Prawa dla początkującego jeźdźca

Flondra   Szczęśliwa posiadaczka gniadego sierściucha :)
05 grudnia 2013 15:43

A czemu taki wpis ?

Od 8 lat tułał sie po stajniach jedząc w rekreacji od tego czasu przeszłam przez najróżniejsze historie np. Dostałam 3 letniego konika z którym wgalopowałam w ogrodzenie pod napięciem, moja siostra złamała rękę bo pojechała w teren  po rocznej przerwie nie jedząc najlepiej,  nasłuchałem rożnych komentarzy w moim kierunku i kierunku innych.. w rożnych stajniach.. I teraz finansowo jestem gotowa na własnego konia tylko ze.. Czuje sie niedouczona !!

Moim zdaniem cos jest nie tak z nauka rekreacji w Polsce .. Co sie odbija wogule na jezdziectwie. Ten wątek  miał sie na tym skupić nie na spozniniach kursantów pracach w stajni itp. Tylko na NAUCZANIU. ... Na podejściu do młodego jeźdza i do obrony jego praw.


Odniosę się do tej konkretnej wypowiedzi. Nim podjęłam decyzję o kupnie własnego konia, jeździłam w rekreacji coś ok 10 lat. W różnych stajniach. Byłam przekonana, że jestem "mistrzem świata i okolic" i żadnego konia się nie boję, a jeździć to już powinnam w zawodach i to tych najwyższych rangą. Po pierwszych kilku jazdach, na już własnym koniu, złapałam potwornego "doła". Wszystkie braki wyszły jak przysłowiowe szydło z worka... Koń mnie woził i robił ze mną co chciał. Więc oczywiście stwierdziłam, że to wina konia. Poprosiłam znajomą instruktorkę, żeby wsiadła na "potwora" i powiedziała jak mam na nim jeździć. A ona zsiadła po 40 min jazdy i zapytała się, w czym problem? Przecież on nic takiego nie robi, właściwie odpowiada na sygnały i idzie do przodu. O co Ci chodzi?
I to był ten dzień, kiedy podjęłam decyzję o regularnej pracy z instruktorem 🙂
Poprzednie 10 lat pracy "pod okiem trenera w profesjonalnej szkółce jeździeckiej, jak mogłam doczytać na stronach różnych stajni, ograniczało się do komentarzy - no tak, dobrze Pani siedzi, tylko pięty w dół weźmie, albo: jeździła Pani? Tak, to siodłać, wsiadać i nie spadać, kończymy za 40 min.... a na tym nie da się zbudować dobrych podstaw jeździectwa. Niestety. Instruktorzy, który godzinami stoją na placu i urabiają sobie ręce po łokcie z nieprzygotowanymi końmi (bo właściciel stajni ma to gdzieś), ludźmi, którzy o koniach nic nie wiedzą (bo skąd? czasu brak, na jakiś porządny wstęp do obsługi konia i samej jazdy) i za marne grosze, nie zbudują nam nowej kadry skoczków czy ujeżdżeniowców... Jeżeli chcemy się uczyć tak "na serio", to trzeba sięgnąć do książek (kiedyś był z tym problem, teraz rynek jest duży), poczytać i zainwestować w pracę indywidualną z instruktorem i dobrym koniem (tutaj, rynek jest również spory, jest w czym wybierać)... I wiecie co, podejrzewam, że nie jedna osoba na tym forum jest w stanie opowiedzieć bardzo podobna historię swoich początków "jeździectwa". Należy mieć tylko nadzieję, że wraz z rozwojem "przemysłu końskiego" rozwiną się także horyzonty nauczających i nauczanych w tym temacie 🙂
Ala wr temat obowiązków jeźdźca jest oddzielny ( nie mniej ważny ) w tym poście chciała sie skupić na tym co jeździec moze chcec od instruktora . Jasne ze tamat co taka rekreacja powinna zrobić jest napewno dużo ciekawszy i obszerniejszy ale akurat tu i teraz myśle o czym innym.
Alilalila to może sprawdź w słowniku co oznacza słowo "regulamin".

