim, tylko wziąć je w swoje ręce i sprawić żeby się toczyło tak jak Ja chcę.
Moją największą bronią jest teraz pewność i wiara w siebie. Pomaga mi to w pracy, w studiach, kontaktach z ludźmi.
Mimo, że nadal nie jest dobrze, wychodzę na prostą, czuję wewnętrzną ulgę, że nie daję wyprowadzić się z równowagi, dalej potrafię cieszyć się życiem, realizować marzenia.
A nawet jak mam jakieś momenty zwątpienia, czy zdenerowania - wmawiam sobie, że dam radę, że jestem na tyle silna, że sobie ze wszystkim poradzę. No i radzę sobie! 🙂
Czernowidztwo nazywa się samospełniającą się przepowiednią.
Jeśli zabierasz się za coś z myślą, że się nie uda - to masz ogromne szanse żeby się nie udało.
Nie włożysz w to co planujesz ani wystarczającej ilości energii ani pomysłowości by zrealizować plan.

Nasze życie składa się z sukcesów, sukcesików i prażek.
Nawet największy optymizm nie zagwaratuje nam  sukcesu natomiast zwiększa szanse powodzenia.
Pesymizm "załatwia" sprawę właściwie na początku.
Mówisz sobie - NIE UDA SIĘ - i się nie udaje.

Raven pisze mądrze.
Tego się człowiek musi nauczyć. A nauczy się jeśli chce być szczęśliwszy.

To  "nie uda się" jest także pewnego rodzaju lenistwem emocjonalnym , usprawiedliwianiem samego siebie.
Samo "chcę" to zbyt mało.
Zapominamy, że do celu prowadzą małe kroczki.
Że cel jest dopiero na końcu.

Tomasz Moore powiedział kiedys mądre słowa
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie.
Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.



Samospełniająca się przepowiednia nie dotyczy tylko negatywnych spraw 😉

Ja mam do tego sceptyczne podejście. Wierzę, ale raz się uda,  raz nie. Tak, jakby w tych nieudanych przypadkach coś nade mną czuwało i decydowało, że to wcale nie jest, to, co mnie uszczęśliwi i czego potrzebuje naprawdę.
I wiecie co... to cholerne "coś" ma zajebi*tą rację.
Dzionka a jak znaleźć dobrego psychologa, zajmującego się psychoterapią? Chciałabym też wiedzieć jak wyglada taka psychoterapia, na czym dokładnie polega, bo nigdy z tą formą leczenia nie miałam do czynienia. I najważniejsze: jaki jest koszt jednej sesji psychoterapeutycznej? Na razie krucho u mnie z pieniędzmi, ale bardzo chce zmienić swoją postawę wobec życia i dlatego chciałabym wiedzieć na jaki wydatek muszę się przygotować.

Szemrana, niestety masz całkowitą rację z tym, że czarnowidztwa to samospełniająca się przepowiednia. Jestem na to doskonałym przykładem. Teraz musze zrobić wszystko, żeby to czarnowidztwo zwalczyć. 

Raven mam podobnie jak Ty, z tym, że jestem dużo starsza od Ciebie. Ale na szczęście wiek nie jest przeszkodą w zmianach. Czy stosujesz jakieś specjalne techniki, by poczuć się dobrze? Słyszałam co nieco o afirmacjach, wizualizacji, ale mam o tym dość mętne pojęcie.

