Co mnie wkurza w jeździectwie?

blackstones Oczywiście, też tak uważam. Jakbym to ja była odpowiedzialna za to, to nikt by nie zostawił usyfionych ochraniaczy,wędzidła,czapraka-bo z tym zawsze główny problem. Z tym,że ja to od początku zawsze tłumaczyłam i ludzie mając świadomość,że to też kwestia wygody i tak naprawdę bezpieczeństwa konia (przecież może się poobcierać) zawsze sami to potem robili. Nie miałam z tym nigdy problemu. Tyle,że to jest właśnie kwestia instruktora, na początku wytłumaczenia, skontrolowania...
Skąd się biorą tacy ludzie? Z cywilizacji. 🙁 Gdyby w każdej jednej stajni rekreacyjnej klient dostał opieprz za niesprzątnięcie po koniu albo został raz czy drugi odwołany z jazdy za nieporządek, niedbalstwo czy olewanie sprzątania, to może by i tego nie bylo (albo przynajmniej może byłoby w mniejszym stopniu...). No, ale inna sprawa, że zachowanie wynosi się z domu.
anetakajper   Dolata i spółka
20 grudnia 2017 13:29
Skąd się biorą tacy ludzie? Z cywilizacji. 🙁 Gdyby w każdej jednej stajni rekreacyjnej klient dostał opieprz za niesprzątnięcie po koniu albo został raz czy drugi odwołany z jazdy za nieporządek, niedbalstwo czy olewanie sprzątania, to może by i tego nie bylo (albo przynajmniej może byłoby w mniejszym stopniu...). No, ale inna sprawa, że zachowanie wynosi się z domu.


prędzej klient zmieniłby szkółkę! Przecież on płaci za pojeżdżenie na koniu, a nie za pucowanie sprzętu  🙄
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 grudnia 2017 13:34
Ja znam stajnię, w której rekreacji nawet nie wolno było czyścić i siodłać, dostawali konia pod tyłek, bo tak wygodniej było i szybciej. I jak ktoś się uczył w takiej stajni, to skąd ma wiedzieć, jak to powinno wyglądać? 🙁 Wychowanie z domu to jedno, 'wychowanie' jeździeckie w stajni też czasem ma znaczenie
To nie musi się przekładać jedno na drugie. 😉 Ja mam mamę i babcię pedantkę, w domu wszystko musiało błyszczeć i nie daj Boże coś położyć w niewłaściwym miejscu. We własnym domu mam hmmm artystyczny bałagan i wcale mi nie przeszkadza nieład, często mi się zdarza odkładanie porządków "na później" - a w stajni każda rzecz ma swoje miejsce i wszystko mam jak od linijki prawie, nie ma mowy, żeby czegoś nie umyć od razu czy nie wyczyścić sprzętu.
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 grudnia 2017 13:42
Murat-Gazon, to chyba raczej chodzi o szacunek do posiadanych rzeczy, swojego konia i innych ludzi, niż o wyuczony pedantyzm, też bym tych rzeczy nie łączyła ze sobą. ja też zostawiam naycznia w zlewie czy ubrania przy łóżku albo w łazience, ale już sprzęty końskie zawsze chowam, żeby się nie zniszczyły i żeby nie przeszkadzały innym ludziom. Jak teraz mieszkam z P a nie sama to też bardziej pilnuję swoich rzeczy nie dlatego, że magicznie zaczęłam sprzątać tylko żeby mój bałagan jemu nie przeszkadzał 😉
No - toż właśnie. Moim zdaniem "wychowanie jeździeckie" ma duże znaczenie. Gdyby każda jedna szkółka przywiązywała do tego wagę, to nie byłoby "ja płacę za jeżdżenie, nie za czyszczenie".
Okej, cierpliwość może się każdemu skończyć, kiedy się widzi enty raz czaprak założony "na lewą stronę", źle zapięte ogłowie, niedoczyszczonego konia czy sposób, w jaki delikwent zabiera się do czyszczenia kopyt........... szczególnie w dzisiejszych czasach, gdzie niektórzy mają dwie lewe ręce do wszystkiego. Ale trudno - inaczej się nie nauczy.