Nie można rozdzielać praw i obowiązków jeźdźca ponieważ one są połączone ze sobą, jedno wynika z drugiego a całokształt tego ma wpływa na bezpieczeństwo kursanta, konia i innych osób i koni znajdujących się w danej chwili na ujeżdżalni.

Ja chyba jestem jeźdźcem starej daty, może teraz uczy się inaczej.
Jak uczyłam się jeździć to najważniejszy był koń, jego dobro i jego komfort (czyli czysty, zdrowy koń, odpowiedni sprzęt, dopasowany, czysty i dobrze założony) a później jeździec. Nie raz jak wyprowadzało się konie ze stajni to instruktor potrafił kogoś zawrócić bo koń np. nie miał kopyt wyczyszczonych i ta osoba już wtedy nie jeździła bo nikt na niego nie będzie czekał. Z instruktorem się nie dyskutowało podczas jazdy, po, jak już nie prowadził to można się było czegoś dopytać. Co do wyboru konia, to owszem, miało się "życzenia" ale brało się tego konia którego przydzielił instruktor, nie podobało się to się nie jeździło.  Wsiadało i zsiadało się z konia na wyraźne polecenie instruktora, tak samo podczas jazdy bez dyskusji wykonywało się polecenia. Był stęp to wszyscy stępowali, był galop to wszystkie galopowały, owszem, zdarzało się że ktoś nie mógł zagalopować bo nie potrafił, wtedy albo wjeżdżał na czyjś ogon i tak zagalopowywał, albo stępował na środku ujeżdżalni aby nie stwarzać zagrożenia dla innych osób. I jakoś nie było pretensji o to.

Ja rozumiem że jak się płaci to się też wymaga, ale jazda konna jest specyficznym sportem i niebezpiecznym sportem więc czy chcesz czy nie musisz się dostosować do pewnych zasad a jak Ci się to nie podoba to zmień dyscyplinę.
To może teraz jaśniejsze jest, dlaczego szczerze polecałam instruktorom(!) stworzenia własnego, szczegółowego regulaminu jazd - w trosce o bezpieczeństwo i harmonię zajęć.
Może spróbujemy tutaj taki ramowy regulamin stworzyć? Albo chociaż o nim pomówić?
Gdyby instruktorzy zadawali sobie taki trud - byłaby jasność. Potencjalny kursant czytałby - i już by wiedział czy mu pasuje czy nie. Bo wszystkim się nie dogodzi. Są ci, co chcą nauczyć się jak najwięcej, ci, co chcą żeby nikt się do nich możliwie nie wtrącał a i ci, co chcą tylko odreagować własne frustracje 🙁Taki regulamin mógłby się zaczynać:
1) Priorytetem w czasie jazd i w stajni jest bezpieczeństwo.
2) W tym celu podopieczny musi natychmiast wykonywać polecenia instruktora, ewentualne zastrzeżenia można przedyskutować później.
3) Uczniowi nie wolno się spóźniać, w przypadku spóźnienia musi liczyć się z tym, że jazda się nie odbędzie a opłata zostanie poniesiona.
4) Każdorazowo należy uprzedzić o nieobecności - odwołać jazdę.
5) Uczeń musi być wyposażony w środki bezpieczeństwa wg zaleceń instruktora (kask, ew. kamizelka).
6) Instruktor decyduje, czy ubiór chętnego na jazdę jest odpowiedni. Jeździć można tylko we właściwym stroju, w bezpiecznych butach. Proszę zapytać instruktora o wskazówki odnośnie ubioru (od bielizny po rękawiczki).
7) O tym, czy jeździec jeździ z batem, czy bez, w ostrogach czy bez - decyduje instruktor.
8) W stajni należy zachowywać się zgodnie z obowiązującymi zwyczajami i, oczywiście, poleceniami instruktora.
9) Przygotowania konia do jazdy należy do jeźdźca, chyba, że przejmuje wierzchowca od kogoś - wtedy musi sprawdzić kiełznanie i siodłanie, czy wszystko w porządku. Nieumiejętni mogą liczyć na pomoc instruktora lub osoby przez niego wskazanej.
10) Każdy koń ma swój sprzęt, także do czyszczenia. Za zgodą instruktora można założyć np. własny czaprak, pod warunkiem że jest czysty i zdezynfekowany. Pod żadnym pozorem nie używamy sprzętu mającego bezpośredni kontakt ze skórą konia na różnych koniach.
Itd. Itp.
Dostałam 3 letniego konika z którym wgalopowałam w ogrodzenie pod napięciem, moja siostra złamała rękę bo pojechała w teren  po rocznej przerwie nie jedząc najlepiej