I pytanie do wszystkich: czy dobre, pozytywne książki, pozytywne filmy i inne pozytywne rzeczy mogą być też swoistego rodzaju psychoterapią? A jeśli tak to poproszę o tytuły. Muszę się dobrze uzbroić przed czekającą mnie walką z pesymizmem 🙂

DZIALA. polecam ksiazki, np ewy foley.
no i najprostszy przyklad: codzien, wieczorem zrob liste: minimum 5 pozytywnych rzeczy z danego dnia. np ladnie slonce swiecilo (nie dodawaj ze przez chwile, a dzien byl ogolnie deszczowy, bo wazne ze choc przez chwile ladnie bylo!)
plus: pamietaj! wszystko co sie dzieje ma w sobie jakis cel. cos ci nie wyjdzie - pamietaj, ze zrobilas wszystko tak, jak w danej chwili moglas najlepiej. a to co nie wyszlo jest tylko i wylacznie nauka na przyszlosc, a nie w zadnym wypadku kara.
wszystko trwa zanim sie nauczysz, ale widze po sobie ze naprawde dziala 🙂
Tabletka
Opowiem ci o moim dobrym znajomym.
Znamy się od prawie 40 lat.

Jest typem nieszczęśnika, czarnowidza.
Wyobraź sobie, że jest to człowiek który widzi jedynie ciemne strony życia.
Nie widzi że ktoś się uśmiechną ale zobaczy że się skrzywił.
Kiedy wyremontujesz swoje mieszkanie -  przyjdzie je oglądać i .....z całą pewnością znajdzie centymetrowy zaciek niedokładnie rozprowadzonej farby pod sufitem.
A jeśli w nowo położonej podlodze będzie szczelinka na pół milimetra to on z pewnością ją znajdzie.
Kiedy pójdziecie na spacer i traficie na piękny widok z pewnością jakieś drzewo będzie rosło nie tam, gdzie powinno burząc krajobraz idealny.
On nic nie może i nic od niego nie zależy.
Świat jest generalnie zły ale to nie jego wina bo On nic nie może.
Nic nie robi bo......po co ? I tak się nie uda
Ma wieczne pretensje, że nie tak, że nieładne, że niesmaczne - sam nie wybierze, sam nie ugotuje.
Żona jest wredna, teściowa jeszcze gorsza a własna matka - noooo akurat jej nie wolno ufać.
Pies po szkoleniu ale........niczego psa w tej szkole nie nauczyli bo nadal jest nieznośny. To były podobno wyrzucone pieniądze.

I tak od ponad 50 lat żyje sobie taki człek na tym świecie.
Jest nieszczęśliwy i nieszczęśliwi z nim są jego najbliżsi.
Człek zatruwający siebie i innych wkoło.
Nie wierzy ludziom bo....nie wierzy w siebie.
Potrzebuje tak bardzo głasków i akceptacji, że będzie miły dla tych których nie lubi.
Myśl o tym, że mógłby być nielubiany przez kogokolwiek jest mu nieznośna.
Własciwie nie pamiętam, żeby był zadowolony.
Kiedy do niego zadzwonisz i spytasz - co słychać - usłyszysz jęk rozpaczy.
Jest chory na serce i nerki ale........żeby zdychał nie pójdzie do lekarza bo.................chyba lubi jak ma atak kamicy nerkowej.
Lekarze to hieny i .przecież mu i tak nie pomogą.
Odradzi Ci kupno nowego auta - wszystkie się psują i nie ma idealnych.
Nowy ciuch kupiony mu przez żonę nie dość że jest nieładny to na dodatek niewygodny.
Jak się domyślasz sam do sklepu nie pójdzie.

Po co ? To się nie da!  To głupi pomysł i tak nic z tego  są jego ulubionymi zwrotami.

Moge Ci podac kilka przykładów (może mniej skrajnych) ludzi którzy mimo, że ich życie im się nie podoba
nie chcą w nim niczego zmienić.
Lenistwo, wygoda, choroba?
Chyba wszystkiego po trochu.

Ty chcesz a to już połowa sukcesu.
Jest w księgarniach i bibliotekach sporo dobrych książek z zakresu psychologii.
Warto poznać mechanizmy rządzące naszymi emocjami i naszym życiem.
Poszukać w nich siebie. Zrozumieć siebie.
Poszukać we własnym dzieciństwie toksycznego ojca lub matki.
Zrozumieć jaki wpływ mieli na nasze życie.
Są najprawdopodobniejszymi sprawcami twoich życiowych niemożności.
Ktoś w Ciebie nie wierzył kiedy byłaś dzieckiem. Trudno iść z wiarą w siebie w dorosłe życie z takim doświadczeniem.

