Walczmy o lasy dla jeźdźców

Tego też już próbowaliśmy. Na początku byłam podjarana bo żona leśnika jeździ konno. Proponujemy, że na konia weźmiemy, w teren pojedziemy ale okazało się, że żona nie przyjdzie bo konno jeździć po lesie nie wolno i koniec. Możecie nie wierzyć ale naprawdę wszystko było po dobroci i do tej pory nic na noże nie poszło ale to jak gadanie do ściany. Albo ja jestem miła a facet do mnie z twarzą, że mu drogę niszczymy, albo ja jestem miła a inny facet ze zrozumieniem kiwa głową ale po 10 min wywodzie okazuje się, że nie bo coś. Koniec rozmowy. Żaden argument nie przemawia.

Lasy należą do skarbu państwa , a państwo jest przedstawicielem społeczeństwa\narodu . Tym samym nie może sobie dla widzimisię zabraniać korzystania z lasu - również nam koniarzom . A póki co to jest zwykłe widzimisię , zainicjowane głównie przez koła łowieckie .  Lasy należą więc do całego społeczeństwa , a państwo poprzez ministerstwo --> nadleśniczych ma nimi mądrze zarządzać ( z akcentem na słowo ''mądrze'' ) , a społeczeństwo mądrze korzystać . A że nie całe społeczeństwo jest mądre , to mamy np. straż leśną , niech coś robią . Tak ja to widzę.
Mi najbardziej brakuje sensownych argumentów na rzecz zakazu korzystania z lasu przez koniarzy. Bo z tym płoszeniem zwierzyny itp. to normalnie przedszkole ....
Miałam wiele przykrych sytuacji w lesie , ale nigdy ze strony leśniczych . Zawsze byli to myśliwi , tacy starej daty. Ten najbardziej zawzięty zmarł kilka lat temu ( spokój jego duszy -mimo wszystko) , ale zostało co najmniej dwóch. I jak coś im się nie podoba to dzwonią ze skargą do nadleśniczego . Mamy wprawdzie wyznaczone 2 trasy , ale ja nigdy nie jadę tą samą trasą dwa razy z rzędu ,więc ciągle łamię prawo . Ale durne prawo. Bo nie ma sensownego uzasadnienia .Tak bo tak.Takich przepisów u nas dostatek , niestety.
Koła łowieckie są niezłym żródłem kasy dla nadleśnictw, więc raczej nie mamy z nimi dużych szans , ale warto próbować .
I tylko raz uciekałam przed myśliwym z dobrym skutkiem . Zazwyczaj głupio się tłumaczę, wymyślam coś , jestem uprzejma , choć się we mnie gotuje , bo oni nie mając argumentów mają prawo po swojej stronie, a ja mam argumenty , a nie mogę dyskutować , bo będę miała całkiem przerąbane.
Jak kiedyś powiedział znajomy leśniczy '' nadleśnictwo to państwo w państwie'' ...
Mi Pan leśniczy kazał pisać pismo do Nadleśnictwa o zezwolenie na jazdę po lesie. Nie napisałam, teraz do lasu jeżdżę tylko w dni wolne od pracy i wiem, gdzie nie jeździć.
,
[quote author=Stajnia_Dukata link=topic=83099.msg1277762#msg1277762 date=1327675615]
Niestety leśnicy kombinują jak mogą żeby nie wpuścić koni do lasu. Mnie leśniczy wprost powiedział, że on to najchętniej wcale nie wpuszczałby ludzi do lasu, gdyby to od niego zależało, bo ludzie lasu nie szanują. Jedni nie szanują inni szanują i z niego korzystają rozsądnie. To, że ktoś śmieci do lasu wywozi nie znaczy, że zaraz wszystkich trzeba z lasu wywalić. Ale żeby było o koniach to my poza argumentem o drogach usłyszeliśmy, że konie zagrażają cennym przyrodniczo obszarom Natura 2000 i płoszą gniazdujące orły bieliki (a u nas żadnego Parku Narodowego nie ma). To dopiero coś! Chyba chodzi o wibracje, bo ciągniki i piły nie przeszkadzają wcale.
[/quote]

