"Nie ogarniam jak..."

smarcik, zawsze mozna uprawiac seks, pic piwo i chodzic na wystawy 😉 ale tak, w wieku 16 lat te dwa pierwsze sa z reguly sporo wyzej na liscie priorytetow :P


ja mając 16 lat chodziłam i na wystawy i do teatru i na koncerty... tylko zwyczajnie wolałam to robić z przyjaciółką, "chłopakiem" czy samej, bo to była największa frajda. 16latek naprawdę potrafi zorganizować sobie takie wyjście, nie potrzebuje dorosłego organizatora  🙂
majek   zwykle sobie żartuję
08 sierpnia 2018 14:06
A mi sie jeszcze przypomnialo, ze jak w domu pojawil sie pierwszy komputer atari to tez siedzielismy przy nim caly weekend. Dobrze, ze czasem trzeba bylo wyjsc z pokoju - jak gra sie wgrywala, zeby magnetofon nie podskoczyl.

Nooo 16-18 lat to u mnie tez byl najwiekszy hardcor.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
08 sierpnia 2018 14:08
kokosnuss pewnie, to zupełnie nie o to chodzi. Chodzi o to, że 16-latek to dojrzewający człowiek, który chce być w pełni autonomiczny. Pójście na wystawę też może być super, i dla niektórych może być dużo fajniejsze niż alkohol czy inne używki.. ale z reguły chodzi o pójście samemu/ze znajomymi/z rodziną ale z własnej inicjatywy. A nie pójście "bo dorosły tak zarządził"  😉

Być może się mylę, bo to moje subiektywne spostrzeżenie na przykładzie mojego otoczenia z tamtych lat, ale mam wrażenie, że dając dziecku tę niezależność i autonomiczność sprawiamy, że ono samo chce do nas (dorosłych) wracać i spędzać czas. "Siłą" nigdy dziecka nie zdobędziemy.


edit: infantil pisałyśmy w tym samym momencie - dokładnie o to mi chodziło!  🙂  :kwiatek:
smarcik, to wszystkie zgadzamy sie ze soba 🙂

I tez w tym wieku poza piciem jaboli :P chodzilam do muzeow czy na wystawy, ale takie wybrane przeze mnie i wlasnie na moich warunkach. Co do wracania tez racja, a przynajmniej moj przypadek to potwierdza.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 sierpnia 2018 14:18
Becia23, ilośc bodźców i informacji jest faktem, a nie poglądem.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
08 sierpnia 2018 14:48
Strzyga, ke? Ja Cie zapytalam o to "obecnie", czy naprawde myslisz, ze to cos nowego w dzieciach, ze potrzebuja ciaglej stymulacji i bodzcow, czy po po prostu natura dzieci od przyslowiowych zarania dziejow, wynikajaca z tego, ze sa dziecmi, natura wyposazyla je w takie potrzeby dla mozliwosci prawidlowego rozwoju?
kokosnuss, no dzięki 😉 😉
Chciałam raz na tzw. ruski rok spędzić z Młodą troszkę czasu bez reszty rodziny - sama miała do mnie interes, przyjechała do mnie do pracy, więc chciałam dodatkowo coś przyjemnego zorganizować i dać dziewczynom szansę na zobaczenie czegoś, co im się przyda w szkole.
Do niczego jej nie zmuszałam, dałam propozycję.
Podałam przykład w kontekście tego wybierania internetów kontra "nudzę się" przy inny czynnościach.

A tak serio to między mną a Młodą nie ma aż takiej różnicy wieku, żebym była "starą ciotką". Poza tym nasza rodzina jest zżyta, często się spotykamy i nie jest tak by Młoda piła po krzakach wino. Nie ten typ. Być może to się właśnie teraz, z pójściem do liceum zmieni. 


[s]A z innej beczki - naprawdę tak Was dziwi 16-latek i teatr lub wystawa (powtórzę wystawa interaktywna, oparta na grafice komputerowej). Wasi nastolatkowie nie mają do czynienia z kulturą inną niż wypad do kina? [/s]
edit. pisałyśmy równolegle 😉
majek   zwykle sobie żartuję
08 sierpnia 2018 15:05
Becia, Strzydze pewnie chodzilo o to, ze kiedys dzieciom wystarczyla szmaciana lalka czy kilka matchboxow, zeby sie dobrze bawic. Dzisiajszym dzieciakom mogloby to nie starczyc np. na caly dzien.
Chociaz na pocieszenie dodam: jak sie zrobi detoks od telefonu, to nawet zaczynaja chodzic po drzewach i bawic sie patykami...