Polecam
http://www.atticus.pl/index.php?pag=poz&id=27738 (jest w bibliotekach)
Mietzel, Gerd.  Wprowadzenie do psychologii podstawowe zagadnienia
Mądre życie / A. Roger Merrill, Rebecca Merrill
Granice świadomości o rzeczywistości i doznawaniu świata / Ernst Poppel
Moralne zwierzę : dlaczego jesteśmy tacy, a nie inni : psychologia ewolucyjna a życie codzienne / Robert Wright
Psychologia emocji / red. Michael Lewis, Jeannette M. Haviland-Jones
Psychologia : podręcznik akademicki. red. nauk. Jan Strelau. - znakomity i niekoniecznie dla studenta
Uwięzione dzieciństwo : zapiski z psychoterapii / Jolanta Szulkowska
Toksyczni rodzice / Susan Forward
Uwięzione dzieciństwo : zapiski z psychoterapii / Jolanta Szulkowska









Czy pozytywne myślenie pomaga? Wątpię. Chociaż zarówno Donald Sutherland jak i Monthy Pytoon nieźle je promowali  🤣
Ale negatywne myślenie z całą pewnością szkodzi! Choćby dlatego, że odbiera radość życia.
Pewnego dnia dotarło do mnie, że prawdopodobieństwo wielkiej tragedii jest zbliżone do prawd. głównej wygranej w Lotto - to chyba milej czekać na tę wygraną, niż na to, z akurat np. murek śmietnika śmiertelnie zwali nam się na grzbiet?
Pamiętacie taką bajkę: o Żołnierzu i pięknej Karczmareczce (oraz Karczmarce i Karczmarzu)? To jest klasyka gatunku  😀iabeł:
A mnie się jednak wydaję, że to się w jakiś tam sposób sprawdza. Może nie tak, że jak będziemy w coś mocno wierzyć, to na bank się uda, ale napewno nie odczujemy tego tak, jakbyśmy od pozątku spisywali sprawę na straty.
Ja zawsze starałam się szukać pozytywów każdej, nawet najbardzuej beznadziejnej sytuacji. Coś na zasadzie "szklanka nigdy nie jest w połowie pusta, ona jest zawsze w połowie pełna" 😉
W ty ro wpadła mi w rękę książka pewnego filozofa (a tak mnie zawsze odrzucało od tego typu literatury...). Czytając znalazłam masę naszych wspólnych cech w toku myślenia, poza tym było bardzo dużo punktów do rozmyślań, wiele nowyc spojrzeń a sprawy, które zawsze mnie gryzły i zatruwały życie, chociaż wiedziałam, że to nie ma sensu. Fajne to 😉
Ja jako pesymistka uczę się pozytywnego myślenia od kilku lat, staram się przynajmniej.
Ale to nie jest takie hop siup. Choćby dlatego, że gdy myślę sobie że uda mi się to czy owo, powtarzam sobie że będzie ok i wmawiam że tak będzie to potem gdy jednak się nie udaje to przychodzi mocne rozczarowanie. A kiedy od początku wiem że sie nie uda i się nie udaje to jest przykro tylko przez chwilkę bo i tak wcześniej w to nie wierzyłam. 😉

Ale faktem jest że troszkę lepiej się żyje kiedy człowiek widzi wszystkie odcienie kolorów, a nie tylko czarne.
Mimo wszystko teraz już za każdym razem jak coś się dzieje w moim życiu to szukam pozytywnej strony tej sytuacji. Bo w sumie prawie zawsze jakiś pozytyw się znajdzie.
Mnie pozytywne myślenie nie pomaga. Za każdym razem jak myślę, że się uda, że będzie fajnie, że dam radę i w ogóle - to się nie udaje. I potem jest mi 10 razy bardziej przykro, bo nastawiłam się, że będzie dobrze. Oczywiście nie można też nastawiać się negatywnie już na starcie.

