Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

szafirowa, omg, współczuję,  też bym ze strachu prawie oszalała. Nie wiedziałam, że można aż tak mocno spać!
szafirowa też bym spanikowała!

Moje dziecko po wczorajszym super dniu (kiedy to byliśmy sami), dziś było okropne. Ale coś mu wyraźnie przeszkadza. Nie wiem już co to jest. Na 100% jakieś bóle brzuszka, bo i kupa nadal zielona i pręży się i zaczyna się złościć i płakać jak lecą bąki. I zauważyłam że dziś często po takich bąkach i prężeniu miał pianę na ustach! Nie wiem co to. W poniedziałek mamy usg brzucha a potem wizyta u lekarza.
Mam nadzieję że jutro już będzie lepiej bo jesteśmy znów sami we trójkę. Dziś jak byłabym sama z nim i Filipem to chyba bym zwariowała bo Adaś prawie nie spał.

pokemon nie wiem czy to nie taki wiek. U nas podobnie. Znaczy nie chodzi o to że Filip mnie czymś wali czy popycha bo nie, ale też ostatnio nic do niego nie dociera. Jakby był głuchy na moje gadanie. Po karze (najczęściej odprowadzeniu do pokoju aby się uspokoił), przychodzi, przeprasza ale nie mija 3 min jak robi to samo. Początkowo zwalałam to na emocje związane z urodzeniem brata i przeprowadzką (obie te rzeczy naraz w sumie) i chyba trochę za bardzo machałam na to ręką. Bo chciałam mu jakoś wynagrodzić sytuację. Ale teraz nie wiem, może to taki bunt jakiś.
I niestety doszły u nas jeszcze histerie, których nie było wcześniej. Nie często ale się zdarzają. Bez rzucania się na ziemię, bez jakiś dziwnych akcji - ale z gwałtownym płaczem i piskiem.
Moje grzeczne dzieciątko kochane też zamieniło się w diabełka. I tracę już czasem do niego cierpliwość. Nie wyobrażam sobie go uderzyć ale czasem mam chęć zamknąć go w komórce 😎
Hehehe... no zasnął sobie Jasiek.  😁
Mi ostatnio Gabulec się o jeden raz częściej budzi w nocy (jakieś dodatkowe karmienie o 1.30 sobie wymyślił  🤔wirek: ) i dość dużo śpi w dzień.
Więc próbuję go trochę odwodzić od pomysłu godzinnych drzemek po śniadaniu, obiedzie i kolacji... licząc na to, że będzie lepiej spał w nocy.
Myślisz, że mogę go dobudzić jak śpi? Zapomnij.  🙄 Mogę mu machać kończynami, dawać głośne cmoki w policzki i wszystkie możliwe części ciała, podnosić, a on się tylko uśmiecha przez sen, albo na sekundę oko otworzy, kwęknie i dalej w kimę.
Jak dziecko chce spać, to nic mu nie przeszkodzi!  😁
Chyba że to dziecko jest moim Adasiem 😉 Jemu przeszkodzi 😉
Averis   Czarny charakter
12 czerwca 2013 20:59
Monny, mam pięcioletniego brata, który urodził się jak miałam lat 18. Bardzo duża część opieki spadała na mnie. I też miał butny dwulatka, czterolatka, roczniaka i wszelkie inne przygody. I też próbował bić i rzucać zabawkami w ludzi. I nigdy nikt go nie uderzył i wyszłam, na ludzi. I miałam ochotę go zamknąć w garażu albo sprzedać sąsiadom, nie było kolorowo.  Nie muszę mieć sklepu, by stwierdzić, że kradzież towaru jest zła. Dziecko to mały człowiek, a małych ludzi się szanuje. Ile logiki jest w uczeniu dziecka, że ma nie bić dorosłych, jeśli samo dostaje w tyłek? Jako dorosła osoba nie umiem tego pojąć. Czterolatek nie zrozumie tego tym bardziej. I to nie są żadne rady. i na przyszłość nie wydzielaj mi kwestii, w których mogę się wypowiadać.
szafirowa, chyba bym oszalała.. tym bardziej, że ja do szpitala mam jakieś 15 km.. Dobry sen miał 😉

julie, jaką masz spacerówkę? Rozkładaną? Mój pulpecik już prawie się do gondoli nie mieści, ale moja spacerówka się nie rozkłada na leżąco a on jeszcze nie siedzi sam i w takim wypadku chyba do normalnej spacerówki parasolki go wpakować nie mogę.../
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
12 czerwca 2013 21:05
Julie, uff, to znaczy ze nalesniki tak maja.
Muffinka, u nas z ta piana nawet tak samo! Jak juz bylam u lekarki i emocje troche opadly zapytalam o refluks i opisalam objawy. Uslyszalam- tak, to refluks, do 6 miesiaca u dzieci refluks jest fizjologiczny. Koniec tematu. 🤔 ?