i to ma się rozumieć jest wina instruktora?

koń to zwierzę. nie auto. nie da sie zawsze przewidzieć jego reakcji. z koni się spada. to jest chyba tak oczywiste, że każdy, kto ma odrobinę większe iq niż ziemniak to rozumie.

Często adepci przeceniają swoje umiejętności. pierwsza "jazda" odbywa się na podstawie wywiadu. Jeśli jezdziec twierdzi, że potrafi to czy tamto to dostaje adekwatnego konia. a że później wychodzi, że wcale nie potrafi? wina instruktora?

Twoja siostra, to przepraszam, ameba? instruktor ją wepchnął na konia i kazał jechać w teren? sama podjęła decyzję i zdarzył się wypadek. wsio.

Instruktor to nie wróżka. Instruktor nie ma szans zapobiec wypadkom bez współpracy jezdzca. jeśli jezdziec twierdzi, że jest gotów jechać w teren i wyraża taką chęć, to co powinien instruktor zrobić? zabronić? zakazać? wtedy będzie, że menda, bo "ja tyyyyle potrafię, a ten nie chce mnie w teren wziąć". nasz klient nasz pan przecież! skoro chce, to ma.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 grudnia 2013 17:04
Niektóre stajnie mają takowy regulamin http://www.sawanka.pl/jazda-konna/regulamin-rekreacji.html
...
7) O tym, czy jeździec jeździ z batem, czy bez, w ostrogach czy bez - decyduje instruktor.
....


Mały  🚫  😀
Mój pierwszy teren, już wtedy w miarę dobrze jeździłam, przynajmniej ja tak sądziłam.
Dostałam super konika o imieniu "Gazer", kto jeździł dawno temu w Tabunie to go znał, kochany konik, super miękko nosił.
Na ujeźdzali zawsze jeździło się z batem no to ja oczywiści w teren też przygotowałam bat.
Moja dyskusja przed wsiadaniem na konia.
Bajzel - Ala, na czym ty jedziesz?
Ja - Na Gazerze a co?
Bajzel - Bierzesz bat?
Ja - Tak.
Bajzel (na cały głos) - Baśka (instruktorka), weź wiadro z czerwoną farbą.
Ja - Po co?
Bajzel - Aby zaznaczyć na którym drzewie zostałaś.

Bata nie wzięłam, z Gazera dwa razy zleciałam, w połowie terenu przesiadłam się na Gwadara z którego też zleciałam pod koniec terenu.

Konie to są tylko zwierzaki, a jeźdźcy często przeceniają swoje umiejętności. Zbyt często podchodzimy do tego że "płaci to wymaga", sorry, nie w tym sporcie.
ElaPe, fajnie, że jest niezły regulamin stajni (co prawda: buty bez obcasów???), mnie chodzi o regulamin JAZD u konkretnego instruktora.
halo w Tabunie jest taki regulamin: http://tabun.com.pl/pobier/regul.doc, nie wiem czy był wtedy gdy jeździłam, ale teraz z ciekawości weszłam żeby zobaczyć czy jest i jak wygląda. Nawet dość fajnie jest tam wszystko opisane.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
05 grudnia 2013 17:51
Dostałam 3 letniego konika z którym wgalopowałam w ogrodzenie pod napięciem, moja siostra złamała rękę bo pojechała w teren  po rocznej przerwie nie jedząc najlepiej

Często adepci przeceniają swoje umiejętności. pierwsza "jazda" odbywa się na podstawie wywiadu. Jeśli jezdziec twierdzi, że potrafi to czy tamto to dostaje adekwatnego konia. a że później wychodzi, że wcale nie potrafi? wina instruktora?