Wystarczy porownac, jak zmienila sie chociazby dynamika filmow dla dzieci. Filmy, ktore mnie np trzymaly w napieciu (powiedzmy 101 dalmatynczykow) sa dla nich nudne. A obejrzyj `Jak wytresowac smoka` np.

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
08 sierpnia 2018 15:08
Mnie wystawy i teatry teraz dużo bardziej interesują niż jak byłam małolatą. Moja bratanica jest młodsza ode mnie o 22 lata, a mi bliżej mentalnie do 17latki niż do poważnej cioci. Mogę jeździć na parki linowe, spacery w chmurach, papugarniach i temu podobnych, a okazuje się, że Centrum Nauki Kopernik sprawił mi więcej funu niż dziecku. Wśród 7latków mam tytuł mistrza świata i okolic w skokach na trampolinie 😉
Jak zabrałam bratanicę do papugarni to była zachwycona, ale jak w trakcie spotkała koleżankę to od razu rozpuściła włosy i z cioci stałam się ciotką 😉 Także wiesz to jest ten czas kiedy małolaty nie chcą słuchać i bywać z rodzicami, chcą żyć po swojemu,pomimo tego, że kilka lat później stwierdzą, że to była głupota 😉
A te mniejsze dzieci tracą zainteresowanie wszystkim po 30 minutach i oczekują ,że dorośli będą je zabawiać i organizować zajęcia, bo one się nudzą 😉


kokosnuss, kurde ja to mam wrażenie, że Ty to taka moja bratnia dusza. Nie muszę nic pisać, wystarczy, że Ty to zrobisz i ja mam tak samo 😂
Jeśli wszystko jest w granicach zapewniających zdrowie, normalny rozwój itp., to dlaczego dziecko/nastolatek nie może wybrać, jak chce spędzać czas wolny? Bo my wiemy lepiej, jak ma się bawić, czym interesować, co robić i co ma mu sprawiać przyjemność? 

Jak dla mnie kolejne pokolenia zawsze mają trochę inne zainteresowania niż poprzednie, co innego cenią, mają inne możliwości spędzania czasu, przez co pokolenia starsze czują, że (ich) wartości upadają, nikt się już nie interesuje tym, co (dla nich) ważne, (ich) normalny styl życia jest zastępowany przez jakieś dziwactwa itp. Do tego ci starsi nie są w stanie za bardzo ocenić własnego pokolenia z czasów dziecięcych z perspektywy dorosłego obserwatora, a jedynie z perspektywy dziecka, którym byli. A każde przeciętne dziecko przechodzi przez stadia rozwojowe, w których czasami zachowuje się dla dorosłego nielogicznie czy głupio. Ma inne priorytety, nawet inne kryteria oceniania rzeczy pod kątem moralnym. To po prostu sposób, w jaki nasz gatunek dorasta. Do tego kwestia akceptacji przez rówieśników itp.  😉  Już nie mówię o tym, że dziecku/nastolatkowi może się po prostu nie chcieć albo nie podobać jak każdemu  🙂
nie jest tak by Młoda piła po krzakach wino. Nie ten typ.



to nie konkretnie do Ciebie Ascaia, ale tak ogólnie - ZAWSZE niezmiernie bawią mnie takie stwierdzenia  😁
Ja też w opinii rodziny byłam nie tym typem. I pewnie większość dzieciaków jest. Z moją mamą potrafiłam nawet przeprowadzać pasjonujące dyskusje o tym, że moje gimnazjum/liceum to jest takie i śmakie i czego to te dzieciaki nie wyprawiają i dobrze, że ja taka nie jestem  😜
Spoko, po prostu konkretyzuję jaka jest moja chrześnica.
Mówisz o "to nie ten typ"? No wiesz, jednak są na świecie dzieci i młodzież, które są bardziej rodzinne niż "rozrabiające" 😉 Ale tak jak napisałam, czuję podskórnie, że Młoda wkrótce zacznie pokazywać różki.