wiecie co... usypialam malego, puscilam mu 'kolysanke' i siedzialam i ryczalam, adrenalina schodzila do konca...
Jak teraz analizuje, to on byl po prostu zmeczony, malo spal i mial prawo. Ale to teraz. Na chlodno.
No bo taki fizjologiczny refluks to normalka, ale nie każdy taki jest.
BASZNIA   mleczna i deserowa
12 czerwca 2013 21:31
Averis, tylko nie bierzesz poprawki, ze maly czlowiek w wieku lat 2 jest na poziomie intelektualnym/komunikacyjnym psa. I moze pomagalas opiekowac sie bratem, ale z cala pewnoscia nie bylas za niego ODPOWIEDZIALNA. I oczywiscie mozesz sie wypowiadac o czym chcesz, ale -i uzyje tego sformulowania chyba pierwszy raz w zyciu, uwazam je za obrzydliwe- pozyjemy, zobaczymy. Jestem pewna, ze nie uderzysz dziecka, ale czy bedzie w miare grzeczne, to sie okaze.
szafirowa obserwuj Jasia i podpytaj pediatrę czy to normalne, że mimo gwałtownych prób wybudzania, dziecko nie reaguje...

Co do metod wychowawczych...
Jako matka posiadająca dziecko, jako matka powiedzmy, że zastępcza  😉 - jestem odpowiedzialna za wychowywanie obcych dzieci  🙂 powiem tyle.
Klaps jako klaps = nic nie wnosi do życia dziecka.
Wiem to z doświadczenia (12 lat obcowania z przeróżnymi dziećmi).
Są dzieci u nas nadpobudliwe, są dzieci z zespołem FAS.
Każde jest inne, jedna z nich jest istnym diabłem, aż proszącym się o łomot (cierpi na syndrom braku przemocy 😉).
Potforem (celowy błąd) jest też 2 latka.
Histeryczka, bijąca, kopiąca, gryząca, rzucająca wszystkim, waląca głową o wszystko... normalnie dziecko takie, że tylko wsadzić na rakietę i wysłać w kosmos  🙄
Terapia psychologiczna przynosi niewielkie rezultaty (już 3 psychologów zrezygnowało z prowadzenia terapii  :lol🙂.
Stanowczość, stanowczość, STANOWCZOŚĆ - bez kar cielesnych.
Czasami dochodzimy do momentu, że mała zostaje sama w czterech ścianach z niczym, bo zabierane ma wszystko czym rzuca  🤣
Jak dostaje furii, łapię i wynoszę do innego pomieszczenia - bez słowa, nie patrząc na nią, obojętna całkiem.
Kładę w bezpiecznym miejscu (na środku dywanu), robię zwrot na pięcie, zostawiam wypruja rozdartego i sobie idę. Po chwili dziecko wraca z uśmiechem na buzi i włazi na kolana.
Zasada taka, mam czas - biorę malucha na ręce, gotuję obiad - dziecko ma w tym czasie się bawić w pokoju, choćbym miała tysiąckrotnie je tam odnieść. MUSI i już. Jak tylko skończę (np. obierać ziemniaki) sama z siebie idę bawić się z małym.
Nauczył się zajmować sam sobą, bo wie, że nic nie da wdrapywanie się po nogach - automatycznie zostanie odniesiony do zabawek.