i u nas własnie tak jest, znaczy - nadleśnictwo takie ma stanowisko. mój miejscowy lesniczy i kilku w okolicy nie mają problemów, ale w poprzedniej stajni leśniczy, czy nadleśnictwo - już tak. o tych samych rejonach min. p.sawka pewnie pisze (w końcu tu jeździł latami - okolice Szczecina).
nadlesniczy uważa, że przejazd lasem spowoduje śmierć wszelakiego życia i koniec. szczególnie ptaków oczywiście - bo one gniazda mają gdzieś tam w pobliżu dokładniej nie określonym. bo my tu obszar natura 2000 mamy, rezerwat ptaków gdzieś tam, niby nawet przez rezerwat przejechac możemy jak poprosimy, niby po lasach można, ale jak gdzieś jest gniazdo jakieś podobno - to koniec. lepiej więc nei pytać i rżnąć głupa. szczególnie, że szlaki są tak oznakowane, że to nei trudne. czasem udaje mi się wyprosić o możliwość przejazdu  jakimś zakazanym rejonem ale to zawsze jest z drżącym sercem nadleśniczego i tylko wyjątkowo i tylko dla mnie i prawie z deklaracją, że jak jakiś ptasior zawału dostanie to bede go reanimować czy coś ;] najlepsze jest to, że on wcale mi tego złośliwie nei robi.... on na prawde wierzy że taki ptak zawału dostanie jak konia wyczuje. pewnie nei był nigdy konno w lesie, nie przeleciał mu przed nosem bielik czy inny myszołów .... nie poczuł kto sie w takim układzie kogo boi 😉

z drugiej str. koledzy p.Sawki (a może i on sam?) przyczynili się do takiego stanu, jeżdżąc (często szarżując bez kontroli) z ciągłym krzykiem na ustach, śmiecąc i naprawdę niszcząc lasy, płosząc zwierzęta, strasząc ludzi, powodując nei raz zagrożenia. nawet na tych zdjęciach w artykule jadą po zielonym zamiast po drodze - pierdoła ale takei zdjęcie wybrać do takiego artykułu???. przed tych ich eskapadami nie było zakazów....

może wiec zacznijmy od pokazania jak to jest prawidłowo, że wcale nei płoszymy, nie straszymy, potrafimy się zachować. od tego zaczeli nasi sąsiedzi (DE) i dobrze im to idzie. po raz kolejny gmina finansuje rajd, abyśmy opowiedzieli jak się szlakami jezdzi, gdzie je jeszcze zrobić, jak oznakować ... chca połączenia z polskimi szlakami - tylko nasze sie nie nadają na bezpieczne rekreacyjne rodzinne przejażdżki ;/
edukacja !!!  - tworzących przepisy też trzeba edukowac...nie można z góry, może da się z dołu?

bo szlaki dla ładu i pożądku nam oczywiście nam wyznaczyli (tzn narazie, po paru latach prac w 1 powiecie) -ok: 80% po drogach (teoretycznie wzdłuż) wojewódzkich i powiatowych - pobocza nawet brak, 15% po leśnych utwardzonych/rozjeżdzonych ciężkim sprzętem, 5% po lesie ... a i jest jeszcze droga która jest albo po wale p.powodziowym na który (wg odrębnych przepisów) nie wolno wchodzić, albo wzdłuż gdzie jest droga z płyt jumbo dla aut/rowerowa, po której też nie wolno.
Huculska Ostoja   Fotografia Beata Gan
27 stycznia 2012 19:08
Ja na całe szczęście nie mam takiego problemu ,bo mój tata jest leśniczym 😀
i  na dodatek jeżdżącym konno  🏇  więc  mam  dobrze, bo mogę jeździć wszędzie gdzie tylko chce 🙂
więc  jakby co  zapraszam  na  mazurskie rajdy konne 🙂
ale juz w następnym leśnictwie niedaleko nas jest nawiedzony 🤔wirek:  leśniczy i tez gania  jeźdźców , bo niby że konie niszczą  drogi, gó*** prawda  , więcej szkód robią ciężarówki  do wywozu  drewna ..
miss_misery  dobrze  pisze 😉 trzeba  zaprosić  takiego  lesniczego z  rodzina  na  jazdy , albo  na przejażdżkę bryczką  i  niech pokaże jakimi drogami możecie  jeździć  a  jakimi nie , bo  nie  wolno  wszędzie  jeździć 😉
 
Mi Pan leśniczy kazał pisać pismo do Nadleśnictwa o zezwolenie na jazdę po lesie. Nie napisałam, teraz do lasu jeżdżę tylko w dni wolne od pracy i wiem, gdzie nie jeździć.