Brakuje jakiekolwiek... odpowiedzialności. Bo w sumie - to, że ktoś łazi w brudnych ciuchach i nie smaruje sprzętu - okej, jego sprawa.... ale już niesprzątanie po sobie, niezamykanie bramy i pozwalanie, żeby rzeczy się walały gdziekolwiek, to już nie "indywidualna sprawa".
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 grudnia 2017 13:59
Sankaritarina, ja pamiętam jedną dziewczynę, miała z 16 lat? Przyjechała na Janiowe spróbować jazdy west i jaka to ona utalentowana, i że we wszystkich chodach jeździ, skacze i w ogóle.
I tak jak mogę zrozumieć, że ktoś, widząc pierwszy raz pad i siodło west może mieć wątpliwości jak np zapiąć popręg, tak nie wyczyścić kopyt 'bo ona się boi i nigdy tego nie robi'?? Koń też niedoczyszczony był, widać, ze tylko omiotła pod siodłem miękką szczotą. Najlepsze, że strzeliła focha jak trener (bo Rafał miał jej prowadzić jazdę a nie instruktor) kazał jej te kopyta wyczyścić jako warunek jazdy...
Ja znam stajnię, w której rekreacji nawet nie wolno było czyścić i siodłać, dostawali konia pod tyłek, bo tak wygodniej było i szybciej. I jak ktoś się uczył w takiej stajni, to skąd ma wiedzieć, jak to powinno wyglądać? 🙁 Wychowanie z domu to jedno, 'wychowanie' jeździeckie w stajni też czasem ma znaczenie


Ja też znam stajnię w której dostajesz "gotowego" konia i oddajesz go zaraz po jeździe. Nie jeżdżę tam wprawdzie na stałe, ale czasami bywam. Kiedy pierwszy raz tam pojechałam byłam mocno zszokowana takim rozwiązaniem i jakoś tak było mi nie tak, że nie mogę się z koniem poznać przez jazdą a zaraz po zsiadaniu właściwie już był koniec pobytu w stajni. Kiedy trochę się poznałam z właścicielem i zapytałam go o ten stan rzeczy wyjaśnił, że woli 9 koni obrobić sam, niż później męczyć się z leczeniem albo naprawą sprzętu bo komuś się nie chciało konia dobrze wyczyścić pod popręgiem, domyć wędzidła albo siodłał tak, że "się konikowi nadepło na sprzęt". Przygotować sobie konie pozwalał tylko najbardziej zaufanym. Nie twierdzę że tak lepiej, bo w końcu każdy kiedyś jeździectwa zamiast samego siedzenia na koniu musi się nauczyć, ale nie potępiam też szkółki, jeśli w oparciu o swoje doświadczenia stwierdzili, że wolą nie ryzykować.
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 grudnia 2017 14:05
Uadżit, w tamtej stajni to zdecydowanie nie była kwestia jakości tegoż siodłania, bo robili to wolontariusze, nieraz niezbyt umiejętnie. Ale szybciej było rano konie osiodłać i tylko klientów wymieniać, i nikomu, komu trzeba było płacić nie trzeba było kazać uczyć adeptów.
Dla odmiany na Janiowym nawet obozowe 10letnie dzieci 'siodłają' swoje konie i jakoś nie ma problemu z leczeniem czy naprawą sprzętu, bo wszystko jest bieżąco weryfikowane i pod kontrolą instruktorów. Ba, potem te konie rozsiodłują i myją na myjkach, a chętni okazjonalnie asystują przy karmieniu.
Także dla mnie nic nie usprawiedliwia masowego siodłania koni za uczniów, bo to żadna edukacja i produkuje się własnie takich niepełnosprawnych jeźdźców, którzy skaczą a kopyt nie wyczyszczą, bo wiecznie ktoś to robi za nich :/
Myślę, że jeżeli taka osoba sama z siebie nie wykazuje żadnej chęci zapoznania się z końmi bliżej, porobienia czegoś, ogólnie poszerzenia swojej wiedzy o obsłudze konia i nim samym - to znaczy, że i tak konia traktuje jak rodzaj roweru. Więc jest "niepełnosprawnym jeźdźcem", bo jej to zwyczajnie nie przeszkadza.
Pamiętam z czasów wczesnoszkółkowych, że to było równie ciekawe jak sama nauka jazdy. A jacy byliśmy dumni z tego, że "już umiemy" to czy tamto z ogólnej obsługi konia.
Nie zawsze chęci ucznia wystarczą. Pamiętam, że ciężko było mi się doprosić o pomoc i naukę przy siodłaniu konia. Instruktorzy odsyłali mnie do wolontariuszy, a ci najczęściej przewracali oczami i robili wielką łaskę. W końcu nauczyła mnie mama koleżanki, bo miała czas aby RAZ pokazać mi jak to się robi, a nie jak reszta - zrobić za mnie i jeszcze nasyczeć.  😉
Było mi strasznie głupio, że tego nie umiem, bo wtedy już dzierżawiłam swojego pierwszego konia - co prawda ze szkółki - i uważałam to za wstyd, że mogę już samodzielnie jeździć, a nie umiem osiodłać... A niestety wcześniej trafiałam do takich miejsc, gdzie przychodziło się na gotowe. I nie było kiedy się tego nauczyć.
Uadżit, Tu się liczy czas - bez czyszczenia wsadzisz więcej klientów.
Tzn, ja mogę zrozumieć taki punkt widzenia, bo mnie czasem naprawdę skręcało, kiedy widziałam jak np. siodło ląduje na ziemi, bo ktoś nie ogarnął i łokciem popchnął  🙄 ale gdzie ludzie mają się nauczyć? Skąd mają wynieść szacunek dla konia i sprzętu, jak nie z rekreacji?