Pozytywne myślenie to dla mnie jakiś koleiny psychologiczny frazes, jak dla mnie nie do przełknięcia. Nie można we wszystkim doszukiwać się pozytywów. To niezdrowe. Nie wszystko w życiu jest pozytywne i nie wszystko jest złe. I najlepiej podejść racjonalnie, po środku.
Mnie pozytywne myślenie nie pomaga. Za każdym razem jak myślę, że się uda, że będzie fajnie, że dam radę i w ogóle - to się nie udaje. 


Tego sposobu myślenia, jeśli nie ma  się w "sobie" , trzeba się po prostu nauczyć 🙂

I tu wcale nie chodzi o myślenie  typu : "uda się, będzie fajnie".

To musi być głębokie i niewzruszone przekonanie .
Przecież wiara czyni cuda, czy przenosi góry - ale od czegoś trzeba zacząć , nawet od małego kamyka 😉
Trzeba nauczyć się inaczej patrzeć  na siebie przede wszystkim , bo w nas jest źródło klęski, lub sukcesu.

Człowiekowi pewnemu siebie, uśmiechniętemu, czy otwartemu na innych ludzi , łatwiej znaleźć pracę, zawrzeć interesujące znajomości , czy załatwić wiele spraw bez problemu.

Człowiek niepewny , chowający wzrok , ze smutkiem na twarzy , nie ma wielkich szans na to wszystko.

Nauka tego wszystkiego nie jest trudna- trzeba po prostu przeprogramować się , dlatego już polecałam tego rodzaju kursy.

To naprawdę znakomita i przynosząca efekty sprawa 😀
Muszę lecieć, więc może potem skończę- jak będzie zainteresowanie.

Livia   ...z innego świata
16 października 2009 09:12
Ja też miałam wielki problem z czarnym patrzeniem na świat. A potem... potem miałam wypadek i sporo u mnie się przewartościowało. Uznałam, że nie ma sensu marnować życia na zamartwianie się. I widzę poprawę, chociaż też mam lepsze i gorsze dni. A zaczynałam metodą Pollyanny (czytał ktoś kiedyś? 😉), czyli znajdowanie pozytywnych cech we wszystkim. Zdało egzamin 🙂 i dalej tak robię 🙂
Takie mówienie samemu sobie : uśmiechnij się ,myśl pozytywnie -to jak wyciaganie się samemu za włosy z bagna. Rzadko się udaje.
Nie da się skutecznie przeskoczyć z poziomu DÓŁ do poziomu GÓRA. Chyba,że się ma cyklofrenię czy zażywa jakieś prochy. Nie działa to długo ani skutecznie .
Też zachęcam raczej do wchodzenia na poziom -spokojne wody i maleńkie kroczki .
A potem radość z prostych rzeczy przyjdzie sama.
Pomaga wysiłek fizyczny -sport,spacer.Pomaga kontakt z przyrodą ,zwierzakami.
Pomaga drobna wizyta upiększająca-fryzjer,solarium.
Byle drgnąć z dołka troszkę.Nie oczekiwać cudów od razu.
Ciekawa sprawa.

O ile większość łatwo wierzy , że pesymizm nie jest dobry i może sprowadzić nieszczęście, to już w odwrotną , jaśniejszą stronę, jakby trudniej o wiarę 😀

A właściwie- dlaczego ?

Na każdym forum powstaje watek o nieszczęściach, biadoleniu , dołach  😲

Ja przeważnie zakładam o radościach, nawet drobnych- bo życie składa się z drobiazgów ( ale tu tyle nieszczęść, że odechciewa mi się 😉)

Szemrana dała znakomity przykład człowieka toksycznego.
Unikam takich ludzi jak ognia , bo nie tylko sami niszczą sobie życie ale i innym potrafią zatruć.


Przebudowa siebie jest znacznie trudniejsza niż innych - ale warto spróbować .