Coriolania, ale dyskusja nie dotyczy narzucania dzieciom i młodzieży zainteresowań. Tylko tego, że nawet we własnych zainteresowaniach są mało wytrwałe i np. czyszczenia konia "uczą się" z gier i youtube 😉
m2nika napisała o swojej siostrzenicy lat 9. Mnie natomiast nieco przykro, że moja Młoda, chociaż prawie dwukrotnie starsza, ma podobnie. A wydaje mi się, że powinna już być bardziej osadzona w realnym życiu niż w świecie wirtualnym. 
infantil znaczy sugerujesz, że nie ma / nie było młodzieży, która nie pije wina po krzakach? Hmmm rozczaruję cię...  😉
Nie, broń boże.
Natomiast bycie stuprocentowo pewnym, że dany osobnik to nie ten typ i że tak dobrze się zna swoje dziecko... no jest mocno naiwnym myśleniem.
Ascaia Ależ mi właśnie o to chodzi - że według mnie dzieci mają prawo decydować, jak wytrwałe chcą być w swoich zainteresowaniach, na ile chcą się zaangażować. Twoja chrześnica ma prawo rzucać się na każdą wystawę, albo na niektóre, albo wcale nie chcieć na nie chodzić, bo woli tworzyć, a nie oglądać. Wtedy w ogóle kwestia wytrwałości w zainteresowaniach nie ma znaczenia, nie pojawia się, skoro jej zainteresowaniem nie są wystawy. A może ta konkretna wystawa jej nie ciekawiła. Tak czy inaczej ma prawo woleć pogadać z koleżanką i pozbierać pokemony, skoro to sprawia jej większą przyjemność. O to mi właśnie chodziło - że dziecko ma prawo wybrać zainteresowanie, ale też do jakiego stopnia się mu poświęci.
Taka dyskusja była jakiś czas temu (chyba w "zdołowanych"😉
I zgadzam się z mamami, które jednak twierdzą, że wychowanie, przygotowanie do dorosłego, więc samodzielnego życia nie jest jednoznaczne z pozostawieniem dziecku czy młodzieży 100% swobody. Wspieranie w rozwoju to też motywowanie, to proponowanie, a czasem i delikatny nacisk. Bo pewnie niejeden nastolatek w ramach tego prawa do decyzji siedziałby całe dnie przed ekranem. A chyba wiele osób się zgodzi, że to nie jest dla niego dobre w szerokiej perspektywie.

Moja Młoda ani przez moment nie była naciskana. Rzuciłam propozycję, ona odpowiedziała "oj ciociu". I to by było na tyle. Dostała ode mnie co chciała i poszła szukać pokemonów. A mnie to dziwi - i takie moje prawo. 😉

Wtrącając dygresję - moim zdaniem nie można się rozwinąć twórczo jeśli nie ma się kontaktu z daną sztuką. Jeśli nie będzie w ogóle chodzić na wystawy to marnie widzę przyszłość jej wyboru. To tak jakby reżyser nie oglądał spektakli jako widz. 
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
08 sierpnia 2018 17:09
Znajoma ze stajni ma dwóch synów - 10 i 8 lat. W szkole zorganizowano warsztaty dla rodziców na temat "Dzieci w świecie mediów". Przeczytano im fragment wypowiedzi, pi razy oko brzmiał tak: "Pojawiło się nowe medium. Trzeba chronić młodzież przed jego wpływem. Jest niezwykle niebezpieczne i może wywierać zły wpływ na dzieci". Kazano rodzicom zgadnąć, o jakie medium chodzi. Dodano, że cytat pochodzi z... XIX wieku. Strzelali, że może kino, radio, etc. Wiecie jaka była odpowiedź? POWIEŚCI. Oni bali się, bo młodzież zaczęła nagminnie czytać powieści.  😁 Jak to skomentowała prowadząca: "Proszę Państwa, proszę sobie wyobrazić, że macie problem, bo Wasze dzieci nagle zaczęły czytać książki".  🏇
busch   Mad god's blessing.
08 sierpnia 2018 17:13
Lanka_Cathar, uprzedziłaś mnie, bo o tym samym chciałam napisać, tzn. o czasach kiedy te gloryfikowane teraz powieści psuły młodzież 🤣
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 sierpnia 2018 17:28
Becia23, nie, chodzi mi o to jak używanie elektroniki i liczba bodźców wpływa na mózg dziecka.