Przy starszakach kary typu klaps dają tyle, że dziecko buntuje się jeszcze bardziej.
Moi rodzice uważali, że każdy uczy się na własnych błędach, chcesz to pal/pij/ćpaj - tylko do domu wracaj trzeźwy/trzeźwa o jakiejś tam konkretnej, "ugodowej" godzinie.
Raz w życiu się opiłam, w liceum zaczęłam popalać (jakie to modne było i 'dorosłe'😉, byłam na kilku dyskotekach, w gronie pijanej młodzieży.
Obserwowałam i zrezygnowałam z towarzystwa, odłączyłam się od tego 'stada' i żyłam po swojemu.
Nawet jak szłam na wagary, mówiłam o tym mamie. Kiedyś nawet wychowawczyni dzwoniła po wszystkich rodzicach, pytać czy wiedzą, że dzieci w szkole nie ma. Moja mama powiedziała, że jestem w domu, chora  😁 a byłam z resztą klasy w Łodzi  😂
Wszyscy dostali telefoniczny opiernicz od rodziców i musieli natychmiast wracać do domu  😉 a ja z uśmiechem na twarzy, nie musiałam obawiać się powrotu do domu...

Jakby mi sypnęło dziecko młotkiem (tłuką mnie butelką :lol🙂, na słowny zakaz nie reagowało... wyrwałabym młotek i schowała na szafę  😵
Oddałabym po godzinie, dwóch  😉
Jak niegrzeczne to za drzwi  😉
Nasza 2 latka ciągle wszystkich chce tłuc - najlepszym 'lekiem' jest... zwyczajne lekceważenie  😉 "Nikt nie patrzy, nie reaguje - idę sobie stąd".
Zgadzam sie z Averis. Niedobrze mi sie robi, jak widze, jak duza akceptacje spoleczna ma bicie dzieci (tak, zaliczam klapsy do bicia). Rozmawialam na ten temat z kilkoma osobami i, ku mojemu zaskoczeniu, zdecydowana wiekszosc rozmowcow uwazala, ze 'danie w d*pe' jest w porzadku. Dla mnie to wielka porazka rodzica i wstyd stulecia, zeby musiec prac wlasne dziecko. Dzieci sa oczywiscie rozne, moj zapowiada sie na niezlego rozrabiake, ale nie wyobrazam sobie, ze moglby kiedys doprowadzic do sytuacji, w ktorej go uderze, bo potem musialabym przylac samej sobie.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
12 czerwca 2013 22:38
kasiulkaa25, toz przeciez ja dzisiaj bylam u pediatry! Miala akurat dyzur nocny. blogoslawie moja przychodnie- nie dosc, ze czynna 24h, to jeszcze mam do niej blizej niz do spozywczego! I personel tam taki, ze czlowiek czuje sie zaopiekowany i widzi autentyczne przejecie i chec pomocy. I to wszystko na NFZ 😉

Nadal czuje opary adrenaliny... moje dziecko za to spi spokojnie i co jakis czas wydaje jakis dzwiek, zeby matka nie sfiksowala 😉

Muffinka, po opisie itp nasz zostal zakwalifikowany jako fizjologiczny. Jestem sklonna w to nawet uwierzyc patrzac po ostatnich dniach, kiedy jest coraz lepiej i coraz mniej maluszkowi dokucza. Niemniej- czekam co u Was stwierdza, bo u nas to ewidentnie to samo, tylko w mniejszym stopniu.

kasiulkaa25, podziwiam- za kazdym razem, kiedy piszesz o blizniaczkach, za poklady cierpliwosci, milosci i oddania tym dzieciom. wyobrazasz sobie moment, kiedy odchodza do nowych rodzicow?

Na moim osiedlu sa tabuny malych dzieci. Z kazdej strony slychac 'przestan/nie rob, bo dostaniesz'. I ignor, ze strony dzieci. A wydaje mi sie, ze konkretne 'jezeli nie przestaniesz tego robic, to pojdziemy do domu' i potem bach bez slowa dziecia za reke i do domu, spelniloby wychowawcza role. Stanowczosc i konsekwencja tez buduja poczucie bezpieczenstwa dziecka, poczucie stabilizacji i wiare w to, ze jak mama mowi, tak mama robi, a nie tylko sobie pogada, zeby pogadac. Tyle, ze tak samo musi byc w druga strone. Jesli mama mowi, ze jak odrobisz lekcje to pojdziemy na plac zabaw, to ma isc, bo obiecala. Dzieci lubia, jak sie jest wobec nich uczciwym.