Twoja siostra, to przepraszam, ameba? instruktor ją wepchnął na konia i kazał jechać w teren? sama podjęła decyzję i zdarzył się wypadek. wsio.

Instruktor to nie wróżka. Instruktor nie ma szans zapobiec wypadkom bez współpracy jezdzca. jeśli jezdziec twierdzi, że jest gotów jechać w teren i wyraża taką chęć, to co powinien instruktor zrobić? zabronić? zakazać? wtedy będzie, że menda, bo "ja tyyyyle potrafię, a ten nie chce mnie w teren wziąć". nasz klient nasz pan przecież! skoro chce, to ma.


Właśnie- przychodzi klient i mówi, że umie jeździć, skacze, jeździ w tereny i w ogóle. Wsiada na konia i:
-nie może ruszyć do przodu (w końcu mówi do konia: ,,No idź, koniu! Wio!"😉 -na szczęście dała się namówić na jazdę na lonży
-nie wie, co to kłus anglezowany i na którą nogę kłusować
-wodze wiszą/ szarpanie za pysk
-nie daje łydki, a kopie konia
-nie może zakłusować, na komendę, żeby dać łydkę z batem, jeździec leciutko klepie parę razy konia po łopatce/zadzie -koń nie reaguje
-koń schodzi do środka/kręci się w kółko/ klei do drugiego konia - zwykle tak nie robią.
-nie słucha komendy instruktora (pomagałam znajomej, bo sama miała prowadziła jazdę na lonży)- klientka puszysta zrobiła minę ,,gówniara nie będzie mi rozkazywać!".

Skutek? Po kilku takich ,,jazdach":
- jedna klacz zaczęła sprawdzać jeźdźców i robi to za każdym razem, jak się na nią wsiądzie
- druga przez pewien czas też sprawdzała, ale już przestała
- ta druga klacz przez pewien czas przed zagalopowaniem wpadała zadem do środka- też trzeba było to korygować
- ta pierwsza klacz próbowała (i czasem próbuje) ,,przykleić" się do drugiej klaczy podczas kłusa/ galopu - trzeba pilnować ją podczas jazdy
- ta pierwsza klacz w galopie na jednej ścianie wpada na ścianę - trzeba być skupionym i odpowiednio działać pomocami, żeby nie zaryć nogą w ogrodzenie

Znajoma przestała prowadzić jazdy dla gości- po prostu żal jej koni.

edit: Chętnych na jazdę w teren też było sporo. Znajoma pojechała tylko z trzema osobami, po sprawdzeniu poziomu jazdy na placu. Gdy w październiku/listopadzie pracowałam z końmi, przyszły 3 osoby chętne na jazdę i one określiły jasno swój poziom jeździecki. Poleciłam im pobliską stajnię.
I jeszcze o wyjazdach w teren: w niektórych ośrodkach biorą w teren osoby pierwszy raz siedzące na koniu, w innych- gdy umie się kłusować, a jeszcze innych- dopiero po opanowaniu galopu.
Dlatego jak przychodzi do mnie ktoś nowy to niezależnie od tego co by nie mówił i tak zawsze sprawdzę co osobnik potrafi...

Ale ja mam ten komfort że nikt mi nie stoi nad głową, jak klient mi się nie podoba to mogę go zwyczajnie wywalić, najwyżej nie zarobię:-)
A ludzie faktycznie czasem uważają, że wszystko potrafią...i kończy się to niezbyt czasami. Wolę ludzi od zera uczyć:-)
Kajpo pochwał sie proszę w jakiej stajni uczysz.. Zaoszczędzisz mi straty czasu.

