rozmowy o niczym

Murat-Gazon, ano 🙂

Teraz dziewczyny rozmawiają o czym bardzo zbliżonym w psim wątku - pies, rodzina, czas, obowiązki, odpowiedzialność... A tu odwagi brak, żeby cokolwiek napisać... 🙁
Ja bym może i coś napisała na ten temat  😉 ale nie jestem pewna, czy powinnam, bo o ile odpowiedzialności za zwierzę się nie boję i w zasadzie całe życie za jakieś zwierzę jestem/byłam częściowo lub całkowicie odpowiedzialna, o tyle myśl o odpowiedzialności za dziecko mnie całkowicie odrzuca, więc dla mnie takie porównanie nie za bardzo ma rację bytu.
Teraz mnie zaraz zjedzą.  🙄
Murat-Gazon, nie zjedzą. Nie jesteś "w menu", sooooory
😉
desire   Druhu nieoceniony...
04 lutego 2016 18:24
Czy nasza moderatorka katija rozpoczęła karierę w telewizji??
Mignęli mi właśnie 'policjantki i policjanci' i coś pani w odcinku znajoma się wydaje.. 🙂
Katija, jeśli to nie Ty to się nie obraź, ale nie kojarze Cie z 'na żywo'. 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
04 lutego 2016 18:59
desire, tak to ona.


edit:

Właśnie śmieje mi się przez ramię i mówi, że ją sprzedaję  😂
desire   Druhu nieoceniony...
04 lutego 2016 19:10
o kurde, gratulacje, mega występ ! 😀 

teraz to już szołbiz, katija przelicz haracz za bycie na re-volcie. 😉
JARA, który to odcinek, idę ogladać na VOD
desire   Druhu nieoceniony...
04 lutego 2016 19:50
epk, pozwól, że odpowiem za JARE - sezon III odc. 118  🙂
O właśnie! Zapomniałam o tym  😎  idę też oglądać 😁
baffinka, ja się kompletnie nie zdziwiłam. Ani za grosz...
Hahahaha no cała Katija   😀iabeł:
Uff pólnoc, czyli  już kolejny dzień, mogę mam nadzieję odetchnąć! nie wiem co dziś w konie coś wstąpiło, ale były dziwne, mój koń mnie też zirytował, bo rzucając głową mnie omal nie znokoutował, moje koty rozwaliły mi przed chwilą ukochany kubek, po tym jak próbowały roznieść całe mieszkanie (też całkiem skutecznie...), do tego zorientowałam się właśnie, że nie mam na jutro prezentów a są 3 okazje - urodziny babci (i nawet nie pamiętam które... chyba 92), imieniny mamy i bratowej - a ja jutro do nocy w robocie. Pierwszy raz zapomniałam, nie wiem co ja jutro pocznę  😡 🙄

Plecy dalej napiepszają tak że ledwo siedzę, do tego boli przygniecione przez miłego źrebaczka kolano - to już nawet nie sanatorium a chyba jakiś dom starości by się przydał  😎

Ale jest miły akcent - czytam taką fajnąąąą książkę, że wooo 🙂 Ludlum, polecam 🙂

Musiałąm sobie pomarudzić, ale czuję ze piątek będzie dobrym dniemm 😎

PS Idę oglądać ten serial co mówicie  😀iabeł:
halo,  :kwiatek:


Myśl od wczoraj - pora umierać!  😉
No i nawiązując do tego, co było powyżej, to te żywe istoty, za które jesteśmy odpowiedzialni (czy to dziecko, czy to pies) są "problemem", by naprawdę chcieć zniknąć. Są powodem by jednak trwać. Więc chociaż jedna część duszy mówi, że nie pasuje do niczego i po co tu być, to jednak ta druga stwierdza, że jest po co zostać (na pewno przez naście lat jeszcze w przypadku psa 😉 ). I przynajmniej zaczynasz widzieć też inne sprawy, dla których jednak warto być. 
Ascaia napisane w punkt. W chwilach słabości spojrzenie na taką bezbronną i uzależnioną od nas osobę jest bodźcem, by się nie poddawać i wziąć w garść. Gorzej jednak gdy pojawiają się myśli "co będzie gdy mnie nie będzie"- co ze zwierzakiem, wypadki przecież chodzą po ludziach. Ehhh przepraszam za takie czarne myśli, czarnowidztwo mnie ostatnio dopadło. Ciągle w internecie czyta się o przypadkach zwierząt, którymi rodzina miała się zająć po śmierci właściciela - a rodzina zabrała spadek, zwierzaków się pozbyła (w najlepszym razie porzucając je w schronisku). Znów ostatnio mieliśmy taki przypadek, szukamy domów dla takich osieroconych zwierząt. 😵
Bardzo się tego obawiam. Serio.
Mam świadomość, że Werna raczej nie mogłaby zostać z moimi rodzicami. Chyba nawet nie chciałabym, żeby się nią obciążali. I szczerze mówiąc... liczę na to forum, na ludzi stąd mi znanych, że gdyby mi się coś stało to moi rodzice mogliby się tutaj zwrócić o pomoc by Wernie znaleźć nowy, odpowiedzialny dom. Taką "dyspozycję" zostawiam.

