Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

busch   Mad god's blessing.
30 marca 2020 15:30
Co do spacerów, to ja wykorzystuję swój inteligentny zegarek żeby ogarnąć się w domu z jakąś minimalną ilością kroków dziennie. Pracuję z domu na czas koronawirusa i wiem że przy niewychodzeniu z domu jestem w stanie zrobić tylko ~1000 kroków, co jest faktycznie jak inwalidztwo. Mój zegarek ma opcję przypominania o ruszeniu się i też "resetuje" to przypomnienie tylko jeśli się wykona jakąś sensowną ilość kroków. Więc teraz kiedy bzyczy, to wstaję sprzed komputera i drałuję po korytarzu w tę i we w tę aż bzyknie drugi raz że zresetowałam alert. Wyglądam idiotycznie tak spacerując po 7 metrach prostej linii w moim mieszkaniu ale przynajmniej jestem w stanie w ten sposób zrobić 4000 kroków dziennie. Plus dodatkowo staram się co drugi dzień robić trening siłowy i od czasu do czasu idę na rower lub na spacer.

Jedno mam spostrzeżenie - chodzenie jak debil po 7 metrach w kółko powoduje, że wymagana ilość kroków na zresetowanie alarmu dłuży się niesamowicie. Jakoś chodząc naturalnie w konkretnym kierunku bez specjalnego wysiłku resetuję alert. Tym bardziej staram się pilnować tego resetowania, żeby nie zastygnąć w tym domu na amen. Teraz dużo zegarków ma funkcję przypominania o aktywności, więc dobrze jest jej użyć i postarać się jednak chodzić chociaż po tym mieszkaniu. Jeśli ktoś nie ma funkcji resetu, to zawsze można w jakiś sposób odliczać tę minutę czy coś podobnego.  Cardio jest bardzo potrzebne do zdrowia nawet jeśli się trenuje siłowo. W dodatku jeśli ktoś się odchudza, to aktywność inna niż ćwiczenia jest super istotna, jeśli nagle jest jej znacząco mniej, to nic dziwnego że waga nie spada.

edit: myślę że bez zegarka też się da, może jakiś alarm w telefonie co godzinę?
tunrida, Ty jesteś na prawdę dobra w te Twoje zawodowe klocki  😅 Chodzi mi o to, że dajesz propozycje prostych procedur (3xpro 🙂 :ke🙂, które można stosować, żeby ominąć psychikę i "wyjść na swoje". Jakbym wiedziała, że trafię gdzieś w okolicy na takiego psychiatrę, to bym chyba nawet poszła  😁
Bo wiecie co, czasami ludzie nawet ogolnie inteligentni ani nie chorzy jakoś specjalnie na dekiel nie potrafią sami na jakieś proste rozwiązania wpaść. Albo radzą sobie po swojemu, ale kosztuje ich to mnóstwo sił i energii, walki i dyskusji ze sobą. W tym sensie na pewno ludzie mało wrażliwi mają łatwiej w życiu.