W okolicy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że na siebie wpadniemy  :kwiatek:
Od 8 lat tułał sie po stajniach jedząc w rekreacji od tego czasu przeszłam przez najróżniejsze historie np. Dostałam 3 letniego konika z którym wgalopowałam w ogrodzenie pod napięciem, moja siostra złamała rękę bo pojechała w teren  po rocznej przerwie nie jedząc najlepiej,  nasłuchałem rożnych komentarzy w moim kierunku i kierunku innych.. w rożnych stajniach.. I teraz finansowo jestem gotowa na własnego konia tylko ze.. Czuje sie niedouczona !!

Moim zdaniem cos jest nie tak z nauka rekreacji w Polsce .. Co sie odbija wogule na jezdziectwie. Ten wątek  miał sie na tym skupić nie na spozniniach kursantów pracach w stajni itp. Tylko na NAUCZANIU. ... Na podejściu do młodego jeźdza i do obrony jego praw.

To co piszesz jest bardzo smutne i tak być nie powinno. Wypadki się zdarzają, ale pewnie ogólnie miałaś pecha w trafianiu na złe stajnie i złych instruktorów.
Jakich komentarzy się nasłuchałaś? Jaki był ich powód?

A jeśli czujesz się niedouczona, to nic straconego. Na tym forum na pewno znajdziesz informacje (lub pomożemy Ci znaleźć) o dobrych stajniach i dobrych instruktorach z Twoich okolic. Skąd jesteś?
Nie ma się co spieszyć z zakupem własnego konia.

<edit> Może zmień tytuł wątku...? Bo taki jest bez sensu.

Dlatego jak przychodzi do mnie ktoś nowy to niezależnie od tego co by nie mówił i tak zawsze sprawdzę co osobnik potrafi..
No dla mnie to też oczywista oczywistość. A zauważyłaś taką prawidłowość, że im mniej osobnik mówi tym więcej potrafi? 😉
ja bym powiedziała odwrotnie: Im więcej mówi tym mniej potrafi:-)

A obowiązkiem jeźdźca powinno być MÓWIĆ PRAWDĘ:-) a nie ktoś twierdzi że jeździł w tereny i skakał a wsadzony na konia nie umie NIC!

No i jeszcze inna sprawa: obowiązkiem jeźdźca powinno być dostosowanie sie do konia (i poleceń instruktora objaśniających jak to zrobić) Moje konie reagują generalnie na delikatne sygnały i do szewskiej pasji doprowadzają mnie ludzie nauczeni "za mordę i z kopa" zwłaszcza jak nie dają sobie wytłumaczyć, że można inaczej!
[quote author=Alilalila link=topic=93112.msg1943806#msg1943806 date=1386255952]
Kajpo pochwał sie proszę w jakiej stajni uczysz.. Zaoszczędzisz mi straty czasu.

W okolicy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że na siebie wpadniemy  :kwiatek:
[/quote]

Mam nadzieje z będziesz mi wtedy proponowała frytki w macdomaldzie.. 🙂


Mam nadzieje z będziesz mi wtedy proponowała frytki w macdomaldzie.. 🙂


uroczaś.
(..)

Mam nadzieje z będziesz mi wtedy proponowała frytki w macdomaldzie.. 🙂


Dobrze, chyba DOŚĆ? Przesadzasz. Cierpliwie czytamy Twój wątek. Ale cierpliwość ma granice.
Ja się już nie dziwię, że traktowano Cie, jak opisałaś.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
05 grudnia 2013 21:16
Może jeszcze przystojnego Pana kajpo zarudni co by szanownej Alilalila do buzi frytki wkładał  😎 Bo samo proponowanie to będzie pewnie za mało ...
OT od i tak irracjonalnego tematu- wytłumaczcie mi dobre duszyczki skąd to się bierze:
.. i krzyczacego ze złe policzył te równanie..

te równanie, te siodło itp. Jest to wszechobecne, a niemiłosiernie kłuje mnie w oczy. A może tylko mnie- bo jest to tak powszechne i nikt nie zwraca na to uwagi, że może to już norma?