Ja teoretycznie też wiem gdzie nie jeździć ale i te drogi często się przecinają z tymi uczęszczanymi przez leśników, więc z duszą na ramieniu przekraczam. A kiedy te dni wolne od pracy, bo u nas to i w święta i w weekendy idzie spotkać straż leśną albo leśniczego. Poza wszystkim  to leśniczy potrafi do stajni przyjechać po śladach, grozi że ze strażą leśną przyjedzie, mandaty powlepia, zdjęcia będzie robił i do sądu poda. Zresztą jedna osoba z sąsiedniej stajni została sfotografowana przez ojca leśniczego (który nie jest pracownikiem lasu), nie wiem czy z tego może być dowód i nie wiem jak się sprawa zakończyła. Ale dla mnie to jakaś farsa.
u nas na szczęście nie tylko ja jeżdżę po lesie koniem, więc mi nie udowodni, że to z tej stajni.
Jeżdżę głęboko w las, nasłuchuję, patrzę po śladach no i jakoś od czerwca na niego nie wpadłam. On jest tam, gdzie wycinka, a wycinkę omijam teraz.
Ja na całe szczęście nie mam takiego problemu ,bo mój tata jest leśniczym 😀
i  na dodatek jeżdżącym konno  🏇  więc  mam  dobrze, bo mogę jeździć wszędzie gdzie tylko chce 🙂
więc  jakby co  zapraszam  na  mazurskie rajdy konne 🙂
ale juz w następnym leśnictwie niedaleko nas jest nawiedzony 🤔wirek:  leśniczy i tez gania  jeźdźców , bo niby że konie niszczą  drogi, gó*** prawda  , więcej szkód robią ciężarówki  do wywozu  drewna ..
miss_misery  dobrze  pisze 😉 trzeba  zaprosić  takiego   lesniczego z  rodzina  na  jazdy , albo  na przejażdżkę bryczką  i  niech pokaże jakimi drogami możecie  jeździć  a  jakimi nie , bo  nie  wolno  wszędzie  jeździć 😉
 


To może Twój Tata, który jest leśniczym, zacząłby edukować innych leśniczych??? A nie taka prywata - mój tata jest leśniczym to mi wszystko wolno, a inni nie mogą jeździć bo jazda po lesie jest zabroniona...
Tomek J, cieszę się , że Cię rozśmieszyłam  🤣 .... Jednak śmieszne , czy naiwne , to tak powinno być. W stosunkach państwo <-->społeczeństwo , jedną z ról państwa jest rola usługowa , a to , że tak nie jest , to całkiem inna bajka .  W sprawie lasów będę się naiwnie tej kwestii trzymać .... przecież żaden przedstawiciel tegoż państwa oficjalnie nie zaprzeczy ..... Póki co lasów państwowych się nie prywatyzuje .... chyba , że czegoś nie wiem  🤔
Huculska Ostoja   Fotografia Beata Gan
27 stycznia 2012 20:55
[quote author=Huculska Ostoja link=topic=83099.msg1278420#msg1278420 date=1327691331]
Ja na całe szczęście nie mam takiego problemu ,bo mój tata jest leśniczym 😀
i  na dodatek jeżdżącym konno  🏇  więc  mam  dobrze, bo mogę jeździć wszędzie gdzie tylko chce 🙂
więc  jakby co  zapraszam  na  mazurskie rajdy konne 🙂
ale juz w następnym leśnictwie niedaleko nas jest nawiedzony 🤔wirek:  leśniczy i tez gania  jeźdźców , bo niby że konie niszczą  drogi, gó*** prawda  , więcej szkód robią ciężarówki  do wywozu  drewna ..
miss_misery  dobrze  pisze 😉 trzeba  zaprosić  takiego   lesniczego z  rodzina  na  jazdy , albo  na przejażdżkę bryczką  i  niech pokaże jakimi drogami możecie  jeździć  a  jakimi nie , bo  nie  wolno  wszędzie  jeździć 😉
 