    "ponad 40% rocznych i dwuletnich dzieci w Polsce  korzysta z tabletów lub smartfonów, wśród nich niemal co trzecie korzysta z urządzeń mobilnych codziennie
    lub prawie codziennie,
    60% rodziców, którzy udostępniają dzieciom tablet
    lub smartfon, robi to, żeby zająć się swoimi sprawami,
    co czwarty po to, żeby dziecko zjadło posiłek, 18% – żeby dziecko zasnęło."

Strzyga, przeciez te dane nie odzwierciedlaja Twojego myslenia. Tu nie wchodzi kwestia, ze aktualnie dzieciaki sie szybko nudza, tylko ze rodzice sa nieudolni i ida na latwizne  😉

Mnie bawia rodzice, ktorzy wychodza z zalozenia, ze uratuja jestestwo swoich pociech nie dajac im na wlasnosc telefonu albo ograniczajac uzywanie komputera do godziny tygodniowo.
W ten sposob hoduja wyrzutki technologiczne.
Teraz MUSEM jest swiadomosc nowoczesnych technologii i latwosc w ich uzywaniu i rozumieniu. Tak jak wymagana jest umiejetnosc pisania czy znajomosc angielskiego.
Po co ograniczac dzieciaki, skoro wlasciwie moga sie bezproblemowo i intuicyjnie nauczyc obslugi smartfona, komputera, VR.
Ja np. jestem zachwycona, ze osmiolatek majek juz zaczyna bawic sie w programowanie. Gdyby wczesniej nie dotknal komputera czy telefonu, to bylby juz na starcie stratny w porownianiu z rowiesnikami.

Wszystko sie rozchodzi o kwestie zachowania rownowagi.

Porownanie z ksiazkami bezbledne  😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 sierpnia 2018 18:18
buyaka, te dane to tylko tak dodatkowo.
Ascaia To kwestia podejścia do natury dziecięcej i ludzkiej i do tego, co jest najważniejsze w życiu, więc na pewno trudno dojść do porozumienia  😉. 100% swobody we wszystkim nie, to też źle. Ale swoboda co do spraw niekoniecznych i niedecydujących o niczym poważnym - jak dla mnie się należy. W rzeczach typu chodzenie na basen, gra na pianinie i czyszczenie kucyka, jeśli dziecko nie wzięło za niego odpowiedzialności. Jak będzie chciało jeździć/grać na skrzypcach/zostać malarzem, to może zacząć kiedykolwiek. Nie zostanie zapewne wirtuozem, ale a) i tak prawdopodobnie by nim nie było i b) nawet jeśli mogło być, czy na pewno byłoby szczęśliwsze? Może tak, może nie. Nie jest to jednoznaczna strata dla niego.

Motywować, wspierać, proponować - pewnie. Uważam jednak, że dziecko, które ma w miarę zdrową osobowość, potrafi nawiązywać relacje i ogólnie jest fajnym człowiekiem prawie na pewno znajdzie sposób na życie, który je zadowoli. Jedną drogą lub inną. Bez względu na to, czy nasze wspieranie konkretnych zainteresowań odniesie skutek czy nie.
Ascaia, chodzenie na wystawy Zupełnie nie ma nic wspólnego z własną twórczością.
Ba! Jeśli musisz szukać inspiracji - to już przegrałeś.
Ale fakt, że ludzi "z własnym napędem" w każdym pokoleniu jest malutko.
Jeśli ktoś ma własny napęd - zawsze znajdzie sposób na danie wyrazu swojej osobowości i potrzebie wpływu na świat,
jakiej dziedziny by nie wybrał.
Jeśli należy się do większości potrzebującej inspiracji, zarażenia czymś, "środowiska", motywu etc. -
byle w miarę zdrowo funkcjonować i też zorganizuje się sobie satysfakcjonujące życie.
A żeby spuchnąć - nie ma sposobu, żeby jedną kategorię ludzi zmienić w drugą.
halo, nie zgodzę się. Twórca, który nie ma kontaktu z kulturą i sztuką to kiepski twórca. Nie chodzi o szukanie inspiracji, a o "zanurzenie" w sztuce. I to właśnie szczególnie dotyczy młodych ludzi, którzy dopiero wchodzą w ten świat.