Taki maly przyklad- jako instruktor uczylam najmlodsze dzieci jazdy od podstaw. uchodzilam za wymagajaca, surowa i nieustepliwa plus nieczula na placze i marudzenia. Efekty mialam spektakularne pod wzgledem postepow i stopnia ogarniecia i zdyscyplinowania moich 6-7-8 latkow. Ale tez szanowaly mnie, lubily i dawaly z siebie wszystko na treningach. Same widzialy, ze robia duze postepy, ufaly mi, ze jesli prosze je o wykonanie jakiegos cwiczenia, to znaczy ze sa na nie gotowe i moga je wykonac. Jesli sadzam na trudniejszego konia, to jest to nobilitacja i wymagam pelnego skupienia i zdyscyplinowania. te male dzieciaczki buntowaly sie, jesli inny instruktor byl poblazliwy, 'glaskal po glowce' i nie wymagal/nie wytykal bledow. Nie ufaly , spinaly sie i notorycznie zdarzaly sie wypadki.
szafirowa dopóki adopcja daleko, jest ok  😉 Najgorsze są chwile rozstania... ale takie życie, u nas na stałe zostać nie mogą (musiałabym je zaadoptować, albo moi rodzice - choć bardziej wygląda, że są dziadkami dla nich  😉 gdzie byśmy nie byli, wszyscy mówią, że słodkie córeczki mam  :hihi🙂.
Taka nasza rola, taki zawód  😉 one odejdą, przyjdą następne dzieciaczki w potrzebie  🙂
Baaaardzo obciążające chwilami jest prowadzenie takiej rodziny... bo czasami ciężko jest poświęcać się "obcym"(wszystkie są niespokrewnione z nami) dzieciom, kosztem własnego dziecka... jak któraś płacze i ją przytulam a Krzysio zaczyna zawodzić (czasami ze łzami) z zazdrości... serce mi pęka  😉
ale nie wygonię z kolan a swojego nie utulę, bo małe niczemu winne nie są, że rodziców swoich nie mają  🤔 a mój zazdrośnik najchętniej bliżej niż na metr nie pozwalałby im się zbliżać  😉
Dwójka dzieci na kolanach siedzieć nie może, bo Krzysio zaraz spycha, szczypie i wrzeszczy  😵

Kurcze tak sobie myślę, że sama bym na zawał pewnie zeszła, jakby dziecko obudzić się nie chciało  🙄
Nic pediatra nie mówiła? normalny taki twardy sen? bo pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją  😡
szafirowa, masakra przygoda

co do tego że dziecko jak chce spać to śpi - to zależy, LEw nigdy taki nie był
ja nie wiem co to znaczy odłożyć spać po powrocie na śpiocha, ja nie mogłam zimą nawet kombinezonu rozpiac czy z fotelika wyjąć
Lew śpi bardzo płytko, jak zając pod miedzą, chyba ze to już jes głęboka faza snu

szafirowa, z tym pójdziesz do domu - znam z własnego podwórka, matka mowi 500 razy i dalej dupy nie rusza i jak ma dziecko uczyć się konsekwencji?
No pięknie! Adaś nie płacze a skrzeczy 🙁 Zaraziłam go chyba 🙁

A z tymi karami to trzeba uważać, bo ja np nigdy nie mówię na placu zabaw, że wrócimy do domu jak coś tam - jeśli sama jeszcze nie chcę wracać🙂 bo wiem, że w razie co muszę być konsekwentna i wracać. Albo jak wiem, że będę musiała zająć Filipowi czas bajkami żeby móc coś spokojnie zrobić - to też nie karam brakiem bajek.
Tak więc ja kary trochę pod siebie ustawiam 😎
no nic. pora budować "salę przemyśleń". zero okien, zero klamki, gołe ściany i tylko dywan na gołym betonie.

chociaż jak będzie córa miała mój charakter to i dywanem się bedzie bawić, albo śpiewać zupełnie nieporuszona izolacją.
A moja córka mnie porzuciła. Wczoraj mój tata ja zabrał do siebie i zero kontaktu z nią. Tata dzwonił wczoraj chyba 4 razy, ale ona zajęta, a dziś usłyszałam w słuchawce "nie mam czasu dziadek"  😵 No cóż.
Poza tym noc miałam straszną, coś mi się na wkładce higienicznej pojawiło, potem bóle podbrzusza, nawet torbę na szybko spakowałam. Ale przeszło. Nogi trzęsły mi się jakby mi zimno było. To mój podstawowy objaw stresu. Dziś wizyta o 11 więc zobaczymy co mi gin powie, ale mam złe przeczucia. W nocy tłumaczyłam i pokazywałam gdzie i jak są poukładane Małgosi ciuchy (on wie, ale ja oczywiście muszę 10 razy powtórzyć). Chciałabym, żeby to już był minimum 36 tydzień to mniejszy stres bym miała!
agulaj79, trzymam kciuki, żeby wszystko wyszło ok. Ja cała dygotałam ze strachu, jak mi wody odeszły, nie tylko nogi 😉

