To i ja popuchnę i z konia i z mojej rodziny 🙂 Dzisiaj mieliśmy w stajni rodzinny dzień - mnie i konia odwiedziła mama z moim chłopakiem.
1. Mama - typowa panikara, z ooolbrzyyymiiim lękiem wysokości, panikująca, że koń się rusza, że oddycha, że parska. Z ziemi zrobi wszystko i się nie boi niczego - wyczyści, poprowadzi, osiodła, nakarmi. Ale panicznie boi się jeździć, pomimo tego, że chce 🙂
Dzisiaj poszliśmy na spacer w ręku stępem - mama w siodle, a ja prowadziłam zwierza. Byłyśmy jakąś godzinkę, konina mega grzeczna, nic nie zrobił, mama uśmiechnięta 🙂
Potem wsiadł mój chłopak i ja, pojeździliśmy po łące w pobliżu stajni i mama znowu mnie zaskoczyła - powiedziała, że chce na niego sama wsiąść (oczywiście tylko na stępa), bez lonży! Koń zmęczony, spocony, znam go na tyle, aby wiedzieć, że nic głupiego już nie wymyśli, a mama nawet galopowała na nim na lonży, więc pozwoliłam jej. Jestem z niej bardzo dumna, bo do tej pory zawsze koń musiał być "na sznurku" 🙂
Nawet się wygłupiała i robiła ćwiczenia w stój 🙂
2. Mój chłopak - siedzi na koniu jak na kiblu, wozi jedynie tyłek, on chce jedynie jeździć na koniu w stępie na spacery do lasu i ma z tego frajdę. Dzisiaj wsiadł na łące, a mój głupi koń zaczął galopować z baranami, w terenie też mu się dwa razy nieźle przestraszył, zaczął brykać, raz się tak poślizgnął w swoich wygłupach, że prawie na zadzie usiadł... 🤔wirek: A moje kochanie siedzi i w ogóle go to nie ruszyło jedzie dalej stępem pewny siebie 🙂
3. I na końcu puchnę z dumy z siebie 🙂 Do tej pory miałam lęk przed jazdą na otwartej przestrzeni, bo mój koń parę lat temu ponosił strasznie do stajni, nawet z ujeżdżalni potrafił wyskoczyć lub staranować ogrodzenie i pójść sobie do boksu... Więc otwarta łąka, niedaleko stajni, bez żadnych ogrodzeń to wcześniej dla mnie było pewne spotkanie z matką ziemią. Wczoraj i dzisiaj odważyłam się wyjechać na łąkę, umiejętności mam jednak większe niż te parę lat temu, koń też zdecydowanie bardziej ogarnięty i... Bez problemu opanowałam zwierza, jeździliśmy gdzie chciałam, w każdym chodzie, po kołach mniejszych lub większych. Jestem bardzo dumna z siebie, że się na to odważyłam, bo jazda na łące była o wiele przyjemniejsza i dla mnie i dla konia od kręcenia się w kółko na ujeżdżalni.