To trochę według znanej zasady : "kłamstwo wypowiedziane po tysiąckroć, staje się prawdą" 😀
A towarzystwo ludzi ciepłych ogrzeje każdego zmarzlucha.
nagana, nie nastawiaj sie ze bedzie super oh i ah, bo nie bedzie 😉 bedzie tak, jak ma byc. zawsze dsa jakies plusy i zawsze sa jakies nauki. i tyle. nie chodzi o to by myslec, bedzie super, tylko by zyc 'tu i teraz' i z tego co jest w chwili obecnej czerpac co sie da.
Niedawno skończyłam czytać książkę "Prawo przyciągania" Esther i Jerry Hicks
Wcześniej popełniłam inne z tematyki pozytywnego myślenia
jednak dopiero ta książka podaje konkretny opis tego JAK doprowadzić do zmiany
nawyków myślenia,
bo tak jak napisała bera7, sposób postrzegania świata jest nam najczęściej wgrywany w dzieciństwie
przez środowisko, w którym wzrastamy.

Książka jest dość obszerna i bardzo ciekawa, ale tak w skrócie chodzi o to, że kazda myśl, a tym bardziej taka
poparta ładunkiem emocjonalnym (pozytywnym lub negatywnym) powoduje rakcje naszego ciała. Kiedy pomyślimy
o czymś ze strachem, niechęcią to po prostu poczujemy się źle. Jak tylko poczujemy się źle, to sygnał, że taka
myśl nam "szkodzi" i musimy ją zmienić na taką, która przynosi nam dobre samopoczucie. Wtedy uruchamiamy
pozytywne wibracje i zaczynamy przyciągać pozytywne rozwiązania i wydarzenia.
Kiedy myślimy o czymkolwiek powinniśmy skupić sie na jasnej stronie tego przedmiotu, tak aby
niewywoływać negatywnej reakcji ciała, która uruchamia negatywne wibracje i przyciąga negatywne wydarzenia.
Zgodnie z tą teorią odwrotny do zamierzonego skutek odnoszą takie akcje typu walczymy przeciwko wojnie, aids, przemocy itp, ponieważ skupiamy wtedy myśli na negatywie i prawem przyciągania mnożymy negatywne zdarzenia. Moim zdaniem to szalenie logiczne.
Aż jestem zdziwiona, że nikt nie wspomniał o książce i filmie "the Secret" ja co prawda nie czytałam i nie oglądałam, ale mam zamiar, film ściągnięty ale jakoś się zabrać nie mogę. W każdym razie w wątku sercowym chyba o tym było, pewnie w końcu ktoś napisze.