Ja widzę po sobie, że cukier zaczął mi się już "odkładać" na udach na granicy z tyłkiem, przez ostatnie 8 dni zrobiłam 30km, ale jednak dieta kwarantannowa jest cieeeezka. Zwłaszcza, że facet domaga się non stop sernika i mimo że do innych posiłków unikam węgli, to i tak już widzę po ciele, że cukier wchodzi.
Haha....ale ja w ogóle nie wykorzystuję rzadnej psychiatrycznej wiedzy.  😉 Zwłaszcza że wiedza psychiatryczna dotyczy głównie farmakoterapii.
To prędzej psycholog mógłby się tu przydać i wykazać.
Ja po prostu piszę to, co przerobiłam na sobie i do czego sama doszłam. I nawet może być tak, że nie każdemu akurat taka porada pomoże.
Może po prostu odbieramy na podobnych falach, skoro tak Ci pasuje co tu wypisuję.  😉
Kenna, o właśnie dieta kwarantannowa to też mój problem oststnio. A jeszcze mama wysłała mi ostatnio paczkę z Polski i zamiast wrzucić jednej paczki cukierków, na które miałam chęć, to wrzuciła prawie 2 kilo słodyczy 😵  Dziś chyba wyniose to do piwnicy, bo licze, że nie będzie mi się chciało iść na dół po cukierka 😁 Zwłaszcza, że nie mam większych problemów z motywacją do treningu, gorzej właśnie z dietą.
Kenna, o właśnie dieta kwarantannowa to też mój problem oststnio. A jeszcze mama wysłała mi ostatnio paczkę z Polski i zamiast wrzucić jednej paczki cukierków, na które miałam chęć, to wrzuciła prawie 2 kilo słodyczy 😵  Dziś chyba wyniose to do piwnicy, bo licze, że nie będzie mi się chciało iść na dół po cukierka 😁 Zwłaszcza, że nie mam większych problemów z motywacją do treningu, gorzej właśnie z dietą.

U mnie to samo  😁
Na mnie ta kwarantanna jakoś dobrze wpływa.
Robię średnio 11,5 tys. kroków dziennie. Do tego by ograniczyć przebywanie w małych publicznych przestrzeniach zaczęłam wchodzić po schodach na moje siódme piętro. Jem bardzo porządnie, gotuję więcej niż zazwyczaj. Byłam w sklepie 2 tygodnie temu i teraz komponuję posiłki z tego, co mam. Nie kupowałam zbyt wielu przekąsek, więc porcjuję sobie to, co jest mniej zdrowe. Tak właściwie to już mi się takie "smaczkowe" produkty skończyły. W tym tygodniu będę chyba jednak musiała znowu pójść do sklepu, znowu zrobię duże zakupy i kupię czekoladę czy popcorn do mikrofali. Ale w granicach rozsądku. W sumie cały czas jestem zajęta, więc nie ciągnie mnie aż tak bardzo do podjadania (pomimo, że nadciągają babskie dni i głodzilla byłaby w sumie uzasadniona).
Do ideału brakuje ćwiczeń. Możecie sobie gadać i "po prostu wstać i zacznij, wyłącz głowę" - na mnie to za cholerę nie działa. 😉 Z resztą nie lubię i nie umiem wyłączać głowy. Ale z drugiej strony czuję się w pewnym sensie usprawiedliwiona ilością ruchu jaką mam i tym chodzeniem po schodach. 😉

Cavaleiro, piąteczka 🏇 najgorzej jest właśnie jak mi się nudzi, wtedy aktywnie krąże koło szafek 😁
Ascaia, u mnie bez solidnego treningu nie da rady. Sama dieta nijak mi się nie sprawdzała. Wolę chudnąć wolniej, i obcinać mniej kalorii, niż mieć szybkie efekty, ale kosztem złego samopoczucia. Na każdego jak widać działa co innego 🙂
Ja w życiu tyle nie biegałam co teraz, na kwarantannie  😂  po pracy jadę do Puszczy Niepołomickiej, robię wybiegania po 10-11km z 3x w tygodniu plus jeden trening krótszy (ok.8km) ze skipami, jako siła biegowa. Odpuściłam mocne treningi, żeby nie nadwyrężać organizmu, zresztą zawodów nie ma to po co się ciorać 😉
No i raz, dwa razy w tygodniu ćwiczę na macie - kupiłam gumy oporowe, więc tyłek będzie palił  🤬