Coriolania, i z takim ogólnym poglądem zgadzam się jak najbardziej.
(choć nadal nie widzę związku z konkretną sytuacją, którą przytoczyłam - jak dla mnie - inne zmienne 😉 )

Lanka_Cathar   Farewell to the King...
08 sierpnia 2018 21:09
Dodajmy do tej technologizacji dzieci, że w którejś ze szkół w Wielkiej Brytanii wymieniono zwykłe zegarki na ścianach na elektroniczne, bo... dzieci ze zwykłych nie potrafią korzystać i stresują się nie wiedząc ile czasu zostało np. do końca sprawdzianu.  😵 O zaniku umiejętności pisania odręcznego nie wspomnę.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 sierpnia 2018 21:42
Macie świadomość tego, ze narzekacie teraz dokladnie tak samo jak narzekali nasi dziadkowie na naszych rodziców?
Technologia idzie do przodu i bedzie do przodu szła, to jest fakt. Chyba nigdy jeszcze na przełomie dziejow nie bylismy tak zaawansowani technologicznie jak teraz- a to nie jest koniec, to idzie dalej, to sie pogłębia, z każdym kolejnym rokiem nowinki technologiczne wychodzą coraz szybciej.
Osobiscie nie jestem w stanie stwierdzić, czy dostęp dzieci do technologii jest zły czy nie. Na obecna chwile moim zdaniem to zależy od dziecka- bo znam zarówno takie, które bez tableta nie przetrwają, jak i takie ktore majac wybor "tablet czy koledzy" zawsze wybiora kolegow. Moja córka ma 6 lat i ma własnego tableta. Zgroza? Moze i tak, ale moja corka jest jedynaczka, mieszkam w takim miejscu ze nie zaryzykuję puszczenia jej samopas na podworko, kontroluje co na nim instaluje i co oglada(np. zablokowałam jej dostęp do normalnego youtube, korzysta tylko z takiego dla dzieci) a i tak mając wybór tablet czy koledzy- rzuci elektronikę i poleci się bawić. I to nie tak, ze ma przyklad z gory- bo ja każda wolna chwilę spędzam przed komputerem/tabletem.
Wiec ja nie wiem. Bo o moim pokoleniu lat '90tych też marudzono, ze nic tylko na komputerach siedzi. A teraz to wlasnie pokolenie narzeka, ze "dzisiejsza młodzież nic tylko elektronika"...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 sierpnia 2018 23:44
Powiem tylko, ze dzieci, które w wieku ok 2 lat regularnie korzystają z tabletu, mają problemy z rozwojem mowy, koncentracją, rozwojem zmysłów innych niz wzrok i słuch i z nazwiazywaniem relacji międzyludzkich.