Co do motywów autorki chyba wszystko jasne: http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,46.msg1943468.html#msg1943468
[quote author=Alilalila link=topic=93112.msg1943794#msg1943794 date=1386255373]
Od 8 lat tułał sie po stajniach jedząc w rekreacji od tego czasu przeszłam przez najróżniejsze historie np. Dostałam 3 letniego konika z którym wgalopowałam w ogrodzenie pod napięciem, moja siostra złamała rękę bo pojechała w teren  po rocznej przerwie nie jedząc najlepiej,  nasłuchałem rożnych komentarzy w moim kierunku i kierunku innych.. w rożnych stajniach.. I teraz finansowo jestem gotowa na własnego konia tylko ze.. Czuje sie niedouczona !!

Moim zdaniem cos jest nie tak z nauka rekreacji w Polsce .. Co sie odbija wogule na jezdziectwie. Ten wątek  miał sie na tym skupić nie na spozniniach kursantów pracach w stajni itp. Tylko na NAUCZANIU. ... Na podejściu do młodego jeźdza i do obrony jego praw.

To co piszesz jest bardzo smutne i tak być nie powinno. Wypadki się zdarzają, ale pewnie ogólnie miałaś pecha w trafianiu na złe stajnie i złych instruktorów.
Jakich komentarzy się nasłuchałaś? Jaki był ich powód?

Co ciekawsze już tu przytaczam , reszta zlala sie po prostu w  jedno negatywne odczucie. Jasne nie zawsze udaje mi sie idealnie wykonywać polecenia ale nie ma jazdy z której nie dawała bym z siebie wszytkiego.

A jeśli czujesz się niedouczona, to nic straconego. Na tym forum na pewno znajdziesz informacje (lub pomożemy Ci znaleźć) o dobrych stajniach i dobrych instruktorach z Twoich okolic. Skąd jesteś?
Nie ma się co spieszyć z zakupem własnego konia.

Jestem z Warszawy konkretnie z targowka interesują mnie stajnie po prawej stronie Wisły niestety mosty są tak zapchane ze nie chce sie teraz w ten kocioł pakować .

<edit> Może zmień tytuł wątku...? Bo taki jest bez sensu.
Masz jakaś propozycje ? Np. Próba  rozmowy o prawach rekreacji.. ..? Taki był zamysł ale chyba bardziej teraz pasuje jak bardzo instruktorów wkurzają jeźdźcy .
[/quote]
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
05 grudnia 2013 21:26
Normalnie wątek terapeutyczny goszkich rzali ...  😵
Alilalila - biorąc pod uwagę Twoje wypowiedzi bardziej pasuje tytuł "ja płacę, ja wymagam".

Nie jestem instruktorem, nigdy nie byłam i nie będę, mimo to tak jak już napisałam wcześniej prawa i obowiązki jeźdźca  są ze sobą połączone, od nich w dużej mierze zależy bezpieczeństwo i komfort zarówno jeźdźca jak i konia. Taka to już specyfika tego sportu. Jeżeli nie potrafisz tego zrozumieć i się dostosować to znajdź sobie inne hobby.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 grudnia 2013 21:38
I pomyślcie sobie, że przychodzi do was taki klient, co płaci i wymaga. Koń nie taki, powinno się go zmienić, instruktor nie taki, bo nie pozwala dyskutować na jeździe i konia zmienić, bo jeździec się nie może skupić...
To może i ja się wypowiem, po roku tylko czytania można parę zdań sklecić 🤣