Ktoś wspomniał o wypisywaniu pozytywnych rzeczy w danym dniu. Ja kiedyś jak miałam problem tak robiłam i pomogło. Na początku musiałam siąść przed zeszytem i przeanalizować dzień i w sumie na siłę znaleźć te pozytywne sprawy. Potem już było tak, że w ciągu dnia zauważałam te dobre rzeczy i jak zorientowałam się, że to widzę to przestałam pisać.
oj tak, ja również unikam toksycznych ludzi jak najbardziej 😲
a pozytywne myślenie jak najbardziej, wiele rzeczy mnie czasem przytłacza, ale zawsze staram się być poza to wszystko i myśleć pozytywnie jak najwięcej się da  i to baaardzo pomaga  😉
Guli czy tego typu kursy są płatne? Jeśli tak, to ile mniej wiecej kosztują i gdzie są organizowane? Próbowałam szukać ich w mojej miejscowości, na razie bez rezultatu.
Tak jak radziła Tania próbuję powoli, małymi kroczkami wychodzić z pesymizmu. Idzie mi średnio, ale jestem zmotywowana i dam radę, muszę dać.
busch   Mad god's blessing.
17 października 2009 15:01
A propos wyciągania się za uszy. Mam dobrego znajomego, właściwie przyjaciela, z którym się znamy od piaskownicy, jesteśmy rówieśnikami. Mam nadzieję, że nie będzie miał mi za złe wywlekania jego historii, ale musiałam. Tak po cichu, to go podziwiam i chciałabym wierzyć, że mogłabym być tak samo silna, gdyby trzeba było.
On ma toksycznego ojca, ale nie takiego tylko podcinającego skrzydła negatywnymi wypowiedziami, tylko takiego, do którego już wzywał policję. Alkoholik, furiat, żyjący w świecie swoich paranoicznych złudzeń. Codziennie krzywdzi ich wszystkich, na czele z jego matką.
Ten przyjaciel jeszcze kilka lat temu poddawał się atmosferze z domu, obsesyjnie myślał o samobójstwie, nie umiał się odnaleźć w szkolnym środowisku, do teraz ma blizny po różnych przejściach z ostrymi narzędziami.
A potem w pewnym momencie się po prostu życiowo ogarnął. To nie było oczywiście z dnia na dzień, ale znalazł sobie odskocznię od domu, wybrał liceum z dala od starego środowiska. Ma teraz swoich znajomych, przyjaciół innych, hobby, pracuje. Jest, tak jak ja, w klasie maturalnej, ma cele życiowe. Jakiś się bardziej pewny siebie zrobił, odważniejszy, bardziej wygadany. Nigdy nie chodził na terapię.
Co śmieszniejsze, w gimnazjum wyśmiewano się z jego pasji, która pomogła mu dokonać przemiany i teraz być duszą towarzystwa niemal.
I jako jedyny potrafi powiedzieć ojcu: "jesteś nienormalny!" 🏇

Mamy wspólny pogląd na tę całą historię z pozytywnym myśleniem. Wmawianie sobie, że wszystko się uda, jest tak samo złe, jak wmawianie sobie, że nic się nie uda. Oba te sposoby myślenia, to życie złudzeniami. Każde myślenie o przyszłości jest produkcją złudzeń na masową skalę - bo nigdy nie jest do końca tak, jak sobie to wyobraziliśmy.
Nie wolno też oceniać siebie; bo to też tylko szprycowanie się złudzeniami. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy i ktoś gorszy od nas. I zależnie, do kogo się porównujemy, możemy stać się próżni albo zgorzkniali. Po prostu jestem, zdrowa i sprawna, dla jednych brzydka, dla innych ładna. Jedne rzeczy mi wychodzą, a inne nie. Do jednego się nadaję, do czegoś innego nie - nie ma sensu się szarpać. Mam pozytywne cechy charakteru, ale mam też negatywne- te drugie, jeśli się da, to zmieniam. Jeśli się nie da, to muszę też zaakceptować.
Wierzę w pracę. Zapisałam się na olimpiadę i prawie nie myślę o tym, czy mam szanse wygrać. Myślę o tym, jak najlepiej napisać pracę na tę olimpiadę i kiedy przeczytam wszystkie przygotowujące mnie książki.
Wciąż myślę, co by tu zrobić teraz lepiej, żebym mogła spełniać swoje marzenia, lepiej dogadywać się z rodziną, czy do czegokolwiek innego dążyć.
pozytywne myslenie wiele razy mi pomogło 🙂 trzeba jednak być optymistycznym przez cały czas, zabijać złe myśli w zarodku. polecam książkę "Potęga podświadomości" Josepha Murphy'ego, z tego co tu czytam, podobna do tej polecanej przez Edytę 🙂
W moim przypadku (okropna ze mnie pesymistka) niestety pozytywne myślenie nie działa 🙁

Brak mi wiary w siebie co bardzo utrudnia mi kontakty z ludźmi. Dawniej wyniki sportowe dawały mi chyba jakieś poczucie własnej wartości, sprawiały,że nie czułam się taka zupełnie do niczego. Odkąd nie jeżdżę jest znacznie trudniej. Zwłaszcza że jestem introwertykiem i ciężko mi się otworzyć na ludzi,pozwolić się komukolwiek do siebie zbliżyć.. Nawet gdy są dla mnie mili to albo mam wrażenie,że robią to tylko tak na pokaz, obłudnie albo że sobie ze mnie żartują. Nie wierzę w nic pozytywnego co o mnie mówią.. To chore. Niby to rozumiem ale i tak czuję tak jak czuję.
Wiele osób próbowało mi wytłumaczyć,ze nie jest tak jak ja to widzę ale.. cóż.. wmówić sobie pewnych rzeczy nie potrafię  choć bardzo bym chciała.