I taka ciekawostka.  Wiecie, ze mając na stole telefon, nie korzystając z niego, ale mając go w zasięgu ręki, koncentrujecie sie około 1/3 gorzej niz nie mając telefonu? Nawet jeśli telefon jest poza zasięgniem wzroku, np. Schowany w torbie, koncentracja jest gorsza. Dopiero wyniesienie telefonu do innego pokoju pomaga 😀
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 sierpnia 2018 00:35
Edit: w sumie co ja będę dyskutować z Panią Psycholog.
Ascaia, a masz jakiekolwiek argumenty? Bo to dość awangardowa teoria, że jakość dzieła sztuki zależy od "zanurzenia".
Nie zależy, uwierz.
Znam wielu zacnych artystów, którzy na wystawach bywają tylko za karę.
A  młodzi twórcy, zaryzykuję, nie powinni bywać w ogóle 😉, co najwyżej samotnie studiować w muzeach.
Jeśli chcą być oryginalni, prezentować swoją wizję świata a nie trendy.
Bo, obawiam się, jeśli twórca nie jest oryginalny, to nawet nie to, że obiektywnie jest kiepski - zwyczajnie nie jest twórcą.
Wiesz, Leonardo na żadnych wystawach nie bywał.
A ja wrócę trochę do tematu np. przesiadywania przy grach komputerowych/na konsole i rozwoju. Jako dzieciak (10 lat? około) dostałam swoją pierwszą konsolę - używane PlayStation. Miałam kilka gier, głównie zręcznościówki (Crash Bandicoot moją miłością z dzieciństwa 😀 ).
  Z tego co mi opowiadała Mama, jako dziecko rozwijałam się BARDZO szybko (np. miała książkę dla młodych mam, w której były m.in. podane okresy życia dziecka, w których mniej więcej powinno rozwinąć np. mowę, czy zacząć chodzić itd). Gadać zaczęłam strasznie szybko, wyprzedziłam dane z książki jakoś o dobre parę miesięcy. Ogólnie wszystko co związane bardziej z myśleniem - przychodziło na pstryknięcie palcem. Za to miałam problemy z wszelkimi manualnymi rzeczami. Między innymi dlatego, że od dziecka nie widzę przestrzennie  -mam zeza rozbieżnego, widzę dobrze na jedno oko, zamiast drugiego mogłabym mieć szklanką kulkę - ten sam efekt by był. I skoczmy w przód do tej konsoli w tym momencie. Spędzałam przy niej sporo czasu, jako, że dostałam ją na urodziny, w wakacje (czyli połowa lipca mniej więcej). I dzięki graniu w odpowiednie dla mnie jako dziecka gry (czyli dostosowane też do wieku) zaczęłam łapać lepszą koordynację ruchową (głównie dłonie, ale po prostu poprawiła mi się świadomość ciała - nie patrzyłam na kontroler, a musiałam przejść np. trudny poziom, więc już "odkryłam ten rodzaj myślenia"😉. Z kolei potem przestałam grać (najpierw przeszłam wszystkie gry jakie miałam po X razy, na inne nie było kasy, a potem nie wychodziły nowe, bo weszło na rynek PS2 i tak dalej, następnie konsola się popsuła i nie było jeszcze speca co by ją naprawiał gdzieś w okolicy).

I skoczmy do dzisiaj, mam 21 lat, dostęp do PS4 (mój K. ma  😍 ) i ostatnio wygrałam grę, która mnie bardzo zainteresowała (Detroit:Become Human). Przeszłam całą. W międzyczasie: płakałam ze wzruszenia, miałam rozterki moralno-etyczne, zatrzymywałam grę, bo nachodziły mnie refleksje o życiu, miałam problemy przejść tzw. quick time eventy (szybko trzeba wciskać odpowiednią sekwencję przycisków, np. żeby uratować życie bohatera podczas zamieszek). Także widzę, że w czasie w którym w ogóle nie grałam, nie używałam konsoli - moja sprawność jeśli chodzi o obsługę kontrolera znacznie spadła (czyli de facto sprawność dłoni, umiejętność "robienia" bez patrzenia na przyciski). Gra traktuje w dużym skrócie o androidach, które zaczynają odczuwać ludzkie uczucia i emocje. Np. Kara, androidka, rozwija matczyne uczucia względem maltretowanej przez ojca dziewczynki. Ludzkość oczywiście tego nie akceptuje, boi się, chce niszczyć androidy. "Ludzkie" androidy nazywa się "defektami". Cała gra traktuje o emocjach, empatii, dualiźmie dobra i zła, pokazuje, że świat nie jest czarno-biały i wszystko potrafi zależeć od jednego wyboru, de facto uczy, że nie ma wyborów bez konsekwencji. I daje bardzo dużo do myślenia, też w kwestii tego, jak technologia wpływa na życie i co rozwój technologii może zrobić z życiem ludzi. Np. Facet, który maltretuje dziewczynkę "adoptowaną" przez Karę - stracił pracę, był taksówkarzem, potem imał się innych zajęć, ale z każdej wylatywał, bo zastępowały go androidy - przez co dostał depresji i innych zaburzeń, stał się też dilerem narkotyków, które także sam bierze (i po których bije dziecko, obwiniając je o swoje problemy, na zmianę z proszeniem o wybaczenie i mówieniem, że je kocha). Nie wiem, ile gra ma zakończeń, ale na pewno więcej niż 20. Niektóre jeszcze w ogóle nie zostały odkryte wg. statystyk gry.  Polecam obejrzeć sobie gameplaye na youtubie, oprócz tego o czym traktuje Detroit, jest też po prostu świetnie zrobiona wizualnie (postacie to istniejący aktorzy, wykonywali każdy ruch i sekwencję osobiście), muzycznie - ogólnie świetna produkcja, niczym interaktywny film/serial, w którym jesteśmy reżyserem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się