A druga sytuacja to mam lęk z tyłu głowy kiedy jadę z Wer gdzieś samochodem. Że co by było w razie wypadku. Co z nią? Czy ktoś by się nią w ogóle zainteresował. A jeszcze przy jej panice w "cywilizacji" to tym bardziej strach... Ma chipa, ma ukrytą w obroży adresówkę, ma znaczek szczepienia z adresem lecznicy, więc mam nadzieję, że ktoś by ją dojrzał, zaopiekował się, a później szukał kontaktu.
Ascaia tak Cie czytam od pewnego czasu i czy Ty przypadkiem nie masz jakiejs glebokie depresji? Nie powinnas isc gdzies sie zdiagnozowac? I nie zrozum mnie zle , pisze to z troska  :kwiatek:
rosek0, rozumiem, że możesz myśleć, że z kimś jest coś nie tak. Też mam, często, gęsto takie wrażenia, odnośnie wielu osób. Sądzę, że każdy z nas takie miewa. Że ktoś "ma" x,y,z... Albo jest głupi jak gęś itd.
Jest kilka spraw. Jedna, że nasza "norma" nie jest normą powszechną. Druga, że z "normą  powszechną" ludzkość ma nieustanny kłopot. Trzecia, że konia przez internet diagnozować nie można, a człowieka? Czwarta, że klinicznych zaburzeń "zdrowia psychicznego" i funkcjonowania jest cała paleta. Piąta, że nieustanna szczęśliwość też jest rodzajem zaburzenia. Kreowanie "zajefajnego" wizerunku w internetach pewnie też.

Ascaia, mnie też zaniepokoił twój wpis. Brzmisz jakbyś była "nadodpowiedzialna", albo jakby dopadała cię, może nieco przedwcześnie, słynna "smuga cienia". Pytania egzystencjalne. Pamiętam, że w okolicach 30 też miałam takie... niepokoje. Gdy mieszkałam sama. Że jakby co, to nawet nieprędko ktoś mnie znajdzie 🙁 itd. Wtedy akurat z psem mi nie wyszło 🙂 Nie było telefonów komórkowych, stacjonarnego nie miałam. Po latach oceniam to jako rezultat kondycji ludzkiej: "I kto powie człowiekowi co jutro będzie pod słońcem???" Trzeba trochę ufności w dobry los. Bo i tak nie da się wszystkiego przewidzieć. Każdy z nas może zniknąć, ot - tak. Jak płomyk świecy 🙁 Życie jest kruche (ale wielce waleczne). Jednak żyjemy, mamy swoje mechanizmy adaptacyjne. Jednostki i cała społeczność.
katija, jaki czarny charakter...  😀iabeł:  😜
Super wyglądasz i bardzo wiarygodnie zagrane. (A może nie zagrane, tylko po prostu byłaś sobą...?  😉  :kwiatek: )
A powiedz, skąd Ci się wziął pomysł wystąpienia w czymś takim i jak to się w ogóle odbywa, czy się za to dostaje jakiś hajs... No ogólnie zdradź trochę więcej.  :kwiatek:

Czy nasza gwiazda jest jeszcze dalej, poza 9:51' - 10:40'?


Ascaia, A co Ci wychodzi jak sobie np. taki teścik zrobisz: http://cesd.objawydepresji.pl/ ?
Zrobiłam sobie z ciekawości, mi poniżej 15, czyli brak objawów depresji.
desire   Druhu nieoceniony...
06 lutego 2016 12:10
Julie, musisz zobaczyć cały odcinek, Katija gra w paru scenach. 😀
desire, Dzięki, w takim razie jeszcze paczę.  😀
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 lutego 2016 12:30
Julie, Kaska Ci raczej nie odpowie, ale ja Ci mogę zdradzić, że wystarczy sie zglosic jako statysta lub zgłosić swoje mieszkanie 😉 placa za to kilka stowek 😉
Akurat Kaski rola to dwa dni zdjeciowe. A co ja skłoniło to zagrania? Nuda i kasa, poza tym myslala, ze nikt tego typu gniotow nie ogląda 😉
No, obejrzałam. Z trudem. 😁
Muszę przyznać, że w przeciwieństwie do większości amatorów występujących w takich... ekhm... produkcjach filmowych... katija wypadła super,  zupełnie niesztucznie.
rosek0, Julie, halo, dziękuję za troskę.  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