To może Twój Tata, który jest leśniczym, zacząłby edukować innych leśniczych??? A nie taka prywata - mój tata jest leśniczym to mi wszystko wolno, a inni nie mogą jeździć bo jazda po lesie jest zabroniona...
[/quote]

to że mój tata jest leśniczym , to nie wszystko mi wolno ! 😉
często są prace w lesie, które  są niebezpieczne ( ścinka drzew) i  wtedy  jest wstep  wzbroniony do lasu

i nie napisałam że inni  nie mogą jeździć , bo akurat mój tata  nie ma takich problemów że konie niszczą  drogi ,wrecz  przeciwnie , bardzo miło traktuje innych koniarzy ,mało tego nawet  czasami się spotykamy na wspólnych terenach 🙂




Jak tak was czytam to aż mi trudno uwierzyć. Przecież to paranoja jakaś.

Koń niszczy drogi? Utwardzone? Nie wiem jakim cudem.
Płoszy zwierzynę? A ludzie/rowery/samochody/quady nie płoszą?
Niszczenie runa leśnego? Te stada jeleni/saren/danieli to pewnie tylko stępem i po drogach chodzą. I to nieutwardzonych, żeby nie niszczyć. Że o dzikach nie wspomnę.

Od dziś przy każdym wjeździe do lasu będę dziękować, za to, że u mnie leśniczy nic nie mają do koni w lesie. A mamy i rezerwat, i obszar Natura 2000.
Z lasami to wogóle porąbane .
Ja słyszałam od leśników że my to do lasu z siekierami jeździmy drzewa ścinamy żeby sobie poskakać przez nie  😜.
Ale 2 lata temu zorganizowałam rajd z nad morza do warszawy . Założenie - jak najwięcej lasami /jakże by inaczej/. Więc wyznaczona trasa patrze na podział na nadleśnictwa i piszę o pozwolenie na przejaz jednorazowy dla 3 koni trasą zaproponowaną na załączonej mapce lub inną jaką mogą mi wyznaczyć z punktu a do punktu b . Świetnie by było jak by dali jakieś dokładne swoje mapki skan albo cokolwiek - będę wdzięczna . Nad morzem jeszcze jako tako nawet szlaki wyznaczone są - fajnie . Niektóre szlaki zarośnięte niczym poza koniem nie przejedziesz super ; niektóre to droga asfaltowa albo kocie łby - tragedia. Dojeżdżamy w okolice mazur i tu 1 nadleśnictwo nas załamało za przejaz cena 400zł plus wat  😲. No co zrobić płacimy nie  🤔wirek:. Dojeżdżamy do warszawy tu już Kampinos. Tu nie prosiłam o pozwolenie raz mi wydali z mapką pozwolenie to chcieli mnie utopić w bagnach 5 km musiałam nadłożyć a czekałam na to pozwolenie 3 miesiące i to po znajomości . No i oczywiście jak przez cały rajd nie natknęłam sie na leśniczego to tu musieliśmy wpaść pogadaliśmy chwile powiedział że możemy przejechać drogą asfaltową naokoło lasu he he he facet czad po prostu . Cofnęliśmy się i następną przecinką po prostu go minęliśmy dookoła . Nie raz widziałam ganiających sie z leśnikami a najlepiej wpaść na samego dyrektora ten popatrzy krzywo pogrozi palcem i machnie ręką he he ale leśnicy gonią że hej
To nie jest w porządku, że jeden leśniczy nie ma problemu z końmi, a inny ma. Dlatego napisałam, że powinni się wzajemnie edukować i że to prywata, że ktoś może jeździć, bo ma znajomych w leśnictwie, a w leśnictwie obok już jeździć nie można.
U nas Nadleśniczy mówił, że najlepiej, jakby były wprowadzone opłaty za korzystanie jeźdźców z dróg leśnych. Uważam, że ma rację, bo wtedy byłaby jasna sprawa i nie byłoby problemów, że konie niszczą, bo kluby jeździeckie za to zapłaciły wnosząc stosowną opłatę... No ale nasze wspaniałe prawo na razie nie pozwala na takie rozwiązanie.
Trochę nie chce mi się czytać odpowiednich przepisów - ale może dałoby się powołać jakąś organizację w rodzaju dawnego ORMO (oczywiście bez bandyckich konotacji) - obywatelską końską straż leśną - czy coś podobnego, i "patrolować las" 🙂
Też miałam taki pomysł, ale rozbiło się o urzędnicze "nie chce mi się, bo to za dużo roboty".
Trzeba by organizować się jako Stowarzyszenia, ale żeby działać na terenie lasów państwowych trzeba mieć zgodę Nadleśnictwa, no a tam właśnie można usłyszeć, że to za dużo roboty...
A ja uważam, że wprowadzanie oplat za wjazd do lasu to chory pomysl - chyba, że quady, rowery, auta i cala reszta tez beda placic. Moze jeszcze bilety trzeba bedzie kupowac??
A czy ktoś z okolic Poznania spotkał się z takim zakazem w Puszczy Zielonce? Ja jeździłam od strony Kicina i nigdy nikt mi nic nie powiedział, pomimo że mijałam różne ścinki itd, teraz jeżdżę od strony Tuczna i też nie ma problemu a włazimy gdzie chcemy (głównie dlatego że ciągle gubię drogi). Chociaż trzeba przyznać że nigdy jeszcze na Pana Leśnika się nie natknęłam. U nas w okolicy jest sporo stajni ale nigdy żaden leśnik do nas nie zawitał z informacją, że nie wolno gdzieś tam jeździć.
Jeśli byłyby to opłaty za wstęp do całego lasu, i to nie jakieś niebotyczne to czemu nie. Ale u nas to rozprawiają o opłatach za wstęp na te tzw. ścieżkę (pas przeciwpożarowy wzdłuż torów). Jeszcze tak sobie myślę, że fajni by było żeby włączyli się też Ci, którzy aktualnie takich kłopotów nie mają. Tak za zwykłej życzliwości i solidarności, ale też żeby zabezpieczyć się na przyszłość. U nas przez kilka lat też był spokój, ale zmienił się leśniczy i chyba pod jego rządami konie zaczęły bardziej drogi niszczyć.
naprawde w głowie mi się nie mieszczą te wszystkie absurdy  związane z wjeżdżaniem do lasu konno 😲