szafirowa, ja jako chyba jedyna w tym wątku oczywiście wiem, co to znaczy nie móc dobudzić naleśnika. Milan w wieku chyba około miesiąca właśnie zrobił sobie "noc" od 6😲0 do 13😲0 i pediatra kazała budzić go jednak po 4 godzinach, jeśli się sam nie obudzi. Więc ja próbowałam - szturałam, głaskałam, poklepywałam po buzi, przewijałam, w końcu włączyłam muzykę i "tańczyłam" jego rączkami (Little less conversation, ten cover z Elvisem hehe) - nic. Posapał, pokręcił się i spał nadal. Tylko że mi jakoś nigdy nie przyszło do głowy, że jemu coś jest. Jakoś tak czułam (nie wiem jak), że on po prostu śpi 😉 Ale przeszukiwałam wtedy w necie wypowiedzi mam, które nie mogą dzieci dobudzić na karmienie i wiesz co znalazłam i co łączy również mojego i Twojego synka? Żółtaczka noworodków... Przy wysokiej bilirubinie (Milan miał naprawdę wysoką, Twój Jasiu pewnie nie aż tak, jednak senność może być przy tym indywidualna) dziecko może być śpiochem po prostu. Pamiętam, że jeszcze około 3 miesiąca martwiłam się, że moje dziecko nie ma w ogóle żadnych faz aktywności, tylko bez przerwy śpi, a potem jak nagle przerobił tą całą bilirubinę, to przestał z kolei spać w dzień w ogóle hehe. Spał od 18 do 8 rana i potem przez cały dzień jedynie podczas jedzenia 10-15 minut 😉 Właściwie to regularne drzemki w ciągu dnia zaczął mieć (lekko przymuszany przeze mnie) gdzieś w okolicach 8 miesiąca życia hyhy


AleksandraAlicja, jak tam Helenka? Doczekamy się kiedyś fotki kruszynki? I jak alergia u Wojtka, znalazłaś przyczynę? Milan zaczyna jeść "wszystko", bardzo wiele rzeczy i oczywiście próbuje też naszych potraw, bo inaczej nie da się nic zjeść ze spokojem, więc co rusz wychodzą mu jakieś krostki na buzi, czy w różnych miejscach, ostatnio ma kaszkę z jednej strony koło ust i nosa i strasznie ciężko stwierdzić od czego to i czy w ogóle od jedzenia, bo tylko z jednej strony? Podejrzewałam truskawki, ale nie podałam drugi raz, a kaszka sobie radośnie istnieje... Współczuję Ci więc bardzo atopii, bo wydedukować od czego to cholerstwo...  🙄

Pisałam wcześniej, ale moje pytanie zaginęło w natłoku dyskusji - wczoraj przytrafił mi się zator miejscowy piersi. Cały dzień cholernie bolesny guz, jak kamień, nie dało się go kompletnie odciągnąć laktatorem, ani udoić ręcznie, nawet elektrycznym laktatorem ani kropelki. Mleczność tej piersi spadła o połowę. Moczyłam przed odciąganiem w gorącej wodzie, rozluźniałam się ( 😉 ), głaskałam (bo masować zabraniają) - i nic. Guz jak był tak był, tylko coraz bardziej bolał. Aż wreszcie wieczorem się wkurzyłam i po prostu pomasowałam pierś chwytając między kciukiem i palcem wskazującym, od podstawy ku górze, schylając się i nagle - rozeszło się! W sekundę.. Tak więc obecna moda na "nie wolno masować, bo to szkodzi" doprowadziłaby mnie do ropnia, a najpewniej do utraty mleka w tej piersi. Dziś laktacja już wraca do normy, chociaż pierś jeszcze boli. Piszę, jakby ktoś miał podobny problem - zawsze warto jednak kierować się swoim rozumem i rozsądkiem (oczywiście nie masowałam bardzo mocno, jednak lekko bolało).
aniaagre, Od 2 tygodni używam spacerówki, mam 3 stopnie regulacji. Oczywiście pozycji siedzącej jeszcze nie robię, tylko leżącą i półsiedzącą. Zdjęcie na poprzedniej stronie jest w półsiedzącej, a tu dwa ujęcia z boku:



Mój wózek to Mutsy Evo. Jestem z niego mega zadowolona. Zwłaszcza z tego jak szybko i łatwo się go składa, pakuje do bagażnika i zmienia gondolę/spacerówkę/fotelik.
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
13 czerwca 2013 11:15
kenna, Helenka i Small Brigde okej, wiem, że SM zaczęła nadrabiać na dzieciowym zaległości- miała do przeczytania 60 stron, przeczytała 20, zajęła się dzieckiem, wraca, a tam znowu do przeczytania 60  😁
Poza tym ja moje dziecko traktuję na razie tak, jak szczenię (serio, byłam ostatnio na testach psychicznych 8-tygodniowych szczeniaków i normalnie identyczne były pod względem rozwoju psychicznego  😂 A za 2 tygodnie ja będę miała szczeniaka, więc wesoło będzie  😜 )- jak szczenię mnie podgryza w zabawie i nie daje się przekierować na zabawkę, to wstaję i kończę zabawę. I jak Wojtek w zabawie mnie bije, a na przytrzymanie rączki nie reaguje, to wstaję i kończę zabawę. Jak mnie ciągnie za włosy- ciągnę go i ja, i szczypię  😁 (ale szczeniaka nie gryzę, jak mnie gryzie  😁 to mój autorski pomysł na dziecko  😉 ). W domu, jak mi zagląda tam, gdzie nie powinien i wyciąga coś ważnego, to mu uniemożliwiam takie działanie- zaklejam szuflady i już. Nie wierzę, że takiego malucha nauczę, że tego robić nie wolno, skoro to jest ogromna frajda dla niego. Jak przez moją nieuwagę powyrzuca mi wszystkie dokumenty albo rozsypie mąkę, no to cóż- ja zawiniłam. I nie wierzę, że jeśli teraz go nie nauczę, że nie wolno wyrzucać wszystkiego z szuflad, to za 4 lata nadal tak będzie robił  😉
I uważam, że klaps jest wynikiem bezsilności rodzica- ZAWSZE. A już zwłaszcza po wybiegnięciu pod tira- jest to po prostu wyładowanie lęku rodzica na dziecku. Wierzę, że da się dziecko wychować bez klapsa i nie otrzyma się w ten sposób rozwydrzonego bachora. Moi rodzice są fantastyczni- nigdy nie bili (no dobra, we wczesnym moim nastolactwie mnie się zdarzyło oberwać od mamy, ale już moja młodsza o 8 lat siostra klapsa nigdy nie dostała- bo mama dojrzała, doszła do porozumienia ze sobą i powiedziała mi, że biła z frustracji, bo sobie nie radziła- ze stresem, napięciem, życiem, a moje zachowanie najczęściej po prostu było tym kamyczkiem wywołującym lawinę), tłumaczyli, rozmawiali i mieli tonę cierpliwości do nas, zwłaszcza mój tato. Popełnili kilka błędów, a jakże, np. wychowali mnie w duchu "grzecznej dziewczynki", co powoduje, że do dziś mam problemy z wyrażaniem (i rozpoznaniem!) własnej złości oraz z zaznaczaniem swoich granic. Ale ogólnie są fantastycznymi rodzicami, a rozmowa z moją mamą na temat moich przemyśleń wychowawczych daje mi dużo. Na przykład ja po mamie jestem pedantką- przed urodzeniem Wojtusia codziennie po pracy sprzątałam, a w soboty calusieńki dzień, od rana do wieczora, spędzałam na gruntownych porządkach. Po narodzinach Wojtka nadal tak próbowałam, tzn. chciałam być perfekcyjną panią domu, perfekcyjną matką, perfekcyjną właścicielką psów i spełnioną kobietą. No nie da się, zawsze osiągnięcie perfekcji na jednym polu wiązało się z zawaleniem na drugim. Więc teraz wolę mieć nieodkurzone w domu, kurze na ramkach obrazów albo za lodówką, ale za to pobawić się z synem i pójść z nim i psami na spacer. Albo poczytać książkę  😉 I to mama mi powiedziała, że ona żałuje, że zawsze miała za dużo roboty na to, by cieszyć się nami- bo patrzy na Wojtka teraz i sobie myśli, że przecież ja czy moja siostra też w tym samym wieku byłyśmy takie cudne, a ona tego nie pamięta...