Jestem dość początkującym rekreantem, który swój tyłek w siodło usadził tak za 20 lat za późno 😁
Jeżdżę w szkółce, pod opieką instruktorek i grzecznie i karnie wypełniam polecenia. Czasami na mojej jeździe są też inne osoby i właśnie najbardziej do szału doprowadzają mnie dzieciaki, które non stop na jeździe gadają. 'Plose pani a kiedy będziemy kłusować, galopować' i ciągle mają swoje pomysły na prowadzenie lekcji 😤 Często też są rodzice z pretensjami, że pani instruktorka za mało czasu poświęca ICH dziecku - nie ważne, że na placu są jeszcze inne osoby.
No i oczywiście najczęściej panienki obrażone, bo koń 'głupi', bo np. cytuję 'nie potrafi kłusować na dobrą nogę' 👍

Ogólnie postawa roszczeniowa jest teraz w modzie, niestety.
Czytając tenże regulamin popłakałam się ze śmiechu.
Za moich czasów w stajni jeździło się na tym, co się dostało, bez marudzenia i wymyślania. Instruktor był autorytetem i wzorem także jako człowiek w ogóle. Zresztą, do teraz mam wiele szacunku dla swoich trenerów z tamtych lat i nie waham się zapytać ich o radę.
Nie mówiąc już o tym, że im wyżej w hierarchii stajennej, tym więcej się miało obowiązków. I pracowało się bez szemrania, żeby z sekcji skokowej nie wylecieć. Co więcej, po kupnie własnego konia nadal trzymałam się tych zasad.
Dokąd ten świat zmierza? Jak wy się chcecie jazdy uczyć, jeśli instruktora traktujecie niczym internetowego oszusta?
Ogólnie postawa roszczeniowa jest teraz w modzie, niestety.

A to smutne jest bardzo, bo POKORA w jeździectwie jest bardzo istotnym elementem warunkującym rozwój.

Dokąd ten świat zmierza? Jak wy się chcecie jazdy uczyć, jak instruktora traktujecie niczym internetowego oszusta?

Amen
stajni jest wiele. jednemu odpowiada "agresywniejsza" nauka, z jajem a jednemu odpowiada delikatne głaskanie. stajnię można zmienic, nie ma przymusu z korzystania z takiej, gdzie usługa nam nie odpowiada. każdy wie czego potrzebuje i oczekuje i jeśli coś jest nie tak, to zmienić stajnię zamiast przeprowadzać rewolucję w zachowaniu instruktorów.

nic nie weryfikuje lepiej niż wolny rynek.
[quote author=kajpo link=topic=93112.msg1943984#msg1943984 date=1386268900]
[quote author=Alilalila link=topic=93112.msg1943806#msg1943806 date=1386255952]
Kajpo pochwał sie proszę w jakiej stajni uczysz.. Zaoszczędzisz mi straty czasu.

W okolicy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że na siebie wpadniemy  :kwiatek:
[/quote]

Mam nadzieje z będziesz mi wtedy proponowała frytki w macdomaldzie.. 🙂
[/quote]
Klienci i szefostwo są bardzo zadowoleni. Nie zmieni tego tak łatwo jedna roszczeniowa, złośliwa awanturniczka próbująca podważyć moje kompetencje na podstawie sama-nie-wiem-czego. Bez ciebie grafik też mam pełen. I mam nadzieję spotkać jak najmniej takich klientów na swojej drodze.
To, co sobą tu nam zaprezentowałaś sprawia, że kończę z tobą dyskusję i mimo wszystko życzę odnalezienie stajni i instruktora stających naprzeciw oczekiwaniom 😉
Nasuwa mi się po tym wszystkim jeszcze jedno pytanie.
Jeżdżę 12 lat, mam trzeciego własnego konia, na koncie starty w konkursach CC ujeżdżenia... i nadal nie uważam się za wystarczająco "douczoną", by porzucić jazdy pod okiem trenera.
Skąd się biorą takie pomysły ludziom, którzy tak naprawdę dopiero zaczynają poznawać konie i jeździectwo?
z poczucia wlasnej zajebistosci🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się