u nas (okolice Puław i Kazimierza Dolnego) jest Kazimierski Park Krajobrazowy i kilka innych miejsc objętych Naturą 2000. Mamy chronione zwierzaki, roślinki wąwozy lessowe i inne bajery, a nikt jeszcze nie wpadł na podobne zakazy. Jak żyje można jeździć gdzie się chce: po wszelkich ścieżkach, na przełaj i co się komu podoba. A jak na razie zwierzęta rośliny i krajobraz mają się dobrze🙂 Więcej spustoszenia sieją myśliwi którzy z uporem maniaka próbują wytłuc wszystkie sarny i zające :/
,
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
28 stycznia 2012 09:47
Na wjazd do lasu trzeba mieć zgodę nadleśnictwa - tak jest wszędzie a niewiedza o tym nie jest usprawiedliwieniem. Ale przepisy sobie, życie sobie i ja też nie pytam o zgodę na wjazd, chyba że jeżdzę z Huculską Ostoją to się nie martwię o mandat  😉
Trzeba by organizować się jako Stowarzyszenia, ale żeby działać na terenie lasów państwowych trzeba mieć zgodę Nadleśnictwa, no a tam właśnie można usłyszeć, że to za dużo roboty...

Pewnie nie pamiętasz czasów ORMO - to była ochotnicza rezerwa milicji obywatelskiej.
Policja nie musi pytać leśnika o pozwolenie na wjazd - dlatego pisałem, że można by pokusić się o znalezienie luki prawnej, która pozwoliłaby zostać konnym przyjacielem aparatu przemocy.
W okolicach naszej stajni pod Krakowem jest prawie 40 km szlaków konnych i wiele dróżek biegnie lasem. Można na prawdę wyjeździć się do bólu.
N obszarach gdzie szlaków nie ma ...jeszcze nikt się do nas dzięki Bogu nie przyczepił.

Inaczej było w Lasku Wolskim , gdzie jeźdżiło się z oczami dookoła głowy, coby Leśniczego Maruchy nie spotkać 🙂

Tak czy owak, konie szkodniki , bo liście podgryzają i robią kupy wnosząc obcą roślinność do lasu..... 🤔wirek:

Kiedyś porobię zdjęcia jak wygląda las w miejscach gdzie off-roadowcy jeżdżą - jest normalni zmasakrowany. Ale im wolno.....
To samo zrobili rowerowcy down-hill'owcy z Laskiem Wolskim. Część lasu jest dosłownie przeorana.

