własna przydomowa stajnia

Ja w siodlarni wysypuje trutkę, aczkolwiek żaden kot tam nie wchodzi i dlatego nie mam moralnych obaw, że zwierzaka otruje. Zwłoki wyrzucam do śmieci, a nie na pożarcie. Gryzonie wprowadzają się jak temperatura spada i dopóki nie wzrośnie to muszę je tępić.
Też sypałam trutkę pod palety. I na prawdę dopiero kota mieszkająca w paszarni rozwiązała problem kompletnie 🙂
Moje koty są niezastąpione, przechowuje zboże w workach, ani jedno ziarenko nie wypadło ( jednorazowo jedną toną) . Drzwi są czterodzielne, więc koty zawsze mogą swobodnie przechodzić.
U mnie też kot działał, i to do tego taki, co mieszkał i w domu i w stajni (latem go nie widzieliśmy prawie w ogóle, chyba że akurat ciągnął za sobą większego od siebie szczura, zimą do stajni chodził sobie na polowania, ale tylko jak miałam tam kostki siana/słomy albo konie były w stajni, bo tak to mu tyłek marzł) i to kocur-kastrat, który zagryzał i przynosił większe od siebie zwierzaki (nigdy nie zapomnę szczura, którego przyciągnął, wlazł przez otwarte okno, po czym położył go na mnie jak spałam. Pobudka była delikatnie mówiąc szokująca :lol🙂.
Koleżanka miała problem ze szczurami i myszami w "paszarni" (tak naprawdę była to komórka w bryle budynku stajni, gdzie trzymała pojemniki z owsem i jakimś musli dla swojego seniora), które regularnie najpierw przegryzały się przez pojemniki (plastikowe beczki spożywcze), a następnie wyżerały co się dało i robiły sobie z nich toaletę. Na myszy podziałał u niej odstraszacz na gryzonie (bodajże działał na zasadzie dźwięków, które są nieprzyjemne dla gryzoni), bo kot nie ogarniał sytuacji, szczury wymagały zastawienia pułapek na szczury, bo z odstraszacza sobie niewiele robiły. Może to by pomogło, jak koty nie dają rady?
U mnie też kot działał, i to do tego taki, co mieszkał i w domu i w stajni (latem go nie widzieliśmy prawie w ogóle, chyba że akurat ciągnął za sobą większego od siebie szczura, zimą do stajni chodził sobie na polowania, ale tylko jak miałam tam kostki siana/słomy albo konie były w stajni, bo tak to mu tyłek marzł) i to kocur-kastrat, który zagryzał i przynosił większe od siebie zwierzaki (nigdy nie zapomnę szczura, którego przyciągnął, wlazł przez otwarte okno, po czym położył go na mnie jak spałam. Pobudka była delikatnie mówiąc szokująca :lol🙂.
Koleżanka miała problem ze szczurami i myszami w "paszarni" (tak naprawdę była to komórka w bryle budynku stajni, gdzie trzymała pojemniki z owsem i jakimś musli dla swojego seniora), które regularnie najpierw przegryzały się przez pojemniki (plastikowe beczki spożywcze), a następnie wyżerały co się dało i robiły sobie z nich toaletę. Na myszy podziałał u niej odstraszacz na gryzonie (bodajże działał na zasadzie dźwięków, które są nieprzyjemne dla gryzoni), bo kot nie ogarniał sytuacji, szczury wymagały zastawienia pułapek na szczury, bo z odstraszacza sobie niewiele robiły. Może to by pomogło, jak koty nie dają rady?


hahahaha to musiało być OKROPNE z tym szczurem !!!
Ja w siodlarni wysypuje trutkę, aczkolwiek żaden kot tam nie wchodzi i dlatego nie mam moralnych obaw, że zwierzaka otruje.


A ja mam obawy. Skutecznie działające trutki nie tłuką od razu. Więc jest duże ryzyko, że kot albo pies zje takiego podrutego gryzonia i sobie zaszkodzi. Wiem, pewnie sąsiedzi też trują, ale to spory kawałek więc ryzyko mniejsze.
No i nie ma u mnie miejsca tak zamkniętego, żeby kot nie wszedł. Przeniosłam siodlarnię do domu, na szczęście miałam gdzie. Ale tony owsa nie dam rady składować w domu.