Reasumując- nie jestem za wychowaniem bezstresowym, ale za wychowywaniem CZŁOWIEKA, a nie dziecka. I tak, jak szanuję innych ludzi, tak będę szanować własne dziecko, które jest człowiekiem. I np. dziś sobie o tym myślałam, jakie to jest głupie, że każe się 3-latkowi dzielić w piaskownicy zabawkami z innymi dziećmi, bo "tak trzeba i tak jest ładnie", a jakoś żaden dorosły nie dzieli się swoim samochodem z kolegą poznanym właśnie w kawiarni  😎
A efekty moich starań i mojego pomysłu na wychowywanie poznam za jakieś 20 lat. Psy wychowuję według podobnej filozofii i się sprawdza  😎
kenna, mój też jest niejadek- sam nie manifestuje zainteresowania jedzeniem, tzn. czasem podejdzie jak ja jem, ale to tak na zasadzie- daj mi to, co masz  😉 Natomiast pije dużo, ale nie wodę- wody nie pije prawie wcale, ale już soczek jabłkowy (rozcieńczony), to chętnie. I pije dużo- 500 ml dziennie na pewno. Chce sam- jak ma dostępny, to podchodzi i bierze, jak nie ma, to marudzi, aż sami trafimy na to, o co mu chodzi  😉 Ale też- jak już się napije, to rzuca bądź rozlewa, więc wtedy mu zabieram.
Z tą atopią to w miarę wyszliśmy na prostą ze stanem skóry- zmiany jeszcze są, ale już nie zaognione, tylko takie ciapki, które w kąpieli wyłażą, a na sucho to są słabo widoczne i takie zżółciałe. Od ponad 2 tygodni jest na diecie: wołowina, ziemniak, marchewka, ryż, makaron, pieczywo razowe, jabłko. W tym tygodniu dodałam mu wieprzowinę i banana. Ale raczej podejrzewam uczulenie na coś egzotycznego i rzadko dostępnego, bo takiego zaostrzenia dostał niedawno, jak zaczął jeść absolutnie wszystko. Rozmawiałam z moją zaufaną pediatrą i trochę mnie pocieszyła- że on po prostu ma alergię na coś i ta alergia manifestuje się takim zapaleniem skóry, ale to nie jest typowa atopia, jak u Julka dempsey. Przynajmniej na razie  🙄 Ale taką dziwną skórę będzie już miał. Z drugiej strony- my z mężem może żadnej alergii nie mamy, ale oboje mamy wrażliwą skórę, pamiętam z nastolactwa, że jak wyszły kremy AA, to dopiero przestałam mieć problemy z cerą, a suchość skóry i potrzebę codziennego smarowania się mam cały czas. I cały czas muszę uważać, jakich kremów używam.
Teraz kilka razy dziennie smarujemy Wojtka różnymi natłuszczającymi kremami dla atopików- a'propos smarowania, moje dziecko w pewnym momencie zaczęło strasznie się złościć przy przebieraniu, normalnie był problem założyć mu pieluchę. Można było iść z nim na udry- zmusić go, by leżał (drąc się)- w końcu TAK TRZEBA, MUSI SIĘ NAUCZYĆ, żeby leżeć grzecznie itd., a można było spokojnie i łagodnie, starając się go zainteresować czymś w trakcie przebierania (wymaga cierpliwości i spokoju). W efekcie teraz mogę go rozebrać, nasmarować całego, ubrać w pieluchę, w ciuszki BEZ WALKI z dzieckiem zainteresowanym np. wysysaniem kremu z tubki  😂
AleksandraAlicja sto lat dla Titusia  😅
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
13 czerwca 2013 11:27
A dziękuję, dziękuję, ciekawe, czy jubilat postawi sok  😎
Szafirowa - chybabym dostała zawału na Twoim miejscu, współczuję i mam nadzieje, że więcej takich niespodzianek Jasio Ci robił nie będzie.