Ale żeby nie było tak strasznie pesymistycznie to dodam,że są dziedziny życia które mi się układają i z których się cieszę.. 😉
hmm.. nie pojmuję pozytywnego myślenia w ten prosty sposób, żeby w każdych okolicznościach przyrody wmawiać sobie, że coś jest nie takie jak jest. Na przykład mam chorego konia lub nie zdałam egzaminu, a udaję, że jest inaczej. Nie. Jesli mam powody do trosk, to się troskam, ale własnie: kiedy faktycznie MAM te powody. W dodatku świat jest neutralny, ani dobry, ani zły, jest obojętny. To my nadajemu wydarzeniom i ludziom znaczenie różowe lub czarne. Można powiedzieć, że odniosłam porażkę lub, że uzyskałam nowe doświadczenie. Przez to jakie mamy nastawienie do wydarzeń, do zjawisk i naszej przeszłości i przyszłości, taką emitujemy energię. A podobne przyciąga podobne.
Historia kolegi busch jest ewidentnym przykładem, jak wielki wpływ na nasze życie mają toksyczni ludzie i środowisko w jakim wzrastamy. On zrobił najlepiej jak mógł - uciekł i odizolował się. Czapka z głowy, że udalo mu się bez pomocy z zewnątrz "ogarnąć się".
Takie środowisko (alkoholiczne lub w inny sposób dysfunkcyjne) zaszczepia niskie poczucie własnej wartości, strach i podatność na ocenę otoczenia. To o czym dziewczyny pisały. Trudno z tego wyjść, ale można. Często potrzebny jest ktoś, kto pokaże, ze jest inny lepszy świat. I trzeba chcieć zmian 😉 bo z tym różnie bywa. Czasem ludziom jest dobrze w swoim nieszczęściu, którym epatują na najbliższe otoczenie. I zgadzam sie, ze wartościowanie się i pozycjonowanie w odniesieniu do innych ludzi to bardzo zgubny nawyk i z reguły prowadzi do flustracji i negatywnych myśli.
Książka o której pisałam jest nawiązaniem do Sekretu. "Sekret" mówi CO trzeba robić, a "Prawo przyciągania" JAK to zrobić. Jak zmienić nawyk wartościowania się, popadania we flustracje i negatywne myśli.
"Nie warto tracić czasu na myślenie o rzeczach, których nie chcesz. Lepiej skup się na tym, czego pragniesz".

I mój ulubiony cytat, chyba Marka Twaina "Miałem w życiu wiele problemów. Większość z nich w ogóle się nie wydarzyła."
(...)próbuję powoli, małymi kroczkami wychodzić z pesymizmu. Idzie mi średnio, ale jestem zmotywowana i dam radę, muszę dać.

Dasz radę. Teraz zły czas,dzień krótki,słonka mało a jeszcze idą święta a to czas ,który potrafi dokopać nieźle.
Pomaleńku spróbuj nazwać to co Cię gnębi. Nawet na kartce papieru czy w kompie -opisz sama do siebie.
Nie unikaj myślenia o tym złym tylko stawiaj czoła temu myśeniu. Można nawet się komus wyżalić-ale to ryzykowne albo kogoś do wyżalenia brak.
Wszelkie demony znikają jak się im da imię. Taka magia jest.
Złe straszy jak ten cień w szafie czy pod łóżkiem.
Jak spojrzysz i nazwiesz pęka jak mydlana bańka.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się