[quote author=_Gaga link=topic=19013.msg2612253#msg2612253 date=1478372321]
SzalonaBibi, bo kot nie ma prawie mieszkać w stajni, tylko mieszkać w stajni
[/quote]

Ale ja lubię jak one przychodzą się poprzytulać i pospać na kanapie ... Na noc i jak nie ma nikogo w domu są wyrzucane. Niby to powinno wystarczyć. A jedna jest naprawdę łowna i zawsze jak idę do stajni to tam jest i się oburza, że przeszkadzam jej w pracy.
Szalonabibi : zapomniałam Cię oznaczyć w moim poprzednim poście, a nie chcę dublować posta - zajrzyj wyżej. 🙂

naovika : Najlepsze jest to, że skubaniec siedział na biurku i czekał aż się obudzę, wpatrując się we mnie, więc pierwsze co zobaczyłam, to jego mordka, dopiero potem poczułam dziwny ciężar na brzuchu i myślałam, że się zsikam ze strachu. Kot z tych, co jak nie przyjmiesz "podarku" to się obrazi i nie zagryza niczego więcej przez co najmniej dwa dni, za to żebrze żarcie od "człowieków" jak pogrzany, także była akcja : zwabić kota do innego pokoju, żeby nie widział, jak wynoszę tego cholernego szczura i się go pozbywam. Z odsieczą przyszła mi mama, która otworzyła lodówkę, co skutecznie "wypędziło" kota z mojego pokoju, a ja mogłam szczura wynieść. Szczęście miałam, że kot go najpierw do końca ubił, bo jakby jeszcze dogorywał, a ja bym się obróciła i go przygniotła, to mogłabym zostać pogryziona/podrapana, a cholera wie, czy to chore nie było (uprzedzając pytania, kot pomimo że wiejski, to u weta bywał co pół roku na kontrolki, właśnie ze względu na jego zamiłowanie do zagryzania wszystkiego co się da złapać, + raz w roku na szczepienie, zdrowy jak ryba, tylko drobno zbudowany, ale to u niego cecha "od urodzenia" 🙂 ). Ale to już offtop, mam nadzieję, że mnie nikt nie zje za to. 😀
Szalona u mnie o tyle łatwiej, że pomieszczenie jest zamknięte i nie posiadam kota ani psa na tym terenie. Konie trzymam nieco dalej od domu. Na futrzaka zaś nie mogę sobie pozwolić, bo systematycznie giną w niewyjaśnionych okolicznościach (mowa tutaj szczególnie o kotach okolicznych domostw). Podejrzewamy lisa, co je wyłapuje zatem nie będę ryzykowała.
Koty kotami a co z psami? Czy taki jack Russell terier nie odstrasza myszy i gryzoni? a może większe psy które odstrasza i inna większą zwierzynę?  Jakaś rasę trzymacie przy stajni?
szalonakreska, miałam 2 Sylky teriery (większa wersja Yorka) trzymane przy stajni. Rzeczywiście łowiły myszy, nawet mały szczur się zdarzył
Ale kot to kot. I to taki, który mieszka w miejscu, gdzie jest owies, a nie przychodzi się do łóżka poprzytulać 😉
Dobrą do tych celów jest rasa jagdterier zwany też niemieckim terierem myśliwskim.
Ja mam Cairn terriera i kota, pełna współpraca, tylko że myszy od groma i nie nadążają.
Pewnie jest ich (pies i kot) za mało. Jeszcze jedno: koty łowne nie mogą być karmione, a co najwyżej dokarmiane.
A u mnie nie ma problemu z myszami. Mam polującego na nie psa (mix cao i kaukaz), kota stajenno - domowego i dwa koty nie wiem czyje, które pomieszkują w stajni i pracują za free. Myszy w stajni nie widać, owies trzymam w szczelnych wiaderkach. Okresowo spotykam gryzonie w oborniku i napewno w stajni też są bo wokoło pola. Żadnej trutki nie wykładam.
Mam 3 koty polujące, przeniosly sie do stodoly sąsiadów, bo u nas juz niewiele gryzoni. Worki z owsem stoją od miesiaca w stodole luzem i nie są pocięte. Zazwyczaj owies trzymam w beczkach, bdb sie sprawdzają.
Stajnia od domu okolo 15 metrow, gnojownik 50. Zapachów brak, ale much od groma. W oknach mam moskitiery tak wiec spokój, ale bez nich musiałabym sobie kupić parkę gekonów 😉
Tam nawet jak koni nie bylo, to much było od groma.
Megane, próbowałaś w okresie muchowym spsikać stajnię i okolicę (krzaki) preparatem anty muchowym? JA zawsze polecać będę k-othrine - na prawdę działa 🙂 dzięki temu i w przydomówce i w Strzeszynie był spokój z muchami - taki totalny spokój 😀
U mnie w stajni koty nie mieszkają - siedzą tam za dnia i też dają radę, polują ile wlezie. Odpukać tylko na zwykłe polne myszy - a te wolą siedzieć w słomie niż fatygować się przegryzać worki. Zresztą, powiem wam że odkąd mam przydomową - nie mam gryzoni ani w piwnicy ani na strychu. Dolne kostki słomy zawsze mam pocięte - to już dla mnie oczywiste że one idą na straty, a lepiej słomę niż żarcie 🙂