smartini, A to tak chyba idzie w parze 😁 Im większa zarozumiałość i "co ja to nie jestem", tym mniejsze hmm... umiejętności i znajomość sprawy. Zawsze się znajdzie taki co to wszędzie był, wszystko zwiedził, wszystko zajechał.
Mnie się wydaje, że większość stajni jednak daje ludziom przygotowywać konie samemu - kwestia tylko czy się później przy samym siodłaniu co poniektórych za mocno nie wyręcza.... Łatwiej wyczyścić te kopyta samemu, niż czekać aż jakieś wątłe dziewczę nastoletnie skłoni inteligentnego zwierza, by ów raczył podnieść swe kopytko, wielkie niczym talerz obiadowy..... Niemniej jednak powinno się próbować, bo później przyjdzie owo dziewczę do innej stajni i jest zonk. Albo kupi sobie konia. I też zonk.
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 grudnia 2017 14:25
Murat-Gazon, tylko myślę, ze inaczej, jak nie chcesz się rozwijać bo nie a trochę inaczej jak nawet byś chciała, a Ci nie wolno. Ja wyszłam 'na ludzi' bo się szybko z tej stajni zawinęłam i rodzice wozili mnie kawał dalej ale w miejsce, gdzie jak sobie konia nie osiodłałam to nie wsiadłam 😉 a sporo ludzi z tamtej stajni... nawet nie wiedziało, że to można tak konia osiodłac i to żadne rocket-sajens.
Oczywiście nie zwalam całej winy na takie stajnie, ale mają one swój udział w produkcji nierozgarniętych jeźdźców. Bo jak dziecko od ładnych paru lat jeździ w ten sposób to skąd ma wiedzieć, że trzeba coś robić? Wpaja im się, ze obsługa konia to 'część usługi' i im nie wolno takich rzeczy robić. Wara!.

A co do zarozumiałości, to jednak też bez sensu kryć, że się czegoś nie robiło. Ja swego czasu też mówiłam, że skakałam, że jeżdżę we wszystkich chodach na nie zawsze miłych i grzecznych koniach, że w tereny i w ogóle. I to była prawda.
A tamta dziewczyna rzeczywiście siedziała w siodle, nie miotała się i może cośtam nawet by skoczyła. Ale 'obsługi konia' za grosz.
a wiecie że niektórym rodzicom się to nie podoba? albo próbują robić wszystko za dzieci? U nas było paru takich gagatków. Dobrze że się szybko wychowali. Bo u nas jest podobnie. Nie osiodłasz nie pojeździć. Oczywiście początkujacy mają okres nauki, gdzie się po prostu uczą, ktoś im pomaga.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 grudnia 2017 16:39
Jak robiłam czasem dzi lekcje opieki nad koniem (czyszczenie, siodlarnia, mycie kopytek, zaplatanie, trawka), to niektórzy rodzice byli wściekli, ze przecież zapłacili za jazdę, a nie czyszczenie. Chociaż dzieciom sie podobało.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 grudnia 2017 20:43
Jeszcze parę lat i w Polsce będzie zupełnie jak tu, w USA, gdzie normą jest, że konie się czyści, siodła i podstawia pod nos gotowe. Dotyczy to koni zarówno szkółkowych, jak i prywatnych w niektórych stajniach.