Od dzisiaj pracujemy zdalnie: jeden zespół tydzień w domu, potem tydzień w biurze i tak na zmianę. Ale dzisiaj ponoć wchodzą jakieś dodatkowe ograniczenia przemieszczania 🙁 więc chyba baj baj bieganie....
A ja nie palę już 3 miesiące!
Nie przytyłam dużo. Max 2 kilo które raz wpada raz je zrzucam.
Obecnie- odstawiłam cukier już 6-ty dzień.
Ćwiczę, trenuję, czasami kijki w lesie. Myślę że niedługo powinnam wyglądać super. O ile infekcji nie złapię bo wtedy zawsze jem i tyję.
No i solary mi strasznie brakuje, bo biała się robię i słabo mięśnie widzę.
busch   Mad god's blessing.
31 marca 2020 15:24
tunrida, gratuluję! :kwiatek:
tunrida gratuluje rzucenia palenia! Marze o tym zeby kiedys udalo mi sie mame przekonac. Sama nigdy nie palilam i nawet nie mialam pomyslu zeby zaczac, cale szczescie.

U nas niestety kwarantanna jest calkowita i nie ma opcji na zadne spacerowanie czy biegi po lesie (co zreszta, wedlug mnie, powinni juz dawno wprowadzic rowniez w Polsce) takze nagle z codziennego plywania 30-45 na basenie i jazdy na 1-2 koniach zrobilo sie jedno wielkie nic, lezenie na kanapie i gapienie w ekran. Zaczelam szukac jakis cwiczen w internetach i zadne mnie nie przekonywaly dopoki nie trafilam na Monike Kolakowska. Jest mega! Dokladnie to czego potrzebowalam. Ma serie cwiczen na stojaco ktore nie wymagaja maty ani w ogole schodzenia do parteru. Odrzucaja mnie wszystkie programy Chodakowskiej i innych tego typu bo NIENAWIDZE turlania sie po podlodze, siadania do cwiczen i innych plankow. Takze jakby ktos jeszcze mial podobny problem to goraco polecam, za kazdym razem koncze spocona jak szczur i z zakwasami  😍 😅
feno, też lubię z nią ćwiczyć. Ma treningi po cichu, które można spokojnie robić w mieszkaniu nie tupiąc, nie skacząc, nie wymagają żadnych dodatków.
A ja nie palę już 3 miesiące!
Nie przytyłam dużo. Max 2 kilo które raz wpada raz je zrzucam.
Obecnie- odstawiłam cukier już 6-ty dzień.
Ćwiczę, trenuję, czasami kijki w lesie. Myślę że niedługo powinnam wyglądać super. O ile infekcji nie złapię bo wtedy zawsze jem i tyję.
No i solary mi strasznie brakuje, bo biała się robię i słabo mięśnie widzę.

Pochwal się efektami  😍
Jak Ty tak dajesz radę z tym wszystkim dietą, treningami w obecnej sytuacji i jeszcze będąc lekarzem to ja nie wiem. Szacunek  🙇
Nie pochwalę się bo mi nie działa galeria. Ani stara ani nowa. Na Instastory systematycznie wrzucam swój goły tyłek.
Daję radę bo praca i treningi i zakupy to jest wszystko co robię.
A w pracy to ja teraz odpoczywam. Wizyty przez telefon, prywatne wizyty wstrzymane. Mam dużo więcej wolnego przy tej pandemii. I fizycznie i psychicznie odpoczywam.
Tunrida, gratulacje 🙂
Kolebka, ja mam wrażenie, że przez epidemie się wszyscy nagle na bieganie przerzucili 😁 Wcześniej w ciągu tygodnia mijałam może z 10 osób przez cały trening. Teraz też jest 10 osób, ale na kilometr 😂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
31 marca 2020 18:12
kittajka bo cóż tu innego robić? 😉 Ja zdecydowanie wolałabym jeździć na nartach albo wspinać się, ale to zabronione, więc biegam i jeżdżę rowerem 😉 Choć nie wiem jak to będzie od jutra przy tych nowych obostrzeniach (plus jest taki, że mam las koło domu, nie biegam po mieście).
Smarcik, no właśnie widziałam, że w Polsce wprowadzili kolejne obostrzenia. U nas na razie spokój i raczej plany na stopniowe wychodzenie z kwarantanny i kryzysu po Wielkanocy, więc jest nadzieja, że bieganie i spacery nadal będą legalne 😉
busch   Mad god's blessing.
31 marca 2020 18:41
smarcik, o ile dobrze rozumiem, to nadal uprawianie sportu nie jest zakazane - za to jest niezalecane. Dziś poszłam na 25 minut rowerka i minęłam policję nadającą przez megafon komunikaty o stanie epidemii i karach 30 tys. zł, nie powiem żebym w tamtym momencie czuła się komfortowo 😁
smarcik, o ile dobrze rozumiem, to nadal uprawianie sportu nie jest zakazane - za to jest niezalecane. Dziś poszłam na 25 minut rowerka i minęłam policję nadającą przez megafon komunikaty o stanie epidemii i karach 30 tys. zł, nie powiem żebym w tamtym momencie czuła się komfortowo 😁