Gaga, pryskałam stajnie czymś na muchy, ale nie pamietam nazwy. Czymś chyba Novartisu (???) niestety działało chwile, kilka dni max, pozniej znów zlot. Konie tez polewałam niejakim Muchex-em... działanie kilka dni.
Moze zapamiętam nazwę stosowanego przez Ciebie środka na przyszly sezon 😉
Megane, jak nie zapamiętasz, to pytaj. Na prawdę działa ten środek 🙂
No właśnie - Wy nie macie myszy, bo one wszystkie mieszkają u mnie. Potwierdza się moja teoria.
Stajnię anty muchom pryskałam ascypem - spokój na miesiąc-dwa. W domu much zatrzęsienie, muszę zainwestować na przyszły sezon w porządne siatki. Stajnie mam bardzo blisko około 20 metrów przez podwórko a kupę gnoju (zabieraną, niestety, dwa razy do roku) od razu za stajnią. Nie śmierdzi dopóki się nie ruszy. Jak przerzucam ją trochę albo wyrzucę z boksu po czasie dłuższym niż tydzień-dwa to "zapaszek" utrzymuje się przez dzień, czasem kilka jeśli jest niekorzystny wiatr. Ale w sumie jak sąsiad rozrzuci obornik na pole przed moim domem jest zdecydowanie gorzej.
A macie zbyt na obornik? My mamy taki czysty bo scielamy trocinami i nie ma chętnych nawet za darmo ;(
Obornik na trocinach pod uprawy tzw. polowe się nie nadaje ze względu na silne zakwaszenie gleb. W tym wypadku trzeba szukać w szkółkach drzew ozdobnych (iglaki) lub na plantacjach bądź szkółkach borówki amerykańskiej.
SzalonaBibi, dom można spsikać właśnie K-othrine
To jest polecane do szpitali, przedszkoli 🙂
Swoją ścieżką tyle lat to polecam na forum, że powinni dać mi jakąś premię od sprzedaży - ale to na prawdę jedyny środek z którego byłam zawsze super zadowolona 🙂
U nas z obornikiem ciekawie bardzo. Oficjalnie nikt nic. Ale nieoficjalnie widzę jak przyjeżdżają wiosną, latem i jesienią i sprzątają mi łąkę od strony drogi 🙂😉 Tyle o ile. A że mam też ogród to sobie sama "zbywam". Fakt, zakwasza, ale dobre wapnowanie to neutralizuje. I powoli, powoli uczę się jak gospodarować ilością żeby wyjść na równo (tzn żeby raz do roku usunąć stary obornik do zera nie marnując). Więc miejsca na obornik mam dwa, jak jedno oczyszczę to tam zrzucam świeży a ten starszy sobie czeka.
Ja bym się trutkę bała rozkładać mając inne zwierzęta. Już prędzej łapki na myszy. Koty jak koty, im musi coś przed nosem uciekać by się zainteresowały i trucheł rozciągać nie będą nawet jak znajdą. Ale pies - przecież dla niego to atrakcja. Takie śmierdzące i do tego ukryte. Inna rzecz że widziałam mieszkając jeszcze w mieście na osiedlu jak taka trutka działa, i przyznam że jak dla mnie rozwiązanie zbyt brutalne. Zwierzak puchnie, szuka w panice wody, cierpi, i wychodzi z ukrycia. Nie daj boże by taki jeden z drugim wpadły do balii z której piją konie. A łapką prask - i po sprawie.
Melechowicz obornik koński na trocinach absolutnie nie nadaje się pod iglaki . Za mocno grzeje  i choinki będą miały rude szpilki .

W poprzedniej stajni wydawalismy obornik ze sloma dla wlascicieli stawow rybnych. Moze z trocinami tez by sie nadaly?
Obornik koński idealnie nadaję się pod pieczarki , ale niestety większość pieczarkarni posługuje się już podłożem sztucznym . Obornik od konia sprawdza się również pod  ogórki , dynie , kabaczki , cukinie ,patisony. Na pola powinien być wywożony tylko jesienią , pod pola przeznaczone na uprawy jare ,  wiosną za mocno pali  , jesieniom oziminę na lekkich glebach też  potrafi przygrzać .  Absolutnie nie pod  iglaki , pomidory, zioła .
A to ciekawostka... sadzimy już 2 lata pomidory prosto w obornik. Krzaki mają po 2 m. Trzeba uzupelniać magnez doliściowo żeby owoce się rozwijały.
A to dziwne jak ja posadziłem to owszem krzaki były bujnę , ale owocu jak na lekarstwo  , a ta sama odmiana nie nawożona końskim krzaki miał mniejsze , ale pomidory były .
A macie zbyt na obornik? My mamy taki czysty bo scielamy trocinami i nie ma chętnych nawet za darmo ;(

Zależy jak zawieje. Ogólnie jest, ale bywają i ciche dni.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się