I potem z tego wyrastają takie kwiatki jak nasza nowa pensjonariuszka co ma dobrze po 60-ce, od 4 lat własnego konia, ale całe życie od dzieciaka począwszy jeździła w szkółkach tutejszych. Ta Nancy jak do nas przybyła, pierwsze co to się dopytała kto będzie mógł jej konia siodłać na jazdę bo ona nie umie ani osiodłać ani w ogóle nic nie umie zrobić przy koniu.

Potem wyraziła chęć nauki siodłania i zakładania ogłowia, w czym każdy jej pomagał i pokazywał. Po 3 miesiącach owa Nancy jeszcze  nie opanowała tej arcytrudnej sztuki, w szczególności zakładania ogłowia na swojego mizernej postury arabka (sama jest dość wysoka, więc nie ma że koń robi żyrafę i ona nie może dosięgnąć)
Jeszcze parę lat i w Polsce będzie zupełnie jak tu, w USA, gdzie normą jest, że konie się czyści, siodła i podstawia pod nos gotowe. Dotyczy to koni zarówno szkółkowych, jak i prywatnych w niektórych stajniach.


mi by to nie przeszkadzało. Szczególnie jak siwy wraca z padoku wypanierowany w błocku z uszami włącznie, albo jak zmienia sierść i człowiek kudłami pluje...
Strzyga, kwestia ogarniecia rodzicow, u nas dzieciaki normalnie oprocz praktyki maja teorie w abonamencie, takie ABC zarowno kwestii naziemnych jak i jezdzieckich. I mase malo "profi" zajec na rownowage i luz w siodle, sztafety z jajkiem na lyzce sa the best 😉 Niestety w Polsce jezdziectwo jest na tyle niszowe, ze slyszac jazda konna przecietny rodzic mysli jakimis ulansko-westernowymi kategoriami i oczekuje szarz i ujezdzania mustangow 😁

Joy, piona, na nas tez krzyczeli ze sie sie pchamy do czyszczenia i siodlania.

W ogole jest taki rodzaj komercyjnych szkolek, gdzie kon robi za rower z uszami. I przychodzi laska z takiej rekreacji po 15 latach jazdy i nie umie na koniu zamontowac wytoka czy zwyklych skorupek. Zreszta tam sie nawet nie uzywa czaprakow tylko kawalkow starej gabki, ochraniaczy nie ma a tranzelki i siodla rozpadaja sie w rekach ze starosci, totez i ciezko o kulture obchodzenia sie ze sprzetem :/
Jeszcze parę lat i w Polsce będzie zupełnie jak tu, w USA, gdzie normą jest, że konie się czyści, siodła i podstawia pod nos gotowe. Dotyczy to koni zarówno szkółkowych, jak i prywatnych w niektórych stajniach.