Nie no bez żartów, chyba 30 min na rowerze czy biegania nie zabronią. Lepsze to chyba niż kiszenie się w kolejce do Biedry. Powoli czuję się jak chomik w klatce.
Wlasnie ze powinni zabronic. Bo niedlugo bedziecie mieli 90 000 chorych jak u nas, wlasnie dlatego ze ludzie nie chcieli chomikowac. I OIOMy pekaja w szwach.
Dbajcie o siebie dziewczyny, lepiej pocwiczyc w domach niz narazac siebie i innych. Ja osobiscie nie znosze jakichkolwiek sportow w domu ale jest koniecznosc, to trzeba sie dostosowac. To nie sa zarty.
Feno, ale takie długotrwałe siedzenie w domu też nie jest dobre, bo spada odporność, a także samopoczucie psychiczne. A przecież spadek odporności to ostatnie czego potrzeba kiedy panuje wirus. Grunt to zachować rozsądek. Łatwiej się zarazić w sklepie, niż biegając po parku. Zresztą Włosi siedzą już od dłuższego czasu pozamykani, i to konkretnie, a statystyki ciągle rosną.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
31 marca 2020 20:06
Nawet jak odgórnie nie zabronią, to ja sama sobie trochę zabraniam - biegam/jeżdżę tylko tam gdzie mam pewność, że nie ma ludzi (oraz w porach, kiedy ich nie ma). Jak nie będę miała takiej możliwości to nie będę w ogóle wychodzić (z resztą - cały zeszły tydzień nie wychodziłam). Naprawdę nie rozumiem osób, które biegają w miastach, albo spotykają się z kimś na wspólne bieganie  🤔wirek:

I nawet nie tyle martwię się o swoje zdrowie, co boję się, że to ja kogoś zarażę i ten ktoś przeze mnie umrze. Nie mam żadnych objawów, nie byłam za granicą, ale skąd mogę wiedzieć czy nie jestem chora?
Smarcik, no bo właśnie chodzi tu o zachowanie rozsądku. Nawet jak biegasz w jakimś parku miejskim, to też da się to robić bezpiecznie. U nas jest szeroka ścieżka, więc nawet jak się z kimś mijam, to mam spokojnie odległość dwóch metrów. A mijanie trwa sekunde, dwie. No realnie większa szansa, że zarazisz siebie, albo kogoś w sklepie. Co innego bliskie kontakty i umawianie się na właśnie na wspólne bieganie, czy rower.
busch   Mad god's blessing.
31 marca 2020 20:21
feno, nie miałam kontaktu z nikim podczas przejazdu rowerem, mieszkam za to z kimś kto musi chodzić normalnie do pracy i stykać się potencjalnie z co najmniej kilkudziesięcioma ludźmi dziennie. W dodatku mam świadomość że ten stan się nie skończy za kilka dni ani za tydzień, więc uważam że nie ma sensu już dzisiaj zabronić sobie jakiejkolwiek aktywności na zewnątrz - nie wyeliminuję w ten sposób największego zagrożenia w swoim życiu, nie zagrażam innym jeśli jestem nieświadomie zarażona i nie mam kontaktu z ludźmi. Może przyjść czas że przestanę wychodzić w ogóle z domu poza wypadem do śmietników czy do najbliższego sklepu, myślę że to nie jest jeszcze ten moment. Kiedy sytuacja się pogorszy na tyle, że minimalne ryzyko związane z jeżdżeniem rowerem po pustych ścieżkach będzie dla mnie za duże, to nie będę dostawać korby od zabunkrowania w domu od XXX dni.
Wszystko przez te duże miasta. Masa ludzi mieszka na kupie. Robi się ciepło. Rodzice z dziećmi przewietrzyć dzieci. Masa na rowera odprężyć się. Ktoś biega bo trenuje. Ktoś z psem. Ktoś na spacer bo zwariuje. I robi się dziki tłum.
Pokazywali zdjęcia z soboty z Warszawy. No sorki...nijak to nie wyglądało jak kraj w czasie kwarantanny.
busch   Mad god's blessing.
31 marca 2020 20:27
Może jakbym mieszkała w dużym mieście, to miałabym inne podejście. Ale tak... to jeżdżę po wyludnionym mieście duchów. Bardziej przypomina to Silent Hill, niż cokolwiek innego. Od czasu do czasu można kogoś z daleka ominąć i to wszystko.
Sęk w tym, że to jest właśnie ten moment. Im szybciej się wprowadzi ekstremalnie restrykcyjną kwarantannę tym lepiej. Tym szybciej będziemy mogli wrócić na ulice. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to o czym mówią lekarze, chociażby na tym forum: nie ma wystarczającej liczby testów w Polsce żeby móc uczciwie określić ilość przypadków. Im mniej zachorowań tym więcej dacie czasu służbie zdrowia na organizację.
Zdaję sobie sprawę z tego że można wyjśc na spacer czy bieganie i nie spotkać nikogo jeśli się mieszka na wsi etc ale martwi mnie to że teraz właśnie jest wysyp sportowców w miejscach wcześniej rzadko uczęszczanych. I nie wszyscy będą mieli wystarczająco oleju w głowie. Twierdzę że powinien być odgórny zakaz i już, tak jak u nas.
busch   Mad god's blessing.
31 marca 2020 20:58
feno, rozumiem Twój punkt widzenia, szczerze mówiąc spodziewałam się że to dzisiaj nastąpi odgórny zakaz. Zgadzam się że restrykcyjna kwarantanna jest potrzebna, chociaż jest też tutaj w pewnym momencie prawo malejących przychodów. Tu jest bardzo ciekawy filmik między innymi na ten temat:
. Restrykcyjna kwarantanna vs turbo restrykcyjna kwarantanna mogą dać bardzo podobne rezultaty przy jednoczesnym braku możliwości dobrego wyłapywania i separowania chorych.
Ja też z kijków nie zrezygnuję. Dopóki nie zakażą ewidentnie, nie zrezygnuję.
Ale ja jadę do lasu gdzie tylko sarny widzę i nawet żadnej wspólnej klamki nie dotykam.
Gdybym mieszkała w takiej Warszawie to pewno bym odpuściła te sporty. Bo tam, chcąc nie chcąc, mijasz się z ludźmi.
Ja też z kijków nie zrezygnuję. Dopóki nie zakażą ewidentnie, nie zrezygnuję.
Ale ja jadę do lasu gdzie tylko sarny widzę i nawet żadnej wspólnej klamki nie dotykam.
Gdybym mieszkała w takiej Warszawie to pewno bym odpuściła te sporty. Bo tam, chcąc nie chcąc, mijasz się z ludźmi.

Dlatego ja tylko czekam na jako takie ciepło żeby zwiać na wieś. Zakazy zakazami, a w parkach tłumy wózki, spacerki, seniorzy, dzieci. Odpuszczam rower, będę ćwiczyć w domu bo tu na prawdę ciężko znaleźć odosobnione miejsce  🙇 Chyba że jeździłabym o 3 w nocy  😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się