Myślę, że nie mam depresji (jako jednostki chorobowej). Doświadczyłam kiedyś takiego stanu kiedy ma się problem ze wstaniem z łóżka i funkcjonowaniem, więc teraz to na pewno nie to. Chociaż pewnie "skłonności" do stanów niskiego samopoczucia mam na pewno.
Testu robić nie będę, bo nie umiem 100% uczciwie uzupełniać takich "zabaw". Po pierwsze, że pytania są dla mnie zbyt ogólnikowe i zaczynam "filozować", po drugie relacja odpowiedź-wynik jest zbyt oczywista.

Halo ma dużo racji. Jestem naturą refleksyjną. Sprzecznie jestem i mocno emocjonalna, i mocno logiczna. Nie pragnę śmierci, ale też mnie ona nie przeraża. Mam jej świadomość od głębokiego dzieciństwa. A troska o to, by po sobie nie zostawić najbliższym bałaganu jest neutralna uczuciowo - po prostu warto o tym pomyśleć zawczasu.

Inna sprawa, że rzeczywiście czuję się nieco "nie na miejscu". Urodziłam się za późno. 😉 Zawsze dużo lepiej dogadywałam się z osobami starszymi od siebie. Teraz też bliżej mi poglądami i hierarchią wartości do osób ok. 50 niż do mojego pokolenia. A z młodymi ludźmi, z którymi łączyło mnie podobieństwo mentalne, kontakty się mocno przerzedziły - bo to osoby, które albo są bardzo mocno zaangażowane w swoją pracę, albo w większości mają oprócz pracy rodziny, więc zgranie terminów moich i ich, żeby chociaż pogadać przez telefon... i tak koleżeństwo zaginęło w natłoku obowiązków. 😉 A ja jestem bardzo towarzyska, od dzieciństwa do połowy studiów non stop jakieś spotkania, wydarzenia, grupy artystyczne, warsztaty, wyjazdy... Teraz mi tego bardzo brakuje, dokucza mi ta "samotność". A niestety, myśląc logicznie, raczej nic się już w tym zakresie nie zmieni.
I to mnie rzeczywiście nieco dystansuje do życia i tłumi chęci dalszego trwania.
halo ja nikogo nie zdiagnozuje przez internet. Poprostu jak czytam wpisy to nasunely mi sie takie luzne wnioski. LUZNE. Z troski.
Ascaia, trudna sprawa, bo po 30 jakoś tak właśnie jest. Każdy zajmuje się swoimi sprawami. Ew. spotyka się w kręgach, w które łączą te sprawy. Incydentalne spotkania większych grup dowodzą, że tego typu poczucie, może nie osamotnienia, ale braku czasu na niefrasobliwe więzi - dokucza prawie każdemu. Tym w rodzinach - bo dzieci, tym bezdzietnym - bo "ludzie czasu nie mają". Gdybyśmy żyli w czasach słuszniej dyktujących proporcje pracy i wypoczynku, powstawałyby żywe grupy ludzi, którzy jednak mają czas "na głupoty". Typu sztuki walki czy wspinaczki itp. Są takie grupy, ale ty chyba nie masz tyle czasu. Chyba, żebyś znalazła czas i poszukała fajnego środowiska. Nowego, bo co stare, to "se ne wrati".
Ależ mam ochotę na jakieś ciasto... ale nie będę o 23 piec...  nie wiem co innego dobrego mogłabym zjeść w zamian. Otwierałam już 3 razy lodówkę i nie ma w niej nic pysznego 🙁

Jeszcze mam inny problem - nie wiem jaką książkę teraz czytać. Mam jutro wolne więc chciałabym wykorzystać wieczór, ale mam tylko po jednej książce - Ludluma, Grishama i Forsytha i jakoś wszystkie wydają mi się za ciężkie na tę godzinę.

Dylematy roku  😂
branka, kakao :P albo kogel mogel.
Oo kakao z bita śmietana! Dzieki za pomysl 😁
busch   Mad god's blessing.
08 lutego 2016 22:07
halo, "smuga cienia"... niezłe określenie. Zgadzam się z Tobą, że w niektórych ludziach to po prostu siedzi. Ja mam przez to czasem wrażenie, że urodziłam się stara i potem tylko rosłam 😉.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się