Ale w Polsce też tak drzewiej bywało. U znajomych (przydomówka, spora) mieszkała babcia. No i pyta się kiedyś:
"a co ten X tak tę słomę i siano nosi do tej stajni i nosi?"
"przecież babci tata miał konie, babcia chyba wie" 
"ja to w stajni NIGDY nie bywałam, stajenny mi wierzchówkę pod ganek podprowadzał"
Z tego co wiem, babka nieźle radziła sobie w siodle i więcej godzin na koniu spędziła niż niejeden dzisiejszy rekreant.
Kto bogatemu zabroni?
ja robię porządek w stajni/siodlarni w 2 minuty.
Na pulpicie robię plik "bałagan w stajni". Następnie prawym klawiszem klikam "usuń". I komp mnie pyta czy na pewno chce ten " bałagan..." przenieść do kosza. Naciskam "tak" i z czystym sumieniem mogę dalej pić kawę.
Suchar. Wiem, że suchar, ale teraz dużo sprzątam w domu, więc miło jest robić porządek znad kompa. A tak prawdę mówiąc, nie spotkałem stajni (takiej normalnej) w której nie byłoby bałaganu. U mnie też wejść się nie da do siodlarni. W obejściu jest jako tako. Niewiele potrzeba żeby było dobrze. Tak w siodlarniwszystko na kupie, pod nogami. Ale to wina wyłącznie moja. Skoro sam robie bałagan, to jak mogę kogoś upomnieć?
Tak, że , w tym jeździectwie, sam siebie wkurzam najbardziej.
A tak prawdę mówiąc, nie spotkałem stajni (takiej normalnej) w której nie byłoby bałaganu.
Takich stajni jest dużo. Dla mnie normalne jest to ,że jest porządek. I wkurza mnie bajzel
LSW u nas w siodlarni notabene rekreacyjnej jest porządek i każde siodło /ogłowie ma swoje miejsce. Do tego na korytarzu każdy zamiata po swoim koniu jesli jest jego. Sprzęt jest czysty i zadbany. Jakbym zostawiła bałagan na korytarzu to bym została upomniana przez właściciela, a jakbym to olewała to bym dostała wiadomośc, że mój sprzet jest w smieciach i tyle.
I to jest kwestia wychowania jak sie dba o rzeczy. Bo jak ktoś ma np nowy telefon a po dwoch miesiacach go rozwali, a rodzice kupia mu nowy to sory, ale to uczy nieszanowania sprzetu bo dostane nowy i nie chodzi tu o porządek, a o szanowanie rzeczy.
Ja jako gówniarz dostałam konia i go szanuje, tak samo sprzęt. Mam wszędzie porządek, wszystko czyszczę, dbam, choć mnie sprzęt może nie kosztował z początku własne pieniądze - ale jakąś pracę tak. Dbam i czyszczę jak nienormalna.
W wakacje pracowałam u młodych ludzi, którzy na brak środków nie narzekają, a sami nie pracowali jeszcze. I wszystko było bardzo zadbane, ze stajnią włącznie - raz w tygodniu myłam okna. Oni sami też robili w około. Myślę, że to raczej kwestia wychowania, tego jeździeckiego też. W mojej stajni była niesamowita walka, żeby sprzątała kupy rekreacja i do dziś potrafią tego nie zrobić. Przyjeżdżają trenerzy zza granicy, przyjeżdżają Polscy uznani i sprzątają, ale pan z rekreacji jest zbyt pochłonięty siedzeniem na krześle i pilnowaniem, żeby w połowie jazdy zmienić kierunek okrążeń po ścianie, żeby te kupy posprzątać. I jak potem te dzieciaki, gdzie większość jeźdźców zaczyna w jakiejś tam rekreacji, mają wiedzieć, że się sprząta, konia czyści, a czaprak pierze? 🤔

Murat-Gazon, - piona, też mam czyściej na stajni niż w domu. Znaczy, teraz nie, bo ja gotuje, a chłop sprząta, a on ma świra. Za to moja mama, w domu lubi porządek, a na stajni robi mi taki rozpiernicz, że aż się cieszę jak na lato zabiera konia i sobie jedzie 😁 Powoli przymierzam się, żeby kupić nową pakę i nas oddzielić, to mnie wkurza to, że potem nic nie mogę znaleźć i używa szczotki do ochraniaczy do kopyt - głupie, ale mnie niesamowicie wkurza.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
21 grudnia 2017 09:46
Też dostałam konia jako nastolatka i jakoś zawsze sprzątałam po sobie i do tego ogarniałam szkółkowe sprzęty i stajnię, bo lubiłam i nadal lubię okołokońskie zajęcia. W wakacje codziennie sama sprzątałam boks, bo tak, bo chciałam swojemu koniowi porobić. A w pokoju burdello-bum-bum, nadal w stajni mam "wylizane" a w domu... no niekoniecznie 😉 To nie kwestia nauczenia sprzątania wyniesiona z domu moim zdaniem, a tego czy ktoś naprawdę kocha swoją pasję, czy jest to chwilowa fanaberia. Jeśli jest to taka prawdziwa pasja pełną gębą, to i sprzątanie kup radochę sprawia, a co dopiero porządkowanie swojego sprzętu.
Szacunek do cudzej własności i pracy pomijam, bo to oczywiste.
Bardzo lubię porządek w stajni i czysty sprzęt, przez wiele lat jeździłm w stajni, która mogłaby być uznawana za wręcz pedantyczną. Później trzymałam konia w podobnie pedantycznym pensjonacie. Teraz stoimy w stajni, w której często denerwuje mnie bałagan, ale za to wiem, że koń jest pod najlepszą opieką mimo tego, że po korytarzu walają się tony słomy, widły codziennie stoją w innym miejscu a wiadra giną w nieznanych okolicznościach  😜. Spełniam się sprzątając na swoim stanowisku w siodlarni i tylko czasem irytuję się, że sprzęt stajenny zmienia miejsce stania częściej niż moja klacz humor 😂.