Mam takie pytanie odnośnie wanienek, bo wypatrzyłam na allegro cos takiego  http://allegro.pl/wanienka-anatomiczna-komfort-tega-najtaniej-i3301322117.html Czy to zdaje egzamin, czy to tylko taki pic i lepiej kupić normalna wanienkę z "płaskim" dnem? Strasznie sie boję, że podczas kąpieli dziecko mi się wymsknie z ręki i całe wpadnie do wody.

Wczoraj wreszcie udało mi się umówić z Czarownicą i Rajką 🙂 Wybrałyśmy się do stajni. Rajka jest cudowna, pogodna i mega grzeczna, oby moja była podobna 😉
Chociaż staram się robić podobnie  😁 jak zarobię boksa - oddaje, w efekcie czego ostatnio doszło do przepychanki  😂
Mała raz mnie uderzyła, oddałam jej  😉 ona mocniej, więc ja mocniej  😵
Walnęła mi aż jękło, więc oddałam aż łeb podskoczył... i co? znudziło jej się i uciekła  🤣 

Teraz przychodzi i daje klapsa, bo to taka fajna zabawa była...  :wysmiewacz22:
Dzisiaj powiedziałam w końcu, że jest małpą a teraz lata po domu i powtarza "małpa"  😵

Grunt to doskonałe metody wychowawcze  🤣
Jamaika,  mogę tak teoretycznie pomóc, bo nie mam pojęcia jak to się sprawdzi w praktyce... osobiście wybraliśmy oddzielnie wanienkę i do tego "foczkę" do kąpieli, taki leżaczek. wygląda podobnie jak tu, ale nie jest wbudowana. wydaje mi się to praktyczniejsze, bo pózniej można nie korzystać z tego jak np dzieć zacznie siadać, a w tej z wbudowaną opcją foczki może być niewygodnie 😉 choć znając życie człowiek przyzwyczaja się do tego co ma i zauwazyłam, że nie ma co przeżywać i zastanawiać się nad pierdołami, bo i tak można nauczyć się nawet korzystać ze zlewu zamiast wanienki 😉
AleksandraAlicja, Stoooo laaaat stooo laaaat niech Tituś żyje naaaam!!!  :kwiatek:  😅

Jamaika, Moim zdaniem to jest bez sensu, bo nie możesz dziecka zanurzyć jeśli chcesz. W czymś takim kąpie się pół dziecka. Główkę łatwiej myć kładąc płasko w niewielkiej ilości wody. Takie jest moje zdanie. Lepiej wanienka + foczka, którą można wyjąć. Ja Słodzia najpierw myję całego w pełnym zanurzeniu, a na koniec sadzam na foczce.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 czerwca 2013 12:28
Jamaika mam bardzo podobną wanienkę- moim zdaniem super. Sama nigdy nie potrafiłam umyć młodej zwyczajnie trzymając główkę- dzieć ogólnie jest śliski, a w wodzie to już w ogóle 😉 Więc moim zdaniem taka wanienka jak najbardziej- zwłaszcza, jeśli będziesz małą sama kąpać(bo jak zawsze jest do pomocy osoba druga- to mysie "na płasko" nie jest problemem). A potrzeby zanurzania całej główki nie było- Rajkę polewałam z kubeczka, bardzo jej się to podobało i dalej to uwielbia 😀 Ale teraz już nie kąpiemy się w wanience tylko normalnie- pod prysznicem 😉
I czekam na zdjęcia 👀 😀

AleksandraAlicja I oczywiście życzenia dla Titusia! 😅
A ja się zestresowałam, bo moją koleżankę zabrali na porodówkę. Jeszcze wczoraj się widziałyśmy, a dziś już rodzi. Dopiero zaczęłam się bać. Masakra.
Dzięki dziewczyny 🙂 W takim razie odpuszczam tą a kupie zwykłą + foczka. Mam nadzieje, że malucha nie utopie 😉 W ogóle jestem tym wszystkim tak przejęta, że ciągle mi się śni że nie ogarniam karmienia, kąpania, ubierania, przewijania itp. Chociaż wczoraj udało mi sie nie zamordować Rajki, więc może z własnym tez dam sobie rade 😉

Czarownica - postaram się dzisiaj je zgrać i prześle 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 czerwca 2013 12:34
Tajnaa spoko, panikować to Ty zaczniesz tak tydzień przed terminem 😁 Do mnie sam fakt porodu i tego, że to "już" dotarł dopiero, jak przyjechałam z dzieckiem do domu i zorientowałam się, że już nie mam pielęgniarek dookoła i nie mogę się o nic spytać. Wtedy to była panika 😁

A mój dzieć kocha buraki. Opędzlowała dziś calutką miskę barszczu czerwonego 😲 Calutką! Razem ze startymi burakami! A potem dopchała się jeszcze pulpetem mielonym, ziemniakami i burakami w papce 😲
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się