Szanowni Panowie myśliwi to inna bajka zupełnie. Przyznam , że jazda w teren w okresie odstrzału zwierzyny to stresior. Panowie sobie przyjeżdżają popołudniami, rankami, wieczorami i strzelają. Kiedyś zapytałam jednego czy to bezpieczne i czy przypadkiem ze spaceru postronna osoba nie wróci ze śrutem w tyłku; to mi odpowiedział , żeby sie widocznie ubierać i zachowywać to bedzie OK.......... Po okresie odstrzału tej jesieni, mój dzieciak wrócił ze spaceru z pełnymi kieszeniami resztek nabojów. Happy był, że ma takie skarby; mnie jednak lekko zmroziło.
Ja podaję w stajni terminy zbiorówek, które przypadają zwykle w weekendy 🙁 , ale indywidualnych nie da się niestety przewidzieć. Dlatego w sezonie do lasu jeżdżę na pstrokato, czerwone czapraczki mile widziane.. Kiedyś wracając z terenu natknęliśmy się na czatujących na dziki myśliwych w sporej ilości (i nie dam sobie głowy uciąć, czy nie było to zbyt blisko zabudowań sąsiada  :icon_rolleyes🙂, zachowywali się różnie- jedni dość uprzejmie, inni patrzyli "z byka". Po tym spotkaniu zorientowałam się co do kalendarza polowań (mówię o zbiorowych)- znajomy jest w lokalnym kole, i teraz po prostu w te dni nie jeździmy w teren albo dopiero po południu.
Po informacjach typu "myśliwy zastrzelił żubra, bo pomylił z dzikiem", a niedawno "myśliwy zabił żonę, bo pomylił z dzikiem", to wolę na zimne dmuchać.
My w okresie zbiorowych polowań dostajemy pismo albo telefon gdzie i kiedy jest polowanie , wtedy rzecz jasna do lasu się nie pcham .
A parę lat temu z okazji ogólnopolskiego sprzątania ziemi , zabrałyśmy w teren wielkie wory na śmieci i w 4 konie objeżdziłyśmy główne drogi w pobliskim lesie ( oczywiście stępem) i zbierałyśmy wszelkie śmieci porzucone w pobliżu dróg. Szybko zapełniło się chyba z 5 worków. Nie ukrywam , że powodem było nie tylko dobro naszego lasu , ale i chęć zjednania sobie naszego leśniczego. Choć to bardzo poczciwy człowiek i nie było to szczególnie potrzebne , ale zawsze to plus na naszą korzyść.
A innym razem znależliśmy zdechłego dzika . I od razu telefon do leśniczego ..... i było dochodzenie , kto postrzelił i zostawił  . Kiedyś też natrafiliśmy na konającą sarnę i też dzięki nam była szybka interwencja ...
Jeszcze żeby tak znależć myśliwego w potrzebie ....
Żeby sprawę załatwić systemowo trzeba walczyć o zmianę zapisu ustawy, że w lesie wolno poruszać się konno wyłącznie po wyznaczonych szlakach (no i - oczywiście - po drogach publicznych, np. gminnych).
U nas jest potężny szlak konny - i co z tego? Jest raczej dla bryczek - twardymi, żwirowymi drogami (oprócz fajnych fragmentów) + asfalt i nie ma małych pętli. Ale lokalni leśnicy nie są wredni - tu konie krążyły po lasach "od zawsze". 10 km dalej musiałam ograniczać się wyłącznie do drogi gminnej, gruntowej - bo napotkanie leśnika hmm... rodziło problemy.
azzawa, my po drugiej stronie Wisły też nie mamy problemów. Widać cywilizacja i jej absurdy jeszcze do nas nie dotarły 😉
Żeby sprawę załatwić systemowo trzeba walczyć o zmianę zapisu ustawy, że w lesie wolno poruszać się konno wyłącznie po wyznaczonych szlakach (no i - oczywiście - po drogach publicznych, np. gminnych).

http://dziennikarzizaklinacze.blox.pl/html
dokładnie tak
bera7 ja od miesiąca też mieszkam po 2 stronie Wisły i jeszcze na szczęście nikt mnie nie pogonił 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się