Wracając do tematu pensjonariuszy, nie ogarniam jak można konia postwić w pensjonat i o nim "zapomnieć". Odczytywać wiadomości od właścicieli stajni, ale na nie nie odpisywać i udawać "martwego" (btw przecież każdy średnio inteligentny orangutan wie, że jeśli odczytasz wiadomość na messengerze to nadawca to widzi  🤔wirek🙂.

O nie, sprzątanie codziennie mojemu mnie przerasta. Po 3 dniach, gdzie codziennie mu wybierałam, to dostał obietnice korka w dupsko, jak znowu będę musiała to robić... wybierałam kupy w ciągu dnia, a rano i tak 5(!) taczek. A ja za mega syfiarza uznawałam konia, od którego wyciągałam 3, bo przeciętnie to było 1,5 z boksu 😂
Za to źle się czuje na niedoczyszczonym koniu (w moich oczach), czy z brudnym czaprakiem. Konia codziennie pucuje, w lecie codziennie spłukuję wodą po jeździe, kopyta myję często. Sprzęt tak samo, muszę mieć czysty, ochraniacze szczotkuje po każdej jeździe. Czuje się źle, jak się śpieszę i nie mam czasu go wypicować, potwornie też lubię czyścić konie, przerywać grzywy i ogólnie takie zabiegi pielęgnacyjne robić, sprawia mi to satysfakcje, jak któryś zaczyna ładniej wyglądać.

marlin1990, - ja też nie ogarniam, szczególnie, że dla mnie opłata pensjonatu to są bardzo duże pieniądze. O tym, że mam zgagę jak mnie 2 dni na stajni nie ma, to nie wspomnę.
W temacie pensjonariuszy, to ja jeszcze nie mam własnej stajni ani tym bardziej pensjonatu, a kwiatki zarejestrowałam 😁.
Hitem była kobieta mówiąca, że jej koń grzeczny i super zrobiony (u super naturalsowego trenera). Pal licho, że nie czaiła stwierdzenia "nie będzie pensjonatu", jej super grzeczny koń zdeptał ją jak... była burza 😵. "Bo on się zdenerwował." Mój Pielgrzym miał normalny trening w hali namiotowej jak wiał Ksawery. Skończyli trenować jak światło im zgasło, występowali się przy latarce z telefonu.
I jak tu wierzyć ludziom, jak mówią, że mają "grzeczne konie", wychowane przez super naturalsowych trenerów. Pewnie jakby coś sobie zrobił przy burzy (że o tym Ksawerym nie wspomnę, jakby drugi raz coś takiego zawitało), to byłaby moja wina, bo koń tak cudownie wychowany 😵.
Ale jak to moja mama mówi - nie trzeba sobie robić problemów, w tym wypadku nie robić pensjonatu 😉.
Muchozol, każdy, nawet najlepiej wychowany koń ma prawo się spłoszyć. Też mam grzeczne konie, ale oba bardzo "gorące" , szybko reagujące, płochliwe. Czy to jakiś - przepraszam - kwiatek? 🤔
Samo spłoszenie nie. Uznawanie, że nie mam prawa myśleć, że jej koń nie jest super-hiper i śmiem jej to powiedzieć - tak 😉. Poza tym napisałam, że koń ją zdeptał, nie że się tylko spłoszył 😉.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się